Rozdział trzeci. Teologia o Matce Boskiej z Guadalupy

Nie ma potrzeby ze wszystkimi szczegółami powtarzać w tym miejscu całej niezwykłej historii ukazania się Najświętszej Maryi Panny Juanowi Diego, wystarczy wspomnieć już tylko, że jest to jeden z najbardziej czułych i wzruszających dialogów pomiędzy Matką Bożą a jednym z Jej dzieci, jaki kiedykolwiek utrwalono na piśmie. Samo przeczytanie opisu tego wydarzenia wystarczyło, aby pewien człowiek dobrej woli, Coley Taylor, redaktor i wydawca, autor książki The Dark Virgin [Ciemna Panna] powrócił na łono Kościoła.

„Kiedy zamyślił się nad historią ukazania się Matki Najświętszej biednemu, niepiśmiennemu Juanowi Diego, które to spotkanie zaowocowało pozostawieniem namacalnego dowodu w postaci cudownego wizerunku, Taylor zdał sobie sprawę, że wydarzenia, zamieszczone w tym szesnastowiecznym azteckim opisie stara się prześledzić z pozycji dwudziestowiecznego nowojorskiego redaktora i wydawcy.

To, że Juan Diego całkiem zapomniał o wyznaczonym na dzień 11 grudnia spotkaniu z Najświętszą Panną, a kiedy wreszcie przypomniał sobie o tym, w drodze po księdza dla swego umierającego wuja, próbował ze wszystkich sił jakoś Ją ominąć, jest zabawną i wzruszającą historią, która nie mogła zostać po prostu wymyślona.

Równie przekonującym dla Taylora była relacja o tym, jak zmieszany Juan próbuje jakoś zagadnąć Najświętszą Pannę, gdy nie powiodła się jego próba minięcia się z Nią w drodze. Juan Diego zapytał wówczas Matkę Bożą, jak się miewa i czy dobrze spała. Czegoś takiego nie dopisałby do swej narracji żaden twórca literatury religijnej. Redaktor potrafi bezbłędnie wyczuć, co jest fałszem w czytanym tekście. Taylor przytacza także ten opis, gdy Juan Diego, znalazłszy krzak kastylskich róż, zrywa je i zanosi Maryi, a Ona, wyjąwszy je z Juanowej tilmy «ułożyła je w bukiet». Czyż nie brzmi to autentycznie? – zauważa Taylor. – Czyż w tym drobnym zdarzeniu Najświętsza Panna nie ukazuje najlepiej swej ludzkiej natury, zachowując się tak, jak każda zwykła niewiasta, kiedy dostanie kwiaty?” (1)

W swoim orędziu do Juana Diego Matka Boża zawarła trzy ważne teologiczne przesłania: że jest Matką Boga, Matką Kościoła i Pośredniczką Wszelkich Łask. „Wiedz to i zrozum dobrze, najmniejszy z moich dzieci, że jam jest Święta Maryja, Zawsze Dziewica, Matka Boga Prawdziwego, od którego pochodzi wszelkie życie, Stworzyciela, któremu wszystko jest bliskie, Pana nieba i ziemi” (2).

Boże Macierzyństwo jest fundamentem wszystkich chwalebnych tytułów Najświętszej Maryi Panny. Siostra Simone Watkin OSB pisze: „Tak, jak Boże Macierzyństwo Maryi łączy się z dogmatem o unii hipostatycznej (3), tak i duchowe Macierzyństwo Maryi wypływa z dogmatu o Macierzyństwie Bożym. Przez Niepokalane Poczęcie i Narodzenie Jezusa, Mistycznej Głowy Kościoła, Matka Boża staje się duchową matką wszystkich jego członków” (4). Matka Boża jest matką Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusa, a poprzez bycie matką Pośrednika, staje się także Pośredniczką Wszelkich Łask. „Pragnę gorąco, aby wystawiono mi na tym miejscu świątynię, gdzie mogłabym okazywać i obdarzać wszystkich moją miłością, współczuciem, pomocą i opieką, gdyż jestem waszą, pełną łaski, Matką. Tutaj chcę wysłuchiwać ludzi, pomagać zarówno tobie jak i wszystkim, którzy mieszkają w tym kraju, a także każdemu, kto kocha mnie i pokłada we mnie swoją ufność. Chcę wysłuchiwać waszych skarg i zaradzać wszystkim waszym smutkom, niedolom i cierpieniom” (5).

