Rozdział piąty. Dom rodzinny. Miejsca

Współczesne poglądy na wszechświat, na naszą planetę, na miejsca stworzone przez Boga lub człowieka są naturalnie równie świeckie jak dzisiejsze poglądy na rzeczy i własność. Niewielu ludzi dzięki swemu wychowaniu potrafi dostrzegać moc, mądrość i miłość Boga Stworzyciela w Jego dziele. Nawet ci naukowcy, którzy dopuszczają istnienie „wielkiego Matematyka” lub „wielkiego Architekta świata”, zazwyczaj nie przypisują Mu zainteresowania ludzkością. Dla większości z nas, niebo nie jest symbolem chwały Bożej, raczej niemocy i nikłości człowieka. Cuda nieba i ziemi nie poruszają ich do wielbienia Pana, ale powodują poczucie pogańskiego „lacrimae rerum”, tragicznej kruchości i przemijania świata, lub, co gorsza, rodzaj rozpaczy dumającej nad bezcelowością i przypadkowością natury we wszystkich jej przejawach.

Jak powiedział św. Bonawentura – dzieło stworzenia miało służyć człowiekowi jako wielka księga, z której mogliśmy czerpać wiedzę o Bogu. Inne cywilizacje rozumiały, że księga ta miała coś znaczyć, nawet jeśli nie znali jej języka ani alfabetu. Nasza, niestety, jako pierwsza utrzymuje, że księga ta to bzdurne bazgroły, albo co najwyżej bezduszny matematyczny referat.

Musimy uzbroić nasze dzieci do walki z tym założeniem, gdyż zetkną się z nim u swych znajomych, w prasie, literaturze, nawet w szkołach. Pragniemy nauczyć je nie tylko mieć, ale także dzielić się prawdziwą wizją stworzenia. Poczucie obecności Boga w Jego Wszechświecie, które mamy im przekazać, musi zatem być pełne, głębokie i dojrzałe, podparte wiarą i wiedzą, a także poczuciem czci i podziwu, właściwymi niewinnemu dzieciństwu.

Mamy wzbudzić w dzieciach pozytywne poczucie, że niebiosa głoszą chwałę Pana. Pragniemy wyrobić w nich umiejętność przechodzenia od: „Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził” do tajemnicy: „czym jest człowiek, że o nim pamiętasz” (Ps 8, 4–5), tajemnicy nie opartej na wątpliwościach, czy Bóg jest troskliwy, ale na pełnej zachwytu miłości, że Bóg naprawdę się o nas troszczy, do tego stopnia, że przeznaczył swego ukochanego Syna na Głowę i Zbawcę ludzkości.

Dzieci mają nauczyć się postrzegać wszelkie cuda natury jako przejawy Bożej mocy stwórczej, jego mądrości i miłości, zbawczej i uświęcającej. Mamy nauczyć je świadomie i z miłością wielbić Boga za Jego wielkie czyny, włączając się do wielkiej chwały, jaką nasz Pan Jezus Chrystus bezustannie oddaje swemu Ojcu w radości Ducha Świętego. Nasze zadanie polega na dostarczeniu w dzieciństwie fundamentów dla takich poglądów, i służenia dzieciom pomocą i przykładem przy integrowaniu z tą postawą wszelkich informacji o budowie i kompozycji świata i wszechświata.

Dlatego musimy przede wszystkim upewnić się, że dzieci faktycznie mają możliwość oglądania Bożych dzieł: nieba nocą, na przykład, drzew, pól i traw, a kiedy to możliwe, wzgórz i jezior, morza i gór. (Oto świetny argument za życiem na wsi!) Następnie, musimy sami posiadać elementarną wiedzę z zakresu nauk przyrodniczych, dotyczących budowy i funkcjonowania wszechświata, Układu Słonecznego, naszej planety. Przyda nam się także znajomość natury przedstawionej w psalmach, zwłaszcza w: 8, 18, 28, 64, 95, 96, 97, 103, 147, 148 oraz w Księdze Daniela w opowieści o trzech młodzieńcach w piecu ognistym (Dn 3, 1–97).

