Maksymilian Kolbe – Święty od Niepokalanej. Wprowadzenie

Maksymilian Kolbe, zależnie od światopoglądu różnych osób, wzbudza dwie przeciwne reakcje – od czci należnej „świętemu naszych trudnych czasów”, jak nazwał go papież Jan Paweł II, do oskarżeń o antysemityzm czy, tak samo zdrożnie, o herezję w jego nauczaniu o Maryi. W takim razie nie powinien być nigdy kanonizowany przez Kościół katolicki. Tak się składa, że ludzie oskarżający ojca Kolbe o fanatyzm są jednocześnie bardzo uprzedzeni do Kościoła katolickiego. Wreszcie, czy są oni tego świadomi, czy nie, obiektem ich wzgardy i nienawiści jest Kościół katolicki.

Jeśli ktoś nie potrafi znaleźć zarzutu skierowanego wprost przeciw Kościołowi, niech zignoruje fakty i stworzy fałszywy obraz człowieka, którego katolicy czczą jako świętego, a wtedy Kościół wyjdzie na hipokrytę. Obserwujemy to dziś w środkach masowego przekazu, które konsekwentnie celują w pobożnych, znanych przywódców katolickich, takich jak św. Kolbe oraz papieże bł. Pius IX i Pius XII, oskarżając ich o fanatyzm.

Nie mogą one zaprzeczyć faktowi, że mały franciszkański ksiądz postąpił heroicznie oddając swe życie za współwięźnia w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. Święty Maksymilian, kapłan, czciciel Maryi, apologeta, ewangeliczny i lojalny syn Kościoła niezbyt jednak pasuje do zeświecczonego społeczeństwa, które oddzieliło Boga od życia codziennego. Odstaje on od naszych wygodnych, światowych standardów – od naszej „kultury śmierci”, stanowiąc prawdziwe zagrożenie dla królestwa księcia tego świata oraz dla tych, którzy odrzucają Chrystusa Zbawiciela i Maryję Niepokalaną.

Święty Maksymilian, więzień numer 16670, osobiście doświadczył skutków odrzucenia przez człowieka Chrystusa, Króla Miłości, oraz Bożego działania łaski i miłosierdzia w ludzkim życiu. Doprowadziło ono do holokaustu nazistowskich i komunistycznych obozów śmierci, a obecnie do o wiele większego holokaustu aborcji, dzieciobójstwa, a w końcu niedobrowolnej eutanazji. W roku 1917 Kolbe był świadkiem otwartego wypowiedzenia wojny Kościołowi przez międzynarodowe wolnomularstwo. Wskazał na masonerię, religię laickiego humanizmu, jako na „głowę węża”. Pod przykrywką tego, co niektórzy postrzegają jako ściśle „braterskie” stowarzyszenie, jasno widział „religię” podżegającą do rewolucji w porządku cywilnym oraz do indyferentyzmu w porządku duchowym, głoszącą czcze słowa o Bogu chrześcijańskim oraz równość wszystkich religii. Nie jest tajemnicą, że to tajne stowarzyszenie w dużej mierze przyczyniło się w ostatnim wieku do obalenia wielu rządów w Europie i Ameryce Południowej.

Daleko większe znaczenie ma to, że masoneria niezmiernie przyczyniła się do opustoszenia kościołów i usunięcia aspektu nadprzyrodzonego z tego, co stanowiło niegdyś chrześcijańską kulturę Europy. Według jej światowej „mądrości”, wpływ i obecność Boga należy trzymać w czterech ścianach kościołów, by nie ingerowały w każdy okres i sferę ludzkiego życia. To szeroko rozpowszechnione zło ignorowania Boga, Stwórcy i Zbawiciela rodzaju ludzkiego daje się dostrzec wszędzie, gdziekolwiek by nie spojrzeć, w naszej zsekularyzowanej kulturze amerykańskiej. Nie jest to nic nowego. O zmierzchu stworzenia zostały jasno nakreślone linie walki pomiędzy Niewiastą (Maryją Niepokalaną) i Jej „zasiewem” – Odkupicielem, a wężem (szatanem) i jego zwolennikami.

Największa spośród wszystkich walk o wieczne przeznaczenie niezliczonych dusz wymaga całkowitego zwycięstwa dobra nad złem, obiektywnej prawdy nad kłamstwami i półprawdami, życia nad śmiercią, nieba nad piekłem, Maryi Niepokalanej nad demonem nieczystości.