Pierwsze objawienie Najświętszej Maryi Panny Juanowi Diego miało miejsce 9 grudnia, a daty wszystkich kolejnych objawień zamykają się w obrębie oktawy święta Niepokalanego Poczęcia.

„Biskup chciał jakiegoś «znaku» na dowód, iż to naprawdę Matka Boża, a nie ktoś inny zażądał wzniesienia świątyni w Tepeyac. Biskup otrzymał dowód i to taki, o jakim nawet nie ośmieliłby się marzyć, ani tym bardziej o niego prosić. Maryja dała mu bowiem w prezencie swój portret, na którym wygląda jak żywa, wymalowany Bożą ręką na cieniutkiej opończy Jej indiańskiego ambasadora, Juana Diego. Świątobliwy biskup Zumarraga upadł na kolana, niczym niewierny Tomasz w chwili nawrócenia, wpatrując się w ten cudowny wizerunek, po czym wykrzyknął w ekstazie: «Es la Immaculada! – To przecież jest Niepokalana!»” (6)

Wreszcie i ks. Harold Rahm SI w swojej doskonałej książce Am I Not Here wskazuje na jeszcze jeden teologiczny aspekt objawień w Guadalupie, w dzisiejszych czasach często zupełnie pomijany:

„Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden dogmatyczny aspekt: Matka Boża wysłała Juana Diego do widzialnej głowy Kościoła w Nowej Hiszpanii, człowieka, który z racji swego stanowiska w kościelnej hierarchii przewodził meksykańskim katolikom. «Aby moje zamiary zostały poznane, idź teraz prędko do domu biskupa Meksyku… Posłuchaj mnie, drogi synu, idź i zrób prędko wszystko tak, jak ci powiedziałam». Juan Diego upadł na ziemię przed Maryją i odrzekł: «Święta Maryjo, moja Pani, pójdę i wypełnię Twoją prośbę».

Duch Święty w niewidzialny sposób ożywia ciało Kościoła, udzielając mu Bożego życia i w ten sposób życie łaski staje się udziałem wszystkich wierzących, poprzez Głowę Kościoła, Jezusa Chrystusa. Tym niemniej, w Kościele, to niewidzialne życie z Ducha nie działa w oderwaniu od widzialnej, zewnętrznej struktury Kościoła, jako ludzkiej społeczności. Wolą Jezusa było, aby Kościół kontynuował Jego dzieło jako widzialna, zorganizowana społeczność, niczym miasto położone na górze (por. Mt 5, 14), gdyż Kościół ma być niezbędnym środkiem zbawienia dla każdego człowieka” (7).

Tilma

Matka Boża, ozdabiając swoim wizerunkiem tilmę lub, mówiąc inaczej, ayate Juana Diego, pozostawiła obraz, który dla Indian oznaczał nie tylko portret Maryi, ale też i piękne kazanie. Ksiądz Rahm tak to komentuje:

„Indianie zobaczyli w obrazie Matki Bożej z Guadalupy coś jeszcze, coś, czego hiszpańscy mieszkańcy Meksyku wcale nie rozumieli. W tamtym okresie amerykańscy Indianie posługiwali się pismem hieroglificznym, dla nich więc obraz był «listem pisanym znakami». Fakt, że rdzenni mieszkańcy Meksyku «czytali» obraz Matki Bożej z Guadalupy jest niezwykle istotny dla zrozumienia celu objawień, które otrzymał Juan Diego…

Dla Indianina, obraz ten przedstawiał piękną Panią, stojącą na tle słońca – znak, że jest Ona kimś znaczniejszym, niźli bóstwo słońca, Huitzilopochtli, którego dotychczas czcili. Księżyc pod Jej stopami oznaczał, że bożek księżyca, Tezcatlipoca też nic nie jest wart, skoro Najświętsza Panna depcze go swymi stopami” (8).

