Święty Mikołaj z Tolentino. Patron dusz czyśćcowych. Rozdział szósty

Przesłanie

Czego w dzisiejszych czasach może nauczyć nas Mikołaj z Tolentino?

Siedem wieków dzieli nas od świata św. Mikołaja z Tolentino. Stulecia te były świadkami niezliczonych i dramatycznych zmian w każdej sferze ludzkiego życia. Co więc ma nam dziś do przekazania ten trzynastowieczny człowiek? Różnice między jego światem, Kościołem, czy drogą życia są tak ogromne w porównaniu z dzisiejszymi czasami, że wielu z nas może pomyśleć, iż jedynie student historii jest w stanie odnaleźć tu coś interesującego dla siebie. Żywię jednakże nadzieję, że ta niewielka ilość stron przedstawia to, co jest najbliższe istocie ludzkiego zmagania, poszukiwania oraz odnalezienia spełnienia, czyli rzeczy dających motywację i natchnienie Mikołajowi przez całe życie, które pozostają ciągle niezmiernie aktualne, z tego powodu, że są najbardziej ludzkie i przez to najbliższe temu co Boskie.

Mikołaj był przede wszystkim prawdziwym i gorliwym uczniem Jezusa Chrystusa. W duchu tak pięknie wyrażonej czwartej modlitwy Eucharystycznej odmawianej podczas Mszy świętej, był człowiekiem, który nie żył już dla siebie, lecz jedynie dla Chrystusa i to ta szczodrość serca kształtowała wszystko co mówił i czynił. Pan Jezus stanowił główną postać jego życia. Pójście za Chrystusem było jedynym jego pragnieniem. Współczucie, jakie okazywał chorym i biednym, autentyczna miłość, jaką żywił do współbraci, oddanie się życiu przepełnionemu modlitewną bliskością z Bogiem, stanowią dowód tego, że potraktował słowa Pana Jezusa poważnie i w pełni żył ich treścią. Czyniąc to przypominał Tego, którego kochał, i to do takiego stopnia, że inni mogli z łatwością ujrzeć w nim oblicze Chrystusa. W rzeczy samej jest to dokładnie to, co stanowi o świętości!

Tak jak św. Mikołaj doszedł do zrozumienia istoty Chrystusowego nauczania i podjął się jego codziennego praktykowania, dostosowując je do ducha czasów, w jakich przyszło mu żyć oraz obranej drogi, tak również i my żyjący w dzisiejszych czasach jesteśmy zaproszeni do tego samego, będąc bogatszymi o dodatkowe spojrzenie na nieoceniony przykład oraz zachętę, jakich dostarczyli nam ludzie tacy jak on. Szczególnie istotne cechy duchowości Mikołaja są w takim samym stopniu doniosłe w czasach dzisiejszych, jak to miało miejsce w przeszłości. Co więcej, nie stanowią składników duchowości istotnych jedynie dla mężczyzn i kobiet, którzy tak jak Mikołaj wstąpili do zakonów ani też wyłącznie dla powołanych do stanu duchownego, lecz dla wszystkich chrześcijan podążających różnorodnymi drogami życia.

Współczucie! Może to ono winno być nazwane główną cechą duchowego portretu naszego świętego. Zdolność zrozumienia doświadczeń innej osoby, postawienia siebie w miejscu drugiego człowieka, odczuwania jego głodu lub cierpienia, smutków i radości, była widoczna w zeznaniach wielu ludzi, którzy pojawili się przed urzędnikami Kościoła, badającymi istnienie bohaterskiej duchowej prawości w życiu Mikołaja. Trzysta siedemdziesiąt jeden osób przybyło by dać świadectwo jego świętości, z czego sześćdziesięciu znało go osobiście. Bez przerwy mówili o czynach, jakimi nasz święty odpowiadał na duchowe i fizyczne potrzeby ludzi go otaczających. „Dla smutnych był pocieszycielem, gnębionym dodawał otuchy, podzielonym przynosił pokój, strudzonym pokrzepienie, biednym pomoc, więźniom wolność, a chorym zdrowie”. Troska o ludzi nie mających dóbr materialnych przejawiała się nie tylko w osobistej dobroczynności, lecz również w inicjatywie zorganizowania kręgów osób, podzielających jego wrażliwość i zainteresowania, a posiadających możliwość niesienia pomocy potrzebującym w sposób, którego działając w pojedynkę nie mógłby zaoferować. Współczucie dla współbraci z klasztoru, którzy czasami byli nadmiernie obciążeni obowiązkami, oraz dla gości zmęczonych odbytą podróżą, skłoniło go do poproszenia przełożonych zgromadzenia o okazywanie im specjalnych względów. To zrozumienie i dalekowzroczność nie mogły pozostać niezauważonymi, były też doceniane przez innych.

