Rozdział dwunasty. Żal za grzechy i spowiedź

Następnego dnia mama siada ze swymi bliźniętami przed dużym krzyżem wiszącym na ścianie.

– Dziś opowiem wam o świętym Piotrze.

– Doskonale! On jest przecież moim patronem! – cieszy się Piotrek. – Wiem, że był najważniejszy wśród apostołów; inni musieli go słuchać, a potem został papieżem w Rzymie!

Piotrek jest dumny ze swego patrona.

– Ale czy wiesz, że pewnego razu bardzo ciężko zgrzeszył?

Nie, o tym Piotrek nic nie wie i nie bardzo mu się to podoba.

– On jednak został świętym – broni swego patrona.

– Tak, nawet umarł za Pana Jezusa. Ale pewnego razu bardzo Go zasmucił. Posłuchajcie, jak to było.

– W Wielki Czwartek żołnierze uwięzili Pana Jezusa, związali Mu ręce powrozami i poprowadzili przed sędziów. Piotr szedł z tyłu za Zbawicielem. Chciał zobaczyć, co ci źli ludzie z Nim zrobią.

Na podwórzu przed pałacem, w którym odbywał się sąd, żołnierze zapalili ognisko. Wielu ciekawych ludzi grzało się wokół i rozmawiało o Panu Jezusie. Piotr stanął między nimi. Po chwili zbliżyła się służąca, która pilnowała drzwi sądu. „Ja cię znam – wskazała na Piotra – ty zawsze byłeś z Jezusem.” Wszyscy z zaciekawieniem zwrócili oczy na Piotra. A on przestraszył się, że i jego też wezmą do więzienia.

„Nie rozumiem, o czym mówisz! – odparł zaniepokojony. – Nie znam Go wcale!”

– O, to było kłamstwo – wtrąca Ula.

Później przyszła jeszcze jedna służąca i twierdziła: „Jestem pewna, że ten też chodził z Jezusem z Nazaretu”.

„Ja nie znam Jezusa, naprawdę nie!” – Piotr znowu się zapierał.

Po godzinie zbliżył się jeden ze sług, popatrzył na Piotra i rzekł: „Ten także był z Nim”. A inni, którzy grzali się przy ogniu, dodawali: „To prawda, nawet po jego mowie można poznać, że pochodzi z tej samej okolicy co i Jezus”. Zaś jeden z żołnierzy zauważył: „Widziałem cię razem z Nim w Ogrodzie Oliwnym”.

„To nieprawda, nawet nie wiem, o czym mówisz!” – wołał przestraszony Piotr.

– Ale tchórz z niego – złościł się mały Piotrek. – Tak kłamać!

Wkrótce potem z pałacu, w którym odbywał się sąd, wyszło kilku żołnierzy. Przed sobą popychali związanego Zbawiciela. Pan Jezus, przechodząc obok Piotra, spojrzał nań ze smutkiem i bólem. „O Piotrze – mówiły jego oczy – jak mogłeś tak postąpić?! Nie chcesz Mnie już więcej znać? Nie kochasz już Mnie?”

Piotr odszedł szybko. Wciąż mu się wydawało, że widzi smutne oczy swego Nauczyciela. Jakże mógł się Go tak zaprzeć! I stanął z daleka od pałacu w ciemnościach straszliwej, czarnej nocy. I zaczął gorzko płakać.

Piotrek i Ula siedzą cichutko.

– Pan Jezus był smutny z powodu Piotra – mówiła dalej mama. – Jest zawsze taki smutny, gdy ludzie robią coś złego. Także i na was patrzył nieraz ze smutkiem i pytał cicho: Dlaczego sprawiacie mi taki ból? Czy już Mnie nie kochacie?

