Św. Andrzej Bobola. Łowca dusz. Rozdział trzeci

Studia Andrzeja w Towarzystwie Jezusowym (1613–1622)

 Słuchacz filozofii w Akademii Wileńskiej

Dnia 31 lipca pożegnał Andrzej swego mistrza Bartiliusa, kolegów i mury „szkoły ascezy”, w jakiej gościł całe dwa lata i przeniósł się do pobliskiego kolegium akademickiego przy kościele Świętego Jana, by rozpocząć studia wyższe. Pożar z 1610 roku tak gruntownie uszkodził gmach kolegium, że na miejscu mogli pozostać tylko humaniści i retorzy, filozofię przeniesiono tymczasowo do Pułtuska, a teologię do Nieświeża. Całkowitą odbudowę ukończono dopiero w pierwszej połowie 1613 roku, tak że można już było z powrotem otworzyć studia filozoficzne i teologiczne. Rektorem kolegium był od 1611 roku lwowianin, Szymon Niklewicz. Poprzednio w latach 1608–1611 sprawował on rządy w kolegium w Pułtusku. Sylwetkę jego naszkicował bystry, a trzeźwy obserwator i wyborny znawca ludzi, prowincjał Paweł Boksza: „Rządy rektora (w Pułtusku) sprawuje od sześciu miesięcy ks. Szymon Niklewicz, człowiek bardzo czujny i sumienny w wypełnianiu zarządzeń przełożonych i to do tego stopnia, że nie mógłbym sobie życzyć lepszych od niego rektorów. Jeśli zaś jest ktoś taki w prowincji, który by mógł nią później zarządzać, on jedyny jest nim, według mojego przekonania. Odznacza się przy tym słodyczą w obejściu i daje wszelkie dowody miłości ku braciom. Całą duszą oddany rządom, w których wszystkim przyświeca przykładem, przede wszystkim w życiu duchownym; obdarzony usposobieniem przystępnym, głęboko religijny, daleki od polityki”. Dostał się zatem Bobola pod kierunek nowego przełożonego, ale pokrewnego duchem Bartiliusowi, co dla ciągłości w wychowaniu zakonnym młodego jezuity miało znaczenie doniosłe.

Ponieważ Andrzej przed wstąpieniem do zakonu ukończył szkołę średnią z retoryką włącznie, dlatego zaraz przeznaczono go na studia filozoficzne. W pierwszym roku tych studiów wykładano wówczas tzw. logikę, obejmującą dialektykę i teorię poznania. Obowiązującym podręcznikiem było Organon Arystotelesa, czyli traktaty zatytułowane Kategoriai, Peri hermeneias, Analytika, Topika i Peri sofistikon elenchon. Dzieła tego nie mieli jednak słuchacze logiki, znajdowało się ono w rękach profesora, który komentował je w wykładach notowanych przez uczniów. Nie wszystkie też kwestie zawarte we wspomnianych traktatach Stagiryty były przedmiotem wykładu. Już Ratio Studiorum określało dobór zagadnień, oprócz tego profesorzy na własną rękę opuszczali lub wprowadzali niektóre kwestie. Zasadniczo jednak już od końca XVI wieku stale przerabiano na pierwszym roku filozofii traktaty o trzech działaniach rozumu, to jest o pojęciu, sądzie i rozumowaniu. Oprócz tego omawiano ogólne pojęcia dotyczące nauki, jej podziały i metody, zwłaszcza metodę dedukcyjną, dialektyczną i sylogistyczną. W roku 1613/1614 wykładał logikę Jakub Markwart, pochodzący z Warmii, który przez cały rok poprzedni przygotowywał się do zawodu profesorskiego.

