Rozdział dwunasty. O drugim przykazaniu Bożym

„Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremnie”.

Dziwna to rzecz, bracia moi, że dobry Bóg osobnym przykazaniem zabrania nam zniesławiać swe święte Imię. Czy podobna, aby chrześcijanin miał służyć złemu duchowi za narzędzie i bluźnił Bogu najlepszemu? Czy podobna, aby język, oddany Bogu na chrzcie świętym i tyle razy skropiony Krwią przenajdroższą Zbawiciela miał złorzeczyć swemu Stworzycielowi? Czy nie jest jego zadaniem błogosławić Boga i chwałę Jego opiewać? Każdy przyzna, że to straszny występek, który sprowadza na nas wielkie nieszczęścia i oddaje nas pod władzę złego ducha, kiedy go już tak gorliwie chcemy słuchać. Grzech ten napełnia przerażeniem każdego, kto jeszcze zupełnie nie utracił wiary. Włosy stają na głowie, kiedy słyszy się różne przekleństwa i złorzeczenia. Choć to grzech ciężki i haniebny, przecież często zdarza się na świecie. Przysięgi, bluźnierstwa, złorzeczenia i przekleństwa, słyszymy niemal na każdym kroku. Niekiedy dzieci, które umieją zaledwie Ojcze nasz, dopuszczają się tego grzechu. Łatwo zrozumieć, że na parafię spadają przeróżne nieszczęścia z powodu zniesławiania Imienia Pańskiego. Dziś wam wytłumaczę, czym są przysięgi, bluźnierstwa, wyrzekanie się Boga, złorzeczenia i przekleństwa. Słuchajcie pilnie nie śpijcie na nauce, bo na Sądzie Ostatecznym nie moglibyście się zasłonić nieświadomością prawa Bożego, ciemnota wasza byłaby zawinioną.

Nigdy nędzny człowiek nie pojmie, jak wielką zniewagę wyrządza Bogu ten grzech, jak więc wielkim jest złem. Wieczne kary w piekle mogłyby nam dać pewne o nim pojęcie.

Lecz nie będę o tym mówił. Wykażę wam jedynie, jaka zachodzi różnica między przysięgą, bluźnierstwem, złorzeczeniem, przekleństwem i wyrażeniami gburowatymi. Ludzie często mieszają te pojęcia i wskutek tego źle się spowiadają. Drugie przykazanie Boże, zabraniające nam przysiąg niepotrzebnych, a tym więcej fałszywych, mówi: „Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno”. Innymi słowy, upomina nas tutaj Bóg: Nakazuję wam szanować to imię, bo jest święte i wszelkiej czci godne. Nie wolno wam go zniesławiać i wzywać na potwierdzenie kłamstw, krzywd, a nawet na potwierdzenie prawdy bez należytego powodu.

Ludzie zwykle mieszają bluźnierstwo i przysięgę. Ktoś w zapalczywym gniewie woła: „Bóg nie jest sprawiedliwy, kiedy zsyła na mnie takie straty i cierpienia”. Przy spowiedzi mówi, że przysięgał. To nie przysięga, ale rodzaj zaparcia się Boga, to bluźnierstwo. Inna osoba woła w gniewie: „Jeżeli to uczyniłem, niech na wieki nie oglądam oblicza Bożego”. To również nie jest przysięga, ale okropne złorzeczenie. Inny przezywa swego sąsiada złodziejem, łajdakiem, a potem spowiada się, że przysięgał przeciw bliźniemu. To również nie przysięga, lecz przezywanie. Zdarza się częste mieszanie pojęć na spowiedzi. Ktoś mówi wyrazy brudne, nieczyste, a potem ogólnikowo się oskarża, że źle mówił.