Nie ma jednak wątpliwości co do ostatecznego tryumfu. Chrystus zwyciężył dwa tysiące lat temu na wzgórzu Kalwarii. Pośredniczy On temu zwycięstwu przez swoją Matkę, która u stóp krzyża ofiarowała swego umiłowanego Syna Ojcu Przedwiecznemu, doskonale zgadzając się z Jego wolą. Toteż zasługuje na to, by być Współodkupicielką.

Żeby zmierzyć się z naszym zubożałym duchowo świecko-konsumpcyjnym społeczeństwem i je nawrócić, św. Maksymilian zaproponował podwójny kontratak – ubóstwo ewangeliczne lub nieprzywłaszczanie. Jak czytamy w szóstym rozdziale Reguły św. Franciszka: „Bracia nie będą sobie niczego przywłaszczać, ani domu, ani miejsca, ani czegokolwiek”. O. Kolbe zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo ważne w reformie i odnowie zakonu franciszkańskiego było zachowywanie duchowego ubóstwa czy oderwanie od stworzeń i zdanie się na Opatrzność Bożą. W swym całkowitym poświęceniu się Matce Bożej poszedł z nieprzywłaszczaniem jeszcze dalej, przez to, że został przez Nią przywłaszczony, przenosząc centrum uwagi z przywłaszczania rzeczy na bycie przywłaszczonym przez Niepokalaną na własność, którą może się Ona posłużyć w sposób, który uważa za najlepszy. Jest to nic innego jak właśnie całkowite poświęcenie się Maryi.

Jako nowo wyświęcony kapłan o. Kolbe, tak pisał do innego młodego brata: „Pamiętaj, że jesteś zawsze bezwarunkowym, bezgranicznym, nieodwołalnym mieniem i własnością Niepokalanej. Czymkolwiek jesteś, cokolwiek masz lub możesz mieć, wszystkie swe uczynki – przyjemne, nieprzyjemne i obojętne – są całkowicie Jej własnością. Niech zatem czyni Ona z tym wszystkim, co się podoba Jej, a nie tobie!”.

Chrystus nie potępił widzialnego świata, stworzonego przez miłościwe ręce Jego Ojca, lecz światowość, która skupia uwagę człowieka na tym świecie, prowadząc do wykluczenia spraw ostatecznych i wieczności. Św. Augustyn mówił o dwóch miastach – Bożym i ludzkim. Dobrze wiedział, co mówi, bo jako młodzieniec wiódł życie pogańskie. Cel o. Kolbe skupiał się zawsze na życiu wiecznym – zgodnie z planem Bożym dla każdego człowieka – wieczystym, bezgranicznym szczęściu, możliwym do osiągnięcia tylko w niebie. Poszczególni laiccy humaniści, wolnomularze, zwolennicy New Age i inni światowcy stanowili dla ojca Kolbe obiekt współczucia i wysiłków ewangelizacyjnych. Identyfikując się z Chrystusem Ukrzyżowanym przez życie nieustannego cierpienia, modlitwy i poświęcenia, Maksymilian był zawsze kapłanem-ofiarą, nigdy nie przegapiając okazji do nawrócenia grzesznika, „zwłaszcza masonów” i innych wrogów Kościoła.

Ostatnio wydana przez Watykan deklaracja Dominus Iesus (Pan Jezus), o wyjątkowej roli Jezusa w zbawieniu świata, aczkolwiek nie stwierdzała niczego nowego, została złośliwie zdyskredytowana przez wielu, w tym także przez teologów katolickich, jako antyekumeniczna i jako kolejny przykład tak zwanego „konserwatywnego” elementu w Kościele, zawracającego Kościół – ten „niepostępowy” Kościół – do dni sprzed Soboru Watykańskiego II.

Ci, którzy woleliby opierać swą wiarę na uczuciach raczej niż na prawdzie, powszechnie wyznają następującą tezę: „Nie próbuj nawracać innych na wiarę katolicką… Jedna religia jest równie dobra jak inna”. Godzi to w solenne słowa Naszego Pana do Jego uczniów, które wypowiedział przed samym odejściem z ziemi do swego wiecznego domu: „Idźcie i głoście Ewangelię wszystkim narodom…” i „prawda was wyzwoli”. Jak to wyjaśnił kardynał Ratzinger 5 września 2000 roku, w dniu, kiedy ten watykański dokument został wydany, „jeśli wszystko jest względne… wszystkie religie są niczym innym jak tylko bezużytecznym, teoretycznym dumaniem”.

