Chrześcijańska atmosfera w domu

By móc cieszyć się wielkim dobrodziejstwem dobrego zdrowia nie wystarczy dbać o higienę osobistą, spożywać właściwe ilości pokarmu i napojów, czy też odpowiednio dużo się gimnastykować.

   Zdrowa atmosfera

Potrzeba zdrowej atmosfery

Niejedno dziecko z zatłoczonych obszarów naszych wielkich ośrodków przemysłowych ma mnóstwo pożywnego jedzenia oraz ćwiczeń i nauczone jest przez kochającą matkę dbać o czystość swego ciała, a jednak daleko mu do dobrego zdrowia. Żyjąc w cieniu olbrzymich budowli, stale wdychając dym i pył pobliskich fabryk, które swymi wyziewami przesłaniają i przygaszają tę niewielką porcję słonecznego światła, jaką otrzymuje, zamiast zachować wigor i energię normalnego dziecka musi słabnąć i blednąc niczym kwiat w jałowej ziemi. Jednak zabierzcie je z tego nieprzychylnego otoczenia i umieśćcie na wsi, z dala od brudnego miasta, pozwólcie mu wygrzewać się w blasku słońca i połykać hausty czystego, wiejskiego powietrza, a rumieniec, który zaczerwieni jego policzki, iskra, która rozjaśni jego oczy i wdzięczność jego ruchów zaświadczą o dobroczynnych skutkach takiej zmiany. Jedyną rzeczą, jakiej brakowało temu dziecku było dobre powietrze, którego wszyscy potrzebujemy, by pozostać w doskonałym zdrowiu. To co jest prawdą w odniesieniu do ciała dotyczy równie mocno duszy i życia religijnego. Jeśli witalność wiary katolika ma uniknąć stopniowego słabnięcia na skutek skażenia bezbożnością, która opanowała praktycznie całe nasze życie publiczne, musi on mieć możliwość spędzania większości swego prywatnego czasu w miejscu, gdzie atmosfera moralna nie tylko nie jest zanieczyszczona, ale jest prawdziwie religijna. Będzie natomiast w stanie to zrobić tylko wtedy, jeśli odnajdzie takie warunki we własnym domu.

Atmosfera w domu

Czytelnik z pewnością zrozumie, że w domach, gdzie regularnie praktykuje się modlitwę rodzinną wiele już uczyniono, by stworzyć religijną atmosferę. Mówiąc o atmosferze domu mam na myśli, najszerzej ujmując, zbiór wpływów zewnętrznych w jego obrębie, oddziałujących na duchowość członków rodziny, a także, w węższym znaczeniu, ogół dostrzegalnych obiektów, które mogą wywrzeć korzystny lub niekorzystny wpływ na religijne i moralne życie domowników. Tak jak w różny sposób oddziałuje na nasze ciała atmosfera w jakiej żyjemy – poprzez upał i zimno, gazy, zarazki i zawarte w niej drobne cząstki kurzu, tak i nasze dusze doświadczają wpływu otaczających nas widocznych przedmiotów. Zbiór takich obiektów nosi dość stosowną nazwę atmosfery moralnej.

Wpływ środowiska

Stwierdzeniu, że moralna atmosfera lub inaczej środowisko, wywiera silny wpływ na zwyczaje człowieka oraz kształtowanie jego charakteru, nie odważy się zaprzeczyć nikt, kto choć w najmniejszym stopniu zna ludzką naturę. Zasada zdrowej filozofii głosi, że nie istnieje w umyśle żadna idea, której nie poprzedziłaby percepcja za pomocą jednego z pięciu zmysłów. A skoro rozum i wola kierują naszym racjonalnym postępowaniem, w takim razie odczucia zmysłowe, a zwłaszcza to, co słyszymy i widzimy, mają ogromny wpływ na nasze czyny. W oczywisty sposób człowiek może odeprzeć to działanie. Jednak istotną sprawą, na którą trzeba zwrócić uwagę, jest fakt, że ono istnieje i jest odczuwalne, nawet jeśli mu nie ulegniemy. Ponieważ musimy kierować się tym, co rzeczywiście ma miejsce, a nie tym, co jest teoretycznie możliwe, dlatego rodzice oraz inne odpowiedzialne osoby powinny starać się, aby moralna atmosfera w ich domu wywierała korzystny wpływ na wszystkich jego mieszkańców. To prawda, że działanie środowiska daje powolne i być może trudno dostrzegalne efekty. Nie można go jednak z tego powodu umniejszać albo ignorować, podobnie jak jednostajnie kapiącej wody, która stopniowo drąży kamień.