– Przecież nie zaparliśmy się Pana Jezusa – cicho odzywa się Piotrek. – Przecież nie widzieliśmy Go nawet…

– Tak, to prawda, nie widzieliście – mówi dalej mama. – Ale jeśli dokuczaliście, obchodziliście się bez miłości ze słabszymi, biedniejszymi kolegami – to jest to samo, jakbyście dokuczali samemu Panu Jezusowi, jakbyście się Go zaparli; Jego i Jego przykazań. Pamiętacie przecież, że kiedyś powiedział: „Czego nie uczyniliście jednemu z biednych, Mnieście nie uczynili”. A innym razem: „Kto przyjmuje z miłością małe dziecko, to czyni tak samo, jakby Mnie przyjmował”.

Ula już nic nie mówi. Dobrze pamięta, jak bez miłości i z pogardą odnosiła się do Basi i Irki.

– Tak jakbym samemu Panu Jezusowi dokuczała – szepcze cichutko.

I Piotrek już nie myśli, że jest lepszy od swego patrona, świętego Piotra apostoła.

Po chwili mama opowiada dalej.

– Wiecie, że jeśli dzieci są złe, na przykład gdy okradną kogoś, zniszczą lub spalą komuś dom, to rodzice muszą potem pracować, cierpieć, pocić się, by odkupić zniszczoną rzecz i naprawić krzywdę. Czasem dzieci idą nawet do więzienia. Rodzice cierpią wówczas jeszcze bardziej, bo kochają swoje nawet niedobre dzieci.

Wszyscy jesteśmy wobec Pana Boga takimi złymi, grzesznymi dziećmi. Takich złych dzieci Pan Bóg ma miliony, miliony… Pan Jezus kochał nas jeszcze bardziej niż rodzice swoje dzieci. Dlatego, by otworzyć nam niebo, przeprosić za nas swego Ojca w niebie, dobrowolnie chciał przyjść na świat i cierpieć mękę. Przez to chciał też dać nam przykład, że trzeba być dobrym dla wszystkich ludzi; nawet dla tych, co nam dokuczają, co nas męczą.

Wiecie, że dlatego Pan Jezus nie bronił się, choć mógł to łatwo uczynić, gdy Go biczowano, gdy Mu wbijano w głowę kijem koronę z cierni…

Potem taki skrwawiony niósł krzyż na górę Kalwarię. Maryi, gdy spotkała Go tak umęczonego, serce o mało nie pękło z bólu…

A później przybijano gwoździami Jego święte ręce i nogi do krzyża, na którym umarł po trzech godzinach straszliwej męki…

Ula patrzy na krzyż wiszący nad jej głową i łzy zaczynają płynąć jej po policzkach.

– A wiecie, co powiedział Pan Jezus wisząc na krzyżu o tych, którzy Go męczyli, i o nas wszystkich, za których cierpiał? – kończyła mama.

– Co? – pytają oczy Uli.

– Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, nie rozumieją, co czynią.

– I ja też, gdy kłamałem, dokuczałem kolegom, naprawdę nie bardzo rozumiałem, że to coś takiego złego, że aż Pan Jezus musiał za to cierpieć – wzdycha Piotrek.

Oboje żałują naprawdę bardzo gorąco. I by już nie zasmucać tak Pana Jezusa, postanawiają poprawę. Ksiądz proboszcz zawsze im powtarzał: kto dobrze i gorąco żałuje, ten też chce się poprawić. Nie ma prawdziwego żalu bez postanowienia poprawy.

Piotrek postanawia przede wszystkim, że będzie starał się nie kłamać i że nie będzie już dokuczał Edkowi i nieszczęśliwej Luizie.

– A ja – mówi Ula – będę lepsza dla Irki. Umyślnie zepsułam jej lalkę upuszczając ją na podłogę. I udawałam, że upadła mi tylko przypadkiem. Mamo, czy mogę jej wynagrodzić, oddając moją nową lalkę?

– Dobrze, Ulu – zgadza się mama. – A jutro idziemy do spowiedzi!

Wczesnym rankiem bliźnięta idą razem z mamą do kościoła. Po Mszy Świętej zostaje z nimi mama. Kościół jest pusty, bo starsze dzieci wyspowiadały się już wcześniej.

