Święta Teresa z Lisieux. Doktor Małej Drogi. Rozdział drugi

Mistyczna prostota

„Oto największa ze świętych współczesności!” – św. Pius X.

Moglibyśmy toczyć niekończące się spory o znaczenie tego oświadczenia, gdyby świątobliwy papież nie opisał dwukrotnie powodów swojego szczególnego podziwu dla Świętej z Lisieux. Pewnego dnia ksiądz, próbujący przekonać Ojca Świętego, że w życiu św. Teresy nie było nic nadzwyczajnego, usłyszał następującą odpowiedź: „Ach! To, co w całym jej życiu jest najbardziej niezwykłe, to właśnie jej niesamowita prostota. Zwróć się do teologii!”.

To jest pierwszy z argumentów. Zgodnie z opinią papieża Piusa X, Teresa od Dzieciątka Jezus to wielka święta właśnie dlatego, że jej duchowość jest niezwykle prosta – i, jak dodaje Biskup Rzymu, takie właśnie jest nauczanie Kościoła. „Zwróć się do teologii.” W dzisiejszych czasach musimy przypomnieć sobie tę teologiczną prawdę ponownie.

O drugim aspekcie świętości Teresy, który wywarł wrażenie na tym samym papieżu, możemy wnioskować na podstawie następującego wydarzenia. Ks. prałat de Teil, wicepostulator w procesie kanonizacyjnym, pokazał Ojcu Świętemu list młodej karmelitanki do jej kuzynki, Marii Guerin, która pozwalała, by zwątpienie trzymało ją z dala od Komunii Świętej. W liście tym św. Teresa przestrzega wszystkich wątpiących przed zakusami szatana, „który pragnie odebrać Jezusowi jego ukochane tabernakulum, wiedząc dobrze, że przyniesie mu to zwycięstwo w bitwie o nieszczęsne serce, puste bez jego Pana”. Reakcja Piusa X na te słowa była następująca: okrzyk „Opportunissimo! Oportunissimo!” po przeczytaniu pierwszych fragmentów, a potem – zwracając się do księdza de Teil – „Sprawia mi to wielką radość, musimy zająć się tym procesem najszybciej, jak to możliwe”.

Nadprzyrodzona prostota św. Teresy od Dzieciątka Jezus wraz z jej oświeconą miłością do Eucharystii, w której dostrzega sposób oparcia się diabłu i zaczerpnięcia siły od samego Naszego Pana, są zatem dla św. Piusa X dwoma przyczynami, które sprawiły, że obwołał ją „największą świętą współczesności”. Nauczanie św. Teresy niesie ze sobą lekarstwo na wiele błędów – nawet, jeżeli nie poprawia doktryny w ścisłym tego słowa znaczeniu, odnosi się w każdym razie do towarzyszącej jej metody, w której można znaleźć elementy szkodliwe dla życia duchowego. Dwa przykłady tego rodzaju błędów można znaleźć w sposobie pojmowania istoty życia duchowego, które bardzo często uznawano za niezwykle złożone, oraz w poglądach na mistykę, które nie przyznają Eucharystii należnego jej miejsca.

Z pewnością żaden ze współczesnych świętych nie okazał większej niż św. Teresa od Dzieciątka Jezus obojętności wobec środków, mających prowadzić człowieka do świętości. „Boska winda” nie jest dla niej zwykłą przenośnią, ale doskonałym sposobem wyrażenia prostej koncepcji. Skoro już weszliśmy do windy, nie musimy poświęcać uwagi każdemu ze stopni dzielących nas od celu – wystarczy, że pozostaniemy bezpiecznie wewnątrz niej. Podobnie jest w „małej drodze” św. Teresy: nie troszczymy się o dystans, jaki udało nam się przebyć, a zatem nie interesuje nas, na jakim etapie rozwoju duchowego jesteśmy, które stadium modlitwy udało nam się osiągnąć – naszą jedyną troską jest pozostanie pod Bożą opieką. Cała uwaga jest skoncentrowana na tym, by się nie cofać, ale nieustannie poddawać Naszemu Panu poprzez pokorę, ufność i szczodrze ofiarowaną miłość.