Atmosfera doczesności

Aby sprecyzować jaka przede wszystkim nie powinna być atmosfera w domu, jeśli ma spełniać wymagania chrześcijańskie, powiem, że nie powinna być materialna. Doczesność jest diametralną przeciwnością religii. Wiara katolicka przepojona jest duchem Ewangelii, którego przejawem jest odrzucenie ziemskich pragnień. Celem religii katolickiej jest odwrócenie naszych myśli, nadziei, oczekiwań i wysiłków od tego świata i zwrócenie ich w stronę innego. Możemy być dobrymi katolikami tylko pod warunkiem, że ten cel dostrzegamy. Jezus mówi nam jasno: „Nikt nie może dwóm panom służyć”. Nie można poświęcić się Bogu i światu. Któremuś z nich musimy jednak służyć. Tak więc zobowiązani jesteśmy wybrać jednego lub drugiego. Jeżeli wybierzemy służbę Bogu i będziemy chcieli kierować się w życiu zasadami Ewangelii, wówczas musimy z naszych mieszkań wygnać doczesność. Jeśli nie uda nam się tego zrobić nawet we własnych domach, które możemy kreować odpowiednio do naszych upodobań i pragnień, będzie to w oczywisty sposób oznaczało, że świat nadal zajmuje miejsce w naszych sercach.

Ekstrawagancja wyposażenia

Czym jednak manifestuje się doczesność w domu? Kiedy możemy powiedzieć, że jego atmosfera ma charakter materialny? Przede wszystkim wtedy, gdy dominują w nim luksus i ekstrawagancja. Skoro postawa każdego chrześcijanina względem bogactwa powinna być zgodna z dwiema wypowiedziami Naszego Pana: „Błogosławieni ubodzy w duchu” (Mt 5, 3) i „Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego” (Mk 10, 23), jest więc w oczywisty sposób dowodem pragnień doczesnych, czyli przeciwieństwa ducha chrześcijaństwa, gdy przepych wyłania się z każdego zakamarka. Nie twierdzę, że bogaty katolik nie może posiadać wspaniałego domu, umeblowanego w sposób odpowiedni do jego statusu życiowego. Dobrobyt nie powinien jednak zuchwale rzucać się w oczy, dowodząc nadmiernego umiłowania doskonałości materialnych i skłonności do rozkoszowania się nimi. Byłoby to przejawem ducha doczesności. Ale nie tylko ludzie zamożni mogą grzeszyć ekstrawagancją. Rodziny z klasy średniej są równie często obarczone winą. Ich domy zdradzają zdecydowany pociąg do bogactwa kiedy ewidentnie są wyposażone lepiej, niż pozwalają na to skromne środki właścicieli. Zgodnie z sumieniem jesteśmy zobowiązani rozważnie rozporządzać dobrami ziemskimi i robić wydatki proporcjonalne do naszych funduszy. Usiłowanie dorównania splendorem własnego domu domostwom bardziej zamożnych znajomych wynika z pychy i prowadzi do innych niechrześcijańskich praktyk, poza niewłaściwym wykorzystaniem dobytku. Aby mieć więcej pieniędzy na luksusy niektóre młode żony nadal zachowują popłatne stanowiska, na których pracowały jeszcze przed ślubem i z powodu tego niegodziwego zarobku odkładają na później obowiązek stworzenia rodziny. To najgorszy rodzaj żądzy zysku – taki, który kładzie na przeciwnych szalach powinność i dobra materialne, a potem dobrowolnie wybiera te ostatnie. Strzeżcie się tego, moje drogie, młode pary! Strzeżcie się!

