Rozdział dziesiąty. Pan Jezus i aniołowie

Następna historia zaczerpnięta z Ewangelii opowiada o aniele upadłym.

Kiedy Pan Jezus dorósł, pracował jako cieśla mniej więcej do trzydziestego roku życia. Wtedy to opuścił Nazaret, bo wiedział, że czas już rozpocząć dzieło, dla którego przybył na ziemię. Aby się do tego przygotować, udał się na pustynię, by tam spędzić czas na poście i modlitwie. Był zupełnie sam z żyjącymi tam zwierzętami i nie miał nic do jedzenia. Po czterdziestu dniach czuł się już bardzo głodny.

Szatan nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie może się w ogóle zbliżyć do Pana Jezusa. Nie wiedział, że On jest Bogiem, ale czuł, że jest w Nim coś nadzwyczajnego, czego szatanowi nie jest dane zrozumieć. Może jest Mesjaszem, Wielkim Królem, którego przyjście zapowiadali prorocy. Tak szatan rozumiał określenie „Syn Boży”.

Teraz zauważył, że Pan Jezus bardzo osłabł od długiego postu i pomyślał:

– Oto dobry moment, żeby Go pokonać!

Zbliżył się do Pana Jezusa i rzekł:

– Jeśli jesteś Synem Bożym, nakaż tym kamieniom, aby zamieniły się w chleb.

Lecz Pan Jezus odparł:

– Nie samym chlebem żyje człowiek, ale i słowem Bożym.

Widząc, że to na nic, szatan zabrał Pana Jezusa na najwyższą iglicę Świątyni.

– Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół – powiedział. – Napisane jest w Piśmie Świętym, że dał Ci Bóg swoich aniołów do opieki i będą Cię nosić na rękach, abyś nie zranił sobie stopy o kamień.

– Lecz napisane jest też – powiedział Pan Jezus – że nie będziesz wystawiał Boga na próbę.

Mówiąc to miał na myśli, że niedobrze jest prosić Boga o cud tylko po to, by się przekonać, czy naprawdę jest do niego zdolny.

Szatan spróbował raz jeszcze. Zabrał Pana Jezusa na szczyt najwyższej góry i pokazał mu wszystkie królestwa świata w pełni swej wspaniałości i bogactw.

– Dam ci je wszystkie – powiedział – jeśli padniesz na ziemię i oddasz mi pokłon.

Dobrzy aniołowie chyba nigdy nie słyszeli nic równie dziwacznego. Pan Bóg stworzył świat, a tu nagle szatan grzecznie proponuje Mu jego cząstkę!

Pan Jezus odpowiedział:

– Odejdź precz, szatanie. Napisano w Piśmie: „Będziesz czcił Pana Boga swego i tylko Jemu będziesz służył”.

Wtedy szatan odstąpił od Niego, a dobrzy aniołowie przynieśli Mu jedzenie i wszystko, czego potrzebował.

Po tym wydarzeniu przez długi czas nie występuje w Ewangeliach zbyt wielka liczba dobrych aniołów, za to jest wielu złych, zbyt wielu, aby ich pomieścić w tej książce.

W tamtych czasach często zdarzało się, że szatan wstępował w człowieka. Opętany człowiek zazwyczaj nie był w stanie powiedzieć ani zrobić tego, co chciał, lecz tylko to, do czego zmusił go szatan. Takie przerażające rzeczy zdarzają się do dziś, ale głównie w krajach, gdzie niewielu ludzi jest ochrzczonych. Szatan ma większą moc w miejscach, gdzie ludzie nie wiedzą nic o Panu Bogu, ale i tak nie ma już takiej władzy, jaką miał, zanim umarł za nas Pan Jezus.

Przez całe trzy lata, kiedy Pan Jezus nauczał swych apostołów, głosił kazania do tłumów i uzdrawiał chorych, przyprowadzano do Niego ludzi opętanych przez szatana. Oto jedna z najbardziej zaskakujących historii o opętanym człowieku.

Diabły, które nie chciały iść do domu

Pewnego wieczoru Pan Jezus płynął wraz ze swoimi uczniami z Galilei na drugi brzeg jeziora. Niektórzy spośród Jego słuchaczy postanowili się do nich przyłączyć; powsiadali więc do łodzi, które mogły ich zabrać i popłynęli za Nim.

Przeciwległy brzeg, na którym wylądowali, był bardzo dziki i skalisty. Z jednej strony znajdowała się przepaść, a nad nią wznosiło się nierówne górskie zbocze. Po drugiej stronie był cmentarz. Znajdujące się tam grobowce przypominały małe jaskinie wykute w skale; niektóre były zapieczętowane, a inne puste i otwarte. Między urwiskiem i górą pasło się pod opieką pasterzy wielkie stado świń, liczące aż dwa tysiące sztuk.

W pierwszym momencie wydawało się, że pasterze są jedynymi ludźmi w okolicy, ale kiedy Pan Jezus i apostołowie wysiedli na brzegu, usłyszeli krzyk, a potem niezwykle wyglądający człowiek wypadł spomiędzy grobów i podbiegł do Pana Jezusa. Włosy i brodę miał zmierzwione i rozczochrane, był okrwawiony i zupełnie nagi. To dziwacznie wyglądające stworzenie upadło do stóp Pana Jezusa i zawołało:

– Dlaczego mi przeszkadzasz, Jezu, Synu Najwyższego Boga?

Był to człowiek opętany przez szatana i on to właśnie przemawia ł jego ustami. Od czasu do czasu wiązano biedaka i zakuwano w łańcuchy jako niebezpiecznego szaleńca, lecz szatanowi zawsze udawało się zerwać łańcuchy i wyprowadzić go w dzikie, odludne miejsce. Od dłuższego czasu nikt już nawet nie próbował go spętać; żył pośród grobów, krzycząc i raniąc się ostrymi kamieniami.