W ciągu roku szkolnego, tuż przed świętami Bożego Narodzenia, spotkało Andrzeja wielkie szczęście, gdyż dnia 21 grudnia 1613 roku otrzymał on w przepięknej kaplicy Świętego Kazimierza w katedrze wileńskiej z rąk biskupa sufragana, Abrahama Wojny tonsurę i mniejsze święcenia akolity, egzorcysty, lektora i ostiariusza, dzięki czemu zdobył w kościele stopień kleryka niższych święceń. Poza tym o jego życiu w tym roku nie mamy żadnych wiadomości. Rok szkolny słuchacze logiki zakończyli dość wcześnie, co pozostaje prawdopodobnie w związku z przeprowadzaniem dalszych remontów w kolegium. Egzamin, jaki dnia 7 kwietnia 1614 roku złożył Bobola z całego kursu logiki, odbył się w warunkach niecodziennych. Oprócz trzech egzaminatorów obecni byli na nim wizytator Jan Argenti, prowincjał Paweł Boksza i rektor Niklewicz. Andrzej okazał w swych odpowiedziach, że przedmiot zna bardzo dobrze, nie tylko bowiem umiejętnie zdał z niego sprawę, ale też rozwiązał stawiane mu trudności, co jasno wynika z rodzaju oceny, jaką zastosowano do jego wiadomości.

Jak spędził wyjątkowo długie w tym roku wakacje, nie wiadomo. Tymczasem w miesiącach letnich nastąpiła zmiana na stanowisku rektora akademii. Niklewicz został prowincjałem litewskim, a rządy w kolegium przejął Michał Salpa, początkowo jako wicerektor, a od 1616 do 1618 roku rektor akademii. O nowym przełożonym Andrzeja niewiele można powiedzieć. Był to starszy już zakonnik, który cieszył się wielką powagą w prowincji, gdyż w latach 1608–1610 sprawował rządy w kolegium w Nieświeżu, później do 1614 roku był regensem seminariów diecezjalnego i papieskiego w Wilnie i stałym doradcą prowincjała. W kierowaniu instytucjami naukowymi i zarządzaniu większymi kolegiami był on już dobrze obeznany. Kolegów miał Bobola ośmiu. Byli to: Paweł Giwojna, Albert Skrocki, Łukasz Schultz, Andrzej Dębski, Paweł Gołębiewski, Andrzej Luszkowski, Jan Przezdziecki i Marcin Rydzewski. Przedmiotem nauki w roku 1614/1615 była druga część filozofii, tzw. fizyka, czyli omówienie wybranych ustępów z dzieła Arystotelesa Libri octo physicorum z dodatkami: De ortu et interitu, De anima, De elementis et meteoris. Wykłady ujmowano wówczas przeważnie w traktaty: o istocie ciał, o rodzajach jedności i połączeń naturalnych oraz sztucznych, o pojęciu natury i sztuki, o przyczynach i ich działaniu oraz o budowie wszechświata. Obok tego jedną godzinę dziennie, z reguły popołudniu, poświęcano na wykład matematyki, na którym omawiano system Euklidesa, przerabiano arytmetykę, geometrię, geografię, astronomię i naukę o kalendarzu. Tak pojęta matematyka i astronomia stanowiła miłe chwile wytchnienia dla zmęczonego spekulacjami umysłu słuchacza fizyki. Fizykę wykładał w tym roku Markwart, matematykę Jan Gogolewski z Mazowsza, który równocześnie na teologii prowadził lektorat języka hebrajskiego. Wynik całorocznej pracy Andrzeja jest nieznany, brak nam bowiem oceny z egzaminu przeprowadzonego pod koniec roku. Musiał być on jednak pozytywny, skoro nazwisko jego widnieje wśród słuchaczy metafizyki, czyli trzeciego kursu filozofii, w roku szkolnym 1615/1616. W przeciwnym bowiem razie przełożeni przerwaliby mu studia filozoficzne, jak było wówczas w zwyczaju, i przenieśliby go na teologię w celu wysłuchania skróconego kursu teologii i wcześniejszego przeznaczenia go do prac apostolskich.

