Bł. Pius IX. Ubi nos – O Kościele w Państwie Kościelnym

Czcigodni Bracia! Pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo!

Kiedyśmy tylko wedle tajemnego zamysłu Bożego podani w moc nieprzyjaciela, ujrzeli smutną i gorzką dolę tego Naszego miasta i zgniecione przez zbrojny najazd cywilne zwierzchnictwo Stolicy Apostolskiej, od razu w liście posłanym do Was 1 listopada zeszłego roku oświadczyliśmy Wam, a przez Was całemu katolickiemu światu, jaka jest Nasza i tego Miasta sytuacja i na jakie narażeni jesteśmy ekscesy bezbożnej i wyuzdanej swawoli, a z obowiązku Naszego najwyższego urzędu zaświadczyliśmy wobec Boga i ludzi, że prawa Stolicy Apostolskiej uznajemy za całe i nienaruszone, Was zaś i wszystkich ukochanych synów wiernych Waszej powierzonych trosce zachęciliśmy do zanoszenia gorących modłów przed Boski Majestat. Od tego czasu przejawy zła i klęski, jakie zapowiadały Nam i miastu już tamte pierwsze doświadczenia, aż nadto uderzyły w godność i autorytet Stolicy Apostolskiej, w świętość religii i obyczajów, a wreszcie w Naszych najukochańszych poddanych. Zaprawdę, Czcigodni Bracia, wobec pogarszającej się z dnia na dzień sytuacji, musimy przywołać słowa św. Bernarda: To początki nieszczęść; gorszych się lękajmy! (1)

Niegodziwość bowiem dalej trzyma się swego szlaku, realizuje zamysły i nawet się już nie stara, by choć jakoś przysłonić swoje najgorsze działania, których ukryć nie sposób, usilnie natomiast pracuje, by zedrzeć resztki szat z podeptanej sprawiedliwości, uczciwości i religii. Wśród takich ucisków, które przepełniają dni Nasze goryczą – zwłaszcza, gdy pomyślimy, na jakie niebezpieczeństwa i zasadzki wystawiane są wiara i cnota Naszego ludu – nie możemy nie wspominać z najgłębszym uczuciem wdzięczności znakomitych zasług Waszych, Czcigodni Bracia, i tych drogich Nam wiernych, których Wasza obejmuje troska. We wszystkich bowiem krajach świata wierni – z podziwu godnym zapałem odpowiadając na Nasze wezwania, a za Waszym idąc przewodem i przykładem – od owego nieszczęsnego dnia zdobycia miasta, z uporem i gorąco modlili się i uważali za swoją powinność wytrwale przystępować do tronu łaski, czy to przez publiczne i często powtarzane suplikacje, czy przez podejmowanie świętych pielgrzymek, czy przez nieprzerwane nawiedzanie kościołów i przystępowanie do sakramentów świętych, czy wreszcie przez inne szczególne uczynki chrześcijańskiej cnoty. I zaprawdę nie mogą te wszystkie wysiłki błagalnych próśb pozostać bez jak najobfitszego owocu u Boga. Owszem, wiele dobra, jakie się już przez nie dokonało, jest dla nas obietnicą innych jeszcze dóbr, których z nadzieją i ufnością oczekujemy. Widzimy bowiem z dniem każdym szerzej się rozwijającą stałość wiary i rozpalenie miłości; doświadczamy tego troskliwego niepokoju wiernych, wywołanego udrękami i napaściami na tę Stolicę i na Najwyższego Pasterza – niepokoju, który sam tylko Bóg mocny był rozbudzić; oglądamy wreszcie jedność umysłów i woli tak wielką, że nigdy – w całym okresie od pierwszych wieków Kościoła do czasów obecnych – nie brzmiały wspanialej i bardziej prawdziwie niż za naszych dni słowa: Mnóstwo zaś wierzących miało jedno serce i jedną duszę (Dz 4, 32). Pośród zaś takiej parady (spectaculo) cnót, nie możemy zamilczeć o Naszych najukochańszych synach, obywatelach tego dostojnego Miasta, wśród których w każdym stanie i na każdym szczeblu promieniują jasno i wybijają się: miłość i przywiązanie do Nas oraz godna pola walki stałość, a także wielkość ducha, nie tylko ich przodków godna, ale z tamtymi idąca w zawody. Bogu więc miłosiernemu nieśmiertelną chwałę i dzięki składamy za Was wszystkich, Czcigodni Bracia, i za ukochanych Synów Naszych, wiernych Chrystusowych – Jemu, który w Was, który w swoim Kościele, tak wielkie rzeczy zdziałał i wciąż działa; Jemu, który sprawił, że w czas nadobfitości zła nadobfituje łaska wiary, miłości i wyznania. Jakaż jest zatem nadzieja Nasza i radość Nasza, i korona chwaty? Czyż nie wy przed Bogiem? Syn mądry jest chwałą Ojca. Niech więc Bóg da wam wszelkie dobro, i wam nie zapomni wiernej służby i pobożnego współcierpienia, i ukojenia, i czci jakie w czasie złym i w dniach utrapienia okazaliście i nadal okazujecie Oblubienicy Jego Syna (2).