Ekstrawagancja ubioru

To, co powiedziano na temat nadmiernych wydatków na wyposażenie i dekorację domu odnosi się również do ekstrawagancji w przyozdabianiu własnej osoby. Mieszkanie może zyskać nastrój zbytkowności poprzez nadmiernie bogate lub nadzwyczaj szykowne stroje domowników. Wolno oczywiście ubierać się modnie i stosownie do posiadanych środków oraz wymagań wynikających ze statusu życiowego. Nie ma jednak żadnego wytłumaczenia dla ekstrawagancji. Ktoś może nie uznać za niesprawiedliwość faktu, że kobieta kupuje piękne suknie, rzadkie klejnoty, drogie futra i nakrycia głowy na jakie tylko ją stać, nie ma w tym jednak także ani krzty dobroczynności lub chrześcijańskiego umiaru. Sprawiedliwość nie jest jedyną przesłanką, jaką należy się kierować w kwestii użytkowania naszych dóbr doczesnych. Jesteśmy także związani prawem umiaru i miłosierdzia, a grzechem jest marnowanie pieniędzy na ekstrawaganckie ubiory, czy też wyposażenie domu, kiedy tysiące potrzebujących nie ma nawet najbardziej koniecznego pożywienia, ubrania i schronienia.

   Papież Pius XI o matkach pracujących poza domem

„Matki powinny w domach swoich przede wszystkim i wokoło domu działać w zakresie gospodarstwa domowego. Haniebnym to natomiast nadużyciem, które za wszelką cenę usunąć należy, żeby matki zmuszone były z powodu niedostatecznych zarobków ojca szukać korzystnego zarobku poza domem ze szkodą obowiązków domowych, a w szczególności ze szkodą dla wychowania dzieci” (Quadragesimo anno — O chrześcijańskim ustroju społecznym). Jeśli Jego Świątobliwość potępia nadużycia, gdy matki są zmuszone do pracy poza domem, to co musi sądzić o tych matkach, które bez zupełnie żadnej potrzeby, całkowicie z własnej nieprzymuszonej woli, zajmują się dochodowymi zajęciami pracując poza swym domem?

Utrzymanie budżetu rodzinnego

Najlepszym sposobem uniknięcia przez rodziców nadmiernych lub nierozważnych wydatków jest prowadzenie budżetu rodzinnego. Niech starannie przestudiują swoje środki pieniężne i zrobią sklasyfikowaną listę potrzeb, np. czynsz, jedzenie, ubrania, wydatki bieżące, doskonalenia, oszczędności. Następnie niech ustalą jaki procent dochodu chcą przeznaczyć na każdą z wymienionych pozycji i swoje wydatki prowadzą ściśle przestrzegając wyznaczonych w budżecie stawek, o ile konieczność lub względy dobroczynne nie wymagają inaczej. Zapewne nie trzeba wspominać o tym, że takie wydatki jak Kościół, opłaty szkolne i klubowe, składki dobroczynne czy też rozrywka muszą również być wyszczególnione w budżecie i zgodnie z wcześniejszą klasyfikacją powinny się znaleźć razem z nakładami na książki, pod nagłówkiem doskonalenia, w sensie umysłowym, moralnym i fizycznym. Utrzymanie domu i rodziny to taki sam interes jak prowadzenie sklepu, dlaczego więc nie opierać go na zasadach biznesowych? Wielu parom otworzyły się oczy, kiedy zaczęły szczegółowo spisywać swoje wydatki. Odkryli, że nieświadomie postępowali w sposób ekstrawagancki. Lecz jeśli pilnowanie wydatków uczy oszczędności, to powinno być przestrzegane w każdym chrześcijańskim domu. Gospodarność w sensie nadprzyrodzonym jest bowiem niczym innym, jak cnotą chrześcijańskiego umiaru.

Szczypta pogaństwa

Kolejnym wyrazem doczesności w domu jest niechrześcijański, a czasem nawet pogański charakter przedmiotów, w jakie jest wyposażony. Wejdźmy do takiego domu. Co w nim widzimy? Przy samym wejściu dostrzegamy być może obraz Apolla tańczącego na łące ze skąpo odzianymi muzami, gdzie indziej lampę albo kandelabr podparty figurą nagiego Kupida, w rogu rzeźbę Wenus z Milo, na stoliku w bibliotece zauważamy kolorowe czasopisma, których okładki przedstawiają kąpiące się dziewczęta lub sławne aktorki „filmowe”. Na kominku widzimy śnieżnobiałe popiersie Pallasa lub innego bóstwa mitologicznego, a spacerując po różnych pomieszczeniach, znajdujemy tu i ówdzie rozmaite ornamenty i eksponaty o podobnym charakterze. Czy którykolwiek z katolików będzie utrzymywał, że takie przedmioty są odpowiednie dla domu chrześcijańskiego? A jednak są domy katolickie, i to nie mało, w których takie ozdobniki są całkiem powszechne. W niektórych przypadkach ich obecność jest wyłącznie wynikiem bezmyślności lub czysto światowego rozumowania, i sumienie nie ma tu nic do rzeczy. W innych jednak poczucie winy objawia się skrupulatnym ukrywaniem tego typu przedmiotów, gdy spodziewana jest wizyta duszpasterza lub innej osoby duchownej.