Upierzony wąż, Quetzalcoatl, czyli planeta Wenus, stał się zaledwie jedną z wielu gwiazd na płaszczu Maryi.

„Waga Jej słów, wymowa ubioru Maryi i całej Jej postaci, przedstawionej na tilmie Juana Diego, miały zupełnie jasną wymowę dla meksykańskich Indian.

Zauważali oni na przykład, że owa Pani nie jest mieszkanką tego świata, gdyż małe uskrzydlone dziecię unosi ją w ramionach gdzieś pod niebiosa. Brosza na Jej szyi, z czarnym krzyżykiem pośrodku, przypominała im, że jest to symbol hiszpańskich zakonników, a zatem, że jest jeszcze Ktoś potężniejszy niźli ta Święta Panna.

«Odczytywanie» tego świętego obrazu doprowadziło do nawrócenia całe plemiona, z różnych części Meksyku, wraz z ich przywódcami i starszyzną i w ten sposób udało się wreszcie przerwać kult bożków pogańskich.

Powyższe fakty pozwalają lepiej zrozumieć psychikę rdzennych mieszkańców Meksyku. Hiszpanie nie mogli pojąć celu składania ofiar z ludzi, a przez to najtrudniej im przychodziło przekonać Indian, że powinni zarzucić takie praktyki. Ale Bóg, który czytał w sercach i umysłach tamtych ludzi, posłał Maryję Pannę. To dzięki Jej ukazaniu się Juanowi Diego, Jej słowom: „Jam jest Maryja, Zawsze Dziewica, Matka Boga prawdziwego”, Jej cudownemu wizerunkowi, pozostawionemu na tilmie i temu, co z tego obrazu potrafi li «odczytać» Indianie, udało się w zaledwie siedem lat nawrócić na wiarę katolicką ponad osiem milionów rdzennych mieszkańców Meksyku” (9).

Rozdział 3, 15 Księgi Rodzaju oraz rozdział 12 Apokalipsy

Hiszpańscy mieszkańcy Meksyku zaraz zauważyli, że Matka Boska z Guadalupy jest Kobietą z Apokalipsy, odzianą w słońce, z księżycem pod stopami. Dwunasty rozdział Apokalipsy przedstawia tę samą wizję, co piętnasty wers w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju. Maryja atakowana jest przez wielkiego, czerwonego węża, który oznacza Szatana. Całkiem niedawno zaczęto podkreślać, że Matka Boża jest także Kobietą z Księgi Rodzaju. Matka Boża ukazała się Juanowi Bernadino, wujowi Juana Diego. Uleczyła go z choroby, a potem opowiedziała o swoim obrazie i o tym, jak chciałaby, żeby go nazywano. „W tym samym momencie Pani powiedziała mu, że jeśli tylko zobaczy biskupa, musi zaraz opowiedzieć mu, w jaki cudowny sposób został uleczony i żeby, mówiąc o Niej, używał jej właściwego imienia, które będzie również właściwym mianem dla Jej obrazu – Święta Maryja, Zawsze Dziewica, z Gudalupy”( 10).

Guadalupa to sławne sanktuarium w regionie Estremadura, w Hiszpanii. Zarówno biskup Zumarraga jak i Hernan Cortez pochodzili z Estremadury – nadal przechowywany jest tam złoty skorpion, woto ofiarowane przez Corteza w podzięce za uleczenie ze skorpioniego ukąszenia. Ale wizerunek Matki Boskiej z Guadalupy, taki jaki jest czczony w Estremadurze, to posąg Matki z Dzieciątkiem, podczas gdy meksykańska Matka Boża z Guadalupy to obraz, przedstawiający Niepokalaną.

Zagadka ta została niedawno rozwikłana przez znawców języka azteckiego, którzy odkryli, że hiszpańskie słowo „Guadalupe” (które jest, ściśle mówiąc, terminem pochodzenia arabskiego i znaczy „wilcza rzeka”) fonetycznie przypomina bardzo brzmienie azteckiego zdania „ta, która zmiażdży węża”. Lingwiści proponują kilka różnych wersji zdania w języku azteckim, jakie mogła wypowiedzieć Najświętsza Maryja Panna, a z nich wszystkich mnie osobiście najbardziej podoba się „Cotallope” (Coatl znaczy „wąż”, a llope „deptać po czymś”): „Ta, która depcze węża” (11).