Pobożność! W tym miejscu odnajdujemy ideał, który może wydawać się czymś obcym nawet dla wielu gorliwych chrześcijan dnia dzisiejszego. Jednakże właściwie zrozumiany, jako wypływające z głębi serca zainteresowanie oraz pragnienie rzeczy Bożych, ma takie samo zastosowanie do św. Mikołaja, jak i do wszystkich, którzy na poważnie starają się żyć swoją wiarą. Jeżeli Mikołaj był pobożnym człowiekiem, nie oznacza to, że pozostawał z dala od problemów otaczającego świata, nie był również bezużytecznym członkiem społeczności. Pobożność oznaczała dla niego życie w ścisłej jedności z Bogiem poprzez modlitwę, i na pewno nie skutkowała brakiem zrozumienia dla innych otaczających go ludzi. Ewangeliczny nakaz modlenia się zawsze w taki sposób, aby nie tracić ducha, stał się dla Mikołaja drogowskazem, jak ma postępować, i z całą pewnością odniósł sukces w dążeniu do jego wypełnienia. Musimy jednak pamiętać, że prawdziwa modlitwa nie oddziela nas od innych ani też nie czyni z nas rzeźb pozbawionych życia, które, ze złożonymi mocno dłońmi i gorliwymi sercami, stają się na zawsze częścią jakiegoś nieznanego świata. Prawdziwa modlitwa prowadzi nas zawsze z powrotem do miejsca, w którym umieścił nas Bóg, tak abyśmy mogli żyć stosując się wiernie do dwutorowego nakazu wypływającego z nowego przykazania, jakie dał nam Chrystus. Podczas, gdy miłowanie Boga, którego jednym z przejawów jest modlitwa, stanowi pierwszą z przykazanych nam rzeczy, miłość do bliźniego jest jednak podstawowym nakazem, który mamy wcielać w życie. Mikołaj dobrze nauczył się tej lekcji od swego duchowego ojca, samemu stając się godnym podziwu przykładem, w jaki sposób można ją praktycznie realizować. Pobożność jest tą z cnót chrześcijańskich, która pomagała Mikołajowi w zrozumieniu i ocenie każdej sytuacji oraz w rozpatrywaniu wszystkiego z perspektywy wiary. Modlitwa, rozważanie Ewangelii oraz tajemnicy Boga, nabożne sprawowanie sakramentów, to wszystkie te czynniki, które uformowały w nim zdolność postrzegania świata z tej perspektywy.

Skromność! Bez żadnych wątpliwości św. Mikołaj żył w czasach znacznie mniej skomplikowanych od naszych. Ewangeliczne zaproszenie do życia dniem teraźniejszym, w wolności od trosk o sprawy jutra, było prawdopodobnie o wiele prostsze dla chrześcijan żyjących w XIII stuleciu, niż dla nas samych. Co więcej, wezwanie do ufności w Opatrzność Bożą, która czyni taką wolność możliwą, wymaga odpowiedzi ze strony ludzi wszystkich czasów i narodów. Jednym z celów życia zakonnego, wspieranego przez śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, jest ułatwienie osiągnięcia takiej wolności. Prawda jest jednak taka, że nawet w klasztorze, uwolnieni od trosk, które ciążą na innych ludziach, zakonnicy mogą odnaleźć nowe krępujące łańcuchy, nowe wymagające ochrony dobra materialne, jak również nowe pokusy walczące o zdobycie serc. Aby żyć w sposób skromny i prosty, w celu osiągnięcia prawdziwej wolności umożliwiającej miłość Boga i bliźniego, trzeba zdecydować się na podjęcie wysiłku. Samodyscyplina jest środkiem prowadzącym do tego celu. Wypływa z samopoznania oraz z najgłębszych życiowych doświadczeń. Mikołaj przyjmował samodyscyplinę i umartwianie z radością, w sposób zwyczajowo stosowany w jego czasach. Tak też czyni człowiek żyjący w dowolnym miejscu i czasie, gdy odnajduje cel, do którego warto dążyć!

Przyjaźń! Ta niewielka książka nosi tytuł „Święty Mikołaj z Tolentino. Patron dusz czyśćcowych”. Czytając ją do tego momentu można domyśleć się dlaczego jest tak zatytułowana. Duchowa przyjaźń to cecha, która charakteryzuje relacje św. Mikołaja z wiernymi zmarłymi. Prośba – niezwykle dramatyczna i przekonywująca – została do niego skierowana, a on ją spełnił. Zarówno on, jak i zwracający się z prośbą, rozumieli siłę wstawienniczej modlitwy, dlatego też Mikołaj pomagał. Skuteczność modlitwy stała się szeroko znana tak, że inni zaczęli uciekać się do niego w imieniu zmarłych, których darzyli miłością. Jednakże Mikołaj modlił się nie tylko za zmarłych. Odmawiał modlitwę i czynił pokutę za tych, którzy wyznawali mu grzechy – uciekając się czasami samemu, dla ich dobra, do tego, o co ich nie prosił z powodu okazywanej im życzliwości! Może się nam wydawać, że modlitwa za innego to rzecz prosta, może zbyt prosta, tak prosta, że możemy ją przeoczyć, prosta do tego stopnia, że nasza niezdolność w zrozumieniu jej użyteczności napełnia nas wątpliwościami, czy w ogóle warto ją odmawiać – i to zarówno za żyjących, jak i zmarłych.

cdn.

Ks. Michael Di Gregorio OSA

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. Michaela Di Gregorio OSA Święty Mikołaj z Tolentino. Patron dusz czyśćcowych.