Rozdział piętnasty. O kłamstwie

„Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków” (Mt 7, 15).

Chrystus Pan każe nam mieć się na baczności przed ludźmi podstępnymi i przewrotnymi. Bóg jest prawdą i chrześcijanin powinien miłować prawdę i nigdy nie mówić przeciwko wewnętrznemu przekonaniu. Ewangelia święta przypomina nam, byśmy strzegli się przysiąg, unikali kłamstw i mówili tak albo nie. Jak dziecko odznacza się niewinnością, nie zna kłamstwa i obłudy, tak i chrześcijanin powinien naśladować tę cnotę. Choć kłamstwo bywa powodem wielu nieszczęść na świecie, przecież bardzo się szerzy. Jak mało spotykamy ludzi prawdomównych.

Najmilsi, jeżeli chcemy się Bogu podobać, lękajmy się tego brzydkiego nałogu. W tym też celu pouczę was, co to jest kłamstwo, jak go Bóg nienawidzi i jak go karze na ziemi.

Kłamać znaczy tyle, co mówić wbrew wewnętrznemu przekonaniu, inaczej myśleć a inaczej mówić. Jedni kłamią z pychy, chwaląc się i przesadzając, drudzy przez kłamstwo chcą oszukać bliźniego albo mu zaszkodzić, inni pragną się w ten sposób komuś przypodobać. Kupcy oszukują, bo chcą nabyć lub sprzedać korzystniej, bo opanowała ich chciwość. To znowu ludzie dopuszczają się kłamstw, chcąc kogoś wydrwić lub zabawić. Zdarzają się nawet kłamstwa przy spowiedzi.

Kłamstwo może być czasem nawet ciężkim grzechem, jeżeli wyrządza wielką szkodę bliźniemu; przy spowiedzi zaś bywa świętokradztwem. Ze względu na Pana Boga, który jest samą świętością i prawdą, kłamstwo jest szkaradnym występkiem.

Kłamstwo bardzo szkodzi duszy. Albowiem oddala nas od Boga, tamuje źródło łask Bożych. Poprowadziło wielu chrześcijan na potępienie. Kłamstwo ubliża także godności chrześcijanina. Przez chrzest staliśmy się kościołem Ducha Świętego, który jest wrogiem kłamstwa. Gdy się tego grzechu dopuszczamy, obieramy sobie poniekąd za pana czarta, który jest duchem kłamstwa i pierwszym kłamcą na świecie. Tego grzechu nie należy nigdy lekceważyć. Źle robią matki i nigdy tego pochwalić nie można, gdy mówią nieprawdę wobec dzieci, gdy je zwodzą i oszukują dla uspokojenia.

Najzwyklejsze i najszkodliwsze bywają kłamstwa przy kupnie i sprzedaży. Chce ktoś kupić korzystnie pewien przedmiot, kłamie dlatego bezczelnie, wyszukuje nie istniejące wady, by obniżyć wartość towaru. To samo czyni sprzedający, który tai błędy, wady i niedoskonałości przedmiotu wystawionego na sprzedaż. Ile tu bywa przysiąg fałszywych, kłamstwa i niepotrzebnych słów? Chciwość jest tego powodem i przeklęta chęć wzbogacenia się, wobec czego zbawienie duszy i Bóg muszą ustąpić. Jak jesteśmy głupimi, że za drobnostkę sprzedajemy swą duszę, niebo i samego Boga.

