Rozdział czwarty. Apologetyka Kościoła

Nadprzyrodzony aspekt Kościoła, będący formalnym elementem myślowego przedstawienia wywołanego przez słowo „Kościół”, z uwagi na sam swój transcendentny charakter wywołuje problem wiarygodności.

Pojęcie wiarygodności, które rozważyliśmy na kartach innej książki (1), wyznacza w traktacie apologetycznym o Kościele podstawowe podziały, wyjaśnia je i pozwala logicznie uzasadnić. To jest podstawowa prawda, którą chcielibyśmy naświetlić w tej części pracy. Można by powiedzieć, że tak być musi, skoro celem apologetyki jest wiarygodność, niemniej jej zastosowanie w traktacie o Kościele domaga się uściślenia i rozwinięcia.

W apologetycznej prezentacji Kościoła mogą być używane dwie metody: wstępująca i zstępująca. Pierwsza polega na rozważaniu Kościoła w takiej postaci, w jakiej występuje on obecnie w świecie, na dostrzeżeniu zasadniczych oznak jego nadprzyrodzoności, na stwierdzeniu braku tych oznak w konkurencyjnych wspólnotach chrześcijańskich, na wykazaniu – poprzez odwołanie się do historii – ciągłości tej nadprzyrodzoności na przestrzeni stuleci. W odwrotnej kolejności postępuje metoda zstępująca, stanowiąca przedłużenie argumentacji chrześcijańskiej. Dowodzi ona, że Jezus Chrystus założył Kościół i nadał mu określone przymioty i przywileje, wykazując przy tym, że posiadał je i wciąż posiada wyłącznie Kościół rzymskokatolicki.

Kiedy chodzi o doprowadzenie człowieka niewierzącego do Kościoła, korzystniejsze jest stosowanie pierwszej z tych metod. Posiada ona bowiem tę przewagę, że dostarcza umysłowi dowodów, których skuteczność jest zawsze aktualna oraz nie wymaga posiadania wiedzy historycznej i egzegetycznej, co zakłada metoda druga. Zresztą, w rzeczywistości, tak właśnie toczą się sprawy. Wszyscy konwertyci przyznają otwarcie, że zostali poruszeni i ostatecznie przekonani przez rzeczywistą obecność tego czy innego znamienia Kościoła (2). Obca jest im potrzeba sięgania w przeszłość, gdyż wystarcza im teraźniejsza rzeczywistość.

Z punktu widzenia logiki i dydaktyki od razu nasuwa się nam zstępująca metoda argumentacji. Bezpośrednim i właściwym celem kursu apologetycznego jest bowiem ukształtowanie apologetów, a nie przekonanie niewierzących. Zatem jest rzeczą normalną i zarazem zgodną z naukową procedurą obserwowanie wydarzeń w ich kolejności chronologicznej. Profesjonalny apologeta, którego zadanie polega na hierarchicznym uporządkowaniu i ujęciu w system traktatu o Kościele, korzystać więc będzie z metody zstępującej jako bardziej dostosowanej do zamierzonego przezeń celu.

Argumentacja katolicka, która musi wykazać, gdzie znajduje się prawdziwy Kościół, zakłada jako swą podstawę – jak powiedzieliśmy wyżej – ukończony wywód chrześcijański. Z uwagi na to, że apologeta jest w pełni uprawniony do skorzystania z wynikających zeń wniosków, wielką wagę ma ich ścisłe sformułowanie.

„W argumentacji chrześcijańskiej chodzi nie tyle o wykazanie Boskości Jezusa Chrystusa, ile o udowodnienie nadprzyrodzonego autorytetu Jego nauczania. Istnieje zatem potrzeba nie tyle długiego rozwodzenia się na temat tejże Boskości, ile bacznego zwrócenia uwagi na wspomniany autorytet. Otóż, aby wykazać nadprzyrodzony autorytet nauki Jezusa Chrystusa wystarczyłoby ostatecznie wykazać Jego mesjańskie posłannictwo albo po prostu udowodnić, że jest On rzecznikiem Boga. Wówczas nauka ewangeliczna ukazałaby się natychmiast jako wiarygodna, a to jest szczególnym celem apologetyki” (3). To spostrzeżenie o. Ambrożego Gardeila OP jest bardzo słuszne. Dowodzenie Boskości Jezusa Chrystusa czy też – wyrażając się bardziej precyzyjnie – wiarygodności Boskości Jezusa Chrystusa nie jest formalnym przedmiotem chrześcijańskiej argumentacji. Niewątpliwie jest ono jej nieodłączną częścią, ponieważ Chrystus w istocie nazwał siebie Bogiem, a skoro jest rzeczą wiarygodną, że jest Bogiem, wszelka nauka jaką głosi zyskuje rękojmię, iż pochodzi z Boskiego objawienia. W ten sposób Boskość Jezusa wkracza na teren badań apologety, ale pod tym szczególnym kątem, iż stanowi dowód – w całym tego słowa znaczeniu – wiarygodności objawienia, które On przynosi.