Św. Teresa nie potrafiła czytać książek, które „stawiają przed nami doskonałość jako cel blokowany przez tysiące przeszkód”. Tego rodzaju lektura jest często zniechęcająca dla duszy, budząc wątpliwości, czy możliwe jest pokonanie aż tak wielu prób. Dla św. Teresy nie istnieją bariery dzielące nas od Boga. Niezależnie od etapu rozwoju duchowego – od tego czy dusza walczy jeszcze z grzechem, czy posuwa się naprzód, praktykując cnotę – trzeba zrobić tylko jedno: „jak dziecko poddawać się wciąż bardziej czułym objęciom Boga” poprzez skruchę, ufność i miłość. Kochać nie dbając o samą siebie – na tym polega cudowna prostota św. Teresy. Jedynym zadaniem duszy stąpającej „małą drogą” jest odnaleźć w sobie tę najdoskonalszą prostotę małego dziecka, któremu brakuje rozeznania w czymkolwiek poza własną miłością do Ojca Niebieskiego.

Jest zatem zrozumiałe, że Komunia Święta stanowiła niezwykle istotne źródło inspiracji dla wypełnionego prostą, wszechogarniającą miłością życia św. Teresy. Pierwsza Komunia wyznacza jeden ze szczytów jej życia duchowego. Przypomnijmy sobie teraz poruszający fragment bulli kanonizacyjnej:

„Kiedy tylko posmakowała Chleba Eucharystycznego, poczuła nienasycony głód tego niebiańskiego pokarmu i, jakby natchniona, zaczęła błagać Jezusa – swą jedyną rozkosz – by «wszelka ludzka pociecha stała się dla niej gorzka». Następnie, rozpalona miłością do Chrystusa i Jego Kościoła, szczerze zapragnęła przyłączyć się do karmelitanek bosych, aby poprzez wyrzeczenia i samopoświęcenie «nieść pomoc księżom, misjonarzom i całemu Kościołowi» i zdobyć niezliczone dusze dla Jezusa Chrystusa. Czując zbliżającą się śmierć obiecała, że będąc u Boga nie zaprzestanie swej pracy”. Możemy tu dostrzec całą intensywność miłości, jaką mała Teresa odczuwała wobec Boga, spotęgowaną jeszcze przez doświadczenie Pierwszej Komunii. Właśnie Pierwsza Komunia wydaje się początkiem jej apostolskiej misji i oddania zadaniu uświęcenia stanu kapłańskiego.

Już od najmłodszych lat znajdowała największe upodobanie w częstym zwracaniu się do Boga; nieustannie towarzyszyła jej myśl, że nie wolno jej zrobić niczego, co sprawiłoby choćby najmniejszy ból świętemu Dzieciątku Jezus. Mimo tej wczesnej więzi z Bogiem, św. Teresa żarliwie pragnęła Eucharystii. Komunia Święta polegała dla niej nie tylko na uczestnictwie w życiu Jezusa, ale obecności Naszego Pana w jej własnej duszy. „Jak wspaniale było – mówi – poczuć w sercu pierwszy pocałunek Jezusa… Był to prawdziwy pocałunek miłości. Wiedziałam, że jestem kochana i odpowiedziałam «Kocham Cię i na zawsze oddaję się Twojej miłości». Jezus nie prosił o nic. Nie domagał się żadnych poświęceń. Upłynęło wiele czasu, nim On i mała Teresa dobrze poznali i zrozumieli siebie nawzajem, jednak tego dnia miało miejsce coś więcej, niż tylko spotkanie; było to całkowite zjednoczenie”. Czuła prawdziwie osobową obecność: „Tylko Jezus jest Królem i Mistrzem”. Widzimy, jak Teresa przez całe swoje życie tęskni do Niebieskiego Chleba, który pragnęła przyjmować codziennie.

W dzisiejszym świecie, podobnie jak w czasach Piusa X, zrozumienie tej lekcji jest niezwykle potrzebne. Wiele książek poświęconych życiu duchowemu całkowicie pomija, albo przyznaje drugorzędne miejsce roli, jaką odgrywa w jego rozwoju Komunia Święta. Mogłoby się wydawać, że do osiągnięcia intymnej, dostępnej doświadczeniu i trwałej więzi z Bogiem wystarczą postępy w życiu modlitewnym. Kontemplacyjne zjednoczenie z Bogiem staje się tu głównym celem, z uszczerbkiem dla znaczenia Eucharystii (1).

Gdyby udało się nam lepiej zrozumieć, że Eucharystia jest czymś więcej niż udziałem w łasce; że polega na kontakcie z samą istotą Boga, który stał się Człowiekiem, pozwoliłoby to nam na większe i bardziej doskonałe zjednoczenie z Jezusem w Hostii; zaś dzięki prostocie naszego życia duchowego związek z Nim stawałby się „zjednoczeniem” częściej i w sposób nie zakłócony przez złudzenia. Na tym dokładnie polega nauczanie papieża Piusa X, jest to jednak również nauczanie Tradycji Kościoła katolickiego od czasów apostolskich. Nie można się więc dziwić, że ta, która przypomina nam praktyki sięgające pierwszych wieków Kościoła, nazywana jest przez Papieża Częstej Komunii „największą świętą współczesności”.

