Rozdział trzeci. Wiara w Kościół

Słowo jest znakiem idei, zaś idea jest znakiem rzeczywistości. Każde wypowiedziane bądź zapisane słowo wzbudza więc natychmiast u tego, kto je słyszy lub czyta, idee i obrazy, które odnoszą się, z uwagi na to, że są całkowicie intencjonalnymi bytami – wedle przekonującej wypowiedzi szkoły scholastycznej – do rzeczywistości pozaumysłowej (1).

Jakie idee i obrazy wzbudza zazwyczaj słowo „Kościół”? Oczywiście, próżny byłby to wysiłek, gdybyśmy chcieli naszkicować schemat odpowiadający dokładnie wszystkim subiektywnym wyobrażeniom. Sądzimy jednak, że nawet w skrajnej różnorodności idei i wyobrażeń wywołanych przez to słowo odkrylibyśmy dwojaki element wspólny: pierwszy, odnoszący się do tego, co w Kościele ma charakter widzialny, a więc do hierarchii, do wiernych, do zewnętrznego kultu oraz drugi, wskazujący na zasady nadprzyrodzone i niewidzialne, które pośród rozmaitych społeczności zapewniają Kościołowi miejsce odrębne. Należą do nich na przykład: nieomylne nauczanie, nadprzyrodzone przywileje w dziedzinie jurysdykcji i zbawienia, itd. Pierwszy z tych elementów pełni rolę materialnego składnika tego wyobrażenia, drugi – rolę składnika formalnego. Zresztą, tak właśnie powinno być, skoro ten formalny i nadprzyrodzony element decyduje o specyficznej odmienności Kościoła jako społeczności (2) i skoro nasze idee, aby można je było od siebie odróżnić, muszą w taki czy inny sposób odwoływać się do różnicy gatunkowej zawartej w ich zakresie (3).

Jeśli pytamy ludzi wierzących, jak pojmują Kościół, którego są członkami, w udzielanych przez nich odpowiedziach nie omieszkajmy zauważyć obecności tego dwojakiego pierwiastka. Wystarczy pobieżnie ich przepytać, aby zauważyć, że bardzo dobrze odróżniają niewidzialną duszę Kościoła od jego widzialnego ciała i że wyraźnie uznają ją za cechę specyficzną. Z pewnością żadnemu katolikowi nie przyjdzie do głowy wyobrażać sobie, że aby należeć do Kościoła, wystarczy uczęszczać do świątyń i spotykać się z należącymi doń wiernymi czy zachowywać zewnętrzne więzi widzialnego posłuszeństwa wobec hierarchii duchownej. To wszystko jest niewątpliwie konieczne, a w kwestii tej niewiedza nie jest nieprzezwyciężona, jednakowoż nikt nie jest katolikiem, jeśli uprzednio i przede wszystkim nie przylgnął do ogółu wzniosłych prerogatyw, których uznania w stosunku do siebie domaga się Kościół i jeśli nie patrzy nań oczyma wiary jako na społeczność cieszącą się obecnością Ducha Świętego i obarczoną obowiązkiem prowadzenia ludzkości do zbawienia. Oznacza to – ujmując rzecz innymi słowy – że pod względem formalnym Kościół został ustanowiony przez ogół tych niewidzialnych rzeczywistości i że bez nich straciłby na ziemi całą swoją odrębność.

Sami ludzie niewierzący, kiedy mówią o Kościele, wskazują nie tyle na element zewnętrzny i widzialny, który jest ogólną i wspólną cechą wszystkich społeczności, ile na ogół nadprzyrodzonych prerogatyw, co do których Kościół utrzymuje, że jest w ich posiadaniu i które wynoszą go ponad inne ugrupowania społeczne. Czyż ich niedowiarstwo nie polega właśnie na odmowie uznania tych prerogatyw, na odrzuceniu Boskiego charakteru Kościoła? Jeżeli to niedowiarstwo, zamiast zadowolić się obojętnym stosunkiem do Kościoła, prowadzi do otwartej walki przeciwko niemu, to przyczyną i przedmiotem tej nienawiści nie jest również nic innego, jak prerogatywy Kościoła (czyli prawa, jakie przypisuje on sobie z tego tytułu, że jest społecznością nadprzyrodzoną) bądź też zobowiązania, jakie nakłada na sumienie w imię Jezusa Chrystusa, którego przedstawicielem jest na ziemi. Aby w pełni się o tym przekonać, wystarczy zbadać motywy, na jakie w toku dziejów powoływali się jego rozliczni prześladowcy. Nie ulega wątpliwości, że w formułowanych pod jego adresem oskarżeniach pojawiają się często argumenty polityczne, ale służą one jedynie za pretekst dla rzeczywistej i decydującej przyczyny, jaką jest nienawiść do Kościoła jako nadprzyrodzonej społeczności oraz do wzniosłej godności, jaką z tego tytułu sobie przypisuje.