Poszanowanie skromności

Aby dom rodziny katolickiej był w pełnej zgodzie z wyznawaną wiarą, nie może być w nim tego rodzaju eksponatów. To nie jest galeria sztuki, a rzeźby pogańskich bóstw, które można tolerować w muzeach, są nie na miejscu w domu chrześcijańskim. Podobnie ma się rzecz z wszelkimi obrazami, które nie spełniają wymogów chrześcijańskiej skromności. Nie wystarczy, że ograniczysz ich ilość, albo przeznaczysz dla nich tylko jedno pomieszczenie, np. pokój gościnny tak, aby przynajmniej tam móc pokazać szerokie horyzonty swego umysłu odwiedzającym cię osobom innego wyznania. Nie, dom katolika nie powinien zawierać niczego, co wyrażałoby sympatię dla ducha doczesności. Jeden obraz, rzeźba, czy ornament mogą zepsuć charakter całego pokoju i zniszczyć korzystny efekt, jaki miały wywrzeć inne wizerunki. Wyrzućcie więc całkowicie, katoliccy ojcowie i matki, doczesność z waszych domów! Przebywając poza nimi jesteście wystarczająco narażeni na jej zaraźliwy wpływ. Pozbądźcie się jej przynajmniej wtedy, gdy wchodzicie do sanktuarium waszego domu.

Zdradziecka propaganda

Skoro obrazy lub posążki zbyt skąpo odzianych osób wprowadzają w domu nastrój materialności, jaki skutek wywoła taki brak skromności w jego mieszkańcach? Na świecie działa w dzisiejszych czasach podstępna propaganda, dążąca do przełamania ustanowionych przez cywilizację chrześcijańską konwencji stojących na straży cnoty czystości. Pomimo mylących argumentów wypowiadanych w jej obronie, np. że trzeba oswoić się z nagością, aby nie wywierała na nas wpływu, oczywistym jej celem jest zastąpienie naszego chrześcijańskiego kodeksu moralności zbiorem reguł pogańskich. To dążenie stało się jeszcze bardziej widoczne odkąd część otwartych zwolenników tego ruchu zadeklarowała, że Dekalog jest przestarzały i w dzisiejszych czasach nie istnieje już coś takiego jak grzech. W obliczu takiego zagrożenia pogaństwem obowiązek katolika jest jasny. Ani w domu, ani gdziekolwiek indziej nie wolno przekroczyć granic przyzwoitości i chrześcijańskiej poprawności. Matki natomiast powinny tak wychowywać swe dzieci od małego, aby nigdy nie odważyły się pokazać w czyjejś obecności bez skromnego okrycia. Te dziewczęta, które nie widzą niczego złego w odsłanianiu się w obecności swych sióstr, stopniowo przejdą do porządku dziennego nad noszeniem skąpego odzienia publicznie. A kiedy odrzuca się skromność, czystość pójdzie wkrótce w ślad za nią.

   Atmosfera katolicka

Trzeba więc wygnać doczesność z chrześcijańskiego domu, jeśli ma on wypełnić misję pomocy katolikowi w odparciu pokus świata. Kiedy jednak już go z niej oczyścimy nasze zadanie nie będzie jeszcze zakończone. Musimy też wprowadzić wyraźnie katolicką atmosferę. Są takie domy katolickie, lub raczej domy katolików, w których nie ma najmniejszego dowodu wiary ich mieszkańców. Można tam zobaczyć obrazy przedstawiające piękne ptaki, konie i psy, krajobrazy i zamki, znanych pisarzy, muzyków i mężów stanu, jednak na marne będziesz szukał jakiegokolwiek symbolu religijnego o zdecydowanie katolickim charakterze. Mieszkańcy takiego domu usprawiedliwią jego brak stwierdzeniem, że nie uznają afiszowania się ze swoją religią przed całym światem. Zgodzę się, że zazwyczaj nie ma takiej potrzeby. Jednak, czy rzeczywiście to robimy kiedy dajemy wyraz naszej wiary na uświęconym terenie własnego domu? Katolik, który nie potrafi skorzystać z zewnętrznej pomocy jaką niosą przedmioty religijne w jego domu pokazuje, że religia nie jest dominującym czynnikiem w jego życiu.

