Rozdział trzeci. Święty Augustyn. Zło

W jaki sposób te same nieszczęścia mogą skłonić ludzi nie godziwych, by przeklinali Boga i natchnąć dobrych do od dania Mu chwały?

Ktoś może zapytać, dlaczego Boże współczucie ogarnia także ludzi złych i niewdzięcznych? Dzieje się tak z powodu miłosierdzia Bożego, które sprawia, że codziennie „słońce wschodzi na dobrych i złych” (por. Mt 5, 45b). Z tego powodu część z tych ludzi, mając na to wzgląd, może pożałować swej niegodziwości i naprawić swe życie, a niektórzy, jak powiedział Apostoł, „wzgardzą bogactwami dobroci i cierpliwości Boga, lecz wedle zatwardziałości swej i niepokutującego serca zaskarbisz sobie gniew, na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu podług uczynków jego” (por. Rz 2, 4–5). Pomimo to jednak Bóg w swej cierpliwości nadal nakłania nikczemnych do nawrócenia, a Jego próby ćwiczą dobrych w cierpliwości. I tak też miłosierdzie Boga obejmuje dobrych, by okazać im miłość, zaś Jego surowość dotyka nieprawych, by ich ukarać. Wydaje się, że Boża Opatrzność przygotowuje człowieka dobrego, żyjącego na świecie, na nadejście wszelkiej prawości, która nie będzie udziałem nieprawego, zaś człowieka nikczemnego na nadejście zła, którego niebędzie cierpieć dobry.

Lecz zarówno dobro, jak i zło, które dzieje się w świecie, z Bożej woli dotyka i człowieka dobrego, i złego. Dlatego nie powinniśmy niecierpliwie pożądać rzeczy, którymi wydają się cieszyć na równi z dobrymi ludzie źli, ani drżeć z powodu nieprzystającego nam strachu przed złem, które często ścierpieć musi człowiek dobry.

Istnieje również ogromna różnica co do celów, ku którym prowadzą człowieka dobre i złe wydarzenia, a jakie nazywamy pomyślnymi i niepomyślnymi. Bowiem dobrego człowieka ani nie wynoszą rzeczy dobre, jakie zdarzają mu się w świecie, ani nie łamią go rzeczy złe. Zaś człowiek niegodziwy, z tej racji, że zepsuła go ziemska szczęśliwość, czuje się ukarany przez swoje nieszczęście. Bardzo często, nawet w tym, co obecnie dotyczy się spraw doczesnych, Bóg w pełni okazuje swe plany. Bo gdyby teraz każdy grzech został ukarany, wtedy, jak się wydaje, nie pozostałoby nic na Sąd Ostateczny; z drugiej zaś strony, gdyby żaden grzech nie został ukarany w pełni przez Boga, można by wnioskować, że Boża Opatrzność w ogóle nie istnieje. I podobnie z dobrymi rzeczami w tym życiu: gdyby Bóg nie dawał hojnie swych darów tym, którzy Go o nie proszą, moglibyśmy stwierdzić, że nie leżą one w mocy Boga. A gdyby dawał je wszystkim, którzy ich szukają, moglibyśmy sądzić, że są jedyną nagrodą za służbę Bogu, a taka służba nie czyniłaby nas lepszymi, bardziej oddanymi sługami, lecz chciwcami i pożądliwcami. Dlatego też, choć zarówno człowiek dobry i zły cierpią podobnie, nie powinniśmy sądzić, że z tej przyczyny nie ma między nimi różnicy. Bo mimo podobieństwa w cierpieniach, zwraca uwagę niepodobieństwo cierpiących. Cierpienie ukazuje się jedno, lecz nie są jednym cnota i przywara.

Ten sam ogień powoduje, że dymi się palona słoma i błyszczy próbowane złoto. Ta sama tłocznia wyciska oliwę i rozciera na miazgę pozostałości. A odpadki nie mieszają się z oliwą, choć wyciska je do kadzi ta sama prasa. Tak też gwałty, jaki zadają nieszczęścia, okazują się użyteczne, oczyszczają, nadają blask życiu człowieka dobrego, lecz czynią przeklętym, rujnują i niszczą niegodziwca. Dlatego też to samo zło podburza niegodziwego, by odrzucił Boga i skłania dobrego człowieka, by modlił się do Niego. Różnica leży zatem nie w tym, jakie cierpienie trzeba znieść, lecz jaki człowiek je znosi. Bo rozgnieciona nieczystość wydzieli straszliwy odór, a maść miłą woń.