Także chrześcijanie nie będący katolikami posługują się słowem „Kościół”, aby w ten sposób wskazać na charakterystyczne cechy świadczące o odrębności swego wyznania bądź denominacji pokrewnych. Taką specyficzną cechą może być wyłącznie jakieś wierzenie o charakterze dogmatycznym. W oczach protestantów i schizmatyków Kościół katolicki jest społecznością wiernych uznających nieomylność biskupa Rzymu i wyznających pewne szczegółowe dogmaty, które zostały odrzucone przez pozostałe wspólnoty chrześcijańskie. Tak samo, gdyby zażądano od protestantów i schizmatyków, aby nawzajem podali definicje swych Kościołów, odpowiedzieliby bez najmniejszej wątpliwości, że Kościół, który za podstawę swych wierzeń obrał 39 artykułów wiary, to Kościół protestancki, zaś Kościół, który uznaje tylko siedem pierwszych soborów ekumenicznych, to Kościół prawosławny.

Wydaje się nam więc, że Kościół rozpoznawany jest przede wszystkim ze względu na swój aspekt nadprzyrodzony. Niezależnie od tego, czy się go uznaje, czy odrzuca – to zawsze ten element określa Kościół jako społeczność rzeczywistą, powszechną i swoistą.

Zbadajmy nieco dokładniej ten formalny element, aby zobaczyć z czego się składa. Opisując go szczegółowo, lepiej zrozumiemy jego transcendentny charakter.

Poniżej przedstawiamy w skrócie ogół nadprzyrodzonych prerogatyw Kościoła, których uznania on się domaga, i które w większości należą do zdefiniowanej wiary Kościoła. Prerogatywy te dotyczą istoty, władzy i relacji Kościoła (4).

Istota Kościoła

Kościół jest społecznością założoną przez Jezusa Chrystusa i stanowi Jego mistyczne Ciało. Głową Kościoła jest Chrystus Pan. Kościół jest społecznością nadprzyrodzoną, doskonałą, niezależną, widzialną i posiadającą przyrodzone znamiona, pozwalające go rozpoznać pośród innych grup społecznych. Kościół jest jeden, hierarchiczny, monarchiczny, święty, katolicki, apostolski i wieczny. Poza Kościołem nie ma zbawienia. Kościołowi powierzony został niewyczerpany skarbiec zasług wysłużonych przez Jezusa Chrystusa.

Członkami Kościoła są nie tylko wybrani i wierni, ale również grzesznicy, książęta i królowie, ludzie Wschodu i Zachodu.

Kościół nie dzieli się na duchowy i cielesny. Kościół nie dzieli się też na trzy odrębne gałęzie, to znaczy na Kościół Rzymski, Kościół grecki i Kościół anglikański.

Władze przysługujące Kościołowi

Władza nieomylnego nauczania. Kościół jest nieomylny za sprawą Ducha Świętego, który w nim zamieszkuje. Podmiotem tej nieomylności jest przede wszystkim papież, nawet bez przyzwolenia ze strony Kościoła, a także zatwierdzone przez papieża sobory ekumeniczne, reprezentujące Kościół powszechny.

Przedmiotem tej nieomylności są prawdy dotyczące wiary i moralności, potępienia błędów sprzecznych z tymi prawdami, interpretacja Pisma Świętego i fakty dogmatyczne. Kościół sprawuje władzę nieomylnego nauczania poprzez zwyczajne i nadzwyczajne magisterium.

Władza prawna. Kościół posiada pełną i bezpośrednią jurysdykcję w sprawach religijnych oraz pośrednią jurysdykcję w sprawach doczesnych. Z tego tytułu jego udziałem jest trojaka władza: stanowienia praw, zobowiązywania do ich właściwego wypełniania oraz sądzenia. Przedmiotem jurysdykcji jest sprawowanie sakramentów, kwestie dotyczące małżeństwa, wybór biskupów, udzielanie odpustów, ustanawianie świąt, kierowanie studiami teologicznymi, itp.

Stosunek Kościoła do świata

Relacje z państwem. Kościół jest niezależny od władzy świeckiej, zwłaszcza w sprawach matrymonialnych. Jego jurysdykcja obejmuje królów i książęta, życie publiczne i rodzinne, sprawy edukacji. Kościół może unieważnić niesprawiedliwe prawa i wezwać pomocy ramienia świeckiego. Kościół nie powinien być oddzielony od państwa.

Relacje ze światem nauki. Kościół posiada autorytet zwierzchni nad filozofią, której błędów nie powinien tolerować. Kościół nie odrzuca nauk szczegółowych i w obrębie ich dziedzin zezwala im na posługiwanie się własnymi metodami.

Kościół nie sprzeciwia się cywilizacji i prawdziwej wolności.

Ci, którzy od najmłodszych lat żyli w posłuszeństwie Kościołowi katolickiemu, są oswojeni z tymi dogmatycznymi prawdami. Odziedziczone po przodkach przekonanie każe im je uznawać bez jakiegokolwiek wahania czy cienia wątpliwości; przekonanie to nie zaznało nigdy niepokojów poszukującego ducha ani oporów rozumu wobec przekraczającej go tajemnicy.