Tymczasem zaś Rząd Piemoncki, gdy z jednej strony zmierza do tego, by uczynić z Rzymu urągowisko świata (fabulam) (3), to z drugiej, by oszukać katolików i uspokoić ich obawy, natrudził się wymyśleniem i skonstruowaniem jakichś jałowych immunitetów i przywilejów, które pospolicie zwą gwarancjami, a to z takim zamysłem, by Nam one zastąpiły Zwierzchnictwo cywilne, z którego Nas wyzuł długim ciągiem swoich machinacji oraz ojcobójczym orężem. Zdanie Nasze na temat tych immunitetów i gwarancji już, Czcigodni Bracia, przedstawiliśmy, piętnując ich niedorzeczność, przewrotność i śmieszność, w liście z 2 marca br. do Czcigodnego Brata Naszego Konstantyna Patrizzi, Świętego Rzymskiego Kościoła Kardynała, Dziekana Świętego Kolegium i Naszego w mieście Wikariusza, który to list został niezwłocznie ogłoszony drukiem.

Ale ponieważ jest właściwością Rządu Piemonckiego, że łączy on nieprzerwane, ohydne udawanie z bezwstydną pogardą dla Naszej papieskiej godności i autorytetu, czynami zaś pokazuje, że Nasze protestacje, skargi i kary ma sobie za nic, to jako że nic nie obchodzi go Nasze zdanie na temat wspomnianych gwarancji, nie przestał nalegać na debatę nad nimi i roztrząsanie ich w Stanach Królestwa, jak gdyby chodziło o jakąś poważną sprawę. W czasie tych debat jasno ukazała się zarówno prawdziwość Naszego sądu na temat natury i charakteru tych gwarancji, jak i daremne wysiłki nieprzyjaciół, by zamaskować przewrotność i zwodniczość tychże. Nie sposób niemal uwierzyć, Czcigodni Bracia, że tyle błędów jawnie kłócących się z wiarą katolicką, a nawet samymi podstawami prawa naturalnego, i tyle bluźnierstw, jakie przy tej okazji wygłoszono, można było zaprezentować w samym sercu tej samej Italii, która zawsze chlubiła się i chlubi oddaniem dla religii katolickiej i dla tej Apostolskiej Rzymskiego Papieża Stolicy. W istocie jednak, dzięki chroniącemu swój Kościół Bogu, uczucia, jakie naprawdę żywi ogromna większość Włochów, są całkiem inne i większość ta razem z Nami boleje nad tą nową i niesłychaną postacią świętokradztwa i opłakuje ją, a przez znakomite i co dzień większe świadectwa swego przywiązania i przez świadczone Nam usługi, przekonuje Nas, że jednym duchem i jednym uczuciem złączona jest z pozostałymi wiernymi świata.