Myślę, że jest w tym jakieś zrządzenie Opatrzności, iż nazwa „Guadalupe” znaczyć może jedno dla Hiszpanów, a coś innego dla meksykańskich Indian. Święte imię Maryi ma przecież różne znaczenia w różnych językach, jak „Pani”, „Gwiazda Morska” i tym podobne. W ten sposób nazwa „z Guadalupy” jednocześnie rozwiała wątpliwości Hiszpanów i pocieszyła Indian. Podejrzewam jednak, że biskup Zumarraga zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę. „Ks. P. Mariano Cuevas SI w swojej księdze, gdzie notował wydarzenia z lat 1531–1541, zamieszcza list Zumarragi, w którym biskup daje wyraz swojej radości z następującego odkupienia kraju przez słowa Niepokalanej Panny Maryi, wypowiedziane do Juana Bernadino: «Jam jest Niepokalane Poczęcie, Ta, która skruszyła głowę węża»” (12).

Zniszczenie królestwa szatana w Meksyku, w ciągu zaledwie kilku krótkich lat, odbyło się w przeważającej mierze za sprawą tego pięknego, a nie uczynionego przez ludzkie dłonie, wizerunku Bożej Matki na tilmie Juana Diego. Przychodzi tu na myśl proroctwo Daniela na temat innego acheiropoetonu: „Patrzyłeś, a oto odłączył się kamień, mimo, że nie dotknęła go ręka ludzka, i ugodził posąg w jego stopy z żelaza i gliny, i połamał je. Wtedy natychmiast uległy skruszeniu żelazo i glina, miedź, srebro i złoto – i stały się jak plewy na klepisku w lecie; uniósł je wiatr, tak że nawet ślad nie pozostał po nich. Kamień zaś, który uderzył posąg, rozrósł się w wielką górę i wypełnił całą ziemię” (Dn 2, 34–35).

Niech będzie mi wolno zakończyć ten rozdział jeszcze jedną myślą. W roku 1325 kilka tysięcy Azteków zasiedliło wyspę na jeziorze Texcoco, „tu bowiem ujrzeli swój znak przeznaczenia – na kaktusie siedział orzeł, pożerający węża. Dziś symbol ten znajduje się w meksykańskim godle, na fladze i monetach” (13).

W dwunastym rozdziale Apokalipsy Niewiasta odziana w słońce otrzymuje orle skrzydła, by uciec przed furią węża. Na cudownej tilmie Matka Boska z Guadalupy, Ta, która „depcze węża”, znajduje się na aniele ze skrzydłami orła. Zakładając, że interpretacja ta jest słuszna, jakże symbol ten pasuje do narodu, który był niegdyś królestwem Szatana, a dziś należy do Maryi.

Br. Thomas Mary Sennot

(1) A Handbook on Guadalupe, s. 71.

(2) Wszystkie zacytowane słowa Matki Boskiej pochodzą z Nican Mopohua, dzieła napisanego w języku azteckim – Nahuatl przez don Antionio Valeriano, sławnego indiańskiego neofitę i krewnego Montezumy. Don Antionio Valeriano znał osobiście Juana Diego.

(3) Unia hipostatyczna – jedność osobowa (gr. „hypostasis” – osoba) Boskiej i człowieczej natury Pana Jezusa zjednoczonej w jednej Boskiej Osobie – przyp. red.

(4) S. Simone Watson OSB, The Cult of Our Lady of Guadalupe [Kult Matki Boskiej z Guadalupy], Collegeville 1964, s. 70.

(5) A Handbook of Guadalupe, s. 147, 148.

(6) Leies, op. cit., s. 58.