Przypuśćmy jednak, że mamy do czynienia z człowiekiem zupełnie Kościołowi obcym, który po raz pierwszy przegląda listę przymiotów, praw oraz władz, których uznania w stosunku do siebie on się domaga. Jego pierwszym wrażeniem – nie ma co do tego wątpliwości – będzie wrażenie zdumienia i przytłoczenia. Albowiem wszystkie elementy składające się na istotę Kościoła są tak dalece różne od tych, jakie spotyka się w innych ludzkich społecznościach. Prerogatywy te same w sobie są tak wyjątkowe i tak niesłychane, że od razu przenoszą nas w świat całkowicie różny od naszego. Nie warto podejmować wewnętrznej próby ich uzasadnienia. Najbardziej uważna refleksja i najbardziej przenikliwy umysł zderzają się z każdej strony z tajemnicą. Im uważniej się im przyglądamy, tym bardziej ich transcendencja okazuje się zdumiewająca, otaczając cały horyzont myśli murem, którego rozum nie jest w stanie sforsować.

Z drugiej jednak strony umysł człowieka nieposiadającego jeszcze wiary nie odkrywa w tej tajemniczej rzeczywistości – dla niego tak nieoczywistej – niczego, co nosiłoby znamiona sprzeczności czy niedorzeczności. To, co przewyższa rozum, nie musi być od razu niedorzeczne.

Czy fakt, że nie zachodzi logiczna niespójność pomiędzy podmiotem a orzecznikami w twierdzeniach objaśniających wewnętrzny ustrój Kościoła wystarcza do tego, aby akt wiary stał się możliwy?

Niewątpliwie jest to warunek konieczny. Niemożliwość, wyraźnie ujawniająca się w używanych słowach, zahamowałaby u źródła wszelki rozwój wiary i ostatecznie uwolniła człowieka od wszelkich dalszych poszukiwań. Ale ta konstatacja nie jest wystarczająca, gdy chodzi o uzasadnione przylgnięcie do wiary, ponieważ nie każe nam opuścić porządku istoty czy porządku logicznej możliwości, a wszak chodzi o to, aby za pomocą mojego aktu wiary rozstrzygnąć kwestię istnienia. Wiara jest aktem duchowym, którego przedmiotem jest prawda, a więc byt rzeczywisty, ponieważ byt i prawda są wymienne, verum et ens convertuntur (5).

Czy dla uwiarygodnienia prawd głoszonych przez Kościół na temat swego ustroju wystarcza jego czysto ludzki autorytet, wiedza i prawdomówność, opierające się na czysto naturalnych podstawach, jak na przykład moralna uczciwość i zdolności intelektualne jego członków, zwłaszcza hierarchii duchownej? Odpowiedź brzmi: „Nie!”, ponieważ analiza przedmiotu wiary pokazuje, iż jest on tak transcendentny, iż żadne ludzkie twierdzenie – indywidualne czy zbiorowe – nie może samo przez się dowieść jego wiarygodności. Zresztą, sam Kościół nie zamierza narzucać wiary we własnym imieniu. Kościół donośnym głosem obwieszcza, że źródło prerogatyw, których uznania się domaga, jest Boskie, a on sam ośmiela się proklamować je urbi et orbi z uwagi na to, iż jest na ziemi rzecznikiem Boga, Jego widzialnym pośrednikiem, jak onegdaj Mojżesz, prorocy, Jezus Chrystus i apostołowie.

Czy można tego dowieść? Jak logicznie i naukowo uporządkować ciąg dowodów, świadczących o Boskiej delegacji Kościoła katolickiego, skoro konkurencyjne Kościoły roszczą pretensje do tego samego tytułu i prezentują się jako prawomocni spadkobiercy myśli Jezusa? Do tego sprowadza się kwestia apologetyki Kościoła. Spróbujmy zatem opisać dokładniej jej przedmiot i poczynić podstawowe rozróżnienia.

O. Ambroży de Poulpiquet OP

(1) „Voces sunt signa intellectum, et intellectus sunt rerum similitudines. Et sic patet quod voces referentur ad res signuficandas mediante conceptione intellectus. Secundum igitur quod aliquid a nobis potest intellectu cognosci, sic a nobis potest nominari”, św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, Ia, q. 13, a. 1; w dalszej części cytujemy to dzieło podając tylko sigla: ST.

(2) Jest rzeczą oczywistą, że postrzeganie różnicy gatunkowej obejmuje nieskończenie wiele stopni, począwszy od nieokreślonej intuicji zwykłego człowieka aż po filozoficzną precyzję logika.

(3) Por. E. Dublanchy, art. Église [w:] Dictionnaire de Théologie, col. 2110.

(4) Zaczerpnęliśmy to streszczenie z kompendium opracowanego przez Denzingera i Bannwarta, wyd. 10, s. 583–587. Można w nim znaleźć odsyłacze do orzeczeń kościelnego magisterium dotyczących tych kwestii.

(5) „Credere immediate est actus intellectus quia obiectum huius actus est verum, quod proprie pertinet ad intellectum”, ST, IIa IIae, q. 4, a. 2.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był o. Ambrożego de Poulpiqueta Tylko Kościół. Apologetyka.