Rozdział jedenasty. Obowiązki stanu, cz. 2

Ręce

W starożytnym muzeum w Brukseli znajduje się niezmiernie ciekawy obrazek Van Dycka. Znakomity artysta namalował w nim osiem rąk, wyrazistych jak twarze.

Jak piękny temat do rozważania: moje ręce. Jeśli pracuję ręcznie, ręce szorstkie, podobne do rąk Józefa cieśli, ręce jak jego dłonie od Boga błogosławione, jeśli jak on przyjmuję i Bogu ofiaruję moją znojną pracę codzienną. Ręce, które dotykają tkanin i pak, jeśli pracuję w sklepie. Ręce trzymające pióro, jeśli pracuję w biurze.

Ręce zawsze czyste, nieprawdaż?

Ręce pracowite, nie bojące się roboty.

Ręce mądre i artystyczne – trzeba robić ze smakiem wszystko, co się robi.

Pomyślę o tych, którzy nie mają jednej ręki lub czasem obu.

Jakie szczęście mieć ręce, móc nimi poruszać, posługiwać się. Nie przychodzi nam na myśl, aby dziękować. A jednak gdybym była pozbawiona rąk! Dzięki Ci o Boże, żeś Twymi Boskimi rękami ukształtował me ręce do pracy.

Ale oto inne ręce rysują się w mojej pamięci… przebite ręce ukrzyżowanego Zbawiciela. Jakżeż przedziwnie wzruszająca jest ich historia. Drobne rączki Jezusa ze stajenki, miłośnie całowane przez Maryję.

Rosnące ręce, które się kaleczyły przy warsztacie; ręce apostolskie, które siały dobrodziejstwa, przywracały wzrok ślepym i słuch głuchym, które rozmnażały chleb i kruszyły kłosy, aby nakarmić Pana, które wypędzały przekupniów. Ręce eucharystyczne z Wieczernika i z Emaus; ręce krwawe na krzyżu, ręce, które pod uderzeniami młota drżały z boleści i z miłości.

Ręce Jezusa wyciągnijcie się za mną ku Ojcu, otoczcie mnie waszą opieką, wskażcie mi serce waszego Pana.

Igła

Gdy sędziowie zarzucali Joannie d’Arc, że zaniedbała zajęcia kobiece, dzielna dziewczyna odpowiedziała im: „Co do szycia i przędzenia nie obawiam się żadnego współzawodnictwa”. I było to prawdą.

Jest dzisiaj w modzie, aby kobieta, przed którą otwierają się inne drogi, pogardzała zajęciami, którym się dawniej poświęcała. Jest to wielki błąd. Igła – (a pod tym słowem rozumiem i druty i szydełko i czółenko i wszystkie przyrządy zdatne do wykonywania odwiecznej pracy kobiecej) – igła jest chwałą kobiety… jest to środek najprostszy, wymyślony przez cywilizację do wykonania dzieł, które dają zarazem przyjemność rzeczy pożytecznych i rzeczy wykończonych. Książka, obraz, nie są nigdy dostatecznie doskonałe, nie mogą być wykonane przez każdego; aby im nadać pełną wartość, są potrzebni drukarze, wydawcy, introligatorzy, czytelnicy, wystawy. Ubranie, haft, mogą być zaczęte i wykończone przez jedną i tę samą osobę i przez nią samą mogą być spożytkowane. Co więcej, pracą igły kobieta może wypełnić najbardziej puste i jałowe godziny swego życia, może czasami przemienić cierpienie w najpiękniejsze dzieło sztuki (1).

Będę się starała umiejętnie posługiwać się igłą, jak Joanna d’Arc, jak Maryja. Oprócz wszystkich podanych powodów jest to jeden z obowiązków mego stanu.

Mój dom

Dzisiejsze życie coraz bardziej odciąga kobietę od domu. Przyczynia się do tego i częsta konieczność pracy zarobkowej i chęć zabawy i łatwość środków komunikacyjnych. Jest to zjawisko ze wszech miar niezdrowe. Jakkolwiek zmieniło się życie kobiety, pierwszym i najważniejszym jej obowiązkiem, karierą i fachem jest dom.

