Rozdział czwarty. Spowiedź i sakramenty

Magon poświęcił cały dzień na przygotowanie się do spowiedzi, badając starannie swoje sumienie. Tak bardzo leżało mu na sercu uporządkowanie spraw swojej duszy, że nie chciał położyć się spać zanim nie został wyspowiadany. „Pan długo na mnie czekał, to pewne, ale czy zechce jeszcze czekać do jutra, to jest już mniej pewne! A zatem, jeśli mogę się wyspowiadać dziś wieczór, to nie powinienem czekać dłużej. A poza tym już czas skończyć z szatanem”. Wyspowiadał się z wielkim wzruszeniem przerywając parę razy swoje wyznanie, aby dać swobodny upust łzom. Kiedy skończył, nim opuścił konfesjonał, zapytał:

– Czy ksiądz uważa, że wszystkie moje grzechy zostały wybaczone? Gdybym umarł dzisiejszej nocy, to czy zostanę zbawiony?

– Idź w pokoju – odpowiedział mu spowiednik. – Pan, który w swoim miłosierdziu, czekał na ciebie, aż do dziś, żeby ci dać czas na dobrą spowiedź, z pewności ą wybaczył ci wszystkie grzechy. A gdyby, w swych uwielbienia godnych zamysłach zechciał tej nocy powołać cię do wieczności, zostaniesz zbawiony.

– Och! Jakże jestem szczęśliwy – wyrzekł niezmiernie wzruszony.

Po czym, zatapiając się znów we łzach, odszedł na spoczynek. Spędził bardzo niespokojną noc, pełną wzruszenia. Później zwierzył się kilku przyjaciołom z myśli, jakie wówczas przechodziły mu przez głowę.

„Trudno wyrazić uczucia, jakie wypełniały moje biedne serce tej pamiętnej nocy. Nie mogłem spać. Na pewien czas się zdrzemnąłem i niemal natychmiast, oczyma wyobraźni, zobaczyłem szeroko otwarte i wypełnione demonami piekło. Odrzuciłem natychmiast tę przerażającą wizję, przypominając sobie o tym, że wszystkie moje grzechy zostały wybaczone. A wtedy wydawało mi się, że widzę niezliczone zastępy aniołów, które ukazywały mi niebo, mówiąc: «Oto jak wielkie szczęście jest ci przeznaczone, jeżeli wytrwasz w swoich postanowieniach!».

I w środku nocy przeznaczonej na nocny odpoczynek, poczułem się tak pełen radości, wzruszenia i innych podobnych uczuć, że aby ukoić nieco moją duszę, wstałem, upadłem na kolana, i powtórzyłem kilka razy: «O, jak nieszczęśliwi są ci, którzy wpadają w grzech! Ale o ile więcej jeszcze są nieszczęśliwi ci, którzy żyją w grzechu! Sądzę, że gdyby zakosztowali, choć przez chwilkę, wielkiego pokoju, jaki odczuwa ten, kto żyje w łasce u Boga, wszyscy poszliby się wyspowiadać, by uśmierzyć Boży gniew, położyć kres wyrzutom sumienia i rozkoszować się pokojem serca. O grzechu, grzechu! Jak wielkim dopustem jesteś dla tych, którzy zezwalają ci wniknąć do serca! Mój Boże, w przyszłości, nie chcę już nigdy Cię obrazić; przeciwnie, pragnę kochać Cię z wszystkich sił mojej duszy; a gdybym nieszczęśliwie upadł w jakieś małe uchybienie, natychmiast pójdę się wyspowiadać»”.

W ten sposób nasz Magon, wyrażał szczery żal, że obraził Boga, i obiecywał wytrwać wiernie w Jego służbie. W skutek tego zaczął przystępować do sakramentu pokuty i Eucharystii i z radosnym zapałem brać udział w tych nabożnych praktykach, do których wcześniej odczuwał niechęć. Znajdował wręcz tyle przyjemności w spowiedzi i tak często uciekał się do tego sakramentu, że jego spowiednik musiał go hamować, aby nie stał się ofiarą skrupułów (1). Ta słabość bardzo łatwo przenika umysł dzieci, kiedy chcą naprawdę oddać się Panu; a szkody są poważne, gdyż szatan posługuje się tymi środkami, aby zmylić duszę, wprowadzić niepokój do serca i uczynić przykrymi praktyki religijne. W ten sposób skrupuły sprawiają, że ci, którzy już dużo postąpili w cnocie, popadają w grzeszny żywot.

Najprostszym środkiem prowadzącym do wyzwolenia się z tego nieszczęścia jest zupełne zdanie się na kierownictwo spowiednika. Kiedy mówi on, że dany czyn jest zły, należy czynić wszystko, co w naszej mocy, by już więcej go nie popełnić. A kiedy mówi, że w tym czy innym nie ma nic złego, należy słuchać jego rad i postępować w pokoju i radości serca. Krótko mówiąc, posłuszeństwo w stosunku do spowiednika jest najskuteczniejszym sposobem, by wyzwolić się ze skrupułów i wytrwać w łasce Bożej.

cdn.

Św. Jan Bosko

(1) Prawdopodobnie spowiednik zobowiązał go do spowiadania się raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie. Czytamy o Dominiku Savio: „Był taki okres kiedy, z powodu skrupułów, chciał się spowiadać co cztery dni, a nawet i częściej, jednakże jego kierownik duchowy (to znaczy sam święty don Bosko) nie zezwolił mu na to, przywodząc go do spowiedzi cotygodniowej”. Około 1854 roku don Bosko zalecił wszystkim chłopcom: „Wybierzcie sobie stałego spowiednika, otwórzcie się przed nim raz na dwa tygodnie lub raz w miesiącu” (Pierwsza Reguła domu Oratorium). Później, w roku 1877, nakazuje przystępować do sakramentu pokuty „raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie albo przynajmniej jeden raz w miesiącu” (Reguła).

Powyższy tekst jest fragmentem książki św. Jana Bosko Michał Magon. Dziecko ulicy.