Święta Teresa z Lisieux – Doktor Małej Drogi. Rozdział dziewiąty

Ostatnie słowa Świętej

Przez ostatnie miesiące życia Teresy, matka Agnieszka od Jezusa (Paulina) miała pozwolenie, by spędzać czas z chorą siostrą. Kiedy rozmawiały, notowała jej inspirujące wypowiedzi. Ostatnie słowa kreślą obraz kruchej istoty, znoszącej bardzo intensywne cierpienie – ale stawiającej mu czoła z bohaterstwem, cierpliwością, a niekiedy nawet radością, której nie można zrozumieć w oderwaniu od Bożej łaski. Pozornie opuszczona przez Boga i Najświętszą Matkę, wytrwała do końca w miłości do Jezusa, utożsamiając się z Jego cierpieniem na Krzyżu w pozornym opuszczeniu przez Ojca.

15 maja 1897

Nie umiem już znaleźć niczego w książkach, z wyjątkiem Ewangelii, ta książka mi wystarcza… Nie obchodzi mnie, czy będę żyła czy umrę. Nie wiem doprawdy, czy po śmierci mam oczekiwać czegoś, czego nie miałabym już za życia. To prawda, że zobaczę Naszego Pana! Ale przecież jestem z Nim całkowicie połączona już na ziemi.

Gdy myślę o słowach Boga: „Moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca” (Ap 22, 12), mówię sobie, że w moim przypadku będzie doprawdy zakłopotany. Nie mam za sobą żadnej pracy! Nie będzie mógł odpłacić mi według moich dzieł. Cóż; odpłaci zatem według swoich.

18 maja

Zdjęto ze mnie obowiązki, pomyślałam więc, że moja śmierć nie przeszkodzi wcale w życiu zgromadzenia… Zapytałam: „Czy sprawia ci przykrość, że uchodzisz za kogoś bezużytecznego w opinii innych zakonnic?”. Jeżeli o mnie chodzi, jest to najmniejsze z moich zmartwień; nie robi mi jakiejkolwiek różnicy.

27 maja

Zawsze dostrzegam dobrą stronę rzeczy… Jeśli nie zostało mi nic poza czystym cierpieniem, jeśli niebiosa są tak czarne, że nie widzę najmniejszego prześwitu między chmurami – cóż, uczynię to moją radością.

Czerwiec

Przyjmowanie sakramentów jest zapewne wielką łaską; dobrze jest jednak również, gdy Dobry Pan na to nie pozwala – wszystko jest łaską.

13 czerwca

Gdybym nawet dokonała wszystkiego, czego dokonał święty Paweł, wciąż myślałabym o sobie jako o „bezużytecznym słudze”, ale to właśnie czyni mnie szczęśliwą, bo skoro nie mam nic, Bóg da mi wszystko.

21 lipca

Dlaczego mam się troszczyć o to, czy ja, czy ktoś inny będzie pokazywał innym Małą Drogę; jeżeli tylko zostanie wskazana, nie ma znaczenia, kto będzie to robił! Pytam Cię pokornie, jaka jest prawda? Niech zobaczę rzeczy takimi, jakimi są, niech nikt nie sypie mi piasku w oczy.

30 lipca

Krztusiła się i walczyła o oddech z takim trudem, że nie spodziewałyśmy się, że przeżyje noc. „Okropne jest widzieć cię tak cierpiącą, nie możesz pewnie o niczym myśleć.” Nie, mogę wciąż mówić Bogu, że Go kocham. Myślę, że to wystarczy.

7 sierpnia

Och, jak bardzo niewiele miłości znajduje Bóg na ziemi, nawet wśród księży i innych duchownych! Nie, Bóg nie jest tu bardzo kochany.

9 sierpnia

Powiedziałyśmy jej, że jest świętą. Nie, nie jestem świętą; nigdy nie zrobiłam niczego, co byłoby godne świętego. Jestem bardzo małą duszą wypełnioną przez Bożą łaskę – oto, czym jestem. Mówię wam prawdę, przekonacie się o tym w niebie.

11 sierpnia

Modlę się często do świętych, nie słysząc żadnej odpowiedzi; im jednak bardziej są głusi na moje modlitwy, tym bardziej ich kocham. Zapytałam: dlaczego? Ponieważ czuję wielkie pragnienie, by nie oglądać Boga i świętych w tym życiu i pozostać pośród nocy wiary, inaczej niż ci, którzy pragną zobaczyć i zrozumieć.

22 sierpnia

Och, mała matko, cóż by się stało, gdyby Bóg nie obdarzył mnie odwagą? Mogę poruszać teraz tylko rękami! Nie zdajemy sobie sprawy, na czym polega takie cierpienie. Nie, musimy go doświadczyć.