Państwo Boże 1, 8.

Czym jest sen duszy?

Bóg dał nam sen ciała dla tej przyczyny, abyśmy mogli zabezpieczyć cielesne zdrowie. Bez tego snu ciało zajęte nieustannie wieloma zajmującymi czynnościami mogłoby znacznie osłabnąć. Tak zatem sen ciała jest czymś dobrym.

Musimy jednak uważać, by nasze dusze nie posnęły, lecz wyglądały Boga. Gdyż sen duszy jest zapomnieniem o Nim. Tak zatem sen duszy jest złem.

Wprowadzenie do Psalmu 53, 2.

Czy obwinimy Pismo Święte, skoro opisując jak Bóg wybaczył Dawidowi jego grzech, mogło ośmielić innych do złego?

Nie obwiniamy sztuki lekarskiej, jeśli szaleniec użyje skalpela, by kogoś zranić. I podobnie – nie obwinimy Pisma Świętego, jeśli grzesznik upadnie, czytając w Biblii o sposobie, dzięki któremu Dawid otrzymał wybaczenie grzechu. Skrucha Dawida jest wspaniałym przykładem nie dla tych, którzy nadszarpują zdrowie, lecz jako pomoc chorym.

W odpowiedzi manichejczykowi Faustusowi 22, 97.

Dlaczego Bóg zsyła utrapienia na osoby żyjące świątobliwie?

Zimowe drzewa nie mają liści, nie dają owoców. Ożywają, gdy nadchodzi wiosna, zdobne liściem, świeżym owocem.

Święci ludzie mogą doświadczać cierpień w tym życiu. Lecz sprawiedliwy Bóg daje pewność, że doznają wielu pocieszeń.

Wprowadzenie do Psalmu 36, Kazanie 3, 9.

Dlaczego Bóg pozwala, byśmy doznawali trosk?

„Pan niechaj go strzeże” (por. Ps 40, 3). Lecz kiedy? Może w niebie? Może w życiu wiecznym? A teraz odda go diabłu, by służył ziemskim potrzebom ze względu na konieczności życiowe? Żadną miarą! Otrzymał obietnicę dotyczącą życia, które trwa i tego, które nadejdzie. Zwraca się do Tego, który stworzył niebo i ziemię. Rozważ, co mówi psalmista: „Pan mnie wspomoże na łożu niemocy” (por. Ps 40, 4). Łożem niemocy jest niedoskonałość ciała. Oto, co zostało powiedziane: „nie mogę unieść, podźwignąć, utrzymać na wodzy ciała mojego, w Twojej mocy jest mi doradzić”. Bóg go wspomoże na łożu niemocy; lecz nie jest to łoże rozumiane dosłownie, lecz – jak w przypadku paralityka – trzeba tu szukać sensu duchowego: „Wstań, weź łoże twe i idź do domu twego” (por. Mk 2, 11). „Pan mnie wspomoże na łożu niemocy.” Dlatego psalmista zwraca się do Boga samego.

Dlaczego zatem, choć Bóg nam pomaga, cierpimy w tym życiu tak wielkie dolegliwości, doznajemy ogromnej przemocy, wielkich znojów, dlaczego ciało i świat sprowadzają na nas niepokój? Psalmista zwraca się ku Bogu, przy tym – chcąc jakby wskazać nam na przyczynę swego uzdrowienia – powiada: „wszystką pościel odmieniłeś w mej chorobie” (por. Ps 40, 4). Rozumie przez to jakąkolwiek rzecz ziemską. Każda dusza, zmęczona tym życiem, szuka dla siebie wytchnienia z powodu nieustannych znojów, a nawet dusza, zmierzająca ku Bogu, szuka niekiedy spoczynku na ziemi, jakby chciała przycupnąć na chwilę: służą temu rzeczy, które kochają ludzie niewinni: może to być nasz dom, obecność rodziny, żony, dzieci; dla ubogiego – niewielka zagroda, uprawiany własnymi rękoma sad; w tym znajduje odpoczynek niewinny. Bóg przyzwala, byśmy przeżywali troski nawet w tak niewinnych przyjemnościach, dając im przymieszkę goryczy, a to dlatego, abyśmy kochali tylko życie wieczne. W przeciwnym razie, jako po dróżnicy zmierzający do przeznaczonego nam kraju, moglibyśmy bardziej upodobać sobie gospodę, którą jest ten świat, zamiast prawdziwego domostwa: życia wiecznego.

