Rozdział siódmy. Chrześcijanin może upaść

Kolejny upadek pociąga za sobą pokusę zniechęcenia. Jednak poddanie się jest rzeczą, której ponad wszystko nigdy nie można rozważać.

Można niemal rzec, że chrześcijanin to człowiek, który nigdy się nie poddaje, a chrześcijaństwo to religia nie poddawania się, wiara ośmielająca do działania. Chrześcijanie mogą robić wszystko, czego nie powinni. Ale grzech, przed którym uciekają, jak przed samą bramą piekielną, jest grzechem uznania się za pokonanego.

Nie możesz po prostu położyć się i zrezygnować, gdy Tym, za kim podążasz jest Jezus. On upadł, ale wstał. A nikt nigdy nie był bardziej zmęczony i skatowany niż On.

Pocił się krwią w ogrodzie, ponieważ Jego dusza była udręczona lękiem przed grzechem tak bardzo, że pogrążył się w smutku aż do śmierci. Nie spał nawet przez godzinę, choć Jego uczniowie posnęli.

Został otoczony przez bandę ludzi uzbrojonych w kije i broń, jakby przyszli po rabusia. Związano Go i zaciągnięto przed oblicze najwyższego kapłana. Został uderzony przez służącego. Był „sądzony” przed Sanhedrynem.

Poddano Go takiemu samemu „procesowi”, jakiemu zostali poddani inni uczniowie Chrystusa, jak kardynał Józef Mindszenty i kardynał Alojzy Stepinac, co mogliśmy zobaczyć dwadzieścia wieków później.

Byli fałszywi świadkowie. Było odrzucanie prawa więźnia. Była też cicha próba unaocznienia przez Chrystusa tym ludziom, że robią źle – jeśli uczynił coś złego, niech przedstawią na to dowody, a jeśli nie, czemu Go atakują?

Stał tam związany, podczas gdy trwała niekończąca się farsa ze wszystkimi przeciwko Niemu, bez nikogo okazującego choćby najdelikatniejszą skłonność do bycia uczciwym. Wreszcie najwyższy kapłan przerwał to pustosłowie i przeszedł do sedna: „Zaklinam cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?” (Mt 26, 63).

Wtedy Jezus nieznośnie zmęczony podniósł głowę, spojrzał najwyższemu kapłanowi prosto w oczy i odpowiedział, że tak. Aby jednak nie było żadnej wątpliwości co do znaczenia Jego słów, wygłosił uroczyste ostrzeżenie, że zstąpi później z chmur niebieskich z wielką mocą i majestatem, aby osądzić wszystkich ludzi, łącznie z tymi, którzy Go potępili.

Oto jest Chrystus, za którym podążamy. Jak Jego uczeń może poddać się zniechęceniu? Jak ktokolwiek może rozpaczać, jeśli Chrystus przyszedł, żeby w nim zamieszkać?

Tak, Jego ciało było zamęczone na śmierć, podobnie Jego przepełniona smutkiem dusza. Lecz Bóg się nie poddaje, jest wszechmocny. Idzie dalej. A najświętszy Bóg żyje w nas przez chrzest, bierzmowanie i Komunię świętą. Nie należymy do siebie, lecz do Chrystusa. Nie żyjemy samotnie, lecz Chrystus żyje w nas. Chrystus nie może zrezygnować, nie podda się zniechęceniu.

Od najwyższego kapłana zabrano Go do Piłata. Tłum krzyczał chcąc Jego krwi. Potem zaprowadzili Go do Heroda i znowu do Piłata. W końcu został przekazany oprawcom, by nikczemnie zrobili, co w ich mocy, aby złamać Jego siłę, Jego umysł i Jego wolę.

Głód i pragnienie przygniotło Go. Biczowanie porozrywało ciało i przelało strumienie krwi. Ciernie wbijały Mu się w głowę. Aż cud, że nie oszalał. Na Jego plecy nałożono krzyż i poprowadzono do przodu między wyjącymi tłumami.