Podparci tą wiedzą, będziemy gotowi pokierować dziećmi od początkowego zachwytu nad np. gwiaździstym niebem, przez jeszcze większe zdumienie wynikające z faktu, czym gwiazdy są, jak daleko znajdują się względem nas i siebie itp. aż do uwielbienia Boga słowami samego Ducha Świętego. A gdy uda nam się wprowadzić w zwyczaj, by przechodzić od obserwacji natury do chwały Boga, kiedy tylko dziecko zainteresuje się nowym widokiem, ciekawostką, niesamowitym zjawiskiem, jak sztorm na morzu, wówczas kłaść będziemy prawdziwe i właściwe fundamenty dla postawy dziecka wobec nauk przyrodniczych.

A w miarę jak dzieci będą dorastać, możemy dalej pogłębiać i rozszerzać zakres tego zwyczaju we wszystkich płaszczyznach. Możemy zachęcać dzieci, by dokładnie obserwowały, uczyły się i zastanawiały nad wszelkimi problemami, jakie są dla nich ważne (nawet poprzez własną kolekcję żuków czy motyli). W miejscowych księgarniach lub bibliotekach możemy znaleźć szczegółowe informacje o tym, co nas interesuje najbardziej; sami również powinniśmy przyswoić sobie wystarczająco dużo informacji, by przekazać dzieciom nawyk szukania celu ukrytego w danej rzeczy przez Boga, następnie podziwiania jak jej cudowny projekt, tworzywo i działanie przystosowane są do tego nadrzędnego celu.

Powinniśmy nieustannie uzupełniać dziecięce doświadczenie i rosnącą znajomość przyrody i jej wytworów poprzez zrozumienie, jak wytwory te używane są przez Boga w Jego Słowie jako znaki i „typy” Jego więzi z nami, życia w Kościele i naszego życia z Nim po wsze czasy.

Tradycja chrześcijańska na przykład zawsze postrzegała słońce jako znak od Boga. Spontaniczna reakcja dziecka na cud wschodu słońca czy cudownego słonecznego dnia następującego po wielu pochmurnych może stanowić podstawę dla pogłębiania wiedzy i miłości dla Naszego Pana, słońca naszych dni. Wiedza naukowa o słońcu, jego reakcji po zetknięciu z wodą i w fotosyntezie może służyć jako dowód do potwierdzenia i poszerzenia tej analogii, do poprowadzenia rosnących i dorosłych umysłów i serc ku Bogu.

Najmocniej i najpiękniej cel naszych wysiłków podsumowuje św. Bonawentura w swej Podróży umysłu do Boga. Pragniemy wychować nasze dzieci tak, by zawsze były wolne od ślepoty, głuchoty, niemoty i głupoty, o której mówi św. Bonawentura; wychować je tak, by poruszały innych do używania rzeczy jako „materiału dla chwały”, dla wielbienia chwały Bożej i dostąpienia jej samemu: „Ślepcem jest więc ten, do kogo nie dociera blask bijący z rzeczy stworzonych. Głuchy jest ten, kto nie słyszy tak potężnego wołania. Niemy jest ten, kto nie wysławia Boga za te wszystkie skutki. Głupi jest ten, który mimo takich wskazówek nie zauważa pierwszej zasady. Otwórz więc oczy, nakłoń duchowe uszy, rozwiąż swe usta i przyłóż swoje serce, abyś we wszystkich stworzeniach zobaczył, dosłyszał, pochwalił, ukochał, uszanował, uwielbił i uczcił swojego Boga, by przypadkiem nie powstał przeciw tobie cały świat” (1).

Z tej to przyczyny świat powstanie przeciwko głupcom, dla ludzi mądrych świat stanie się materią dla chwały, dla tych, co powtórzą za prorokiem: „Bo rozradowałeś mnie, Panie, Twoimi czynami, cieszę się dziełami rąk Twoich. Jakże wielkie są dzieła Twe, Panie, bardzo głębokie Twe myśli!” (Ps 92, 4).