Dlatego też My zwracamy się dzisiaj ponownie do Was, Bracia Czcigodni, i chociaż wierni Wam powierzeni zarówno w listach, jak w najostrzejszych protestacjach dali poznać, jak bolesny jest dla nich ucisk, któremu podlegamy, i jak bardzo dalecy są od tego, by dać się omamić oszustwami skrywanymi pod pozorem tych zabezpieczeń, uważamy, że jest obowiązkiem Naszego Apostolskiego urzędu uroczyście oświadczyć przez Was całemu światu, że nie tylko wszelkie tzw. zabezpieczenia są wytworem przewrotności Rządu Piemonckiego, lecz także jakiekolwiek inne tytuły, honory, immunitety i przywileje, i cokolwiek innego, co miałoby podpadać pod nazwę zabezpieczeń, czyli gwarancji, w żaden sposób nie może mieć mocy zapewniającej Nam swobodne i wolne wykonywanie władzy przekazanej Nam przez Boga i chroniącej konieczną wolność Kościoła.

Skoro zaś tak się sprawy mają, to tak jak wielokrotnie już ogłosiliśmy i stwierdziliśmy, że nie możemy, nie zaciągając przy tym winy złamania zawarowanej przysięgą wiary, przystąpić do żadnej ugody, która by w jakikolwiek sposób niweczyła lub umniejszała Nasze prawa, które są prawami Boga i Stolicy Apostolskiej, tak i teraz z obowiązku urzędu Naszego oświadczamy, że nigdy nie przyjmiemy ani nie uznamy – i w żaden sposób uczynić tego nie możemy – tych wykoncypowanych przez Rząd Piemoncki zabezpieczeń, czyli gwarancji, w jakiejkolwiek nie byłyby one postaci, ani też czegokolwiek podobnego, jakiegokolwiek rodzaju i w jakiejkolwiek formie usankcjonowanego, co miałoby Nam być udzielone pod pretekstem ochrony Naszej świętej władzy i wolności, zamiast i jako namiastka tej cywilnej Zwierzchności, co do której było wolą Bożej Opatrzności, by chroniła ona i umacniała Świętą Apostolską Stolicę, a którą to Zwierzchność potwierdzają Nam nie tylko prawowite i niewzruszone tytuły, ale i tysiącstuletnie z górą posiadanie. Jest bowiem rzeczą w sposób oczywisty konieczną, by każdy zdał sobie jasno sprawę z tego, że gdyby Papież Rzymski miał podpaść pod panowanie innego władcy, to wówczas ani sam w istocie nie byłby już odtąd wyposażony w suwerenność w porządku politycznym, ani też nie mógłby, czy to własną osobą, czy w zakresie czynności posługiwania Apostolskiego, uniknąć samowoli rządzącego, od którego by zależał (ubi Romanus Pontifex alterius Principis ditioni subiectus foret, neąue ipse revera amplius in politico ordine suprema potestate praeditus esset, neque posset sive persona eius, sive actus Apostolici ministrii spectentur, sese eximere a arbitrio illius, cui subesset, imperantis), a który mógłby stać się heretykiem lub prześladowcą Kościoła albo też mógłby prowadzić wojnę lub być w stałym konflikcie z innymi władcami. I zaprawdę, czyż samo przyznanie zabezpieczeń, o których mówimy, samo w sobie nie jest najoczywistszym dowodem tego, że oto Nam, którym od Boga został dany autorytet stanowienia regulacji prawnych (leges) odnoszących się do porządku moralnego i religijnego, Nam, którzyśmy zostali ustanowieni interpretatorem prawa naturalnego i Bożego na całym okręgu ziemi, narzuca się regulacje prawne (leges) – i to regulacje dotyczące kierowania Kościołem powszechnym – których zachowanie i wykonywanie nie wynika z żadnego innego prawa (quarum conservationis ac exequutionis non aliudest ius) prócz tego, co przepisuje i stanowi wola władz świeckich (laicarum)?