Pan Jezus zapytał diabła w tym nieszczęśliwym stworzeniu:

– Jak ci na imię?

I otrzymał bardzo dziwną odpowiedź:

– Legion.

W tym człowieku nie było jednego diabła, lecz cała dywizja, kilka oddziałów diabłów!

– Wyjdź z niego – powiedział Pan Jezus.

Lecz diabły podniosły wrzawę i zaczęły błagać:

– Nie wysyłaj nas z powrotem do piekła! Prosimy, nie wysyłaj nas z powrotem do piekła! Lepiej pozwól nam wejść w te świnie.

Szatanowi na niczym tak nie zależy jak na tym, żeby nas wysłać do piekła, ale zrobi wszystko, żeby samemu trzymać się od niego z daleka.

Pan Jezus pozwolił diabłom wejść w świnie i całe stado ruszyło prosto na krawędź urwiska, a potem wpadło do jeziora. Pasterze byli tak przerażeni, że wzięli nogi za pas i w te pędy uciekli. Pobiegli do właścicieli świń, żeby ich powiadomić o tym, co się stało, a po drodze opowiadali też każdej napotkanej osobie.

Wkrótce niewielki tłum ludzi zgromadził się nad jeziorem, żeby zobaczyć co się dzieje. Niedaleko brzegu zastali Pana Jezusa i ludzi, którzy przypłynęli razem z Nim. A na ziemi u stóp Pana Jezusa siedział człowiek opętany przez diabły, znany wszystkim jako niebezpieczny szaleniec. Lecz był już ubrany, czysty i zadbany, no i zupełnie przytomny. Widok ten przeraził ich nawet bardziej niż to, co się przydarzyło świniom. Jedyne co im przyszło do głowy, to prosić Pana Jezusa, żeby odszedł.

Razem z apostołami Pan Jezus wrócił więc do łodzi i popłynął z powrotem przez jezioro. Opętaniec chciał iść razem z nimi, lecz Pan Jezus nie pozwolił na to. Kazał mu iść do domu i opowiedzieć wszystkim, co uczynił dla niego Bóg. Uratowany człowiek zrobił to z wdzięcznością i na pewno po śmierci poszedł szczęśliwie do Nieba.

Historia to raczej przerażająca, ale ten, kto kocha Pana Jezusa, nigdy nie musi bać się szatana. Nasi Aniołowie Stróżowie zawsze gotowi są odpędzić go, kiedy tylko ich o to poprosimy. Pan Jezus dał nam słowo, że każde dziecko ma swojego Anioła Stróża. Powiedział kiedyś o dzieciach:

– Mają w niebie swoich aniołów, którzy nieprzerwanie oglądają oblicze mojego Ojca.

Ogród Getsemani

Następny dobry anioł pochodzący z Ewangelii jest smutną postacią: to anioł, który przyszedł pocieszyć Pana Jezusa w ogrodzie Getsemani, tej nocy, kiedy został wydany przez Judasza swoim wrogom. Jak pamiętacie, Pan Jezus długo się wtedy modlił i prosił też Piotra, Jakuba i Jana, aby spędzili noc na czuwaniu i modlitwie. Oni jednak zasnęli; po prostu nie umieli czuwać.

Obudzili się jednak, kiedy nadciągnął tłum ludzi z Judaszem na czele, żeby aresztować Pana Jezusa. Wtedy właśnie Piotr wyciągnął miecz i odciął prawe ucho jednemu ze sług najwyższego kapłana! I mógłby zadać drugi cios, lecz Pan Jezus powiedział:

– Odłóż miecz! Kto wojuje mieczem, od miecza ginie. Czyżbyś nie wiedział, że nawet w takiej chwili wystarczyłoby, abym poprosił mojego Ojca, a wysłałby mi zaraz na pomoc więcej niż dwanaście zastępów aniołów? Gdybym jednak poprosił Go o to, jak mogłyby się spełnić proroctwa o mojej śmierci?

Potem odwrócił się do ludzi, którzy Go pojmali, i powiedział:

– Pozwólcie mi to zrobić – i dotknął ręką rany, którą zadał Piotr, a ucho przyrosło z powrotem do głowy, nie pozostawiając najmniejszej blizny.

– Przyszliście mnie aresztować z mieczami i pałkami, jak gdybym był złodziejem – powiedział Pan Jezus. – A przecież każdego dnia siedziałem i nauczałem w Świątyni i nigdy nie podnieśliście na mnie ręki.

Wtedy apostołowie uciekli co do jednego, a On pozwolił się zaaresztować żołnierzom, aby móc za nas umrzeć.

Kiedy jednak usłyszycie, że ktoś zadaje na przykład takie pytania: „Dlaczego Bóg pozwolił, by tylu chrześcijan zostało zabitych?”, „Dlaczego Bóg daje złym ludziom tak wielką władzę?”, „Dlaczego Bóg dopuszcza do wojen?” – warto pamiętać, że Pan Jezus w każdej chwili może mieć na swoje życzenie więcej niż dwanaście zastępów aniołów. Dwanaście zastępów to około siedemdziesięciu dwóch tysięcy aniołów! Na pewno więcej z nich pożytku niż z dwunastu przestraszonych apostołów! I o wiele więcej niż z każdego z nas, choć jesteśmy potrzebni Bogu do tego, by realizować na ziemi Jego dzieło. Jeśli wciąż o nich nie prosi, musi mieć ku temu jakiś bardzo ważny powód, nawet jeśli go nie znamy. Lecz przy końcu świata ujrzymy Go wreszcie na czele swoich anielskich legionów.

Marigold Hunt

Powyższy tekst jest fragmentem książki Marigold Hunt Księga aniołów.