Przysięgać znaczy tyle, co brać Boga na świadka słów i czynów naszych, że obietnic dotrzymamy, że czegoś nie uczyniliśmy, że mówimy prawdę. Zaś krzywoprzysięstwo jest fałszywą przysięgą, kiedy ktoś na kłamstwo przysięga. Imię Boga jest wielkie i święte. Aniołowie i święci w niebie śpiewają więc nieustannie we dnie i w nocy: Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów; imię Jego niech będzie wysławione na wieki. Matka Najświętsza przy nawiedzeniu św. Elżbiety te wypowiedziała słowa: „Wielkie rzeczy uczynił mi, który możny jest i święte imię Jego”. A więc i my z wielką czcią powinniśmy to imię wymawiać. Bluźnierstwo według nauki św. Tomasza bywa w rodzaju swym grzechem ciężkim, bo zniesławia nieskończony Majestat Boży. Inne grzechy, jak: kradzież, gniew, obżarstwo mogą być lekkim grzechem, jeżeli materia jest drobna, np. wziąć komuś potajemnie kilka groszy, lekko się unieść lub trochę przekroczyć miarę w pokarmach i napojach. Przy bluźnierstwie jedynie brak rozwagi zmniejsza ciężkość grzechu i uczynić go może powszednim. Znieważyłby bardzo króla ziemskiego nędzny poddany, gdyby go prosił na świadka w sprawie drobiazgowej, tym więcej ciężką czyni zniewagę nieskończonemu Majestatowi Bożemu, kto dla błahych przyczyn przysięga. Kiedy za czasów Mojżesza schwytano żyda, bluźniącego imię Pańskie, ów wódz ludu wybranego kazał wyprowadzić na pole tego bluźniercę i ukamienować (Kpł 24, 14). Powiada Duch Święty, że nad domem przysięgającego zawiśnie gniew Boży, spadną nań wszelkie nieszczęścia i przyjdzie jego zguba. A Pan Jezus mówi, byśmy nie przysięgali ani na niebo, ani na ziemię; każe nam mówić tak lub nie, kiedy coś twierdzimy lub zaprzeczamy. Człowiekowi, który często przysięga, zwyczajnie ludzie nie chcą wierzyć, bo to człowiek bez wiary człowiek niedobry, który bynajmniej nie zasługuje na wiarę. Są kupcy, którzy przy każdej sprzedaży zaklinają się, jakby to podnosiło wartość ich towaru. Kupujący poznają od razu po tych przysięgach, że ten człowiek nie ma wiary i że należy mieć się przed nim na baczności. Przeciwnie, wierzymy chętnie człowiekowi, który strzeże się przysięgania.

Powiada kardynał Bellarmin, że przysięgi nie przynoszą żadnego zysku, owszem straty wielkie i opowiada na dowód tego przykład o dwóch kupcach w Kolonii, którzy mieli szpetny zwyczaj ciągłego przysięgania, gdy ktoś u nich kupował. Proboszcz namawiał ich do porzucenia tego nałogu i przyrzekał, że wyjdą na tym bardzo dobrze. Posłuchali kupcy. Przez jakiś czas mało sprzedawali i żalili się przed proboszczem, że jego obietnice nie sprawdzają się. A pasterz duchowy jeszcze w te słowa dodał im otuchy: „Zachowajcie cierpliwość, dziatki, z pewnością dobry Bóg będzie wam błogosławić”. Rzeczywiście po pewnym czasie napływ kupujących był tak wielki, jak gdyby sprzedawali za bezcen. Musieli więc uznać w tym szczególniejsze błogosławieństwo niebios.

Również Bellarmin opowiada, że pewna gospodyni miała zwyczaj przysięgania. Upominano ją, że przez to sprowadza pomstę Bożą na swój dom. To wpłynęło na jej poprawę i później sama wyznała, że bardzo dobrze się jej powodzi od czasu, kiedy porzuciła ów nieszczęśliwy i zgubny nałóg. A więc, drodzy, jeżeli chcecie być szczęśliwi w tym i w przyszłym życiu, strzeżcie się przysiąg.

Jeszcze gorszą jest przysięga, kiedy łączy się z przekleństwem i złorzeczeniem. Niejeden woła w gniewie lub niecierpliwości, kiedy mu wiary nie dają: Jeżeli nieprawdą jest co mówię, niech nie oglądam światłości Bożej. Albo: niech stracę niebo, niech mnie Bóg potępi, niech mnie czart weźmie. Nieszczęśliwy, pamiętaj, że rychło może diabeł porwać twą duszę! – Inni znowu wołają: Co za diabeł z tego dziecka, bydlęcia, do kaduka z taką robotą. – Osoba, która często ma na języku diabła, prawdopodobnie ma go i w swym sercu. – Inni powtarzają co chwila: sumiennie, jak jestem katolik. – Albo: pies a nie dziecko. – To znowu przeklinają zimno, gorąco, zwierzęta robocze, narzędzia pracy i samą pracę.

