Święty Mikołaj z Tolentino. Patron dusz czyśćcowych. Rozdział czwarty

Święty Mikołaj i Maryja

Tradycja utrzymuje, że w 1294 roku aniołowie w cudowny sposób przenieśli dom Najświętszej Maryi Panny z Ziemi Świętej do włoskiego miasta Loreto, gdzie obecnie znajduje się ogromna Bazylika Domu Świętego. Mówi się, że 10 grudnia tego roku, o godzinie trzeciej w nocy św. Mikołaj z Tolentino był świadkiem wspomnianego niezwykłego wydarzenia, które zostało mu ukazane, gdy przebywał w klasztorze w Recanati. W czasie, kiedy modlił się przy klasztornym oknie, ujrzał nagle dom unoszony w powietrzu i począł wykrzykiwać z radością następujące słowa: „Wielki skarb zbliża się od strony morza”. Znajdujący się nieopodal brat przypomniał Mikołajowi, że była to godzina pełnej ciszy, na co ten odrzekł – „postaw swą stopę w miejscu, gdzie ja stawiam moją, a sam to zobaczysz”. Brat ten uczynił, jak mu powiedziano, ujrzał i rozpłakał się, upadając na kolana. Pozostali członkowie wspólnoty, przebudzeni ze snu, przybiegli by dowiedzieć się co się wydarzyło. Oni również ujrzeli to niezwykłe zjawisko, a następnie udali się razem do kościoła, aby podziękować Panu Bogu. Pamięć o tym, co ujrzał Mikołaj, jest przechowywana na fresku znajdującym się na sklepieniu sanktuarium w Loreto, jak również na malowidle w klasztorze w Tolentino.

Wieczny odpoczynek

Był 28 sierpnia 1305 roku, dzień niezwykle doniosły dla braci z Tolentino, w którym obchodzono uroczystość św. Augustyna. Był to również ostatni z dni, w których Mikołaj miał uczestniczyć we wspólnych modlitwach i zasiadać z braćmi przy stole. Zniedołężniałe i osłabione przez ciągłe odprawianie pokuty ciało, opadło z sił i zmusiło go do spędzania czasu w łóżku. Młody brat Giovanni pozostawał ciągle przy jego boku, stając się naocznym świadkiem, który przekazał nam wiele wiarygodnych informacji na temat ostatnich dni Świętego.

Trzeciego września Mikołaj poprosił o umieszczenie znajdującego się w jego celi wizerunku Maryi Dziewicy, bezpośrednio przed łóżkiem. Świadomy, że życie na tym świecie dobiegało końca, zapragnął spędzać tak dużą ilość czasu, jak to tylko było możliwe, na modlitwie i wspominaniu. Jedna z modlitw, cechująca się wielką prostodusznością i szczerością, którą mogło odmawiać tylko dziecko lub święty, dotyczyła możliwości ujrzenia Maryi i św. Augustyna wraz ze Zbawicielem, oraz poznania dnia, w którym Mikołaj miał umrzeć. Dwa dni później brat Giovanni zauważył u Mikołaja ogromną zmianę. Jego twarz rozpromieniła się i wydawało się, że pozyskał jakąś szczególną siłę. Brat usłyszał, jak po raz kolejny kierował swą szczególną prośbę do Maryi, jednakże tym razem z całkowitym przekonaniem i jasnością, że go wysłuchuje i mu odpowiada. Kiedy brat Giovanni zadał pytanie, kiedy według słów Maryi Mikołaj ma umrzeć, ten odpowiedział, że na trzeci dzień po Jej urodzinach.