Zresztą cuda, które stanowią właściwy dowód wiarygodności, są jednym z głównych argumentów na rzecz Boskości Jezusa. Św. Tomasz z Akwinu pisze: „Gdyby nauka, która kazała mu nazwać się Bogiem, nie była prawdziwa, nie zostałaby potwierdzona przez cuda” (4). „Dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał” (J 5, 36) (5). „Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!” (J 14, 11).

Chrześcijańska apologetyka dąży więc do wykazania, że z uwagi na to, iż Chrystus został wybrany przez Boga jako widzialny pośrednik przemawiający do nas w Jego imieniu, już przez sam ten fakt całość Chrystusowego nauczania jest wiarygodna, a rękojmią tej wiarygodności jest Boża wiedza i prawdomówność.

Skoro możemy wykazać, że Chrystus założył Kościół i nadał mu pewne przywileje, to po zakończeniu wywodu opierającego się na tekście Ewangelii okaże się, że ustanowienie Kościoła i jego przywileje posiadają cechę wiarygodności, która jest wspólna całemu chrześcijańskiemu Objawieniu.

Ale właśnie to stanowi przedmiot dyskusji. Rywalizujące Kościoły chrześcijańskie są ze sobą zgodne co do wniosków, jakie formułuje chrześcijańska apologetyka. Żaden nie poddaje w wątpliwość nadprzyrodzonego autorytetu Jezusa Chrystusa. Jedynym dyskutowanym punktem jest zagadnienie Kościoła obecnego na kartach Ewangelii. Zatem punktem wyjścia katolickiej argumentacji powinno być rozwiązanie tego wstępnego problemu.

Pierwsza część traktatu apologetycznego o Kościele – Kościół na kartach Ewangelii i w chrześcijaństwie pierwszych wieków

Sam fakt założenia Kościoła przez Jezusa Chrystusa był negowany. Utrzymywano, że Chrystus chciał ustanowić królestwo czysto wewnętrzne i duchowe albo wyłącznie eschatologiczne. Apologeta powinien odpowiedzieć na tę radykalną negację, dowodząc, że Królestwo Boże z istoty swej ma charakter zbiorowy i społeczny, czyli – krótko mówiąc – że Jezus Chrystus ustanowił widzialną i trwałą społeczność chrześcijan, określaną mianem Kościoła.

W tym pierwszym punkcie katolicy zgadzają się z „ortodoksyjnymi” protestantami przeciw protestantom liberalnym i racjonalistom. Niemniej „ortodoksyjni” protestanci różnią się od katolików, ponieważ odrzucają pojęcie stałej hierarchii, ustanowionej przez Jezusa Chrystusa na mocy pozytywnego prawa Bożego i posiadającej kierowniczą jurysdykcję, nauczające magisterium i ofiarnicze kapłaństwo. Według protestantów Jezus Chrystus niczego podobnego nie stworzył; nie ustanowił żadnych koniecznych pośredników pomiędzy sumieniem a Bogiem. W takich kwestiach, jak doktryna, jaką należy wyznawać, obyczaje, jakich należy przestrzegać czy religijne środki osobistego uświęcenia, ostanie słowo powinno należeć do prywatnego osądu każdej jednostki względem słowa Bożego, zawartego wyłącznie w Biblii.

Oczywiste jest, że Ewangelia domaga się, aby wierni tworzyli trwałą społeczność w celu wspólnej modlitwy, czytania i komentowania słowa Bożego, celebrowania chrztu i wieczerzy Pańskiej, praktykowania braterskiej miłości. W tym wypadku nie chodzi jednak o posłuszeństwo hierarchii duchownej, która jest depozytariuszem autorytetu samego Chrystusa i wyrazicielem autentycznej prawdy chrześcijańskiej.

Nie ulega również wątpliwości, że dobro społeczne samego Kościoła wymaga hierarchicznej organizacji, ponieważ żadna widzialna i trwała społeczność ludzka nie może istnieć i trwać bez kierującej nią władzy. Ale według protestantów hierarchiczna organizacja Kościoła nie została ustanowiona raz na zawsze przez samego Jezusa Chrystusa. Racją bytu tej hierarchii jest wyłącznie praktyczna konieczność wypływająca z troski o wspólne dobro. Charakter hierarchii duchownej nie jest więc zasadniczo różny – jeśli chodzi o kwestię jego powstania – od doczesnej hierarchii w państwie. W obu przypadkach podstawowa zasada może pochodzić z ustanowienia Bożego, stanowiąc odpowiedź na oczywisty zamiar Stwórcy. Niemniej zewnętrzna forma i konkretny kształt – również w obu przypadkach – będą z ustanowienia ludzkiego. Będą one wypływać ze szczególnych warunków każdego środowiska i będą ulegać zmianie wraz ze zmianą historycznych okoliczności właściwych każdej epoce. Zawsze jednak czysto ludzka opinia społeczności religijnej, a więc Kościoła – jakakolwiek by ona nie była – podporządkowana będzie pewnej zasadzie zewnętrznej, a mianowicie prywatnemu osądowi chrześcijańskiego sumienia (6).