Trudno byłoby o bardziej wzniosłą sentencję niż ta, ponieważ ujmuje ona w najprostszych słowach rzeczywistość doskonałej miłości Boga, oderwanej całkowicie od najwspanialszych darów, jakie są nam dostępne w doczesnym życiu – darów wypływających z doświadczalnego poznania boskości. Oczekiwanie życia wiecznego, które pozwoli poznać Boga inaczej niż pośród „nocy wiary”, jest głęboko zakorzenione w duszy św. Teresy. Nie porzuca go w żadnej chwili swego życia – nawet, gdy mistyczna unia z Boskim Oblubieńcem podczas Eucharystii spełnia jej najżarliwsze pragnienie. „Pragnę by przyszedł, ze względu na Jego radość – wyznaje – nie moją własną.”

Ponad wszystko pociągała ją wewnętrzna prostota życia Naszego Pana, opisana w Ewangelii. „Kiedy wyobrażam sobie Świętą Rodzinę – powiedziała – najwięcej dobra budzi we mnie myśl o prostocie ich domowego życia. Jezus jest teraz w niebie, więc mogę jedynie podążać śladami, które po sobie zostawił. Jakże jasne są jednak te ślady! Jakże Bosko wonne! Wystarczy jedno spojrzenie na Ewangelie, a cudowny aromat życia Jezusa dociera do mnie i mówi dokąd mam biec – w najniższe, nie najwyżej położone miejsca! Pozostawiając faryzeusza, by wynosił się nad innych, modlę się jak celnik, choć z pełną ufnością. Najbardziej staram się jednak podążać za przykładem Marii Magdaleny, z sercem poruszonym przez jej niesamowitą, albo raczej przepełnioną miłością zuchwałość, która podbiła również Serce Jezusa”.

W prostocie życia Naszego Pana znalazła św. Teresa wzór, wedle którego kształtowała własne życie, aż do samego końca. „Śmierć pośród miłości, jakiej pragnę, to śmierć Jezusa na Krzyżu.” Przywileje, z których Nasz Pan nie korzystał w swym ziemskim życiu, wydawały się jej bezwartościowe. Zjednoczenie w miłości było jej jedynym celem: „Jezus! Pokochałabym Go tak bardzo! Kochałabym Go jak nigdy jeszcze nie był kochany!”.

Wiemy, że osiągnęła ten cel, ponieważ sama opowiada, jak to zrobiła. „Jedynym sposobem, by poczynić szybkie postępy na ścieżce Boskiej miłości jest zawsze pozostawać kimś bardzo małym. Tak właśnie postępowałam, mogę więc teraz zaśpiewać razem z naszym świętym ojcem, Janem od Krzyża:

«Schylając się nisko, tak nisko,
Sięgnęłam wysoko, wysoko,
I osiągnęłam swój cel»”.

Przemieniające duszę zjednoczenie, życie w komunii z Chrystusem, było niewątpliwie ideałem, do którego dążyła aż do śmierci, czerpiąc inspirację ze swojej wielkiej miłości do Naszego Pana. Zjednoczenie to wydawało się jedynym sposobem odwzajemnienia Jego miłości; najdoskonalszą z możliwych odpowiedzi na jedność, jaką buduje On z nami w Eucharystii. Od samego początku, od dnia Pierwszej Komunii, nadprzyrodzona łaska podpowiadała jej ten okrzyk: „Wiedziałam, że jestem kochana i odpowiedziałam: «Kocham Cię i na zawsze oddaję się Twojej miłości»”.

„O Jezu, pozwól, bym powiedziała Ci, że Twoja miłość sięga szaleństwa! Czegóż możesz oczekiwać w reakcji na to szaleństwo, jeśli nie tego, że moje serce zacznie wyrywać się do Ciebie? Jakże mogłyby istnieć jakiekolwiek granice dla mej ufności? Wiem, że święci czynili rzeczy nieroztropne obok tych wspaniałych, zaś moja nieroztropność polega na wierze, że Twoja miłość przyjmie mnie i uzna za ofiarę; że święci i aniołowie pomogą mi, ukochany Orle, «polecieć do Ciebie na Twoich skrzydłach»… Miłość woła o miłość – moja pragnie wypełnić otchłań Twojej, nie jest jednak nawet kroplą rosy wobec tego morza. Jeżeli mam Cię pokochać, tak jak Ty kochasz mnie, musisz użyczyć mi własnej miłości; inaczej nie odnajdę spokoju”.