Portrety przyjaciół

Koniecznie więc umieść w swym domu jakieś zdecydowanie katolickie obrazy, jeśli pragniesz czerpać korzyści ze zdrowej chrześcijańskiej atmosfery. Nie ma w takim zachowaniu nic niezwykłego, ani natrętnego, przeciwnie, jest ono najbardziej naturalne i właściwe. Skoro wieszasz na ścianach twego domu portrety swoich krewnych, przyjaciół, wybitnych osób, czyż nie powinieneś tego uczynić dla najlepszego spośród twych przyjaciół i najwspanialszych spośród znamienitych mężczyzn i kobiet – Naszego Błogosławionego Pana i świętych? Nie ma wystarczającego powodu, dla którego Ich wizerunki miałyby się znajdować jedynie w sypialniach albo w ciemnych zakamarkach. Prawdą jest, że dom to nie kościół i jeśli ktoś przeznaczył w nim specjalne miejsce na modlitwę, niewielką kapliczkę, do której można uciec i spokojnie obcować z Bogiem, to jest rzeczą właściwą, aby znajdowało się ono w odosobnieniu. Nie jest to także sklep z dewocjonaliami, dlatego nie jest bezbożnym wyrażenie swojej dezaprobaty dla domu, w którym obrazy religijne tłoczą się, jakby były wystawione na sprzedaż. W tej sprawie należy pozostawić dowolność dla indywidualnych gustów. Jedni uwielbiają obfite zdobienia, podczas gdy inni korzystają z nich bardzo oszczędnie. Niezależnie od tego, czy wolisz bogate czy też skromne dekoracje dopilnuj, aby w twym domu nie zabrakło elementów religijnych.

Główny symbol twej wiary

Wśród nich najważniejszym obiektem, który powinien się znaleźć w honorowym miejscu każdego katolickiego domu, jest krucyfiks, wizerunek naszego ukrzyżowanego Zbawcy. Krzyż jest podstawowym emblematem religii katolickiej. Jest symbolem naszej wiary, źródłem nadziei, zachętą do miłości, znakiem naszego odkupienia i obietnicą zbawienia. Piękny i w miarę duży krucyfiks powinien być jedną z najwspanialszych i najbardziej cenionych ozdób naszego domu. W każdej sypialni powinien się dodatkowo znaleźć przynajmniej niewielki, ale dobrze wymodelowany krzyżyk. Godny ubolewania jest fakt, że tak wielu katolików zadowala się każdym rodzajem krzyża, niezależnie od tego jak marnie jest wykonany. Stać ich na to, by mieć duże i kosztowne portrety swych rodziców i dzieci, a wzdragają się przed wydaniem paru złotych na wartościowy symbol swego Zbawcy. Niech pamiętają, że podobnie jak inne przedmioty zdradzają ich gusta, tak też głębia ich wiary wyraża się jakością wizerunków religijnych, w które wyposażony jest ich dom.

Wizerunek Najświętszego Serca

Innymi obrazami, jakie powinny być widoczne w każdym katolickim domu, są wizerunki Świętej Rodziny i Najświętszego Serca Jezusowego. Papież Leon XIII zalecił, aby wszystkie rodziny chrześcijańskie poświęcić Najświętszej Rodzinie. Nasz Pan wyjawił natomiast św. Małgorzacie Marii, że pobłogosławi każdy dom, w którym wizerunek Jego Świętego Serca będzie wystawiany i czczony. Dalszy wybór obrazów należy pozostawić indywidualnym gustom oraz pobożności, zawsze jednak powinien być on w całkowitej zgodzie z nauczaniem naszej religii oraz z duchem Świętej Matki Kościoła. Wizerunek Dzieciątka Jezus albo Anioła Stróża pasowałby bardzo dobrze do pokoików dziecięcych, natomiast Błogosławionej Dziewicy lub św. Józefa odpowiednio do pokojów większych dziewczynek lub chłopców. Przynajmniej w każdej sypialni powinno się znaleźć naczynie ze święconą wodą, z którego należy czynić religijny użytek zaraz po wstaniu i przed udaniem się na spoczynek. W stosownym miejscu powinno się umieścić poświęcone gałązki palmowe i przynajmniej dwie poświęcone świece w odpowiednich lichtarzach.