Wprowadzenie do Psalmu 41, 4.

Czy Bóg oszczędza wszelkich cierpień swoim sługom?

„Panie, Boże zastępów, dokąd będziesz się gniewał na modlitwę sługi twego?” (por. Ps 79, 5). Na modlitwę tego, który teraz jest Twym sługą… Gniewała Cię modlitwa Twych wrogów, lecz czy wciąż będziesz gniewał się na modlitwę sługi? Nawróciłeś nas ku sobie, poznaliśmy Ciebie, czy więc nadal będziesz się gniewał? Lecz najwyraźniej Ty gniewasz się jak karcący ojciec, nie jak potępiający skazańca sędzia. Dlatego też musisz się gniewać, gdyż napisane jest: „Synu, przystępując do służby Bożej, stój w sprawiedliwości i w bojaźni, i przygotuj duszę swą na pokusę” (Syr 2, 1). Nie sądź, że gniew Boży cię ominie, ponieważ się nawróciłeś. Bo gniew Boży oddali się od ciebie o tyle, że nie będzie wieczny. Gdyż Bóg będzie cię doświadczał, nie oszczędzi, bo On doświadcza każdego, kogo dla siebie zyskał, więc jeśli odrzucisz Jego próby, jak możesz pragnąć nawrócenia? Bo On doświadcza każdego, kogo zyskał. Bo On, który doświadczył swego Jedynego Syna, dlaczego nie miałby doświadczyć reszty? Bóg nie oddalił kielicha cierpień od swego Jednorodzonego Syna, który wniebowstąpił. Dlatego też przyzwala, by Jego słudzy byli kuszeni, a to z tej przyczyny, aby nie cierpieli wiecznej kary, lecz mogli osiągnąć szczęśliwość Nieba. Lecz mimo wszystko, pytamy: „dokąd będziesz się gniewał na modlitwę sługi twego?”. Już nie na wrogów, lecz na sługi, jak długo będziesz się gniewał? Czytamy: „dokąd będziesz nas karmił chlebem płaczu i napełniał nas łzami wedle miary?” (por. Ps 79, 6). Co znaczy: „wedle miary”? Posłuchajcie Apostoła: „wierny jest Bóg, który nie pozwoli kusić was nad to, co możecie” (por. 1 Kor 10, 13). Miarą są wasze siły: gdyż macie być pouczeni, a nie zmiażdżeni.

Wprowadzenie do Psalmu 80, 4.

Dlaczego Bóg zsyła próby na swych świętych?

Zwróćmy uwagę na trzy osoby: Mojżesza, Aarona, Samuela i na sposób, w jaki byli karani, zgodnie z tym, co jest powiedziane: „mściłeś się za wszystkie ich złe uczynki” (por. Ps 98, 8). Mowa tu o niegodziwościach, jakie Bóg ujrzał w ich sercu, a których inni ludzie nie widzieli. Żyli oni wśród ludu Bożego, który nie miał im czego zarzucić. Lecz cóż my powiemy? Że, być może, w latach swej młodości Mojżesz był wielkim grzesznikiem, bo zbiegł z Egiptu, po tym, jak zamordował człowieka. Także Aaron mógł nie spodobać się Bogu, bo pozwolił ludziom oszalałym, pogrążonym w amoku zbudować i czcić złotego cielca. I zbudowali idola, by lud Boży oddawał mu cześć. Lecz jakiego grzechu dopuścił się Samuel, oddany jako dziecko do świątyni? Całe życie minęło mu na posłudze Bogu: od dziecka był Jego sługą. Ludzie zatem nie mogli nic o nim powiedzieć. Najpewniej Bóg wiedział, za co należy go skarcić, bowiem to, co jest doskonałością w oczach ludzi, dla Boskiej doskonałości jest wciąż niedoskonałe.