Do grona kolegów Andrzeja w 1615 roku przybył Jakub Różnowolski. Na katedrze profesorskiej nadal zasiadał Markwart, który wykładał w tym roku Arystotelesa Libri metaphysicorum et ethicorum, dzielone zazwyczaj na dysputacje o duszy, jej naturze i stosunku do ciała, o władzach duszy, zmysłach, o poznaniu zmysłowym i umysłowym, o naturze i działaniu woli. Po tym traktacie psychologicznym omawiano pojęcie bytu i istnienia, pojęcia ogólne i kategorie. Krótko zazwyczaj traktowano o teologii naturalnej i etyce przyrodzonej. Trzeci rok studiów filozoficznych był bardzo ważny, gdyż od wyniku egzaminu na koniec roku zależała dalsza kariera naukowa słuchacza metafizyki. Egzamin ten bowiem, obejmujący całość trzyletniego kursu filozoficznego, otwierał lub w razie niepowodzenia zamykał drogę do wyższego kursu teologii, a nawet do publicznej obrony tez filozoficznych, jako publicznego aktu na stopień magistra filozofii. O wyniku egzaminu rozstrzygały głosy trzech egzaminatorów i dwóch opiniodawców, przy czym ocena dostateczna tylko równała się negatywnej. Oceniający odpowiedzi słuchacza musieli również wypowiedzieć się, czy uważają go za zdatnego do wysłuchania wyższego kursu teologii, a po wtóre, czy zasłużył na dopuszczenie go do aktu publicznego w celu zdobycia stopnia magistra. Decydujący ten egzamin ze wszystkich nauk filozoficznych złożył Bobola w 1616 roku (daty dziennej nie zanotowano), w obecności wicerektora kolegium Salpy, jego konsultorów: Jana Gruzewskiego, Marcina Widziewicza i Marcina Bilducjusza oraz trzech egzaminatorów. Zdaniem egzaminatorów i dwóch opiniodawców wiedza jego odpowiadała całkowicie wymaganiom, wobec czego zdatność Andrzeja do wyższych studiów teologicznych uznana została za niewątpliwą. Mimo to, nie dopuszczono go do aktu publicznego.

 Nauczyciel w Brunsberdze (Braniewie) i Pułtusku

Zwyczajem Towarzystwa Jezusowego po ukończonej filozofii wysyłano kleryków do kolegiów w celu odbycia kilkuletniej praktyki pedagogiczno-dydaktycznej, co w Polsce, wobec wielkiej liczby szkół a braku sił nauczycielskich, z reguły stosowano. Do tego rodzaju pracy przeznaczono i Andrzeja. Pierwszy rok pracy nauczycielskiej 1616/1617 spędził Andrzej w Brunsberdze, stolicy Warmii. Kolegium brunsberskie było pierwszym, jakie na skutek starań Hozjusza otworzyli Jezuici na ziemiach Polski. Szkoła przy kolegium, obejmująca początkowo humaniora i retorykę, a od 1592 roku filozofię, do czego później dołączono i teologię, była stale przepełniona. Bobola pełnił obowiązki nauczyciela klasy gramatyki pod osobistym kierunkiem swego dotychczasowego profesora filozofii, Jakuba Markwarta, który przeniesiony wraz z nim do Brunsbergi był prefektem, czyli dyrektorem szkoły. O pracy Andrzeja nad młodzieżą i jej wynikach niczego powiedzieć nie można, bo brak w tym względzie jakichkolwiek informacji. Jeden z biografów tak charakteryzuje działalność jego w Brunsberdze: „Bobola przez ten cały rok pracował z nakładem wszystkich swoich sił, z wielką gorliwością, z wielkim zapałem i duchem pobożności oraz z niezwykłym zbudowaniem wszystkich i to do tego stopnia, że przełożeni postanowili na rok przyszły wysłać go na stanowisko jeszcze bardziej zaszczytne, na którym mógłby, przy swoich wyjątkowych zdolnościach i cnotach, zdziałać więcej dobrego. Pewną podstawę do tego mniemania mogłaby dać kronika kolegium, której autor opowiada o pięknych przejawach postępów uczniów w naukach i pobożności, i zaznacza, że trzynastu z nich poprosiło w tym roku o przyjęcie do Towarzystwa, a pięciu wstąpiło do innych zakonów. Postawy te jednak mogły być równie dobrze owocem pracy innych nauczycieli, a za bezwzględnym przypisaniem ich wpływowi Andrzeja żadna wskazówka nie przemawia.

