“Wiry” Henryka Sienkiewicza. „Biała plama” polskiej literatury

“Wiry” Henryka Sienkiewicza, które oddajemy właśnie do rąk współczesnego czytelnika to – można śmiało stwierdzić – jedna z ostatnich już „białych plam” polskiej literatury, powieść dość gruntownie zapomniana, o której wspominało się jeśli w ogóle jedynie półgębkiem, powtarzając obiegowe przekonanie, iż są one nieudanym łabędzim śpiewem starzejącego się już wielkiego pisarza, zgorzkniałego i odległego od rzeczywistości.

Tymczasem ani wnikliwa lektura książki, ani głosy prawdziwych znawców opinii tej nie potwierdzają. Julian Krzyżanowski w swej fundamentalnej pracy Twórczość Henryka Sienkiewicza pisze wprost: „jest ona (powieść) utworem jego najmniej znanym, zapomnianym, a jednak – jak się okaże – nie pozbawionym aktualności dzisiaj, a więc w przeszło pół stulecia po jego powstaniu”. Po czym, nazywając Wiry – „osobliwą powieścią polityczną” dodaje, iż ma ona „niezwykłą fabułę romansową”.

Wszystko to prawda, choć aktualność Wirów polega dzisiaj… na czym innym, niż ta aktualność, jaką miał na myśli Krzyżanowski, piszący swą monografię po roku 1956.

Powiedzmy więc od razu, że są Wiry reakcją Sienkiewicza na rewolucję 1905 roku (pierwsze wydanie zwarte –1910), którą starzejący się noblista zdecydowanie potępiał lub której – jak chcą inni – nie rozumiał. Powstała w sytuacji dużego zapotrzebowania na jego literacki, ale i polityczny komentarz niedawnych wydarzeń. Zwłaszcza iż autor Potopu udzielał się, w poprzedzających latach, na polu politycznym właśnie (choć niejako działacz), dawał się kokietować endecji, która chciała go zrobić posłem do Dumy i uważała za kogoś w rodzaju patrona. Przyznawały się również do Sienkiewicza i inne nurty polityczne, lecz on – zachował niezależność artystyczną i intelektualną, czego najlepszym dowodem mogą być właśnie Wiry. Powieść nie przyniosła bowiem Sienkiewiczowi uznania ze strony żadnego ze zwalczających się stronnictw. Autor Quo vadis ustawił się ponad ich sporami; potępił rewolucję ale również – wszelką ugodę z caratem, a ośrodkiem swej dyskursywnej refleksji uczynił nie którąś ze sprzecznych ideologii, lecz odwieczny problem sprzeczności dążeń (i praw) jednostki, klasy i narodu.

Również tak zwana szeroka publiczność czytająca nie przyjęła Wirów aż tak entuzjastycznie jak zazwyczaj. Owszem, powieść była drukowana w odcinkach w kilku dziennikach – w Warszawie, Poznaniu, Lwowie, Kijowie i… Chicago, ale wznowień książkowych nie było wiele. Przed rokiem 1939 Wiry ukazały się jeszcze dwukrotnie, nakładem Ossolineum (1932 i 1936). Można przypuszczać, iż współczesnego czytelnika, oczekującego raczej żywej, dramatycznej akcji i pełnego ekspresji obrazu rewolucji, odstręczał dyskursywny tok powieści.

Taką bowiem pisarską metodę wybrał tym razem Sienkiewicz, pisząc równocześnie „romans” i „powieść polityczną”, dodajmy – jedyną swą powieść naprawdę polityczną, choć realistyczny obraz 1905 roku jest więcej niż skromny, a polityka obecna jest w dyskursie właśnie i – dzięki niemu.

Pozostaje jednak fabuła romansowa, bodaj najniezwyklejsza, jaką stworzył autor Bez dogmatu, a przy tym – mimo całego sentymentalizmu właściwego epoce, nie pozbawiona elementów dramatycznych, a nawet obyczajowo drastycznych. Krzyżanowski wskazuje co prawda na powieść amerykańskiego pisarza Breta Harte’a Gabriel Conroy, na której mógł się Sienkiewicz wzorować, nie sądzę jednak, by był to wystarczający powód dla odmawiania historii miłości Władysława Krzyckiego i Anny Anney miejsca w historii literatury polskiej i świadomości czytelników.

A tak właśnie się działo przez wiele dziesięcioleci. Owszem, Wiry wydano w roku 1951 jako XXXV i XXXVI tom Pism zbiorowych (PIW), ale nie oznaczało to automatycznej obecności książki w księgarniach i bibliotekach. Wystarczy wspomnieć, iż książka ta ukazała się w nakładzie trzech i pół tysiąca egzemplarzy i to w czasie, gdy Krzyżaków wydano w dwustu, a Listy z podróży do Ameryki w trzystu siedemdziesięciu czterech tysiącach egzemplarzy!

Są więc do dziś Wiry powieścią nieobecną, białą plamą właśnie i obecne wydanie stara się tę lukę wypełnić. Opieramy niniejsze wydanie na pierwodruku z roku 1910 (jedyne pełne wydanie za życia autora, które ukazało się w Warszawie nakładem Gebethnera i Wolffa), starannie jednak przejrzanym i porównanym z edycją Krzyżanowskiego. Uwspółcześniona została ortografia i interpunkcja, poprawiono drobne błędy, nie wszystkie jednak, gdyż Sienkiewicz popełnia pewne niekonsekwencje w budowie czasu akcji. W tym przypadku interwencja redaktora sięgałaby zbyt daleko.

Oddajemy Wiry do rąk czytelników z głębokim przekonaniem, iż wszystkie kontrowersje, które i dziś mogą powstać wokół tej powieści, wszelkie dyskusje, zachwyty i abominacje muszą mieć za swe źródło powszechnie dostępny tekst. Henryk Sienkiewicz jest pisarzem na tyle ważnym, by nawet skromniejsze jego utwory stale były obecne na rynku księgarskim. A niezależnie od wszystkiego: to naprawdę niezwykle ciekawa książka!

Władysław Zawistowski

Książkę możesz kupić tutaj.