Dziesiątego września wczesnym rankiem Mikołaj posłał brata Giovanniego, aby sprowadził ojca Angela, który był przeorem, jak również wszystkich pozostałych członków zgromadzenia. Jego pragnieniem było nie tylko otrzymanie sakramentów, lecz także uzyskanie przebaczenia współbraci za wszelkie przykrości, jakich mógł im przysporzyć. Z trudem przychodziło im powstrzymywać emocje, gdy świadomie słuchali ostatnich słów tego szlachetnego i wielkodusznego sługi Boga. Wówczas jeden po drugim podchodzili do łoża, by po raz ostatni uścisnąć jego dłoń i polecić się modlitwom. Przez cały ten czas brat Giovanni odmawiał litanie, których Mikołaj nie miał już siły wypowiadać na głos. W pewnym momencie, tak jak miało to miejsce kilka dni wcześniej, Giovanni zauważył jasny blask otaczający twarz współbrata i usłyszał te słowa: „Widzę Pana Boga mego, w towarzystwie Jego Przenajświętszej Matki oraz mojego ojca św. Augustyna. Pan powiedział mi następujące słowa: «Sługo dobry i wierny, wejdź by dzielić radość twego Pana»”. Wtedy też, po trwającym przez chwilę milczeniu, wzniósł swoje ręce ku górze i wyszeptał słowa: „Panie w ręce Twoje oddaję ducha mego”. Działo się to piątkowego popołudnia, 10 września 1305 roku. Mikołaj miał wtedy 60 lat.

Natychmiast po pogrzebie, ciało Mikołaja zostało umieszczone w grobowcu pod podłogą kaplicy, w której za życia święty miał zwyczaj spędzać wiele czasu na modlitwie. Zgodnie z zeznaniami złożonymi podczas procesu kanonizacyjnego, nad miejscem pochówku znajdował się sarkofag, wykonany najprawdopodobniej z drewna, który posiadał otwory po bokach. Z powodu wielkiej ilości cudów, jakie miały miejsce w wyniku zanoszenia modłów do Mikołaja, około roku 1345, bracia ekshumowali ciało i umieścili nad nim inny sarkofag, tym razem wykonany z bardziej kosztownego materiału. Najbardziej niezwykłe wydarzenie, którego szczegóły nie są z całą pewnością znane, miało miejsce około roku 1443. Według niezmiernie starej tradycji pewien pochodzący z Niemiec brat, który pragnął posiadać cenne relikwie Mikołaja, odciął ręce świętego, aby zabrać je z sobą do klasztoru w Niemczech. Gdy usiłował uciec ręce zaczęły krwawić, powodując u nieszczęsnego brata ogromne wyrzuty sumienia i skłaniając do powrotu do klasztoru, wyznania przeorowi zbrodni, której dokonał oraz błagania o przebaczenie. Bracia z Tolentino podjęli wówczas decyzję, że ciało świętego musi być schowane, ażeby uniknąć podobnej sytuacji w przyszłości. Zostało więc potajemnie pogrzebane w innej części kaplicy, bez pozostawiania śladu miejsca pochówku, podczas gdy ręce świętego zostały zamknięte w srebrnych relikwiarzach i umieszczone wraz z ręcznikiem użytym do zebrania krwi w wielkiej żelaznej skrzyni. Od tego czasu pielgrzymi, którzy przybywali oddać cześć świętemu mogli oglądać jedynie tę skrzynię umieszczoną dla bezpieczeństwa za żelazną kratą. Przez wieki dokładne położenie ciała świętego Mikołaja z Tolentino uległo zapomnieniu i zostało na nowo odkryte dopiero 4 lutego 1926 roku. Sześć lat później ręce oraz doczesne szczątki świętego zostały na powrót umieszczone razem w srebrnej i szklanej urnie, specjalnie przygotowanej na tę okoliczność. Obecnie relikwiom św. Mikołaja, umieszczonym w augustiańskim habicie ze srebrną maską, można oddawać cześć w krypcie bazyliki.