Często okoliczności rzeczywiście zmuszają kobietę do pracy zarobkowej poza domem, ale często jest to tylko rodzajem mody, przyzwyczajeniem, sposobem zaznaczenia swej niezależności. Często niedopatrzenie gospodarstwa domowego, czy zaniedbanie wychowania dzieci większą stanowią stratę, niż zarobiony w biurze czy urzędzie grosz.

Dom dobrze utrzymany – już nie tylko porządny i czysty, ale w miarę możności i środków ładny, wesoły, ozdobiony tym wszystkim, co każda kobieta przy najskromniejszych warunkach potrafi w niego włożyć estetyki i swoistości – dom taki jest konieczną i niezbędną ramą normalnego i zdrowego rozwoju rodziny, najlepszym elementem kulturalnym w wychowaniu dzieci. A jak ten dom może być oazą piękna i ciepła, gdy ta, która ma go stworzyć jest stale nieobecna.

Znacie może te tak często dziś niestety widywane domy i mieszkania, które sprawiają raczej wrażenie hoteli, a nie ognisk domowych.

Kobieta mądra, kobieta, która jest naprawdę kobietą, która rozumie swoje znaczenie i rolę w społeczeństwie, kocha swój dom, lubi w nim przebywać, nie opuszcza go pod byle pozorem. Taka kobieta a przez nią jej dom, staje się ośrodkiem życia rodzinnego, towarzyskiego, a nawet społecznego. Jest oazą pewną, zdrową i ciepłą dla całego rozgorączkowanego życia współczesnego, jest w całym swym otoczeniu elementem ładu, zdrowia i kultury.

Zastanowię się, jaki jest mój stosunek do mego domu. Czy rozumiem doniosłość mego w nim zadania? Czy chętnie i umiejętnie przykładam się do pracy w nim? Czy umiem i lubię w nim przebywać? Zastanowię się nad tym ważnym zagadnieniem, stanę się prawdziwą kapłanką ogniska domowego.

Niepotrzebne wydatki

Kobieta lubi kupować. Umie znakomicie kupować wszystko, co jest niepotrzebne, pod pretekstem, że może się przydać. Będę czuwała nad tą skłonnością.

Gdzieś za morzami założono klub, w którym mężowie ułożyli taki dziwny statut: każdy członek klubu zobowiązuje się żądać od swej żony jednego ubrania dla siebie, za każde pięć sukien, które ona kupi sobie, a za każde trzy kupione kapelusze prezent według jej wyboru.

Małe strumyki tworzą wielkie rzeki. Zamiast niepotrzebnie wyrzucać pieniądze na bagatele, będę odkładać to wszystko, co miałam zamiar poświęcić pokusie sklepowych wystaw. Tę cenę niepotrzebnych zakupów obrócę na zaspokojenie koniecznych potrzeb potrzebującym. Czy mi do szczęścia pomoże jedna lub druga więcej szmatka lub klejnot? A cena tych rzeczy może by wystarczyła, aby umożliwić życie całej rodziny! Powinnam się rumienić, że nieraz mam na sobie cały majątek, podczas gdy koło mnie tylu ludzi krwawo walczy o najbardziej podstawowe potrzeby do życia. Pewna sławna aktorka, osoba wprawdzie niewierząca, ale o duszy szlachetnej i religijnej mówiła: „Chciałabym przepraszać tych wszystkich, co nic nie mają za to trochę, co posiadam, chciałabym zebrać wszystko, co mam i uczynić im z tego dar anonimowy”.

Pogańskie otoczenie

Wszystko dziś staje się pogańskie: instytucje, media, obyczaje, nawet umeblowanie.

W jednym z najbardziej chrześcijańskich domów mojego miasta, tapicer-dekorator chciał umieścić w sieni figurkę wprost nieprzyzwoitą. „Jest to rzecz niesłychanie rzadka – zachwalał figurkę – co za kształty doskonałe! Zaledwie dwie lub trzy osoby mają reprodukcję tego posągu”. Mąż zgodził się; żona z największym trudem zdołała go nakłonić do odstąpienia od tego projektu.