Powiecie, że przecież wolno chwalić swe towary. Niezawodnie, gdy podnosimy prawdziwe zalety, gdy nie zwodzimy. Nie wolno jednak bliźniego krzywdzić, bo to jest rzeczą nieuczciwą. Sami potępiacie oszustwo, a jednak z lekkim sercem dopuszczacie się go względem innych. Zapytacie mnie: Czy musimy ukazać wady, gdy coś sprzedajemy? – Tak jest. Ukryte skazy bydlęcia czy innej rzeczy trzeba wyjawić, bo inaczej bliźni poniesie szkodę, a tajenie będzie prostym oszustwem. W razie, gdyście kogoś oszukali na jarmarku, musicie krzywdę wynagrodzić. Jeżeli nie znacie pokrzywdzonej osoby, należy krzywdę rozdać między ubogich w tej intencji, by Pan Bóg błogosławił na majątku osobie pokrzywdzonej. Gdy tego nie uczyniliśmy, zdamy kiedyś przed Panem Bogiem surowy rachunek.

Powie ktoś: Ponieważ mnie oszukano i ja oszukuję; niech każdy ma się na ostrożności. Nie wiem, czy Chrystus Pan zadowoli się kiedyś takimi wymówkami. Zresztą, czy wam wolno narażać się na potępienie dlatego, że drudzy się narażają. Choćby nawet wasze kłamstwa na jarmarkach nikomu nie wyrządziły szkody, należałoby ich niemniej unikać. Wiem, że prawdopodobnie nie posłuchacie mnie, że po dawnemu będziecie kłamać. Mimo to muszę was przestrzegać, choć na wiatr mówię, bym nie potępił własnej duszy.

Pismo Święte Starego i Nowego Zakonu przestrzega nas przed kłamstwem. Czynią to i święci, mówiąc, że nawet dla uratowania świata całego od zagłady nie należałoby kłamać. Choćby nawet przez kłamstwo można z piekła uwolnić potępionych i wprowadzić ich do nieba, nie wolno by nam było tego uczynić.

Do św. Antyma przybyli siepacze z rozkazu cesarskiego, by go pojmać. Nie znali Świętego, który ich u siebie gościł serdecznie i w końcu powiedział, że jest tym, którego poszukują. Wysłannicy osłupieli ze zdziwienia i nie śmieli nań się targnąć, doznawszy tyle serdeczności. Dlatego oświadczyli, że wrócą i powiedzą cesarzowi, iż nie znaleźli Antyma. Na to odezwał się Święty: „Kłamać nigdy nie wolno; wolałbym tysiąc razy ponieść śmierć, niż skłonić was do kłamstwa”. I rzeczywiście Antym zginął śmiercią męczeńską. Podobnie umiłował prawdę Fokaz. Gdy go szukano, przyznał się, kim jest i poniósł z rąk siepaczy śmierć na miejscu.

Mówi Duch Święty, że kto ma kłamliwe usta, zabija swą duszę. Zaś Pan Jezus nazywa Żydów synami diabelskimi, bo w nich prawdy nie ma. Czart bowiem jest ojcem kłamstwa. Chwali Hioba Bóg, że jest mężem prostego serca, że nie ma w nim zdrady. Aman, ulubieniec króla Aswerusa, kłamał, nazywając żydów buntownikami. Przygotował już nawet szubienicę dla Mardocheusza, na której sam zginął. Paź świętej królowej Elżbiety, który kłamliwie oskarżył swego kolegę, żywcem zginął w ogniu. W Apokalipsie św. Jana zasiada Pan Jezus na wspaniałym tronie i powiada, że odnowi wszystkie stworzenia i pokazuje swemu apostołowi niebieską Jerozolimę, pełną blasku i chwały, i przyrzeka, że ten się tam dostanie, kto zwycięży świat i ciało; wykluczeni zaś będą mężobójcy, cudzołożnicy, rozpustnicy i kłamcy z tego przybytku szczęścia i pójdą do jeziora ognistego, napełnionego siarką i to będzie dla nich śmierć wtóra.

Ananiasza i Safirę ukarał Pan Bóg nagłą śmiercią za to, że skłamali wobec św. Piotra, nie przyznawszy się, że sobie nieco zatrzymali pieniędzy ze sprzedanej roli. Św. Piotr wyraźnie im mówi, że nie skłamali człowiekowi, ale Duchowi Świętemu.