Obrazy niepouczające

Jak pisałem wcześniej, dobór poszczególnych wizerunków pozostaje zależny od indywidualnych gustów, koniecznie muszą jednak posiadać jedną cechę: powinny być pouczające. Jeśli z natury nie spełnią tego warunku, nie będą mogły żadną miarą przynieść efektów, dla których zostały użyte, czyli stworzyć zdrowej katolickiej atmosfery. Wymaganie, aby obrazy te były pouczające, może wydać się mętne i niesprecyzowane, stanowi jednak stosowaną regułę, która zawsze sprawdza się w praktyce. Podstawową sprawą jest wyeliminowanie wszystkich wizerunków, które nie są pouczające, a za takie można uznać te, które przedstawiają Naszego Pana lub świętych w sposób niegodny, czyli w postawie, stroju lub okolicznościach, w jakich oni sami nie chcieliby z pewnością zostać namalowani bądź oglądani. Skoro nikt z nas nie czułby się zaszczycony znajdując swoją karykaturę lub inną bezwartościową podobiznę na ścianie swego domu, jak można oczekiwać, że zadowoli się Pana Boga lub świętych analogicznymi obrazami?

Fałszowanie historii

Nie jest wytłumaczeniem stwierdzenie, że dany obraz jest zgodny z historią, że oddaje jedynie rzeczywisty fakt z życia świętego. To, że niemoralny sędzia pogański naraził go na upokorzenie nie usprawiedliwia powielania przez nas tych nieprzyzwoitości na płótnie. Jednak wiele malowideł pozbawionych jest nawet tej marnej wymówki, jako że są całkiem niezgodne z prawdą historyczną. W ewangelicznej opowieści o narodzinach naszego Zbawcy czytamy na przykład, że Dziewica Matka zawinęła Dzieciątko w pieluszki. Tymczasem można znaleźć wiele obrazów zatytułowanych Narodzenie Chrystusa, na których Boska Dziecina nie tylko nie jest owinięta pieluszkami, ale w ogóle nie jest okryta. Podobnie jest w przypadku Dzieciątka Jezus na wielu Madonnach. Nikt nie będzie utrzymywał, że takie przedstawienie jest zgodne z historią. Jest także sprzeczne z najwyższym standardem sztuki katolickiej, a w szczególności z pełną czci delikatnością, z jaką obchodzić się należy z tak dostojną osobą Boskiego Dziecięcia. Zdaję sobie dobrze sprawę, że tak surowe przestrzeganie powyższej reguły spowoduje usunięcie wielu malowideł z katolickich domów. Niech tak będzie. Są setki innych świętych obrazów do wyboru – zadowalających pod każdym względem, zarówno sztuki jak i stosowności. Niech tylko takie zdobią ściany waszych domów, a ich widok będzie dla was nie tylko źródłem pouczenia w codziennym życiu ale także pocieszenia oraz wsparcia w dniach smutku i cierpienia. Będą wam również przypominać każdego dnia, że jeśli tylko będziecie naśladować uczynki świętych, których przedstawiają, wy też kiedyś podzielicie ich szczęście.

Dobry przykład

Na poprzednich stronach skupiłem się jedynie na widocznych obiektach, które tworzą charakter domu na tym, co wcześniej nazwałem jego atmosferą moralną w węższym znaczeniu. Mam jednak w pamięci fakt, że zdefiniowałem to pojęcie także w szerszym sensie, jako zbiór zewnętrznych wpływów oddziałujących w domu na duchowe życie jego mieszkańców. W tym obszerniejszym znaczeniu słowa i czyny domowników mają znaczący udział w tworzeniu moralnego środowiska i jeśli ma być ono w pełni katolickie, ogólny ton konwersacji i sposób zachowania w domu muszą oddawać taką mentalność. Ojciec Święty podkreśla ten pogląd w następującym fragmencie swojej encykliki o chrześcijańskiej edukacji młodzieży: „Stąd normalnie najskuteczniejsze i najtrwalsze wychowanie jest to, które się otrzymuje w dobrze urządzonej i karnej rodzinie chrześcijańskiej, tym bardziej skuteczne, im jaśniej i trwalej przyświeca tam dobry przykład, przede wszystkim rodziców i innych domowników”.