Faktem jest, że prowincjał Niklewicz przeznaczył w 1617 roku Bobolę do Pułtuska na nauczyciela klasy syntaksy. Kolegium to posiadające humaniora i retorykę od 1568 roku, a od 1595 roku filozofię i teologię, było ulubioną przez magnatów uczelnią i wykształciło w swych murach cały szereg senatorów i dygnitarzy. Liczba uczniów była znaczna: w 1573 roku było ich trzystu sześćdziesięciu, w 1592 powyżej sześciuset, a w 1610 przeszło ośmiuset. Oprócz pewnych wiadomości o życiu młodzieży w roku szkolnym 1617/1618 przeznaczonych dla zbudowania zanotowano występ panegiryczny, którym uczczono ingres biskupa płockiego Henryka Firleja z Dąbrowicy, i przedstawienie, gdy tenże dostojnik odwiedził kolegium. O pracy Andrzeja w Pułtusku nie zachowała się żadna wiadomość.

 Słuchacz teologii w Akademii Wileńskiej, święcenia kapłańskie i zakończenie studiów

Dwuletni okres pracy nauczycielskiej Boboli dobiegł końca. Prowincjał Niklewicz polecił mu wrócić do Akademii Wileńskiej i rozpocząć studia teologiczne. W kolegium akademickim zaszły tymczasem pewne zmiany. Zarząd kolegium objął Jan Gruzewski, Żmudzin z pochodzenia, wszechstronnie wykształcony, po studiach teologicznych odbytych w Rzymie, promowany w 1609 roku w Akademii Wileńskiej na stopień doktora teologii. Przed objęciem rektorstwa wykładał w akademii teologię na kursie wyższym. Odznaczał się przy tym wielką pracowitością, ostrym trybem życia, który umożliwiał mu żelazne zdrowie. Obok zajęć rektora z umiłowaniem odwiedzał więzienia, szpitale i nauczał dzieci katechizmu. Przybył również do kolegium Bartilius, mistrz Andrzeja z nowicjatu, i objął obowiązki duchownego i spowiednika w kolegium. W katedrach teologii dogmatycznej zasiadali: profesor Boboli z filozofii, Markwart, i Mikołaj Garwasty, teologię moralną i prawo kanoniczne wykładali Paweł Wierzbicki i Krzysztof Chrzanowski. Z dawnych kolegów Andrzeja nikt nie został wysłany na teologię, wśród nowych znajdowali się: Adam Hennig, Tomasz Rostoga, Andrzej Thil, Jan Jachnowicz, Andrzej Milewski. Drugi rok studiowali teologię: Szymon Ugniewski, Jan Akerban, Jerzy Gruzewski. Na trzecim roku był Piotr Simon i Krzysztof Zalewski, a na czwartym Andrzej Kowalewski i Albert Piotrowski.

Przedmiotem wykładów z teologii dogmatycznej na pierwszym roku były: traktaty o Bogu, Trójcy Świętej, o prawie i sprawiedliwości. Z teologii moralnej wykładano o kontraktach i ich rodzajach oraz o restytucji. Z kwestii zwanych kontrowersjami omawiano błędy schizmatyckie dotyczące Trójcy Świętej i pochodzenia Ducha Świętego oraz zagadnienie predestynacji. Profesor prawa wyjaśniał pierwszą księgę Decretalium o konstytucjach i osobach kościelnych oraz o ich kompetencjach. Oprócz tego na osobnym lektoracie uczono języka hebrajskiego. Dnia 17 czerwca 1619 roku złożył Bobola egzamin z przedmiotów obowiązujących na pierwszym roku teologii z pozytywnym wynikiem. Opinia egzaminatorów nie była jednak jednomyślna. Zdaniem dwóch z nich, Bobola wykazał wiadomości bardzo dobre, jeden ocenił je jako dobre, czwarty profesor uznał zdolności Andrzeja za bardzo dobre, ale zarzucił mu niedbalstwo i brak pilności w nauce.