Musimy również pokazać naszym dzieciom jak owoc pracy rąk ludzkich ma wznosić nasze umysły i serca ku Bogu. Jeśli na widok wspaniałego miasta, jego mostów i tam, niesamowitych budynków, chrześcijanin nie myśli, nie kocha i nie wielbi Pana, ani nie kurczy się przed złem, wówczas musi on być ułomny w swej służbie Bogu! Nie ma oczywiście potrzeby, byśmy zamykali oczy nasze albo dzieci na zło obecne w dużym, nowoczesnym mieście, w drapaczach chmur czy fabrykach. Ale dreszcz, jaki przechodzi każdego, kto zobaczy na własne oczy linię horyzontu Nowego Jorku albo most Golden Gate (2) może równie dobrze zostać przypisany Bogu, jak dreszcz na widok Wielkiego Kanionu. Jeśli bowiem tego nie zrobimy, pozwolimy tej stronie życia naszych dzieci istnieć odseparowanej od Boga i Jego Miłości.

Należy więc skierować podziw dzieci dla cudownych dzieł człowieka ku Bogu, dzięki któremu człowiek może odkryć w sobie talent i zdolności, zebrać się z innymi i tworzyć to, do czego Bóg go powołał. Jeśli będziemy mieli sposobność, możemy na przykładzie pracy, jaka toczy się na placu budowy pokazać dzieciom, jak wszyscy powinni współpracować przy budowie Domu Bożego. Uwagę, z jaką każda cegła czy nit ląduje na swoim miejscu można przyrównać do troski, z jaką Bóg tworzy nas przez „pręgi i razy” jako kamienie Jego wiecznego domostwa. Kiedy dzieci zobaczą na własne oczy jak żyje miasto albo nauczą się jego organizacji, możemy zwrócić ich uwagę, że nieprzypadkowo Kościół jest zwany „Miastem Bożym”; że odkupiona ludzkość stworzy święte miasto, Nowe Jeruzalem, pochodzące od Boga. Dlatego do nas, jako chrześcijan, należy praca, by nasze ludzkie miasta upodobnić do tego w niebie, by życie w nich prowadziło nas ku niebiańskiemu Miastu, a nie od niego odciągało ku szatanowi.

W podobny sposób możemy uzmysłowić dzieciom jak Kościół działa na całym świecie, ożywiając obecnością i działaniem Chrystusa miasta, miasteczka i wsie; wszędzie tam, gdzie chrześcijanie budują Królestwo Boże. Możemy przedstawiać im obraz Kościoła na świecie, jego potrzeby w różnych krajach i nasz obowiązek, by modlić się w jego intencji i wspierać dzieło misyjne.

Obraz ten uświadomi im tzw. geografię katolicką, z Rzymem jako centrum świata, domem Boskiego Namiestnika i wszystkich instytucji, dzięki którym papież kieruje Kościołem. Katolickie pojęcie geografii umieszcza na mapie centra duchowe w każdym kraju, wielkie świątynie naszej wiary, Ziemię Świętą tam, gdzie powinny być.

Przede wszystkim postrzega w świecie ożywczą i odnawialną moc płynącą z życia Chrystusa, która wprawia w ruch widzialne organizacje kościelne, sięgając od Ojca Świętego w Rzymie do naszego biskupa w katedrze, do naszej parafii, w której wysłuchujemy kazań, otrzymujemy życie i drogę od samego Chrystusa.

Katolikowi z urodzenia trudno uświadomić sobie, jak szare musi być życie, w którym nie ma miejsca na żadne tajemne „święte miejsca”. Inne kultury mają swe miejsca, szczególnie naznaczone mocą ich boga czy bogów czy demonów. Jedynie w naszej wszędzie jest tak samo neutralnie, miejsca są tak samo pozbawione obecności czegokolwiek poza człowiekiem. Ale ponieważ żyjemy w tej kulturze, musimy działać, by kultywować w naszych rodzinach prawdziwe i żywe poczucie świętości naszych kościołów. To miejsce ma „przejmować grozą”, jak mówi antyfona do obrzędu poświęcenia Kościoła. Tutaj mają doświadczać „obecności Chrystusa” – „Prawdziwie jest to dom Boga i brama nieba” (Rdz 28, 17). Jednym z rzadko używanych sposobów by nasze dzieci same poczuły świętość kościoła byłoby np. wygłoszenie przez kapłana opisu wspaniałej ceremonii poświęcenia lub konsekrowania kościoła. Z pewnością opis taki stanowiłby wspaniałe kazanie na rocznicę takiej uroczystości.