25 sierpnia

Siostra Maria od św. Jana od Krzyża miała w zwyczaju przychodzić co wieczór, zajmować miejsce u stóp łóżka i długo się z niej śmiać. Tak, to boli, kiedy się cierpi będąc wystawioną na spojrzenia i śmiech innych. Myślę jednak o tym, jak patrzono w podobny sposób na Naszego Pana, podczas Jego męki – i, co gorsza, oni naprawdę z niego drwili.

11 września

Kocham Cię tak bardzo, bardzo mocno! Gdy słyszę otwierające się drzwi, zawsze myślę, że to Ty, kiedy zaś nie przychodzisz, jestem smutna. Pocałuj mnie pocałunkiem, który wzbudza dźwięk; takim, który można usłyszeć!

30 września

Doglądałam jej w trakcie porannej Mszy Świętej. Nic nie mówiła. Wyglądała na wyczerpaną, walczyła o oddech… Składając na chwilę ręce spojrzała na posąg Dziewicy i powiedziała: Och! Modliłam się do Niej tak żarliwie! Ale to czysta agonia, bez śladu pociechy… Moja najdroższa, błogosławiona Matko, pomóż mi… Mój Boże, ulituj się nad swą biedną małą dziewczynką! Ulituj się nad nią, o Matko, bo puchar jest pełny po brzegi!… ale oczywiście Dobry Pan mnie nie opuści… nigdy mnie nie zawiódł… Tak Panie, co tylko zechcesz, ale miej nade mną litość!… Tak, myślę, że nie szukałam nigdy niczego poza prawdą. Tak, pojęłam duchową pokorę. Myślę, że jestem pokorna… wszystko, co napisałam o pragnieniu cierpienia, och, to wszystko prawda!… I nie żałuję, że poddałam się Miłości (1).

Oddanie Najświętszemu Obliczu

Na długo przed tym, jak uczeni bibliści zaczęli dostrzegać niezwykle istotne Chrystologiczne znaczenie Pieśni Sługi Pańskiego autorstwa Izajasza (Iz 42, 1–9; 49, 1–7; 50, 4–11; 52, 13; Iz 53), pojęła je Teresa z Lisieux, umieszczając w samym centrum swojej duchowości. Święte teksty odkryły przed nią sposób, w jaki Chrystus poddał się woli Ojca, biorąc na siebie grzechy całego świata. Ukazały również Jego zbawczą miłość jako motyw dla cierpienia w zastępstwie ludzi.

Fragmenty księgi Izajasza, na które Teresa natrafiła w pierwszych latach pobytu w klasztorze, miały ukształtować jej oddanie Najświętszemu Obliczu Jezusa. Właśnie to oddanie pomogło jej utożsamić się z Nim w tajemnicy cierpienia za innych. W chwilach, gdy sama cierpiała z powodu choroby ojca, prorok Izajasz pomógł jej zrozumieć, że można nie tylko cierpieć za innych, ale także uzdrawiać ich w ten sposób i prowadzić do zbawienia. Dzięki jego słowom Teresa zaczęła dostrzegać, że poprzez swoje osobiste cierpienie może uczestniczyć w męce Chrystusa.

Z tego właśnie powodu znajdowała ukojenie w kontemplacji Oblicza Jezusa znoszącego męki. W Dziejach duszy Teresa dziękuje Paulinie za wprowadzenie w tajniki tej kontemplacji. Stwierdza, że oddanie Najświętszemu Obliczu pomogło jej w nadaniu nadprzyrodzonego znaczenia intensywnym cierpieniom, jakie znosiła w trakcie pierwszego roku pobytu w zgromadzeniu. „Gdyby tylko moja twarz mogła być tak skryta jak Jego, pozostawać niedostrzeżona przez świat i cierpieć niezauważenie – oto wszystko, czego pragnęłam.” Trzeba podkreślić, że nabożeństwo Teresy wobec Oblicza Chrystusa było głęboko zakorzenione w słowach Cierpiącego Sługi Jahwe, które pozwoliły jej posmakować tajemnicy Odkupienia.

10 stycznia 1889 roku, przywdziewając habit karmelitanki, Teresa dodała do swego zakonnego imienia słowa „od Najświętszego Oblicza”. Należy zauważyć, że psychiczne i fizyczne załamanie jej ojca przypadło na okres tuż po jej wstąpieniu do klasztoru. W Dziejach duszy Teresa porównuje cierpienie ojca do męki Jezusa; dostrzega również, że jego choroba stała się dla córek szansą na głębsze zrozumienie tajemnicy paschalnej ofiary Pana. Czuła wielką bliskość z ojcem w chwilach cierpienia; pragnęła pomóc siostrom w zrozumieniu, że Bóg zesłał im to doświadczenie, by mogły w doskonalszy sposób zjednoczyć się z Chrystusem w Jego męce. Wiele z jej ówczesnych listów do Celiny poświęconych jest Cierpiącemu Słudze jako chrześcijańskiemu wzorowi brania na siebie cierpienia innych.