Jest inny rodzaj przekleństw w sercu. Ktoś wam szkodę wyrządził w polu, wy zaraz w sercu mówicie: Niech go czart weźmie, niech go piorun zabije, niech się udławi moją szkodą, tj. ziemniakami lub rzepą. Podobne myśli i uczucia przechowujecie dłuższy czas w sercu i zdaje się wam, że to nie grzech, bo usta nie wymówiły owego przekleństwa i wcale się z tego nie spowiadacie. Mój drogi Boże, jak mało ludzi poznaje należycie stan swej duszy!

Co mam mówić o fałszywej przysiędze, czyli wzywaniu Boga na świadka w kłamstwie? Gdybyście wiedzieli, jaka to zniewaga Boża, nigdy z pewnością tego byście nie uczynili! Kto tak postępuje, podobny jest do nędznego niewolnika, który odezwałby się do swego monarchy: Najjaśniejszy Panie, musisz za mnie świadczyć fałszywie!

Czy to nie okropna rzecz? Pismo Święte mówi: „Bądźcie świętymi, bo i ja jestem święty”. Duch Święty powiada, że kłamcy poginą. Św. Augustyn porównuje krzywoprzysięstwo do okrutnej bestii, która czyni okropne zniszczenie.

Trzeba się porachować z sumieniem, czy były postanowienia złożenia fałszywej przysięgi i ile razy? Z tego zwyczajnie ludzie się nie spowiadają, bo to się nie stało. I myśli nie wolno mieć złych i przewrotnych.

Św. Narcyza, biskupa jerozolimskiego, oskarżyło trzech młodych, wyuzdanych ludzi o haniebne postępki i upadki przeciw cnocie czystości. Jeden z nich zaklinał się, mówiąc: Jeżeli to nieprawda, niech oślepnę. Drugi dodawał: Niech się uduszę, a trzeci: niech się żywcem spalę. Sprawiedliwy Bóg rzeczywiście w dziwny sposób ukarał tych szaleńców. Jeden udusił się i nędznie zginął. Drugiego dom spłonął od sztucznych ogni, które puszczano na znak radości w mieście, a w ogniu tym żywcem spalił się ów rozpustnik. Trzeci zaś wszedł w siebie, żałował bardzo i tak płakał, że od łez utracił wzrok. Hrabia Goudewin, teść króla angielskiego, św. Edwarda, był tak dumnym i zazdrosnym, że nie mógł znieść nikogo na dworze obok siebie. Z tego powodu przyczynił się do morderstwa brata królewskiego. Św. Edward domyślał się zbrodni i pewnego dnia wręcz oświadczył, że teść jest sprawcą tej śmierci. Na to zaklinał się Goudewin: Jeżeli to prawda, niech udławię się tym kawałkiem chleba. I rzeczywiście ów chleb, pobłogosławiony przez świętego monarchę, utkwił w gardle winowajcy i spowodował jego śmierć na miejscu. Z tego widzicie, jaki to szkaradny grzech, kiedy zań Bóg karze tak okropnie.

Niemądrzy ojcowie i matki przeklinają często dzieci, mówiąc: Ścierwo, a nie dziecko. Co za bydlę! Niech się rozpęknie ten kretyn. Niech mi zniknie z oczu! Zaprawdę, te przekleństwa często się sprawdzają i tym się tłumaczy, że wiele dzieci jest kalekie i niedołężne. A były wypadki, że i dosłownie spełniały się te przekleństwa.

Nie wolno nikogo nakłaniać do przysięgi w sądzie i w tym celu czynić mu obietnic i dawać podarunków. Kiedy w sądzie pytają, nie trzeba się kierować względami i litością, że kogoś wtrącą do więzienia, skażą na grzywny, ale trzeba wyznać prawdę. Gdyby ktoś poniósł szkodę z powodu waszego fałszywego zeznania, bylibyście obowiązani ją wynagrodzić.

Gdybyście przeczuwali, że ktoś, pozwany przez was do sądu o zapłacenie pieniędzy, fałszywie przysięgnie, lepiej byście zrobili, odstępując od skargi i ponosząc materialną stratę, niż gdyby miała ucierpieć dusza pozwanego. Nieszczęsne procesy, ile z powodu nich bywa gniewów, nienawiści, oszustw, zemsty i fałszywych przysiąg!