Teresa jest świadoma, że udało jej się doświadczyć Boskich prawd i dotknąć Naszego Pana, w którym wszystkie się zawierają; opisuje więc swoje mistyczne przeżycia w następujący sposób: „Jezus nie potrzebuje ksiąg ni doktorów, by być nauczycielem naszej duszy. On, Doktor doktorów, naucza obywając się bez dźwięku słów. Nigdy nie słyszałam jego głosu, a jednak wiem, że mieszka w mojej duszy. Nieustannie prowadzi mnie i inspiruje; pozwala mi dostrzec niewidzialne dotychczas «światełka » dokładnie w chwili, kiedy ich potrzebuję. Najczęściej nie dzieje się to w chwili modlitwy, ale gdy zajmuję się swymi codziennymi obowiązkami”.

Św. Teresa odczuwała w sobie działanie Naszego Pana jako przewodnika i źródła inspiracji w sposób tak silny i wyrazisty, że przypisywała Mu całą swoją cnotę, całą świętość i całe miłosierdzie. „Wiem – powiada – że za każdym razem, kiedy okazuję komuś miłosierdzie, to Jezus działa poprzez mnie i że będę tym bardziej zdolna do miłości wobec moich sióstr, im bliżej się z Nim zwiążę.” Nie oczekuje żadnej nagrody za swe dokonania, bo nie przypisuje żadnego z nich sobie, spieszy jednak dodać, że „On nagrodzi mnie wedle swoich własnych zasług”.

Tak oto widzimy, jak „mała Teresa” dociera do przemieniającego życie zjednoczenia; trwałego „zespolenia” z Jezusem. „Mała” w pejoratywnym rozumieniu tego słowa dla tych, którzy nie potrafili zrozumieć drogi absolutnej prawdy i prostoty, jaką podążała; dla nas jednak na zawsze wielka i tym większa, im bardziej porównujemy jej życie i nauczanie z objawionym w Ewangelii życiem i nauczaniem Naszego Pana. Prostota, jaką okazywał Chrystus w swojej postawie wobec nas dostarcza klucza, który pozwala odczytać duchowość św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Zbyt wielu z nas zapomina o lekcji, jakiej Nasz Pan udzielił Filipowi, gdy ten zechciał ujrzeć Ojca: „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9). Ojciec Niebieski jest nam równie bliski, jak Jego wcielony Syn.

Zstępując na Ziemię i oddając nam swoje ciało jako codzienny Chleb, Nasz Pan pragnął niewątpliwie uczynić łatwiejszym całkowite zjednoczenie z Jego Osobą. Św. Teresa oddała się mu całkowicie na swój prosty, przepełniony miłością sposób, jeszcze przed Pierwszą Komunią. Kiedy jednak Jezus przyszedł do niej w Eucharystii, jej dusza wydała wspaniałe owoce. Teresa „roztopiła się jak kropla wody w potężnym oceanie; Jezus pozostał jej jedynym Królem i Mistrzem”.

Podsumowując, możemy stwierdzić, że geniusz św. Teresy od Dzieciątka Jezus leży w prostocie życia duchowego; szczególnie zaś w jej dążeniu do odnowy prostej, eucharystycznej duchowości z pierwszych wieków Kościoła. Nie jest zaskoczeniem, że wyróżniający się świętością papież ogłosił ją „największą świętą współczesności”; pełna pokory prostota, która ją cechowała, odebrała bowiem niepodważalną pochwałę samego Boskiego Mistrza: „Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18, 4) (2).

kanonik Paul Travert
śp. kapelan klasztoru w Lisieux

(1) Mógł to być problem kilka dekad temu – w czasach, gdy napisano ten artykuł; obecnie jednak mamy do czynienia z takim zaniedbaniem modlitwy i życia duchowego, że niektórych kusić może pewnego rodzaju kwietyzm, sprzeczny z Ewangeliami, teologią, a przede wszystkim prostą, lecz bardzo wymagającą zasadą miłości propagowaną przez św. Teresę. Miłość ta jest doskonałym lekarstwem na typową dla nowoczesności skłonność do subiektywnej introspekcji, sztucznie oddzielającą praktyki modlitewne od ich ostatecznego celu – Naszego Pana w Eucharystii.

(2) Powyższy rozdział stanowi streszczenie artykułu, przedrukowane za zgodą autora, z czasopisma „Sicut Parvuli”. Oryginał zawierał liczne przypisy. Aby ułatwić lekturę, zdecydowaliśmy się z nich zrezygnować.

Powyższy tekst jest fragmentem książki pod redakcją br. Francisa Mary Kalvelage’a FI Święta Teresa z Lisieux – Doktor Małej Drogi.