Moglibyśmy także poprosić jednego z duszpasterzy o oprowadzenie dzieci, wzorem naszego zaprzyjaźnionego księdza, po kościele, by miały możliwość zobaczyć z bliska krzyże, ołtarz, święte oleje, naczynia i szaty do Mszy świętej i usłyszeć o przeznaczeniu i specjalnym błogosławieństwie dla każdej z tych rzeczy osobno.

Poza uciekaniem się do tak wyjątkowych metod, musimy oczywiście w zwykły codzienny sposób tłumaczyć dzieciom świętość kościoła przez cuda, jakie się tam dokonują: Mszę, szczególnie Mszę świętą niedzielną, chrzest, bierzmowanie, spowiedź, błogosławieństwa, odmawiane modlitwy, i obecność Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.

Musimy także dać dzieciom poczucie świętości miejsca, w którym żyją i pracują chrześcijanie, co prawda świętość innego rodzaju niż w przypadku kościoła, ale i tak bardzo rzeczywistą. Wśród tych miejsc najoczywistszym jest oczywiście nasz dom. Jako rodzice mamy sprawić, by dzieci czuły podświadomie, że ich dom jest ich szczególnym warsztatem, miejscem pracy i ćwiczeń, niejako poligonem przed pracą i zadaniami prawdziwego życia. Dzieci nie powinny myśleć, że prawdziwe życie toczy się wszędzie tylko nie tu, że dom jest jedynie przystankiem, gdzie można zaspokoić swoje potrzeby fizyczne i duchowe. (Chociaż czasami może im się wydawać, że w innych domach jest więcej życia, więcej się dzieje, przyszłość lepiej się zapowiada.) Kiedy dorosną uświadomią sobie, że teraz to oni muszą opuścić te ściany i stworzyć nowy dom, czy to na parafii, w zakonie, we wspólnocie, czy w nowym „małym Kościele” – zwyczajnym katolickim domu.

Powinniśmy sprawić, by przez lata spędzone w domu czuli się w nim dobrze, „jak w domu”. By to osiągnąć musimy dopilnować, by nasz dom był pełen życia, tak duchowego i umysłowego, jak fizycznego. Na pewno nam się to uda, jeśli tylko będziemy starali się postępować w naszym domu według ściśle chrześcijańskich zasad.

Pod tym względem możemy także postarać się, by wystrój domu jak najlepiej odpowiadał życiu, jakie będziemy w nim prowadzić, a nie cudzym potrzebom i kaprysom, by wszystko było idealne.

Powinniśmy wpajać dzieciom zamiłowanie do porządku i schludności, uczyć je by pomagały przy pracach domowych, przekonując, że robią to dla bardziej sprawnego, owocnego życia ludzkiego i chrześcijańskiego. Bowiem jeśli wśród twoich narzędzi, sprzętów czy ubrań panuje taki bałagan, że sam nie potrafisz nic znaleźć, nie służy to domowi, jest wielce niepraktyczne, a przede wszystkim niegodne domu, w którym mieszkają członkowie i współpracownicy Chrystusa.

Tak więc nie wystarczy pobłogosławić domu, gdy się wprowadzamy, podczas święta Objawienia Pańskiego i w Wielkanoc, ale należy tłumaczyć dzieciom, jak ważną rolę błogosławieństwa odgrywają w naszym życiu, bowiem stanowią siły, które pragniemy wykorzystać, by żyć tak pełnie i szczęśliwie, jak Bóg tego zażąda.

W związku z tym, możemy w szczególny sposób obchodzić opuszczanie i wracanie do domu, np. w jednej rodzinie przestrzega się, by zawsze przed wyjściem pobłogosławić dzieci przez zakreślenie krzyżyka na ich czołach, nawet jeśli jest to wyjście do szkoły czy sąsiada.

Możemy także pracować nad rozbudzeniem w dzieciach poczucia odpowiedzialności jeśli chodzi o przebywanie w obcych domach. Zawsze mogą odwiedzać przyjaciół tylko na wyraźne zaproszenie, uprzedzając nas o miejscu swego pobytu i o powrocie do domu o ustalonej godzinie. Przede wszystkim powinniśmy skupić się na tym, by w toku naszych rozmów o domu, nowych sprzętach czy meblach uświadomić dzieciom, że duży metraż, materiały, piękne meble i wystrój mieszkania to tylko śliczna otoczka, która tak naprawdę nie jest najważniejsza, gdyż liczy się by żyć w chrześcijańskim duchu miłosierdzia, a wszystkie inne rzeczy ważne są tylko o tyle, o ile prowadzą nas ku takiemu życiu.