Gdy wam nie chcą wierzyć, nie przysięgajcie niepotrzebnie, ani nie wywołujcie przysiąg u drugich. Wiele tu winni ojcowie i matki, gospodarze i gospodynie, bo wymagają koniecznie przyznania się do złego od swych dzieci i sług. A ci z bojaźni krzyku i kary zaklinają się, że nie zrobili tego lub owego, mówiąc: „Jak Boga kocham, niech się z miejsca nie ruszę”. Czy wypada dla rzeczy małej wagi narażać na potępienie dusze swych dzieci i domowników?

Nie należy bez zastanowienia czegoś przyrzekać pod przysięgą, czego będzie trudno dotrzymać, tym więcej nie wolno przysięgać, jeżeli ktoś myśli, że nie dopełni obietnic.

Bluźnierstwo jest tak strasznym grzechem, że chrześcijanin nie powinien się go nigdy dopuścić. Bluźnierca rzuca się na samą Piękność i Dobroć nieskończoną. Dopuszczamy się tego grzechu, kiedy mówimy, że Bóg nie jest sprawiedliwy, bo jednym daje wszystko w wielkiej obfitości, gdy inni nie mają ani kawałka suchego chleba. Albo gdy ktoś powiada, że Stwórca nie jest dobrym, bo dozwala, że jednymi pomiatają, podczas gdy drugich cały świat kocha i uwielbia, albo, że jednym daje czerstwe zdrowie, a drugich nawiedza chorobą. Również bluźnierstwem jest mówić, że dobry Bóg nie widzi wszystkiego i nie troszczy się wcale o świat. Popełniłby ów grzech i ten, kto by twierdził: „Jeżeli Bóg okaże miłosierdzie i przebaczy temu grzesznikowi, który tyle nabroił, nie jest sprawiedliwy”. Tak samo grzeszy, kto mówi w nieszczęściu, kiedy coś utraci: „Ach, jaki jestem nieszczęśliwy! Już mnie Bóg nie mógł ciężej nawiedzić. Już chyba zapomniał o mnie, albo po to mnie trzyma na świecie, abym cierpiał”. Również popełnia bluźnierstwo, kto mówi przeciw Matce Boskiej i świętym: „Oni nic nie mogą i nic nie znaczą, bo tyle się do nich modliłem, a nic nie otrzymałem”. Bluźnił Bogu Sennacheryb, król asyryjski, że zdobędzie Jerozolimę, choćby Bóg izraelski był przeciwko niemu. Za ten grzech Anioł Pański wytracił z jego wojska sto osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi jednej nocy. Kiedy król zobaczył nazajutrz tyle trupów, uciekł z trwogą do Niniwy, gdzie zginął nędznie z rąk własnych synów.

W Starym Zakonie karano bluźnierców śmiercią przez ukamienowanie. Prawodawcy świeccy także surowe ustanawiali kary za podobne występki. Cesarz grecki Justyn kazał bluźniercom ucinać język.

Strasznym złem jest bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu. Popełnili je żydzi, kiedy dzieła Jezusa Chrystusa przypisywali czartu. Ciężką zniewagą i poniekąd bluźnierstwem jest umierać w braku pokuty, odtrącać łaski Boże od siebie, rozpaczać o zbawieniu albo drugim łaski Bożej zazdrościć. Naśmiewanie się z cudów i pokut świętych jest niemniej bluźnierstwem. Między bluźnierstwem a zaparciem się Boga jest wielka różnica. Apostatami albo renegatami czyli odstępcami są ci, którzy porzucają prawdziwą wiarę. Przeciw temu przykazaniu grzeszą także ludzie, jeżeli coś ślubują Panu Bogu, a potem ślubów nie dotrzymują i nie chcą dotrzymać.

Najmilsi bracia, czcijmy imię Boże, zawsze z uszanowaniem je wspominajmy, unikajmy przekleństw, złorzeczeń, przysiąg, bluźnierstw. Języka używajmy jedynie na chwałę Bożą, bo on uświęcony Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa. Chwalmy Boga tu na ziemi wiernie, byśmy Go mogli wysławiać w niebie na wieki. Amen.

Św. Jan Maria Vianney

Powyższy tekst jest fragmentem książki św. Jana Marii Vianneya Kazania.