Po chwili przychodzi ksiądz proboszcz. Otwiera drzwi konfesjonału i siada w nim. Mama daje znak Uli. Ona jest już gotowa. Przed chwilą jeszcze raz przeprosiła Pana Jezusa i odmówiła razem z Piotrkiem modlitwę o dobrą spowiedź. Teraz składa ręce i odważnie podchodzi do kratek. Tu żegna się i mówi wszystko to, co trzeba powiedzieć przed spowiedzią.

Następnie spokojnie wyznaje przed księdzem – nie, przed Panem Jezusem – swoje grzechy. I wreszcie słucha uważnie upomnienia i nauki księdza proboszcza. Za pokutę dostaje tylko jedno „Ojcze nasz”. To zapamiętała dobrze.

Teraz nadchodzi wielka chwila. Ksiądz podnosi rękę i czyni nad pochyloną dziewczynką wielki znak krzyża mówiąc:

– Ja ciebie rozgrzeszam: w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Ula też się żegna.

Teraz Pan Jezus odpuszcza grzechy i dusza staje się czysta i jasna. Pan Jezus chętnie przyjdzie do niej.

Ula odchodzi. Jej twarz i oczy jaśnieją radością. O, jak to dobrze wyspowiadać się! Ma ochotę tańczyć i skakać. Tylko że w kościele nie można.

– Dziękuję Ci, Panie Jezu – modli się. – Jesteś taki dobry. Pomóż mi, żebym i ja była lepsza!

Potem odmawia pobożnie pokutę. Nie zapomina też pomodlić się za rodziców i za dusze w czyśćcu cierpiące. „Teraz, gdy modlę się z czystą duszą – myśli – Pan Bóg słucha mnie z pewnością chętniej…”

A Piotrek? Teraz i on powinien iść do konfesjonału. Z początku ogląda się niespokojnie w kierunku mamy, która z uśmiechem przypomina mu, że już czas. Spostrzega, że Ula jest taka rozradowana. I jemu też wraca odwaga. Podchodzi i zaczyna, ale trochę za głośno.

– Ciszej, Piotrusiu – zwraca uwagę ksiądz proboszcz.

– Ach, prawda!

A potem idzie już dobrze. Choć nie tak szybko jak Uli. Ksiądz proboszcz musi czasem trochę pytać. Ale robi to tak serdecznie, że Piotrek całkiem zapomina o strachu.

I nad nim też wymawia święte słowa rozgrzeszenia. Piotrek jest szczęśliwy i spokojny, gdy odchodzi, by odmówić pokutę.

Wszyscy troje modlą się jeszcze chwilę dziękując za wszystko Panu Jezusowi.

W drodze powrotnej Piotrek w pewnej chwili robi się czerwony.

– O, mamo, zapomniałem o jednym grzechu! O dokuczaniu Edkowi… – mówi i patrzy przed siebie taki zrozpaczony i nieszczęśliwy.

Czy spowiedź była nieważna? Czy Piotrek jeszcze raz musi wszystko powtórzyć?

– Nie, Piotrusiu – mówi mama. – Nie musisz wszystkiego powtarzać ani w ogóle iść do poprawki. Przecież tylko zapomniałeś. Wystarczy, że powiesz ten grzech przy następnej spowiedzi. Spowiedź jest nieważna tylko wówczas, gdy umyślnie zataja się ciężki grzech… A przecież nie zrobiłeś tego umyślnie. Ponadto był to grzech lekki. I Pan Jezus przebaczył ci go razem z wszystkimi innymi.

Piotrek oddycha z ulgą i skacze wesoło trzymając mamę za rękę.

Piotrek i Ula mieli dziś wspaniały dzień.

Erika Goesker

Powyższy tekst jest fragmentem książki Eriki Goesker Przygody Piotrka i Uli, czyli jak przygotować się do I Komunii Świętej.