W miarę jak dzieci rosną będą się dowiadywać, że chociaż Bóg jest wszechobecny, w wielu miejscach niestety jest „niemile widziany” a do niektórych nie ma po prostu wstępu z powodu zepsucia ludzkiej woli. Pamiętając, że dzieci instynktownie wyczuwają obecność zła, naszym zadaniem jest wyjaśnić im, że Nasz Pan pokonał szatana i również im to się uda, jeśli zawierzą Jego mocy i znakowi krzyża.

Powinniśmy także pokazywać im, że nasza przyszła praca jako chrześcijan ma służyć Panu jako narzędzie w ofiarowaniu Jego życia i łaski ludziom, którzy są odpowiedzialni za bezbożność i bezwstydny charakter wielu miejsc. W ten sposób będziemy pomagać Mu przywrócić Jego obecność nawet w tamtych miejscach. Możemy także zapewnić nasze dzieci, że zawsze, kiedy tylko pojawi się taka potrzeba, chyba że nieskruszeni pod ciężarem grzechu ciężkiego odetną sobie drogę od Boga, gdziekolwiek pójdą, tam zawsze będzie Bóg i nic więcej.

Pytania sprawdzające

1. Jakie są chrześcijańskie poglądy na naturę?

2. Wymień sposoby, poprzez które możemy pomóc dzieciom zrozumieć przyrodę.

3. Jak można pomóc dzieciom zrozumieć, że kościół jest miejscem szczególnego szacunku?

4. Jak możemy nadać duchowe znaczenie naszemu domowi?

5. Jakimi normami powinny kierować się nasze dzieci przy ocenianiu innych domów?

Zagadnienia do dyskusji

1. Podaj przykłady, jak Kościół obrazuje prawdy religijne nawiązując do miejsc lub przejawów przyrody (rozważ litanie i Pismo Święte; np. Najświętsza Panna jako „Arka Przymierza”).

2. Omów znaczenie miejsc kultu w naszym życiu. Czy równie dużo uwagi poświęcamy miejscom świętym w naszej okolicy (np. katedrze i instytucjom religijnym naszej diecezji) co miejscom świeckim? Czy byłyby możliwe pielgrzymki do różnych miejsc kultu w naszej okolicy?

3. Sumienna chrześcijańska gospodyni powiedziała: „Jedną z rzeczy, jakie mnie martwią jest to, że z kilkorgiem dzieci nie mogę utrzymywać domu w takim porządku, jakbym chciała”. Omów tę kwestię i spróbuj opracować wskazówki do utrzymania domu dla chrześcijańskich matek. Czy w ich domach może panować „za duży” porządek? „Za mały”?

4. Omów sposoby, którymi można budować szacunek dla Rzymu i innych państw Europy, w których rozwijała się kultura chrześcijańska.

5. Omów miejsca w twej okolicy, gdzie „Bóg nie ma wstępu”. Czy nastolatki mają trudności z rozpoznaniem takich miejsc, gdzie łatwo ulec pokusie grzechu? Jaki program zachęciłby je do spędzania czasu w miejscach i w sposób zgodny z chrześcijańskim życiem?

Mary Perkins

(1) Św. Bonawentura, Droga duszy do Boga, przeł. o. C. Napiórkowski OFM [w:] antologia mistyków franciszkańskich, zebrał i opracował o. S. Kafek OFM, t. I: Wiek XIII, Warszawa 1985, s. 179.

(2) Tylko dzięki doświadczeniu takiego wrażenia samemu jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć zachwyt, jakim napełnił pielgrzymów cudowny widok: „o Jeruzalem, wzniesione jako miasto gęsto i ściśle zabudowane” (Ps 122, 3), i wiedzieć, jakich emocji dostarczyć powinien widok Kościoła na ziemi i w niebie.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Mary Perkins Dom rodzinny. Wychowanie chrześcijańskie.