Najgorszym jest kłamstwo w sakramencie pokuty, bo znieważa Najdroższą Krew Jezusa Chrystusa i lekarstwo duszy zamienia w straszną i śmiertelną truciznę. Kto kłamie przy spowiedzi, zasmuca ciężko dobrego Boga a rozwesela piekło; nie kłamie przed kapłanem świętokradca, ale przed Jezusem Chrystusem, który widzi wszystko, który policzył wszystkie ruchy serca.

Można popełnić kłamstwo milczeniem, a nawet znakiem zewnętrznym można w błąd kogoś wprowadzić.

Za ten grzech Bóg karze nieraz ciężko już w tym życiu. Do św. Jakuba, biskupa Nizibis w Mezopotomii, żyjącego w IV wieku, przyszło raz dwóch ubogich, prosząc o wsparcie na pogrzeb zmarłego towarzysza, którego nie mają za co pochować. Wiedzieli bowiem dobrze, że biskup jest miłosierny i nie odmówi wsparcia. Koledze swemu polecili równocześnie udawać zmarłego. Otrzymawszy zapomogę, wracają, by się podzielić ze wspólnikiem wyłudzonym groszem. Lecz jakie ogarnęło ich zdziwienie, kiedy rzeczywiście znaleźli go zmarłego! Uznając w tym widoczny palec Boży, wrócili do św. Jakuba, padli mu do nóg, przepraszali za kłamstwo i polecili jego modłom zmarłego, którego Bóg rzeczywiście na modły Świętego wskrzesił do życia. Na zbawienne upomnienie te tylko do nich święty biskup wypowiedział słowa: „Dlaczego skłamaliście, dzieci moje? Trzeba było prosić, abyście otrzymali wsparcie bez obrazy Boga”.

Usłużne kłamstwo jest również wzbronione. Nie wolno mijać się z prawdą dla uniknięcia krzyków i hałasu, czy we własnym, czy sąsiedzkim domu. Również nie wolno kłamać dla zatajenia swych dobrych uczynków.

Choćbyśmy mogli kogoś uchronić od śmierci kłamstwem, nie wolno by go popełnić. Opowiada św. Augustyn, że do biskupa Tagasty, Firmina, przybyli z rozkazu cesarskiego ludzie, pytając, gdzie ukrywa się u niego pewien człowiek. Biskup odrzekł, że mu kłamać nie wolno, jak również zdradzać ukrytego. Za tę śmiałą odpowiedź dręczono nielitościwie Świętego, a w końcu zaprowadzono do cesarza, który podziwiając jego piękny charakter, kazał go wypuścić na wolność i darował życie ukrytemu w jego domu człowiekowi. Kto z nas okazałby podobny hart ducha i zamiłowanie prawdy w tak groźnej chwili? Dla ocalenia życia i majątku nie wolno zasmucać kłamstwem Boga, bo życie i majątek trwają do czasu, a Bóg i szczęśliwość duszy trwać będą na wieki.

Często zdarzają się kłamstwa przy kupnie i sprzedaży; ale niemniej są one częste podczas zgromadzeń towarzyskich, w obcowaniu z ludźmi. Gdyby Pan Bóg dozwolił przejrzeć serca obecnych, przekonalibyśmy się, jak bardzo słowa mijają się z myślami. W nieobecności szkaluje się ludzi, a gdy szkalowana osoba zjawi się w towarzystwie, przyjmuje się ją z obłudną grzecznością i poważaniem. Gdy znowu odejdzie, rozpoczynają się szyderstwa i obmowy na jej rachunek. Czy takie postępowanie jest godne chrześcijanina? Na świecie pełno obłudy, a mimo to ludzie lgną do ziemi i odwracają się od Boga, goniąc za marną sławą, która tym szybciej ucieka, im skwapliwiej ludzie jej szukają.