Gdy człowiek nie znający się na rzeczy nazywa doskonałym dzieło sztuki: obraz, rzeźbę, budynek, to nie znaczy, że artysta przestał już nad nim pracować. Ignorant dziwi się, dlaczego to dzieło sztuki wymaga dalszego udoskonalenia. Sąd osoby niedoświadczonej to jedno, nakaz sztuki to rzecz zupełnie inna. W podobny sposób – ktoś może uważać, że cierpienia świętych każą zadać pytanie, dlaczego Bóg nie zaprzestaje prób. Lecz czyny Boga nie mają na celu ukarać świętego za grzechy, lecz oczyścić jego uczucia i w ten sposób usunąć jego niedoskonałości. W jaki sposób Bóg wypróbowywał osoby świątobliwe, takie jak Samuel i Aaron? Sprawił, iż żyli pośród ludzi, którzy nie wiedli świętego życia.

Wprowadzenie do Psalmu 99, 10.

Czym wyjaśnimy obecne w świecie zło płynące ze zjawisk naturalnych?

Osoba niedoświadczona, jeśli zajrzy do warsztatu cieśli, zrozumie, że każde narzędzie zawieszone na ścianie służy określonym celom. W podobny sposób, osoba wierząca będzie miała zrozumienie dla gradu, śniegu, lodu, burz, powodzi, które zdarzają się co jakiś czas – Bóg przyzwala, by się zdarzyły, ponieważ jest na tyle potężny, że dobro potrafi wyprowadzić ze zła.

Wprowadzenie do Psalmu 148, 9.

W jaki sposób mogę bezpiecznie przebyć ocean doczesności i bezpiecznie przybić do portu życia wiecznego?

Jeśli spróbuję o własnych siłach przepłynąć ocean tego świata, najpewniej pochłoną mnie jego fale. By przeżyć, muszę wejść na pokład wykonanej z drzewa łodzi. Drzewem jest Krzyż Chrystusa. Oczywiście, nawet pokład statku nie jest wolny od zagrożeń i niebezpiecznych burz morza doczesności. Lecz Bóg pomoże mi utrzymać się na pokładzie i przybić bezpiecznie do portu wieczności.

Kazanie 25, 2.

W jaki sposób Bóg wyprowadza dobro ze zła?

Ludzkie sprawy wydają się być nieuporządkowane, ludzie sądzą, że nikt nie włada ich uczynkami. Bo choć każdemu przeznaczono w świecie właściwe mu miejsce, lecz ludzie zachowują się tak, jakby było zupełnie na odwrót. Choćbyś czynił wszystko tak, jakby zależało jedynie od twych życzeń, Pan wie, gdzie miejsce każdego z twoich czynów. Spójrz na malarza. Ma na palecie całe mnóstwo kolorów i wie, który gdzie umieścić. Załóżmy, że metaforą grzesznika będzie kolor czarny, czyż Twórca nie wie, gdzie go umieścić? Jak wiele rzeczy może wykończyć artysta bez użycia czarnej farby? Jak wiele ozdób wykona z jej pomocą? Czerń służy malowaniu włosów, brody, brwi, tylko dla twarzy pozostanie jasna farba.

Przypuśćmy, że złodziej włamał się do domu. Później stróże prawa ujmą sprawcę włamania i doprowadzą winnego przed majestat prawa. Sędzia skaże przestępcę na kamieniołomy. W tym samym czasie miejski architekt użyje wyrąbanych przez skazanego kamieni do ozdoby budynków użyteczności publicznej. Włamanie do domu jest złem, przyozdobienie ratusza jest dobrem. Tak też i Bóg może wyprowadzić dobro ze zła.

Czy Bóg, który wiedział, jak uczynić stworzenie, mógłby nie wiedzieć, jak nim kierować? Człowiek dobry chce przeniknąć Boży zamysł, by znaleźć się w dobrym miejscu.

Kazanie 75, 5.

Dlaczego Chrystus jest zarówno „bramą owiec”, jak „dobrym pasterzem” i w czym chrześcijanin przypomina ociosany kamień?

Wiedzcie, że Chrystus jest pierwszym i najwyższym fundamentem, o którym Apostoł mówi: „Innego bowiem fundamentu nikt założyć nie może, oprócz tego, który jest założony, a jest nim Chrystus Jezus” (1 Kor 3, 11). Kim są zatem prorocy i Apostołowie, i kim Chrystus, nad którego nic nie może być wyższe? Pomyśl, na kim mogłoby oprzeć się zbawienie, jeśli nie na Nim, który jest oparciem dla wszystkiego, na Świętym świętych, uosabiającym Fundament wszelkich fundamentów? Tak właśnie jest, jeśli pomyślisz o Bożych tajemnicach: Chrystus jest Świętym świętych; jeśli pomyślisz o stadzie owiec – On jest Pasterzem pasterzy, jeśli pomyślisz o strukturze budowli: On jest Filarem filarów. W gmachu wzniesionym ludzką ręką ten sam kamień nie może być na górze i na dole, to co u spodu, nie może być u góry (i odwrotnie), gdyż niemal wszystkie ciała ograniczone są przestrzenią: ani nie mogą być wszędzie, ani zawsze. Lecz skoro Bóg jest wszędzie, to odnosi się do Niego każdy symbol dotyczący przestrzeni, bo choć nie ma On fizycznych cech, może być wszędzie w swoich figurach.