Tymczasem co się tyczy relacji Kościoła ze społecznością cywilną, to wiecie najlepiej, Czcigodni Bracia, że wszelkie prerogatywy i wszelkie prawa autorytetu niezbędne do kierowania całym Kościołem otrzymaliśmy w osobie błogosławionego Piotra bezpośrednio od Boga samego; co więcej, prerogatywy te i prawa, tak samo jak sama wolność Kościoła, zostały nabyte i pozyskane (parta et quaesita) Krwią Jezusa Chrystusa i należy je szacować wedle tej nieskończonej ceny Jego Boskiej Krwi. Ciężko więc – czego nie daj Boże – zawinilibyśmy względem Boskiej Krwi Naszego Zbawiciela, gdybyśmy tych Naszych praw – co do których chcą, żeby właśnie teraz zostały Nam udzielone, do tego jeszcze umniejszone i pogwałcone – pożyczali sobie od władców ziemi. Władcy chrześcijańscy są bowiem synami, nie panami Kościoła, co trafnie przedkładał im mąż, będący wielkim światłem świętości i nauki – Anzelm, arcybiskup Canterbury: Nie myślcie, że Kościół Boży został wam dany do posługiwania, niby swojemu panu; powierzony wam on został jako swemu rzecznikowi i obrońcy; niczego na tym świecie nie miłuje Bóg bardziej, niż wolności swojego Kościoła (4). A dodając do tych słów jeszcze zachętę na innym miejscu pisze: Niech wam się nigdy nie wydaje, że godność waszej wysokiej pozycji umniejszy się przez to, że będziecie kochać wolność Oblubienicy Bożej a waszej Matki, Kościoła, i że wolności tej będziecie bronić; nie myślcie, że was to poniża, gdy Ją wywyższacie; nie sądźcie, że was to osłabia, gdy Ją umacniacie. Patrzcie, rozejrzyjcie się wokoło: przykłady są pod ręką – zważcie na książąt, którzy Ją zwalczają i depczą: co zyskują, do czego dochodzą – widać wystarczająco, nie trzeba słów. Z cala pewnością, kto Ją uwielbia, ten z Nią i w Niej będzie uwielbiony (5).

I jest oczywiste, że po tym cośmy Wam i wcześniej, i teraz, Czcigodni Bracia, wyłożyli, dla nikogo nie może być niejasne, że krzywda, jaką w tych pełnych goryczy czasach wyrządzono tej Świętej Stolicy odbija się na całej politycznej wspólnocie chrześcijańskiej (Christianam Rempublicam). W każdego bowiem chrześcijanina, jak mówił św. Bernard, godzi krzywda apostołów, czyli chwalebnych Władców ziemi; a skoro dla wszystkich Kościołów, jak podkreśla wspomniany wyżej Anzelm, trudzi się Kościół Rzymski, to tego, kto odejmuje mu co jego jest, uznaje się winnym świętokradztwa nie tylko względem niego jednego, ale i względem wszystkich Kościołów (6). I nikt nie może mieć najmniejszych wątpliwości co do tego, że zachowanie praw tej Apostolskiej Stolicy jest jak najściślej złączone i powiązane z najwyższymi celami i pożytkami całego Kościoła oraz z wolnością Waszej posługi biskupiej.