Ludwik Veuillot (2) bardzo ładnie opisuje (Historiettes et fantaisies) jak cierpienia i żałoby wpływają na zmianę pogańsko ozdobionego mieszkania: „Jedno z dzieci odeszło do nieba: obraz Matki Bolesnej zastąpił na ścianie obraz Watteau. Umarła matka żony i fotografia zmarłej na śmiertelnym łożu wyparła obraz przedstawiający Meduzę”.

Nie będę czekać aż cierpienie udzieli mi swej bolesnej lekcji. Czy jestem chrześcijanką? Zastanowię się, czy wszystkie obrazy, fotografie i rysunki zdobiące ściany mego pokoju godzą się z moją godnością doskonałej chrześcijanki? Nie znaczy to, abym nie mogła mieć wizerunków rzeczy świeckich, ale chodzi o to, jakie one są. Wyrzucę wszystko, co jest złe. Na widocznym miejscu umieszczę obraz Chrystusa, piękny obraz, ku któremu będą się zwracać wszystkie oczy. Również na honorowym miejscu umieszczę obraz Maryi. Nie ma nic piękniejszego, jak sztuka religijna. Ale ponieważ moja dusza jest świątynią, więc będę dbać o to, by mój pokój był także przybrany jak kościół i żeby mój dom nie był urządzony jak dom pogański.

Przyjaciele

„Przyjaciele kradną nam czas.”

Kto to napisał?

Może jakiś mizantrop? Być może; i w takim razie trzeba zapomnieć o tym powiedzeniu. Należał on może do rodziny tej pani z XVIII wieku, która mówiła: „Ci, którzy mnie odwiedzają, wyświadczają mi zaszczyt, ci, którzy mnie nie odwiedzają, robią mi przyjemność”.

Ale może powyższe zdanie powiedział po prostu ktoś, który każdą minutę cenił według jej wartości i rozumiał czczość i bezowocność tylu pogawędek, rozmów, plotek i bezcelowych posiedzeń. Kto wie, czy podczas tych chwil, które tak marnuję, tysiące ludzi nie czeka na moje czyny, czy moje przyszłe ognisko domowe nie żąda mego wysiłku, czy Bóg nie domaga się ode mnie pracy lub modlitwy…

Iluż ludziom miałoby się ochotę powiedzieć: „Jeśli sami chcecie tracić czas, to przynajmniej nie zabawiajcie się wykradaniem go innym”. Wszystko na nic. Aż do końca świata ci, co chcą pracować, będą musieli znosić niekończące się gadulstwo tych, którzy są niepoprawnie bezczynni.

Istnieje przysłowie: „Panie Boże, wybaw mnie od przyjaciół, bo od nieprzyjaciół sam się obronię”. Nie przesadzajmy. Szukajmy w przyjaźni tego, co włożył w nią Bóg: najmilszej rozrywki człowieka. Rozmowa między duszami wzniosłymi a rozumiejącymi się, daje korzyści olbrzymie. Ale są różni przyjaciele.

Zatrzymam tylko najlepszych. Co do tamtych, o których mówi wspomniane przysłowie, będę prosiła Boga, aby mnie od nich uwolnił. W potrzebie dopomogę w tej selekcji. Zyski będą stuprocentowe.

Ks. Raoul Plus SI

(1) Gina Lombroso, La femme aux prises avec la vie. Przeczytać raczej jej książkę: L’âme de la femme, w której jednak niestety brak nuty chrześcijańskiej.

(2) Louis Veuillot (1813–1883), francuski dziennikarz i pisarz, zwolennik ultramontanizmu, znany działacz katolicki, redaktor naczelny dziennika „L’Univers”, który pod jego kierownictwem stał się masowym półoficjalnym organem Kościoła katolickiego. Veuillot zwalczał skłaniający się ku liberalizmowi katolicyzm oraz laicyzm oraz bronił dogmatu o papieskiej nieomylności.

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. Raoula Plus SI Dziewczętom ku rozwadze.