Na drugim roku studiów teologicznych 1619/1620 grono profesorskie nie zmieniło się. Z teologii dogmatycznej omawiano traktaty o wcieleniu Syna Bożego, aniołach i aktach ludzkich; z teologii moralnej rozważano Boże przykazania, sumienie i rozpatrywano zagadnienia dotyczące dobrowolnych czynów ludzkich w praktyce. Przedmiotem kontrowersji były kwestie o Chrystusie, czci świętych, odpustach, kulcie relikwii i obrazów. Profesor prawa roztrząsał drugą księgę Dekretaliów o postępowaniu prawnym i rozpoczynał komentarz trzeciej księgi o życiu kleru, o prebendach i godnościach. Na pierwszy rok teologii przybył kolega Andrzeja z filozofii Andrzej Luszkowski z dwoma innymi, Gordianem Protaszewiczem i Marcinem Gołyńskim. Wyniki pracy Boboli były w tym roku szkolnym o wiele lepsze niż w poprzednim. Odpowiedzi jego na egzaminie w 1620 roku trzech profesorów oceniło jako bardzo dobre, jeden uznał je za dobre.

W roku szkolnym 1620/1621 powiększyło się grono dawnych kolegów Andrzeja. W katalogu kolegium występują jako słuchacze pierwszego roku: Maciej Sarbiewski, współnowicjusz Boboli, Marcin Rydzewski i Łukasz Schultz, koledzy z filozofii, oraz dwaj nowi, Mateusz Drozdowski i Andrzej Rudomina. Stanowisko duchownego i spowiednika kolegium po Bartiliusie objął doktor teologii, Hiszpan Jakub Ortiz, katedrę teologii dogmatycznej po Garwastym przejął Jakub Olszewski z Mazowsza, doktor teologii i wybitny kaznodzieja. Egzegezę Pisma Świętego wykładał Konstanty Szyrwid. Z teologii dogmatycznej na trzeci rok studiów teologicznych przeznaczone były traktaty o łasce, grzechu i sakramentach; z teologii moralnej zagadnienia praktyczne dotyczące sakramentów, zwłaszcza małżeństwa i Eucharystii. Podobny materiał obowiązywał na wykładzie prawa kanonicznego i kontrowersji. Egzamin z materiału wykładanego na trzecim roku teologii miał równie decydujące znaczenie, jak egzamin z całokształtu nauk filozoficznych. Bobola przystąpił do niego 14 maja 1621 roku. Wynik egzaminu był pozytywny, ale w ocenie wiadomości Andrzeja zachodzi pewna rozbieżność. Trzech profesorów uznało je za bardzo dobre, dwóch tylko za dobre. Tym samym stwierdzono zdatność jego do ukończenia teologii na kursie wyższym. Negatywnie jednak załatwiono sprawę dopuszczenia go do tzw. aktu małego, czyli publicznej obrony tez teologicznych w celu osiągnięcia stopnia licencjata teologii. Jeden tylko z egzaminatorów głosował za umożliwieniem mu zdobycia stopnia naukowego, czterech opowiedziało się przeciw. Wobec tego Andrzej, o ile żywił jakieś pragnienia kariery naukowej, musiał z niej zrezygnować.