To wszystko My – tak jak to jest Naszą powinnością – przemyśliwując i ważąc, zmuszeni jesteśmy raz jeszcze potwierdzić i nieugięcie oświadczyć to, cośmy już po wielekroć, za Waszą jednomyślną zgodą, ogłaszali; a więc, że Zwierzchność cywilna Stolicy Świętej została dana Papieżowi Rzymskiemu ze szczególnego zamysłu Bożej Opatrzności i że jest ona konieczna, aby ten Papież Rzymski, nigdy nie uzależniony (subiectus) od żadnego Władcy ani władzy cywilnej, mógł w całym Kościele z jak najpełniejszą wolnością wykonywać najwyższą, daną mu na sposób Boski przez samego Chrystusa Pana, władzę i autorytet (potestatem auctoritatemque) pasienia i kierowania całej trzody Pańskiej, jak też by mógł zaradzać o powiększaniu dobra i pożytków tegoż Kościoła oraz o zaspokajaniu jego potrzeb. Rozumiejąc to doskonale, słusznie, tak Wy, Czcigodni Bracia, jak i wierni trosce Waszej powierzeni, jesteście wszyscy wzburzeni w trosce o sprawę religii, sprawiedliwości i spokoju, które są podstawą wszelkich dóbr, a opromieniając Kościół Boży blaskiem godnego świadectwa wiary, miłości, stałości i mocy, wiernie zwarci w jego obronie, krzewicie nowy przykład, który w annałach tego Kościoła stanowić będzie przedmiot podziwu ku pamięci przyszłych pokoleń. Ponieważ zaś dóbr owych Twórcą jest Bóg miłosierdzia, przeto ku Niemu wznosząc oczy, serca oraz nadzieję Naszą, nieustannie błagajmy Go, aby utwierdzał, umacniał i pomnażał te przesławne Wasze i wiernych uczucia, tę wspólną pobożność, miłość i gorliwość. Was zaś i czujności Waszej powierzone ludy usilnie zachęcamy, byście każdego dnia usilniej i więcej – im goręcej wrzeć będzie walka – wołali wraz z Nami do Pana, by raczył przybliżyć dzień Swojego zmiłowania. Niechaj Bóg sprawi, żeby Władcy ziemi – których w pierwszym rzędzie jest sprawą, by ten przykład grabieży, jakiej doznajemy, nie utrwalał się i nie pienił na zatratę wszelkiej władzy i ładu – połączyli wszyscy jednozgodnie swe umysły i wole, a zapomniawszy kłótni, uspokoiwszy rewolucyjne zamęty i rozproszywszy mordercze zamysły sekt, dołożyli zespolonych wysiłków, aby przywrócić tej Świętej Stolicy jej prawa, wraz z nimi zaś pełną wolność widzialnej Głowie Kościoła, a pożądany spokój społeczności ludzkiej.

Nie mniej też, Czcigodni Bracia, swoim i wiernych błaganiem wypraszajcie u łaskawości Bożej, by nim nadejdzie dzień Pański, wielki i straszny, nawróciła ona ku pokucie serca bezbożnych, oderwane za sprawą ślepoty umysłów; bądź też by niwecząc ich niegodziwe zamysły, pokazała jawnie, jak nierozumni i głupi są ci, którzy usiłują obalić opokę fundowaną przez Chrystusa i pogwałcić Boże prerogatywy (7). Niechaj przez takie modlitwy nasze nadzieje silniej utrwalą się w Bogu. Czy sądzicie, że mógłby Bóg odwrócić ucho od swej najdroższej Oblubienicy, gdy ta krzyczeć będzie, postawiona wobec ludzi, którzy ją dręczą! Jakże to miałby nie rozpoznać kości z kości swoich i dala z ciała swego; więcej – ducha ze swego ducha? Jest bowiem teraz godzina złości i potęga ciemności. Poza tym jednak godzina ta jest ostatnia, potęga zaś prędko przeminie. Moc Boża i Mądrość Boża, Chrystus, jest z Nami, On jest też i w tej sprawie. Ufajcie, On zwyciężył świat (8). Tymczasem zaś wielkim duchem i pewną wiarą podążajmy za głosem Prawdy wiecznej, która mówi: Za sprawiedliwość walcz dla duszy twojej i aż do śmierci potykaj się za sprawiedliwość, a Bóg zwycięży za ciebie nieprzyjaciół twoich (Ekli 4, 33).

Na koniec zaś – z serca błagając Boga i dla Was, Czcigodni Bracia, i dla wszystkich wiernych, tak duchownych, jak świeckich, pieczy każdego z Was powierzonych, o dary łask niebieskich – jako zadatku Naszej tak ku Wam, jak i ku Nim szczególnej i serdecznej miłości, Wam oraz tym Synom Naszym ukochanym z serca udzielamy apostolskiego błogosławieństwa.

Dan w Rzymie u Św. Piotra, dnia 15 maja, roku Pańskiego 1871, pontyfikatu Naszego roku dwudziestego piątego.