(7) Ks.. Harold J. Rahm SI, Am I Not Here [Czyż nie ma Mnie tu], Waszyngton 1961, s. 121, 122.
Zbytnią dygresją byłoby w tej pracy zagłębianie się w liczne przedstawiane w pracy ks. Rahma argumenty na temat konieczności Kościoła do zbawienia, niech jednak wolno mi będzie w tym miejscu poczynić choć kilka uwag. Jacques Lafaye, chyba najmroczniejszy z kolekcji współczesnych przeciwników objawień, stara się jak może rozdmuchać kwestię, którą nazywa „duchowym problemem” Indian, a która sprowadza się do wątpliwości, czy mogą oni nazywać siebie ludźmi, bo niby w jaki sposób mogliby wywodzić się od Adama i Ewy? Jest to, rzecz jasna, problem nieistniejący. Chociaż bowiem prawdą jest, że kilku kanapowych teologów na europejskich uniwersytetach wysuwało teorie, głoszące, że Indianie są ludem przedadamowym, lub potomkami rasy Kaina, którzy uciekli przed potopem etc., to jednak, od samego początku, Ferdynand i Izabella nie mieli żadnych wątpliwości, że Indianie są potomkami Adama i Ewy i że chrześcijański obowiązek nakazuje ewangelizację tego ludu. Otrzymana wkrótce nota papieska upewniła ich o słuszności tego rozumowania. Nigdy też powyższa wątpliwość nie powstała w głowach misjonarzy, pracujących na tym kontynencie – sławnych franciszkańskich „Dwunastu Apostołów”.
Istniał jednak pewien „duchowy problem” Indian, problem, o którym, jak się zdaje, Lafaye nigdy nie słyszał, a który, do pewnego stopnia, trwa do dnia dzisiejszego. Mam tu na myśli problem nieprzezwyciężonej niewiedzy. Święty Tomasz z Akwinu nauczał, że wyznanie wiary we Wcielenie (II-II, q. 2, a. 7) i Świętą Trójcę (II-II, q. 2, a. 8) jest koniecznie potrzebne do zbawienia. Skoro jednak Indianie przedkolumbijscy pozostawali w nieprzezwyciężonej niewiedzy wobec tych prawd wiary, niektórzy teolodzy – szczególnie franciszkanin Andreas de Vega (zm. 1560 r.) spekulowali, że przedkolumbijski Indianin, człowiek dobrej woli, mógł był być zbawiony bez wyznania wiary we Wcielenie i Trójcę Świętą (por. Adress to the Confraternity of Catholic Clergy, Third National Colloquium [Słowo do Stowarzyszenia Kleru Katolickiego, Trzecie Sympozjum Krajowe] grudzień 1977, autorstwa o. Petera Finnegana OP, „The Priest the Word of God and the Magisterium” [Kapłan Słowo Boże i Magisterium], New London).
Jednakże większość współczesnych de Vedze teologów nie podzielała jego opinii. Przykładowo, wielki teolog jezuicki, Franciszek Suarez (zm. 1617 r.) tak nauczał w kwestii człowieka dobrej woli, będącego w stanie nieprzezwyciężonej niewiedzy: „Każdy, kto tylko nie sprzeciwia się przyjęciu go, otrzyma oświecenie lub wezwanie… bądź to w sposób zewnętrzny, dzięki innym ludziom… bądź poprzez wewnętrzne oświecenie, dzięki aniołom” (De Praedestinatione et Reprobatione, l. IV, c. 3, n. 19, cytowane [w:] ks. Ricardo Lombardi SI, The Salvation of Unbelievers [Zbawienie niewierzących], s. 232). Takie właśnie wewnętrzne oświecenie miało miejsce w przypadku króla Texcoco, Nazahualcoyotla i jego syna, Nezahuapilli, oraz siostry Montezumy, księżniczki Papantzin.
Opinia de Vegi została również odrzucona przez Magisterium. W roku 1679 papież Innocenty XI potępił pogląd, jakoby ktoś mógłby zostać zbawiony bez wiary lub nadnaturalnego objawienia: „Głęboka wiara, wypływająca ze świadectwa dzieł stworzenia lub innych, podobnych źródeł wystarcza dla zbawienia” (Denz. 2123). Ostatecznie w roku 1703, za pontyfikatu papieża Klemensa XI, kiedy ruch misjonarski wobec Indian Amerykańskich osiągnął swoje największe nasilenie, Święte Oficjum w ten sposób odpowiedziało na zapytanie, przesłane przez biskupa Quebecu:
„Wątpliwość. Czy możliwe jest udzielenie chrztu dorosłemu, nieokrzesanemu i nieuczonemu człowiekowi, jak to może się zdarzyć w przypadku barbarzyńcy, któremu ogłoszono jedynie istnienie Boga i zapoznano z niektórymi Jego atrybutami, co do nagradzania i karania, zgodnie z uwagą Apostoła: «Ten, kto przychodzi do Boga musi wierzyć, że On istnieje i nagradza» (11, 16). Czy można wnioskować z tego, że dorosły barbarzyńca, w przypadku pilnej konieczności, może zostać ochrzczony, nawet jeśli nie wyznaje otwarcie wiary w Jezusa Chrystusa?
Odpowiedź. Misjonarz nie powinien udzielać chrztu temu, kto nie wyznaje otwarcie wiary w Pana Jezusa Chrystusa, zobowiązany jest wszakże pouczyć go, o wszystkim, co konieczne, odpowiednio do istniejących możliwości i w sposób zrozumiały dla tego, komu ma być udzielony chrzest” (Denz. 2380).
Na kolejne zapytanie Stolica Apostolska odpowiedziała, że nawet w przypadku zagrożenia życia, dorosły Indianin, aby móc być ochrzczonym, musi uczynić akt wiary w Trójcę Świętą i we Wcielenie (Denz. 2381).
Jest wielką tajemnicą, dlaczego Opatrzność Boża odwlekała tak długo podjęcie ewangelizacji Indian. W Dziejach Apostolskich (16, 7–8) czytamy, że Duch Święty zabronił świętemu Pawłowi nauczać w Azji, przynaglił go natomiast, aby udał się do Macedonii. Dopiero na Sądzie Ostatecznym poznamy powody, jakimi Bóg kierował się w tym przypadku, być może jednak opisane poniżej niezwykłe zdarzenie odsłania rąbek tej tajemnicy:
„Nie ma w tym może czystego zbiegu okoliczności, iż w roku, gdy w Eisleben, w Saksonii, urodził się Marcin Luter, w Medellin, w Hiszpanii, przyszedł na świat Hernan Cortez. Ale, czyż może to znowu być jedynie czysty zbieg okoliczności, że Luter ogłosił swój sprzeciw wobec Kościoła w roku 1519, tym samym, w którym Cortez wyruszył na podbój Meksyku, aby zanieść chrześcijaństwo tamtejszym ludziom? Światło wiary, odrzucone po jednej stronie Atlantyku zostało ofiarowane tym, mieszkającym na drugim brzegu oceanu i pogrążonym w mrokach pogaństwa ludziom. Hernan Cortez był pierwszą jaskółką, zapowiadającą wyzwolenie Indian z okowów obrzydliwego kultu węży i składania ofiar z ludzi. Swoją misję wyzwolenia z tych więzów osiągnął przez wojnę oraz obalenie pogańskiego królestwa. A gdy na nowej ziemi ponownie zapanował pokój, jakież owoce wydało ukazanie się Bożej Rodzicielki, które rozpaliło w sercach ludzi chęć przyjęcia Jej Boskiego Syna. To był prawdziwie dzień zbawienia, a Cortez wybrany został, aby «przygotować drogę» do jego realizacji” (Leies, op. cit., s. 25).

(8) Rahm, op. cit., s. 56.

(9) Ibid., s. 57.

(10) Nican Mopohua, A Handbook on Guadalupe, s. 156, 157.

(11) La Siempre Virgen Maria de Guadalupe, Folleto, E.V.C. No 410 (El Verdadero Catolicismo, 1953), s. 15; cytowany [w:] Donald Demarest i Coley Taylor, The Dark Virgin [Ciemna Panna], Nowy Jork 1956, s. 27.

(12) Ks. P. Mariano Cuevas SI, Album Historico Guadalupano del IV Centenario, Mexico 1930, s. 21, 22; cytowane przez Rahma, op. cit., s. 87, 88.

(13) A Handbook on Guadalupe, s. 138.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Br. Thomasa Mary Sennota Nie uczynione ludzkimi dłońmi.