Przeciwko „ortodoksyjnemu” protestantyzmowi katolicki apologeta będzie musiał wykazać, że Jezus Chrystus rzeczywiście ustanowił stałą hierarchię, że apostołowi Piotrowi i Kolegium Apostolskiemu powierzył wyłączną i stale przekazywaną władzę rządzenia Kościołem, nauczania Kościoła i sprawowania w Kościele ofiary Nowego Przymierza i że przyrzekł kościelnemu nauczaniu doktrynalną nieomylność.

Kościoły Wschodnie uznają, tak jak my, że Chrystus założył widzialny Kościół i nadał mu wszystkie wyliczone przez nas przywileje, ale odmawiają uznania, że prymat Biskupa Rzymskiego jest z ustanowienia Bożego. Prymat ten, będący zresztą dla nich tylko prymatem honorowym, a nie jurysdykcyjnym, należy do dziedziny prawa kościelnego i daje się wytłumaczyć niegdysiejszą pozycją i godnością Rzymu, lecz później został przeniesiony do Konstantynopola, przynajmniej w odniesieniu do Kościołów Wschodu. Prawosławni nie odrzucają autorytetu soborów ekumenicznych, ale dla nich ekumeniczny charakter posiada tylko pierwszych siedem soborów. Według nich Kościół nie jest społecznością monarchiczną, lecz arystokratyczną, rządzoną przez ciało episkopalne.

W tym wypadku zadanie katolickiego apologety polegać będzie na zinterpretowaniu tekstów ewangelicznych dotyczących prymatu świętego Piotra i wykazaniu, że z tekstów tych wypływa wniosek o istnieniu jednego prawdziwego prymatu, zarówno, gdy chodzi o urząd nauczycielski, jak i kierowniczą jurysdykcję.

Dopełnieniem tej pierwszej części będzie zbadanie funkcjonowania hierarchicznego Kościoła w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Według protestanckich i racjonalistycznych krytyków pierwotne chrześcijaństwo nie cechowało się ani hierarchiczną strukturą, ani widzialną i społeczną jednością. Miało ono jakoby znać wyłącznie religię Ducha. Utworzenie z chrześcijaństwa religii autorytetu miałoby być konsekwencją przypadkowych okoliczności.

Wykażemy więc, że nieprawdą są twierdzenia, iż pierwotne chrześcijaństwo stanowiło epokę poprzedzającą katolicyzm i że Kościół hierarchiczny powstał dopiero pod koniec drugiego wieku po Chrystusie. Historyczne teksty ukazują bowiem taką samą hierarchiczną organizację, tak w czasach apostołów, jak i ich bezpośrednich następców.

O. Ambroży de Poulpiquet OP

(1) A. de Poulpiquet OP, Objet intégral de l’Apologétique, s. 34n.

(2) Por. A. de Poulpiquet OP, Miracle et ses suppléances, rozdz. I: Les suppléances surnaturelles du miracle, par. 5: Le fait de L’Eglise. Son double aspect apologétique, s. 36n.

(3) A. Gardeil OP, La Crédibilité et Apologétique, ks. III, rozdz. 1, Paryż 1908, s. 144–145.

(4) ST, IIIa, q. 43, a. 4. Również w dziele Quodlibet II, q. 4, a. 6, ad 4, św. Tomasz z Akwinu pisze: „Hoc contingere non potest quod aliquis falsam doctrinam annuntians, vera miracula faciat quae nisi virtute divina fieri possunt; sic enim Deus esset falsitatis testis quod est impossible. Cum ergo Christus se Filium Dei diceret et aequalem Deo, hanc eius doctrinam comprobant miracula quae faciebat; et ideo ostendebatur Christus per miracula quae faciebat esse, Deus. Petrus autem, licet cademvel maiora miracula faceret, non probatur esse Deus, sed per ea etiam probatur quod Christus esset Deus, quia Petrus non praedicabat seipsum, sed Iesum Christum esse Deum”.

(5) Wszystkie cytaty z Pisma Świętego za: Biblia Tysiąclecia, wyd. III poprawione, Poznań-Warszawa 1980.

(6) Y. de la Brière SI, art. L’Église [w:] Dictionnaire apologétique de la Foi catholique, fasc. IV, col. 1224, 1225.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był o. Ambrożego de Poulpiqueta Tylko Kościół. Apologetyka.