W stosunku do Boga także często zdarzają się kłamstwa. W modlitwie odzywa się skąpiec do Boga, że Go miłuje nade wszystko, że gardzi bogactwami jako błotem. A skoro wstanie od modlitwy i wyjdzie z kościoła, goni za zyskiem i przekłada majątek nad duszę, nie pamięta o ubogich i chorych, odwraca się od nich, by go przypadkiem o co nie prosili. Czy to ten sam człowiek, który przed godziną oddawał się Bogu na wyłączną własność? Tę samą uwagę uczynić można o mściwym. Wzbudza on akt miłości, że kocha Boga i ludzi, a za chwilę jak najgorzej wyraża się o sąsiedzie. Ambitny modli się: Boże mój, daj mi swoją miłość, a będę bogaty, niczego więcej nie pragnę. Za chwilę jednak owłada nim pycha i zazdrość. Nieczysty sławi cnotę skromności, a niedługo wymawia brudne słowa i grzeszy uczynkami. Pijak gani drugich, że tracą rozum i pieniądze, a za godzinę zobaczycie go może w szynku, w towarzystwie innych pijaków. Dużo mamy ludzi, którzy w kościele, w obliczu Boga, wydają się dobrymi, uczciwymi, a na świecie nie poznałbyś ich, że to ci sami.

Najmilsi, otwórzmy oczy i przyznajmy, że kłamstwa i oszustwa nie przystoją chrześcijaninowi, dziecku Boga, który jest samą miłością i prawdą. Bądźmy szczerymi w postępowaniu ze Stwórcą i bliźnim. Względem ludzi tak postępujmy, jakbyśmy pragnęli, aby oni względem nas postępowali. Lękajmy się drogi wiodącej na zatracenie.

Częstokroć z kłamstwami łączą się przysięgi i przekleństwa. Ktoś się zaklina: Bóg świadkiem, że ten towar jest dobry, że to zwierzę nie posiada żadnej wady. Kto do kłamstwa dołącza przysięgę, podwójnie grzeszy. Ludzie zwykle poznają się od razu na tego rodzaju zapewnieniach i tym mniej wierzą, im kto więcej zaklina się i zapewnia. Opowiada kardynał Bellarmin, że w Kolonii dwóch kupców miało ten nieszczęsny zwyczaj. Początkowo nie zważali na upomnienia proboszcza, mówiąc, że ponieśliby stratę, gdyby postępowali prostą drogą. Wreszcie poprawili się, unikali kłamliwych zapewnień i przysiąg i od tego czasu powodziło im się wiele lepiej, bo większy mieli utarg i cieszyli się powszechnym zaufaniem. Kto się Boga boi, temu Pan Bóg często widocznie błogosławi.

Jaki z tego wszystkiego wysnujemy praktyczny wniosek? Lękajmy się nałogu kłamstwa, bo kto się do niego przyzwyczai, nie łatwo się poprawi. Bądźmy szczerymi i prawdomównymi w słowach i uczynkach. Jeżeli nam nie chcą wierzyć, choć prawdę mówimy, nie trapmy się tym. Do kłamstwa nikogo nie zmuszajmy. Są bowiem ludzie, którzy upierają się przy swoim, przeczą i w ten sposób nieraz zmuszają do kłamliwych wybiegów i gniewu. Gdy się z kłamstwa spowiadamy, należy czasem bliżej określić jego rodzaj, bo kłamstwo bywa nieraz grzechem śmiertelnym. Pamiętajmy dalej, że nie wolno kalać języka i ust, uświęconych Ciałem Chrystusa Pana, nieszczerością, kłamstwem i podstępem. Gdybyśmy o tym myśleli, nie odważylibyśmy się nigdy na kłamstwo. Szczęśliwy człowiek, który chodzi przed Bogiem w prostocie serca i prawdzie! Tego wam także życzę. Amen.

Św. Jan Maria Vianney

Powyższy tekst jest fragmentem książki św. Jana Marii Vianneya Kazania.