Celina, która przygotowywała się wówczas, by wstąpić do klasztoru, opiekowała się ojcem podczas jego śmiertelnej choroby. 10 lipca 1890 roku Teresa przesłała jej w liście treść 53 rozdziału Księgi Izajasza. Wezwała siostry, by dostrzegły we własnym cierpieniu odbicie męki Chrystusa. Podpowiedziała również Celinie, by spróbowała dostrzec Boże miłosierdzie w krzyżu, który zesłano jej rodzinie. Napisała: „Jezus zesłał nam najwspanialszy krzyż, jaki mógł wybrać w swej niezmierzonej miłości… Jakże możemy się skarżyć, skoro Jego samego uznano za «chłostanego przez Boga i zdeptanego»”.

Umierając, Teresa wyznała Paulinie jak wielką rolę w jej życiu odegrały te teksty. „Te słowa Izajasza: Któż uwierzy, cośmy usłyszeli? Nie miał on wdzięku ani blasku, itd., stanowią podstawę mego oddania Najświętszemu Obliczu, albo, by wyrazić to lepiej – całej mojej religijności. Ja również postanowiłam być pozbawiona piękna, samotna przy tłoczeniu wina, nieznana nikomu”.

Są to słowa niezwykle ważne. Teresa ujawnia w nich, że Cierpiący Sługa Jahwe, czyli Jezus, przyjmujący w swej kenozie ludzkie grzechy jako własne, jest najgłębszym fundamentem jej duchowej drogi. Wyznaje w tym fragmencie to, co wielokrotnie w ciągu życia powtarzała matce Agnieszce: cierpienie, którego doświadczyła, rozgrywało się na poziomie daleko głębszym niż fizyczne lub umysłowa męka i było, w pewnym sensie, niemożliwe do wysłowienia. Teresa wierzyła, że dopiero w przyszłym życiu inni będą w stanie zrozumieć stopień, w jakim zjednoczyła się z Chrystusem w Jego męce. Dla przykładu, 30 lipca 1897 roku, wskazując na szklankę zawierającą bardzo niesmaczne lekarstwo, które wyglądało jak nalewka z czerwonych porzeczek, powiedziała:

„Ta szklanka to obraz całego mojego życia. Wczoraj siostra Teresa od św. Augustyna powiedziała: «Mam nadzieję, że pijasz jakąś dobrą nalewkę». Odparłam: «Och, siostro Tereso, to najgorszy z możliwych napojów!». Cóż, mała matko, tak właśnie wygląda to w oczach innych stworzeń. Zawsze wydawało im się, że pijam wytworne likiery, ale to tylko gorycz. Ale nie! Moje życie nie było gorzkie, ponieważ potrafię zmienić każdą gorycz w coś radosnego i słodkiego”.

Duchowość Teresy, mocno ufundowana na tekstach Izajasza, Chrystologiczna i soteriologiczna w treści, pomogła jej w zrozumieniu i uświęceniu wielu fizycznych i duchowych prób. Dzięki lekturze znalazła sposób, by ofiarować swe cierpienia za grzechy innych, w ukrytej jedności z męką Chrystusa. Kontemplacja Cierpiącego Sługi Jahwe, ukaranego za grzechy swego ludu, pomogła jej zrozumieć, że dzięki połączeniu własnego cierpienia z doskonałą ofiarą Jezusa, poprowadzi On przez Teresę wiele dusz do Ojca.

Czwarta pieśń Cierpiącego Sługi Pana była dla Teresy bardzo ważna przez całe życie, szczególnie jednak w trakcie fizycznego i duchowego cierpienia. Poprzez słowa proroka, odnoszące się w ścisłym sensie tylko do Mesjasza, ale w szerszym, uwzględniającym współuczestnictwo znaczeniu, również do niej samej, Teresa pojmuje pełne znaczenie Odkupienia:

„Lecz on się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści, a myśmy go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 4–5). Jak w imieniu, tak i w opartej na Piśmie duchowości św. Teresy od Najświętszego Oblicza, centralne miejsce zajmuje kenoza Jezusa – ukochanego Syna zawsze wypełniającego wolę Ojca; Jezusa odrzuconego i ukrzyżowanego, osobiście przyjmującego na siebie winę za ludzki grzech (2).

Ks. Fryderyk L. Miller

(1) St. Therese of Lisieux: Her Last Conversations.

(2) Wyjątek z artykułu St. Therese and the Word of God, z książeczki St. Therese of Lisieux: Doctor of the Church?

Powyższy tekst jest fragmentem książki pod redakcją br. Francisa Mary Kalvelage’a FI Święta Teresa z Lisieux – Doktor Małej Drogi.