Pius IX

Bł. Pius IX. Qui nuper – O Państwie Kościelnym

Czcigodni Bracia! Pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo!

Ostatnio wybuchłe we Włoszech, w sąsiedztwie granic państwa kościelnego, poruszenia rewolucyjne, skierowane przeciwko władzy prawowitych panujących, rozlały się po niektórych Naszych prowincjach na podobieństwo płomieni pożaru. Pociągnięte zgubnym przykładem, uwiedzione knowaniami z zewnątrz, prowincje te wyłamały się spod Naszej ojcowskiej władzy i obecnie głosem niewielkiej liczby zbuntowanych żądają, aby je przyłączono do tego właśnie państwa włoskiego, które w ostatnich latach okazało się nieprzyjazne Kościołowi, jego prawom oraz duchowieństwu. Ganiać i opłakując buntownicze czyny części ludu, która w tych ogarniętych zamętem prowincjach taką niesprawiedliwością odpłaca za Nasze ojcowskie starania i prace, a także oświadczając publicznie, że zwierzchnictwo doczesne, które najpodstępniejsi nieprzyjaciele Kościoła Chrystusowego starają się Stolicy Apostolskiej wydrzeć, jest tej Stolicy potrzebne, by mogła ona bez przeszkód sprawować świętą władzę na pożytek religii, przesyłamy Wam, Czcigodni Bracia, niniejszą encyklikę, aby wśród tak wielkiego zakłócenia pokoju publicznego znaleźć jakąś ulgę w Naszej boleści.

Przy tej sposobności wzywamy Was, abyście stosownie do Waszej sprawdzonej czci względem Stolicy Apostolskiej, tudzież gorliwości o jej swobodę, starannie dopełniali przepisu, który Mojżesz dał niegdyś Aaronowi, najwyższemu kapłanowi Hebrajczyków (Lb 16): Weź kadzielnicę, a nabrawszy ognia z ołtarza, nakładź nań kadzidła, idź prędko do ludu, abyś się modlił za nimi: bo już wyszedł gniew od Pana, a plaga się sroży. Upominamy Was zatem, byście się tak modlili jak ci dwaj święci bracia, Mojżesz i Aaron, którzy upadli na twarz i rzekli: Najmocniejszy Boże Duchów wszelkiego ciała, izali gdy jeden grzeszny, przeciw wszystkim gniew Twój srożyć się będzie? Otóż w podobnym celu posyłamy wam tę encyklikę, Czcigodni Bracia, ufając, że skwapliwie odpowiecie na Nasze życzenia i zabiegi, i wielkiej się stąd ulgi spodziewając. Poza tym zaś głośno oświadczamy, że przyodziani siłą z wysokości, w jaką poruszony błaganiami wiernych Bóg oblecze Naszą słabość, prędzej narazimy się na wszelkie niebezpieczeństwa i wytrzymamy wszelkie próby, niż byśmy mieli w czymkolwiek odbiec Naszej apostolskiej powinności albo pozwolić na cośkolwiek przeciwnego świętej przysiędze, którą związaliśmy się wtedy, kiedy to mimo Naszej niegodności wstąpiliśmy za wolą Bożą na tę Najwyższą Stolicę Księcia Apostołów, warownię i przedmurze wiary katolickiej.

Błagając dla Was, Czcigodni Bracia, o wszystko, co może zapewnić pokój i pomyślność w sprawowaniu przez Was urzędu pasterskiego, z miłością udzielamy Wam i Waszym trzodom błogosławieństwa apostolskiego jako zadatku szczęśliwości niebieskiej.

Dan w Rzymie u Św. Piotra, dnia 18 czerwca roku 1859, pontyfikatu Naszego czternastego.

Pius IX

(1) Epist. 243.

(2) Św. Bernard, Ep. 238 i 130.

(3) Św. Bernard, Ep. 243.

(4) Ep. 8. 1. 4.

(5) Ep. 12. 3. 4.

(6) Ep. 42. 1. 3.

(7) Św. Grzegorz VII, Ep. 6. 1. 3.

(8) Św. Bernard, Ep. 126, n. 6 i 14.