Rozdział szesnasty. O przedmiocie poznania duszy rozłączonej z ciałem (2)

Czy istnieje jakiś kontakt dusz bezcielesnych z ludźmi żyjącymi na ziemi?

Wprawdzie dusze umarłych według postanowienia Bożego i według sposobu swego istnienia są oddzielone od obcowania z ludźmi, a złączone z towarzystwem istot duchowych, które są odłączone od ciał (1). Utrzymują jednak pewną łączność duchową z ludźmi żyjącymi na ziemi.

Kościół katolicki, opierając się na objawieniu Bożym, poucza nas, że istnieje ścisły związek duchowy między ludźmi żyjącymi na ziemi, duszami cieszącymi się szczęściem w niebie i duszami cierpiącymi w czyśćcu. Ta prawda, zwana w teologii dogmatem obcowania świętych, jest jednym z artykułów katolickiego Credo.

Według nauki katolickiej wszyscy, którzy należą do potrójnego Kościoła, a mianowicie: wojującego na ziemi, triumfującego w niebie i cierpiącego w czyśćcu, stanowią tajemniczy, żywy i nadprzyrodzony organizm, zwany mistycznym ciałem Chrystusa. Głową tego ciała jest sam Chrystus, jak mówi św. Paweł: „On jest głową ciała Kościoła, początkiem i pierworodnym z umarłych, aby sam we wszystkim zachował pierwszeństwo” (2). Tym zaś, co łączy ze sobą wszystkie członki mistycznego ciała Chrystusowego, jest miłość.

Jak w organizmie ludzkim wszystkie członki wzajemnie się wspomagają, bo „Bóg ciało tak urządził… aby nie było rozdwojenia w ciele, i aby członki wzajemnie troszczyły się jedne o drugie” (3), podobnie i w tym nadprzyrodzonym organizmie mistycznym Chrystusa wszyscy złączeni ze sobą miłością udzielają sobie wzajemnej pomocy. Ludzie żyjący na ziemi oddają cześć duszom w niebie, wzywają ich pomocy, modlą się do nich i proszą je o wstawiennictwo u Boga. Dusze zaś, które się znajdują w niebie, wspomagają żyjących na ziemi. Jako najbliżsi przyjaciele Boży upraszają u Boga różne łaski dla żyjących na ziemi. Z pomocy Kościoła triumfującego w niebie i wojującego na ziemi korzysta również Kościół cierpiący w czyśćcu. Dusze pozostające przejściowo w czyśćcu są żywymi członkami mistycznego ciała Chrystusa, są w łasce uświęcającej i posiadają miłość Bożą. Nie mogą jednak już zasługiwać dla siebie, gdyż zdolność zasługiwania kończy się z chwilą śmierci człowieka; ich cierpienie jest tylko zadośćczynne; teologia nazywa je zadośćcierpieniem – satispassio. Ponieważ te dusze same sobie nie mogą pomóc, więc zdane są tylko na miłosierdzie Boże i pomoc Kościoła. Kościół triumfujący i wojujący, zdając sobie dobrze sprawę ze stanu swoich braci cierpiących w czyśćcu, interweniuje za nimi u Boga. Za duszami czyśćcowymi wstawiają się do Boga zbawieni w niebie. Ich modlitwy są szczególnie miłe Bogu. Są to przecież prośby tych, którzy są bezpośrednio z Bogiem złączeni, i których pragnienia Bóg zawsze zaspokaja.

Za duszami czyśćcowymi modli się również Kościół wojujący na ziemi, idąc w tym za wskazaniami Pisma Świętego, które modlitwom za umarłych przypisuje wielką skuteczność. „Święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów rozwiązani” (4).

Wierni chętnie modlą się za dusze czyśćcowe, zyskują za nie odpusty; przede wszystkim zaś Kościół składa Bogu za nie ofiarę Mszy Świętej. Ta ofiara bowiem według nauki Kościoła najbardziej skutecznie pomaga duszom czyśćcowym (5).

Z powyższego rozważania dogmatu obcowania świętych wynika, że śmierć nie zrywa bynajmniej całkowicie pewnej łączności dusz ludzi umarłych z ludźmi żyjącymi na ziemi. Istnieje bowiem ciągłe duchowe obcowanie trzech Kościołów: triumfującego w niebie, wojującego na ziemi i cierpiącego w czyśćcu. Wszyscy, którzy należą do tego potrójnego Kościoła, pamiętają o sobie i wzajemnie się wspomagają. „Dla przebycia otchłani, dzielącej nas od świata tajemniczego naszych ukochanych zmarłych, wystarcza – mówiła wyrocznia do Sokratesa – most miłości. My zaś, kierowani olśniewającym światłem idei chrześcijańskiej, rzucamy poprzez otchłań tę inny most, most modlitwy, będącej najwymowniejszym wyrażeniem miłości” (6).