Wpatrując się w Ewangelie, objaśniane przez Ojców Kościoła oraz w żywoty i pisma jego świętych, nie można nie dostrzec faktu, że ostatecznym celem człowieka, chcianym przez Boga, jest niebo, które zrealizuje się jedynie dzięki przyobleczeniu się w Chrystusa Ukrzyżowanego. Człowiek przekonany przez laickich humanistów do skupiania swej uwagi na raju ziemskim, wybiera ostateczną utratę szczęścia wiecznego i wiekuiste potępienie, ulegając nieuporządkowanej pożądliwości i gromadzeniu dóbr tego świata. Św. Maksymilian szczególnie troszczył się o takie dusze, otaczając je miłością i współczuciem. Czyż nie powinniśmy żywić nadziei i modlić się o to, by dzięki przykładowi całkowitego poświęcenia się ojca Kolbe i jego cnoty duchowego ubóstwa ten franciszkanin XX wieku wprowadził podobną duchową odnowę w społeczeństwie naszych czasów jak ta, którą św. Franciszek z Asyżu wprowadził w wieku XIII?

Dedykacja i wyrazy uznania

Książka ta, podobnie jak pięć innych książek o Maryjnych świętych i sanktuariach, dedykowana jest Maryi Niepokalanej, Pośredniczce wszelkich łask. Gdyby nie Ona, o czym byłyby te książki? Maryi zawdzięcza się to wszystko: natchnienie, jakie nawiedziło redaktora, sam temat, ufność, że Ta, która zainspirowała redaktora, jednocześnie zatroszczy się o szczęśliwe zakończenie pracy. W tym celu pociągnęła Ona wiele oddanych sobie „rąk”, tak zakonnych, jak i świeckich, by pomogły temu bratu wydać książkę, którą wielu uznaje za wkład w szerzenie znajomości i miłości Maryi. Wszystko uczyniono dla Maryi, dzięki Jej natchnieniu i pomocy. Nie ma tu zasługi redaktora. Byłby to największy plagiat. Byłem jedynie Jej narzędziem i to nędznym. Uczyniła Ona coś pięknego na chwałę Boga i jestem gorąco wdzięczny mej Matce i Królowej za tę sposobność.

Br. Francis Mary Kalvelage FI

Walka duchowa: czynna miłość

„Cóż kryje się w nazwie?”, pytał Szekspir. Światowy ruch M. I. też zadał sobie to pytanie. W Ameryce Północnej jest znany jako Rycerze Niepokalanej (Knights of the Immaculate), w Anglii i Australii jako Krucjata Maryi Niepokalanej (Crusade of Mary Immaculate), na Filipinach i w Indiach jako Milicja Niepokalanej. W innych anglojęzycznych krajach świata jest określany jako Milicja Maryi Niepokalanej (Militia of Mary Immaculate). Nowy zakon franciszkański (Franciszkanie Niepokalanej) mówi o M. I. jako Missio Immaculatae Mediatrix, M. I. M. Te wszystkie tytuły tłumaczą lub adaptują oryginalną łacińską nazwę Maryjnego ruchu ewangelizacyjnego założonego przez św. Maksymiliana Kolbe w 1917 roku jako Militia Immaculatae. Bez względu na wielość tytułów sama nazwa M. I. wskazuje na dwie podstawowe cechy charakterystyczne tego ruchu: 1) jest to ruch walczący i 2) jest on Maryjny. Nazwa świadczy o duchowej „bojowości Maryjnej”, która według św. Maksymiliana zdolna jest przemienić świat.

Bojownik kontra militarysta

Słowa samego św. Maksymiliana podsuwają bardzo odkrywcze spostrzeżenie na temat „walki duchowej”. Wyrazy takie jak rycerz, milicja, walka, brzmią wojowniczo, gdyż kojarzą się z walką – niekoniecznie z wojną toczoną za pomocą karabinów, bomb, rakiet, czołgów itd., lecz jednak z rzeczywistą i prawdziwą bitwą. Jaka jest jej taktyka? Skuteczną bronią w walce o wolność i szczęście dusz jest przede wszystkim modlitwa. Dlaczego? Do osiągnięcia celu nadprzyrodzonego potrzeba środków nadprzyrodzonych. Niebo – ubóstwienie, rzec by można, dusz – jest czymś nadprzyrodzonym w pełnym tego słowa znaczeniu. Dlatego też nie można go osiągnąć za pomocą zwykłych środków. Tu potrzeba środków nadprzyrodzonych, czyli Bożej łaski. Dostępuje się jej dzięki pokorze i ufnej modlitwie. Łaska i tylko łaska oświeca intelekt i wzmacnia wolę i jedynie ona jest przyczyną nawrócenia, będącego wyzwoleniem duszy z pęt złego.