Tymczasem rodzina Andrzeja wszczęła w Rzymie starania o przeniesienie go z prowincji litewskiej zakonu do prowincji polskiej. Chodziło im zapewne o to, by mieć Andrzeja bliżej swych siedzib i w ten sposób pozyskać możność częstszego widzenia się z nim. Listy Bobolów, w których prosili o to ustępstwo generała zakonu, Mutiusa Vitelleschiego, zaginęły, zachowały się natomiast dwa listy Vitelleschiego z dnia 31 lipca 1621 roku o tej samej treści i adresowane do stryjecznego, najprawdopodobniej, brata Andrzeja, kanonika krakowskiego Kaspra i do rodzonego brata Andrzeja, podkomorzego ziemi przemyskiej, Wojciecha Boboli. Odpowiedź generała, którą z listu do Wojciecha Boboli przytaczamy w przekładzie, świadczy o wielkiej a zasłużonej życzliwości, jaką Bobolowie u ówczesnych jezuitów się cieszyli: „Gdy poznałem życzenie szlachetnej rodziny Bobolów, ażeby brat nasz Andrzej Bobola został przeniesiony z Litwy do Polski, nie zastanawiałem się długo nad tym, co mi w tym względzie należy uczynić. Ponieważ nie są mi obce dowody szczodrobliwości jego rodziny dla naszego najmniejszego Towarzystwa, nie mogłem ani przez chwilę wahać się z decyzją w tej sprawie, o jaką mnie proszono. Dlatego natychmiast po otrzymaniu listu Waszej Wielmożności napisałem do prowincjała litewskiego, ażeby, o ile temu nie stoi na przeszkodzie jakiś bardzo poważny powód, czego nie przypuszczam, bezzwłocznie, jak tylko będzie mógł najprędzej, wysłał brata naszego Andrzeja Bobolę do prowincji polskiej. Prowincjałowi zaś polskiemu poleciłem, aby go po przybyciu do Polski przyjął z otwartymi ramionami i umieścił w kolegium, jakie uzna za najodpowiedniejsze do wyzyskania jego zdolności dla zwiększenia chwały Boga i dla pociechy krewnych. Korne ślemy modły do tronu Majestatu Boga o obfite zdroje łask dla brata naszego Andrzeja, by z ich pomocą, bez uszczerbku własnej doskonałości, odpowiedział nadziejom, jakie jego krewni w nim pokładają…” Do kanonika Kaspra wysłano list o podobnej treści. Mimo zgody generała na przeniesienie Boboli i poleceń wydanych w tej sprawie odnośnym przełożonym, pozostał on nadal, aż do śmierci, w prowincji litewskiej. Jak się to stało, nie wiadomo. Musiała pojawić się jakaś poważna przeszkoda, w której istnienie generał Vitelleschi wątpił. Ponieważ ze strony przełożonych nie było w tym względzie żadnych trudności, wobec tego można przypuszczać, że wyszły one od samego Andrzeja, przeciwnego prawdopodobnie swemu przeniesieniu.

W roku akademickim 1621/1622 wśród słuchaczy czwartego roku teologii w Akademii Wileńskiej widnieje nazwisko Boboli. Wśród profesorów nie zaszły wielkie zmiany. Traktaty dogmatyczne o wierze, nadziei i miłości oraz kontrowersje o Kościele, papieżu i czyśćcu wykładali nadal Markwart i Olszewski. Kwestie o spowiedzi i karach kościelnych omawiali Szymon Berent i Paweł Wierzbicki. Rok ten obfitował w ważne dla Andrzeja wypadki. Dnia 18 grudnia 1621 roku otrzymał on z rąk sufragana wileńskiego, biskupa Abrahama Wojny święcenia na subdiakona, a niedługo potem diakona. Najbardziej upragniona chwila święceń kapłańskich zbiegła się z podniosłą uroczystością kanonizacji świętego Ignacego Loyoli i świętego Franciszka Ksawerego z Towarzystwa Jezusowego oraz świętego Izydora oracza, świętej Teresy od Jezusa i świętego Filipa Nereusza. Wspaniały obchód odbył się w Rzymie 12 marca 1622 roku. W tym też dniu, w Wilnie, biskup Eustachy Wołłowicz wyświęcił Andrzeja na kapłana. Marzenie stało się faktem, odtąd na głos jego, sprawującego ofiarę Mszy świętej, Bóg będzie zstępował na ołtarz; jako kaznodzieja, spowiednik i szafarz sakramentów świętych będzie narzędziem Boga w działaniu na dusze ludzkie, będzie im pociechą i pokrzepieniem w trudach i smutkach życia oraz przewodnikiem wskazującym drogę zbawienia.

Pod koniec maja 1622 roku odbyły się egzaminy teologów z drugiego roku. Między innymi składali ten egzamin Andrzej Rudomina i Maciej Sarbiewski. Rudomina, zdaniem pięciu egzaminatorów, odpowiedział wymaganiom, przy czym jeden z nich zarzucił mu brak sumienności w nauce. Opinie o Sarbiewskim były bardziej podzielone. Wprawdzie wszyscy uznali jego wiedzę za odpowiadającą wymaganiom, ale jeden z profesorów swą pozytywną ocenę motywował nie odpowiedziami poety, ale znajomością jego zdolności skądinąd, inny wreszcie osądził jego odpowiedzi jako ledwie dociągające do wymaganej miary i wskazał na przyczyny, mianowicie niedbalstwo w studiach oraz hardość, niecierpliwość i pewną arogancję w odpowiedziach. Mimo to, ze względu na zdolności, wysłano Rudominę i Sarbiewskiego wraz z Oswaldem Krtigerem i Mikołajem Zawiszą na dalsze studia do Rzymu. Z Rudominą Bobola już się więcej nie zetknął, po skończonych bowiem studiach, żegnany przez Sarbiewskiego specjalnie ułożoną na ten cel odą, wsiadł on na okręt i udał się na misje w Chinach, gdzie też w prowincji Fukien w 1631 roku życie zakończył.