Czy jednak oprócz tej łączności, o której nas poucza dogmat obcowania świętych, istnieje jeszcze jakiś inny naturalny kontakt dusz ludzi umarłych z ludźmi żyjącymi na ziemi?

Jeśli chodzi o naturalny i wyczuwalny kontakt duchów bezcielesnych z ludźmi żyjącymi na ziemi, to według nauki katolickiej jest on zwykle zerwany (7). Dusza bowiem kontaktuje się ze światem widzialnym za pomocą ciała materialnego; dusza zaś rozłączona z ciałem nie posiada żadnego środka do kontaktowania się z widzialnym światem. Następnie św. Grzegorz Wielki powiada, że „umarli nie wiedzą o tym, co się dzieje z tymi, którzy po nich zostali żywi w ciele, ponieważ życie ducha bardzo się różni od życia cielesnego; jak bowiem rzeczy cielesne i bezcielesne są różne co do rodzaju, tak też różnią się i poznaniem” (8). Św. Augustyn zaś mówi, że „dusze umarłych nie zajmują się sprawami ludzi żyjących” (9), gdyż, jak powiada Doktor Anielski: „dusze zmarłych według zarządzenia Bożego i według sposobu swego istnienia są oddzielone od obcowania z żyjącymi, a złączone z towarzystwem istot, które są oddzielone od ciał” (10). Bóg więc tak zarządził, by według naturalnego sposobu poznawania dusza rozłączona z ciałem nie wiedziała, co tu na ziemi dzieje się wśród ludzi; następnie wymaga tego sam sposób istnienia duszy rozłączonej z ciałem. Nie może ona mianowicie poznawać bieżących spraw ludzkich, gdyż musiałaby w tym zwracać się do wyobrażeń zmysłowych; w ten sposób zaś nie może poznawać, gdyż nie posiada zmysłów.

Czytamy w Piśmie Świętym, że Bóg przyrzekł zesłać śmierć na króla Jozjasza, a to w tym celu, by nie odczuwał smutku z oglądania tych nieszczęść, które miały dotknąć jego podwładnych obywateli. „Zabiorę cię do ojców twoich, i będziesz złożony do grobu twego w pokoju, aby nie widziały oczy twoje wszystkiego zła, które przywiodę na to miejsce” (11).

Chociaż dusze nie mają świadomości spraw ludzi żyjących na ziemi, to jednak mogą się troszczyć o mieszkańców tej ziemi. Doktor Anielski mówi, że „dusze umarłych mogą się troszczyć o sprawy żyjących, chociaż nie znają ich stanu, podobnie jak my troszczymy się o zmarłych, śpiesząc im z pomocą, chociaż nie znamy ich stanu. Mogą też one znać sprawy żyjących nie przez siebie, ale przez dusze tych, co stąd do nich przychodzą, albo też przez aniołów lub szatanów, czy też przez objawienie Ducha Bożego” (12).

Tak odzywa się do Dantego duch zmarłego florentczyka Farinaty:

„My, mówił, jak ci co mają wzrok krótki,
Widzimy tylko dalekie przedmioty,
Gdy rzecz się zbliża, wzrok nasz się zaciemnia
I nic nie wiemy, co się z wami dzieje,
Chyba od zmarłych, których nam śle ziemia,
Od was tam żywych wieść do nas zawieje,
Wiedz, że pojętność nasza dla nas zgaśnie
W dzień, gdy przyszłości drzwi sam czas zatrzaśnie” (13).

Św. Tomasz z Akwinu zastanawia się również nad kwestią objawiania się umarłych ludziom żyjącym i mówi, że odbywa się to albo dzięki szczególnemu pozwoleniu ze strony Boga, abo też przez działanie aniołów dobrych lub złych, nawet bez wiedzy tych dusz, które oni reprezentują. Coś podobnego ma miejsce i w naszych warunkach, kiedy mianowicie żyjący, nie wiedząc o tym, ukazują się we śnie innym żyjącym (14).