Święty Mikołaj i jego symbole

Dzieła sztuki upamiętniające osobę św. Mikołaja z Tolentino są bardzo liczne. W roku 1999 augustianie z Tolentino, starając się zgromadzić reprodukcje wielu malowideł świętego znajdujących się w kościołach i muzeach zarówno na terenie całych Włoch, jak i w innych krajach, zlecili wykonanie ogromnego kompendium, zawierającego na 284 stronach 211 reprodukcji dzieł sztuki przedstawiających św. Mikołaja, zatytułowanego „San Nicola da Tolentino e Le Marche, culto e arte” (św. Mikołaj z Tolentino i regionu Merche, kult i sztuka). Przewracanie stron takiej książki ujawnia wagę, jaką artyści przywiązywali do symboli przedstawiających nie tylko Mikołaja, lecz również świętych w ogólności. Jest kilka symboli związanych ze św. Mikołajem i nie zawsze są używane razem. Zaliczamy do nich symbolizującą niewinność lilię, symbolizujący rozważanie cierpień Chrystusa krzyż, otwartą księgę Reguły św. Augustyna, płomienie czyśćcowe, a czasami również dusze w czyśćcu cierpiące. Jednakże najbardziej charakterystycznym dla św. Mikołaja i prawie zawsze obecnym symbolem stała się gwiazda, czy też może rozpromienione słońce, które pojawia się na jego piersiach, pozostając w wyraźnym kontraście z czarnym habitem. Początki tego symbolu są objaśnione w pierwszej biografii św. Mikołaja, napisanej przez brata Piotra w 1326 roku, kiedy wielu z tych, którzy znali świętego osobiście, pozostawało ciągle przy życiu.

Wyjaśnienie symbolu rozpromienionego słońca odnosi się do ostatnich lat życia Mikołaja. Pewnej nocy po zaśnięciu miał widzenie bardzo dużej, jasno świecącej gwiazdy, która przemieszczała się z miejsca jego narodzin w Castel Sant’Angelo w kierunku Tolentino. W Tolentino zatrzymała się „przed ołtarzem znajdującym się za chórem kaplicy, która w tamtym czasie była skierowana frontem do klasztoru, gdzie Mikołaj miał w zwyczaju odprawiać poranną Mszę świętą i przez długie godziny czuwać na modlitwie w ciągu dnia, a czasami nawet w nocy; wydawało mu się, że wielu ludzi różnych krajów i języków gromadziło się w tym samym miejscu, aby ujrzeć to niezwykłe widowisko!”

Sen ten pojawiał się ponownie, by po pewnym czasie nawiedzać go prawie każdej nocy. Wprawiło to Mikołaja w takie osłupienie, że w końcu zdecydował się zwrócić do innego członka zgromadzenia, którego bardzo cenił, z zapytaniem, co to może oznaczać. „Gwiazda ta symbolizuje twą świętość, bracie Mikołaju; nie mam żadnych wątpliwości, że miejsce, w którym się zatrzymuje wskazuje, gdzie kiedyś spocznie twoje ciało; z powodu wielu cudów, które zostaną dokonane, zewsząd przybędą ludzie, którzy nie znali cię za życia, aby czcić miejsce twego pochówku”.

Mikołaj nie przywiązywał wielkiej wagi do objaśnienia współbrata i powiedział mu o tym. „Odejdź mój bracie, nie myśl o mnie w tak podniosły sposób; zawsze bowiem byłem tylko sługą Boga. Pan będzie mi musiał objaśnić ten sen, jeśli ty wcale go nie zrozumiałeś”.

Jednakże wszystko działo się nadal w ten sam sposób. W rzeczy samej, kilka dni później, gdy wchodził do kaplicy, gwiazda powoli wyprzedziła go w drodze do ołtarza i pozostała tam aż do momentu, gdy zakończył modlitwy. Ponieważ zdarzało się to każdego dnia, zaczął myśleć, że gwiazda naprawdę jest znakiem od Boga, znaczenia którego nie potrafi jeszcze wyjaśnić. Dopiero w ostatnich dniach życia z wielką pokorą zdecydował się poprosić braci, aby byli tak uprzejmi i pochowali go w tym miejscu kaplicy, gdzie pojawiała się gwiazda. W tamtym też miejscu go położono, a w 1926 roku odnaleziono szczątki.

cdn.

Ks. Michael Di Gregorio OSA

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. Michaela Di Gregorio OSA Święty Mikołaj z Tolentino. Patron dusz czyśćcowych.