Umysł katolicki

Zważywszy na ludzką słabość nie można oczekiwać, że członkowie nawet tych lepszych rodzin katolickich nigdy nie postąpią źle. Należy się jednak spodziewać, że kiedy już dojdzie do złego uczynku nie będzie on harmonizować z otoczeniem. Innymi słowy, nawet jeśli w praktyce miałyby czasem wystąpić odstępstwa od standardów katolickich, to przynajmniej nie powinny mieć miejsca żadne odchylenia od zasad chrześcijańskich w teorii. Gdyby rozmowa zeszła na przykład na takie tematy jak przestrzeganie niedzielnej Mszy świętej, częsta Komunia święta, małżeństwa mieszane, kremacja, zakazane towarzystwa i książki, uczęszczanie katolików do niekatolickich szkół, stosunki między państwem a Kościołem i tym podobne, należałoby bezsprzecznie przyjąć postawę Kościoła. Stanowisko każdego członka rodziny musi być z nią tożsame, a jeśli w jakimkolwiek przypadku któryś z nich przez pomyłkę poparłby inny pogląd, powinien wycofać się z tego natychmiast, gdy tylko upewni się, że jest niezgodny z nauczaniem Świętej Matki Kościoła. Takie jest właśnie znaczenie łacińskiego wyrażenia „sentire cum Ecclesia — stanowić jeden umysł z Kościołem”, mieć katolicką mentalność lub umysł. W domach, gdzie dominuje taki właśnie charakter nie znajdzie się nic, co sprzeciwiałoby się Kościołowi. Nie usłyszy się piosenek, które obrażają chrześcijańską cnotę, nie będzie tolerowana literatura, która otwarcie i podstępnie podważa obyczajowość katolicką i nie będzie się słuchać żadnych programów radiowych, które rozpowszechniają fałszywe doktryny o charakterze religijnym lub moralnym.

Domy wczesnych chrześcijan

Na Boga, chciałbym, by było więcej tego typu domów, porozrzucanych wzdłuż i wszerz naszej ukochanej ziemi, domów na wskroś katolickich i stanowiących prawdziwe bastiony chrześcijaństwa! Bez wątpienia niektórzy orzekną, że oczekiwanie wzrostu ich liczby w tak niesprzyjających warunkach naszych czasów to próżne marzenie. Lecz czy te okoliczności są w najmniejszym stopniu gorsze od panujących w pogańskim Rzymie? Atmosfera moralna Rzymu u zarania chrześcijaństwa była tak zepsuta, iż rozpusta była nie tylko tolerowana, ale nawet osadzana na tronie niczym bóstwo w niektórych formach religijnego kultu. A jednak, pomimo panującej na zewnątrz ogólnej demoralizacji, czysty, święty i niebiański klimat przenikający domy chrześcijan pozwolił im nie tylko utrzymać umysły bez skazy i nieskalane serca, ale też poprzez wyższą moc rozprzestrzeniającą się i emanującą z tych domostw stopniowo oczyścił nawet atmosferę społeczną, a w końcu doprowadził do przemiany całego ludu rzymskiego.
Kto powie, że to, co udało się zrealizować wtedy jest niemożliwym do osiągnięcia teraz? Być może konieczna byłaby łaska cudu, ale czasy cudów jeszcze się nie skończyły. Rodziny katolickie nie muszą jednak patrzeć z takim wyprzedzeniem, ani szukać tak daleko idących rezultatów jako bodźców, by zachować chrześcijańską atmosferę w swych domach. Dostarczy ona pełnej i natychmiastowej rekompensaty za wszelkie trudy poniesione dla jej podtrzymania. Pozwoli im utrzymać czystą i nieskalaną religię, a ich uchroni przed skażeniem przez świat.

O. Celestine Strub OFM

Powyższy tekst jest fragmentem książki O. Celestine’a Struba OFM Przewodnik do szczęścia w rodzinie.