W naturalny sposób dusze odłączone od ciał nie mogą się ukazywać ludziom żyjącym z tej racji, że nie posiadają ciał materialnych, za pomocą których mogłyby oddziaływać na materię. Wzrok nasz dzięki zdolności widzenia może oglądać bezpośrednio jedynie rzeczy, względnie zjawiska materialne. Dusza zaś pozbawiona ciała jest substancją czysto duchową; nie może więc być przedmiotem naszego poznania zmysłowego.

Następnie śmierć odłącza zupełnie dusze od obcowania z ludźmi żyjącymi, a Boska sprawiedliwość na sądzie szczegółowym przeznacza im pewne miejsce na przebywanie: niebo lub piekło, względnie czyściec. Tych miejsc nie mogą one opuszczać.

Na mocy jednak specjalnego pozwolenia Bożego dusze rozłączone z ciałami mogą niekiedy chwilowo opuścić miejsce swego pobytu i ukazywać się ludziom żyjącym. Bóg, który posiada pełnię władzy zarówno nad żywymi jak i nad umarłymi, może dla pewnych racji uchylić tajemniczą zasłonę przedzielającą świat nasz od świata duchowego i pozwolić niektórym duszom, by ukazały się ludziom żyjącym. Oczywiście tego rodzaju ukazywanie się dokonuje się „w pewnych podobieństwach rzeczy” (15). Duszy bowiem jako substancji niematerialnej nie można bezpośrednio oglądać wzrokiem fizycznym. Żeby można ją oglądać oczyma, musi ona posiadać jakieś podobieństwo ciała; dlatego na mocy zarządzenia Bożego dusze, ukazujące się ludziom żyjącym, posiadają ciała pozorne. Tak np. dusza Mojżesza podczas Przemienienia Chrystusa (16) ukazała się apostołom w ciele pozornym, a nie w tym, które ożywiała w doczesnym życiu Mojżesza. Eliasz natomiast ukazał się, zdaniem św. Tomasza, we własnym ciele; prorok ten bowiem dotąd nie umarł, jak o tym świadczy Pismo Święte i tradycja (17).

Podobne sceny, gdzie duchy bezcielesne na zlecenie Boga ukazywały się w ciałach pozornych ludziom żyjącym, znajdujemy w różnych opisach angelofanii tak w księgach Starego jak i Nowego Testamentu (18).

Jeśli chodzi o te dusze, które ukazują się w pozornych ciałach ludziom żyjącym, to chociaż znajdują się one chwilowo poza miejscami swego pobytu, jednak mimo to odczuwają stan tego miejsca, do którego przez Boga zostały przeznaczone. A więc dusza zbawiona, ukazując się komuś z żyjących, doznaje radości nieba; dusza zaś potępiona odczuwa ból i smutek (19). „Grzech mój jest zawsze przeciwko mnie” (20).

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) S. th. I, q. 89, a. 8.

(2) Kol 1, 18.

(3) 1 Kor 12, 24–25.

(4) 2 Mach 12, 46.

(5) Por. Denz. 893.

(6) A. Zacchi, Spirytyzm i życie pozagrobowe, s. 337–338.

(7) Por. Pasquali, Nessuno è venuto dall’aldilà, Pescara 1955.

(8) Moral. 12, 21.

(9) De cura pro mort. ger., c. 13.

(10) S. th. I, q. 89, a. 8 c.

(11) 4 Krl 22, 20.

(12) S. th. I, q. 89, a. 8, ad 1; por. św. Augustyn, De cura pro mort. ger., c. 15, PL 40, 606.

(13) Dante, Boska komedia, Piekło, pieśń 10, tłum. J. Korsak.

(14) S. th. I, q. 89, a. 8, ad 2; por. św. Augustyn, De cura pro mort. ger., c. 10.

(15) Św. Augustyn, De spiritu et anim., c. 29, PL 40, 799.

(16) Por. Mt 17, 3; Mk 9, 3.

(17) S. th. III, q. 45, a. 3, ad 2.

(18) Por. Tb 5, 5; Mt 1, 20; Łk 1, 12–20; 24, 4; Dz 1, 10–11.

(19) S. th. suppl., q. 69, a. 3; Egidiusz Rzymski zaś mówi: „Ubicumque sunt daemones, portant ignem inferni secum, non quod portent ipsum ignem materialem, sed quia semper sic affliguntur mediante divina virtute, ac si essent coniuncti igni affligenti eos, ut instrumento divinae iustitiae”, In IV Sent., l. 3, dist. 6, q. 2, a. 2.

(20) Ps 50, 5.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcina Ziółkowskiego Śmierć i sąd. Eschatologia, t. 1.