Z punktu widzenia św. Maksymiliana walka duchowa jest zakorzeniona w modlitwie, działa dzięki łasce i zmierza do wyzwolenia i szczęścia dusz. Święty nie mylił bojowości z militaryzmem. Pojęcie „bojownik” zakłada gorliwe i bezinteresowne oddanie się sprawie; „militarysta” oznacza wychwalanie wojny jako takiej. Ci, którym bliskie są ideały św. Maksymiliana, modlą się o łaskę, by być bojownikami, a nie militarystami – oddanymi z waleczną gorliwością sprawie ewangelizacji.

Ten kolbiański ideał zdobywania całego świata dla Chrystusa wywodzi się z Pisma Świętego. Bezinteresowna walka dla Chrystusa ma w biblii charakterystyczny Maryjny wymiar. Tak Księga Rodzaju (Rdz 3, 15) jak i Księga Apokalipsy (Ap 12) stosują terminologię walki, by opisać Boży plan ostatecznego zwycięstwa Chrystusa, oraz obie łączą „Niewiastę” z Chrystusem, który jest wcieloną Miłością.

Bojowość w Piśmie Świętym

Od pierwszej do ostatniej księgi Pisma Świętego granice walki między dobrem a złem zostają jasno nakreślone. Dziewica Niepokalana nie tylko stanowi integralną część tej walki, lecz jest niezbędna w osiągnięciu zwycięstwa. Św. Maksymilian pragnął ustanowić M. I. jako towarzystwo bojowników współpracujących z Maryją w rozprzestrzenianiu Bożej miłości. W roku 1938 napisał: „W Ameryce karczując pola i lasy, czasem wywołuje się kontrolowany pożar; w walce duchowej mamy podpalać nasze winy ogniem Bożej miłości. Wówczas wszystko pochłonie ogień. Co do ognia Bożej miłości, rozpala się go ofiarą. Tylko ofiara jest tym drewnem, które przemieni się w całopalenie na ołtarzu Bożej miłości. Bez ofiary nie ma postępu w życiu Bożym. Bez ofiary nasza miłość umiera…”.

Tryumf Chrystusowej miłości w świecie musi rozpocząć się w każdym z naszych serc, zanim będziemy mogli rozpowszechniać go gdziekolwiek dalej. Św. Maksymilian proponowałby duchowość wewnętrznego „całopalenia”, aby wypalić grzech i niedoskonałości, aby pozwolić zatryumfować miłości. Ponieważ w Sercu Maryi Niepokalanej, jako pierwszym z serc, zwyciężyła miłość Chrystusowa, byłaby Ona duchową Przewodniczką i „katalizatorem” w naszej wewnętrznej miłości – całopaleniu nawrócenia i uświęcenia.

Akt „całkowitego poświęcenia się Maryi”, proponowany przez św. Maksymiliana, jest konkretnym wyrazem naszej intencji, by pozwolić Maryi realizować powierzone Jej przez Boga zadanie, począwszy od wewnętrznego całopalenia naszych własnych serc. Duchowość walki Maryjnej zakorzeniona jest w pokornym, dobrowolnie ofiarowanym całopaleniu miłości, które reprezentuje „całkowite poświęcenie się Maryi”. Owocem tej duchowości jest czynna miłość. Św. Maksymilian opisuje tych bojowników takimi słowami:

„Spójrzmy na wizerunek prawdziwego rycerza Niepokalanej. On (lub ona) nie ogranicza swego serca dla siebie samego, ani jedynie do swej rodziny, przyjaciół, sąsiadów i współobywateli, lecz ogarnia cały świat, każde ludzkie istnienie, ponieważ oni wszyscy bez wyjątku są naszymi braćmi i siostrami, którzy zostali wykupieni Krwią Jezusa. Bojownik pragnie dla każdego światła wiary, szczęścia, przebaczenia grzechów i serca zapalonego Bożą miłością. Jego marzeniem jest szczęście całej ludzkości w Bogu przez Niepokalaną”.

O. James McCurry OFMConv.

Powyższe teksty są wprowadzeniem do książki pod redakcją br. Francisa Mary Kalvelage’a FI Maksymilian Kolbe – Święty od Niepokalanej.