Upadł jeden raz i drugi, ale wstał. Chrześcijanin nigdy nie przestaje wstawać. Chrześcijanin próbuje i próbuje i nigdy nie przestaje próbować. Nieważne, jaki ciężar dźwiga, nieważne jakie przeszkody rzucone są na jego drogę, nieważne jakie cierpienie rozrywa mu wnętrzności.

Chrześcijanin w laboratorium wciąż ponosi porażki, ale wreszcie odkrywa szczepionkę lub serum, które uzdrowią jego bliźnich. Chrześcijanin w rządzie jest nieuczciwie atakowany i zniesławiany, ale kontynuuje pracę dla dobra kraju.

Kiedy dzieci są chore, chrześcijańscy rodzice, choć pragną snu tak, że aż głowy im opadają, wstają z łóżka w nocy raz po raz i nie poddają się.

Chrześcijanin złapany w nawyk walki z grzechem przegrywa i grzeszy nadal, poprawia się i upada, spowiada się i natychmiast czyni takie samo zło. Jedyną rzeczą, której chrześcijanin nie zrobi, to nie podniesie rąk w geście poddania. Nie odda się w niewolę diabłu ani swojej ludzkiej słabości. Będzie walczył aż do zwycięstwa, nawet jeśli będzie trwało to każdą godzinę jego życia, aż do grobowej deski.

Jeśli mamy wiarę, powiedział Chrystus możemy powiedzieć do góry, żeby przesunęła się stąd, a ona to uczyni. W ciągu tych wszystkich wieków, od kiedy Jezus przebywał wśród nas, przenieśliśmy tyle gór, że nie pamiętamy dziewięciu dziesiątych z nich.

Obaliliśmy zgniliznę i prześladowania Imperium Rzymskiego. Przetrwaliśmy uderzenie najazdów barbarzyńców i nawróciliśmy najeźdźców. Zawróciliśmy hordy muzułmańskie i przerażające armie Huna Attyli. Łamaliśmy potęgę kolejnych tyranów, którzy próbowali przykuć Kościół do swojego rydwanu.

Przenieśliśmy górę niewolnictwa i obaliliśmy ją. Pokonaliśmy tysiąc potężnych herezji. Złamaliśmy despotyczną władzę mężczyzn nad kobietami i przywróciliśmy kobiecości należną jej wysoką pozycję.

Ziemia, kiedy Chrystus się na niej pojawił, była pełna takich gór: choroby, despotyzm, niesprawiedliwość, okrucieństwa i żądza. A potem góry padały jedna za drugą, ponieważ chrześcijanie bez względu na swoje inne błędy odmawiali jednej rzeczy, która oznaczała porażkę – kapitulacji. Raz za razem, chrześcijanie tak jak Chrystus, byli przygniatani do ziemi, lecz zawsze tak jak Chrystus, wstawali znowu i walczyli dalej.

Rozeszli się po świecie oświecając nieświadomych, karmiąc głodnych, ubierając nagich, uzdrawiając chorych, pocieszając dotkniętych cierpieniem i przynosząc nadzieję jej pozbawionym. Wszędzie ich dotyk powoli, ale z niezachwianą pewnością, zmieniał świat.

Jak mogłoby być inaczej, jeśli chrześcijanie powtarzają za świętym Pawłem „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20) i za świętym Patrykiem „Jezus przede mną, Jezus nade mną, Jezus obok mnie, Jezus we mnie”? Nie mogłoby być inaczej, gdyż uczeń Chrystusa nie może zrezygnować, mimo że jego dusza jest chora, umysł przeciążony nie do zniesienia, ciało umęczone chorobą lub raną, mimo że rodzina się rozproszyła, jego firma upadła, przyjaciele są dwulicowi i sam diabeł wydaje się spiskować przeciwko niemu. Kto może się poddać, kto może oddać się zniechęceniu i rozpaczy widząc Jezusa walczącego o ostatnie sto metrów, o ostatni metr po to, żeby mógł zawisnąć na krzyżu dla naszego zbawienia? Nie! Chrześcijanin może upaść, ale nie będzie tam leżał i nie podda się. Nie chrześcijanin!

Joseph A. Breig

Powyższy tekst jest fragmentem książki Josepha A. Breiga Mądrość Krzyża szczęściem rodziny.