Słuchacze teologii, w myśl konstytucji Towarzystwa Jezusowego i rozporządzenia generała Klaudiusza Acquavivy, po pomyślnie odbytym trzyletnim kursie teologii, przystępowali pod koniec czwartego i ostatniego roku studium teologii do tzw. egzaminu ad gradum, obejmującego całokształt nauk filozoficznych i teologicznych. Wynik pozytywny egzaminu zależał od tego, czy słuchacz opanował przepisany materiał filozoficzny i teologiczny, czy go gruntownie przemyślał i zrozumiał, czy potrafił obronić tezy przed zarzutami i czy doszedł do tego stopnia wiedzy, by mógł bez trudności wykładać filozofię i teologię w kolegiach. Egzamin ten traktuje się bardzo poważnie. Czterej egzaminatorzy wyznaczeni przez prowincjała, po uprzednim zawiadomieniu generała, przysięgą zobowiązują się do sprawiedliwej i obiektywnej oceny wiedzy egzaminowanego przesyłanej sekretnie prowincjałom. Nad zachowaniem przepisów obowiązujących w tym względzie miał czuwać prowincjał, a przynajmniej rektor, jako przewodniczący komisji egzaminacyjnej. Do tego egzaminu, mającego być koroną studiów siedmioletnich, przystąpił Bobola dnia 26 lipca 1622 roku. Egzaminatorzy byli wyznaczeni przez generała zakonu, przewodniczył im rektor Jan Gruzewski. Wynik egzaminu był wprost fatalny: zaledwie jeden profesor uznał wiedzę Andrzeja za odpowiadającą wymaganiom, trzech innych wydało opinię zupełnie negatywną. Nieformalności nie popełniono przy tym żadnej, bo brak nawet śladu jakiegoś protestu ze strony przewodniczącego Gruzewskiego. Negatywna ocena odpowiedzi Boboli, wydana przez trzech niezależnych egzaminatorów, niezależnie od siebie, bez żadnego porozumienia i sekretnie przekazana prowincjałowi i generałowi, musi mieć podstawy obiektywne. Co było powodem tak niepomyślnego wyniku ostatniego egzaminu, nie wiadomo. Może sam Bobola przez lekceważenie tej sprawy przyczynił się do tego, tym bardziej, że oprócz Thilla inni koledzy z tego samego roku, jak Hennig, Jachnowicz i Milewski, zdali egzamin pozytywnie. W przedstawieniu tego faktu zachodzi diametralne przeciwieństwo do tego, co o nim napisali dotychczasowi biografowie. Nie znając podstawowego w tym względzie źródła informacji, jakim jest Liber extraordinarius Provincialis, unoszą się oni nad wspaniałym sukcesem, jaki Andrzej, ich zdaniem, odniósł na ostatnim egzaminie, opowiadają, że świetnie obronił tezy i wykazał, że zdobył wiedzę w tym stopniu, iż może wykładać teologię i filozofię jezuickim scholastykom, co więcej, wykładał nawet przez jakiś czas teologię w Akademii Wileńskiej. Wszystkie te zachwyty wobec krótkiej urzędowej notatki o wyniku egzaminu okazują się wymysłem zupełnie dowolnym, a całkowicie sprzecznym z rzeczywistością. Błędem jest również, jakoby Bobola wykładał w akademii teologię. W kolegium tym nigdy nie pracował, a wykładać teologii wobec katastrofy na egzaminie ad gradum nie mógł.

Ks. Jan Poplatek SI

Powyższy tekst jest dodatkiem do książki ks. Jana Poplatka SI Św. Andrzej Bobola. Łowca dusz.