Czy Chrystus jest bramą w tym samym znaczeniu, jak brama, która wyszła spod ręki rzemieślnika? Oczywiście, że nie, lecz mimo to powiada On: „Ja jestem bramą” (por. J 10, 9) lub, jeśli mówi: „Ja jestem pasterzem” (por. J 10, 11), czy znaczy to, że ma tę samą funkcję i zdolności, jak ci, co pilnują owiec? Oba te określenia pojawiają się w tym samym miejscu. W Ewangelii Chrystus powiada, że pasterz przechodzi przez bramę. Ewangeliczny werset mówi: „Ja jestem dobrym pasterzem” (por. J 10, 11). I w tym samym fragmencie: „Ja jestem bramą”. Kim jest zatem pasterz, który przechodzi przez bramę? „Ja jestem dobrym pasterzem.” Czym zatem są drzwi, przez które przechodzisz Ty, Dobry Pasterz?

Chryste, jak możesz dokonać wszystkich tych rzeczy? I Chrystus mówi: „wszystko to dzieje się przeze mnie”. Trzeba nam to wyjaśnić: jeśli św. Paweł prze chodzi przez drzwi, czyż nie czyni tego i Chrystus? Dlaczego tak jest? Z pewnością nie dlatego, że Paweł jest Chrystusem, lecz dlatego, że Chrystus żyje w Pawle, a Paweł działa przez Chrystusa. Apostoł mówi: „doświadczać chcecie Chrystusa mówiącego we mnie” (por. 2 Kor 13, 3). Gdy święci i wierni Boga przechodzą przez Bramę, czy Chrystus nie przechodzi wraz z nimi? W jaki sposób to udowodnimy? Gdy Szaweł, nie nazywany jeszcze Pawłem, prześladował garstkę świętych, Chrystus zawołał doń z Nieba: „Szawle, Szawle! Czemu mnie prześladujesz?” (por. Dz 9, 4). Sam Chrystus jest zatem fundamentem i kamieniem węgielnym, wznoszącym się ponad to, co na dole, o ile rzeczywiście możemy mówić o tym, co „na dole” – gdyż miejscem tego fundamentu jest najwyższe wzniesienie budowli: bo jak wzmocnienie ziemskich budynków opiera się o ziemię, tak to, co dotyczy ducha, opiera się o to, co na wysokościach. Gdy budujemy na ziemi, powinniśmy położyć tam również, jak najniżej, fundament; lecz jeśli jest to niebiański gmach, Fundament winien wznosić się ponad nami, w Niebie. Kamieniem węgielnym jest nasz Zbawca, Apostołowie, wielcy prorocy: wzgórza, na których wznosi się budowla tworząc rodzaj żywej struktury. Ta budowla wznosi się w waszych sercach, wy możecie stać się jej częścią; Bóg-Stwórca działa nawet poprzez moją mowę. Jeśli przewrócicie odpowiednio ociosany kamień, ten natychmiast powróci do poprzedniej pozycji. Gdy przychodzą próby, jak to bywa, które uderzą w chrześcijanina, ten, choćby upadł, powstanie. W doczesnych miastach każdy dom ma własny kamień węgielny, który nie jest przecież tym samym, co mieszkańcy domostwa. Zaś Miasto Boże zamieszkują ci, z których jest zbudowane, bo są jak żywe kamienie wznoszące jego gmach. Apostoł powiada: „I wy, jak żywe kamienie, budujecie się na Nim w dom duchowy” (por. 1 P 2, 5): słowa te odnoszą się do nas samych. Zmierzajmy zatem ku kontemplacji tego Miasta.

Wprowadzenie do Psalmu 87, 3.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Święty Augustyn. 101 pytań i odpowiedzi.