Święta Rita z Cascii. Patronka spraw beznadziejnych. Rozdział czwarty

Misja pokoju

Miesiące, które upłynęły od czasu, gdy Rita po raz pierwszy zwróciła się z prośbą do sióstr z Cascii wydawały się wyjątkowo długie i męczące. Pogodzenie trudnej rzeczywistości, jaką stanowiła dla niej odmowa, z przekonaniem co do woli Boga w tej kwestii, było dla Rity niezmiernie trudne. Jeśli istniało dla niej jakieś pocieszenie, to znajdowała je w przekonaniu, że uczyniła wszystko, co było możliwe, aby być posłannikiem Bożych zamiarów. Przynajmniej tak wówczas myślała!

Modlitwa Rity stała się teraz w znacznym stopniu przepełniona prośbami o cierpliwość i mądrość, które pozwoliłyby jej poznać co więcej mogłaby uczynić. Pewnego wieczora, gdy była głęboko pochłonięta modlitwą i rozważaniem na szczycie scoglio, uświadomiła sobie nagle, że nie jest sama. Inni przyłączyli się do niej, przeszkadzając w momentach samotności, które tak ceniła. Gdy się obróciła nie zobaczyła jednak natrętnych ludzi, lecz znane twarze jej trzech niebiańskich opiekunów, których obecność przepełniła ją niezwykłym poczuciem spokoju. Przybyli oni w odpowiedzi na jej modlitwy, aby pokazać drogę przez „zakratowaną bramę” klasztoru w Cascii.

Święci zapewnili Ritę, że ścieżka, którą zamierzała podążyć była naprawdę tą właściwą. Postępowała mądrze i bezinteresownie, a jej modlitwy zostały wysłuchane. Bohaterski akt przebaczenia oraz pełne odwagi wysiłki, aby skłonić swych synów do tego samego, nie poszły na marne. Pozostała jej jednak jeszcze jedna rzecz do zrobienia. Darem pokoju, którym zawsze się cieszyła, nawet w najtrudniejszych momentach, miała się teraz dzielić z tymi, którzy zawsze stawiali mu największy opór. Dar który otrzymała, miała teraz obficie rozdawać innym, nie żądając niczego w zamian. To był klucz, który miał otworzyć bramę klasztoru świętej Marii Magdaleny i dzięki któremu miała zostać tam przyjęta.

Nagle Rita znów pozostała sama. Czy były to marzenia senne? Czy wyobraźnia zyskała nagle przewagę nad rzeczywistością? Zastanawiała się czy przypadkiem nie spędzała zbyt wiele czasu na wzgórzu scoglio. Nie pozostał tam żaden ślad po czyjejś obecności, poza silnym przekonaniem Rity co musi teraz uczynić.

Następnego dnia Rita udała się do domu rodziny Pawła. Zaglądanie tam od czasu do czasu stało się jej zwyczajem, tak więc wizyta nie była dla nikogo zaskoczeniem. Od czasu zamordowania Pawła upłynęły już prawie cztery lata, a od śmierci chłopców trzy. Każdy dobrze znał stosunek innych do tej tragedii i miał świadomość zbliżającej się wendety, tak więc te sprawy dawno temu przestały być przedmiotem dyskusji. Wydawało się, że nie miałaby sensu. Jednakże tego dnia Rita na nowo z wielką żarliwością poruszyła ten wątek.

Rita przypomniała zgromadzonym członkom rodziny, że niechęć i zawziętość przez pokolenia wywoływały ból i cierpienie nie tylko ich wrogów, ale również ich samych i tych, których najbardziej kochali. Wystarczająco haniebny był fakt, że wrogość stanowiła grzech przeciwko Bogu. Niemniej jednak, stanowiła ona również obrazę honoru nazwiska Mancini. Na koniec Rita wspomniała o osobistym cierpieniu, które obecnie nasiliło się i wydłużało, spowodowanym odmową sióstr przyjęcia jej do zakonu z ich własnej i nieprzymuszonej woli.

Przesłanie tego rodzaju nie było dla rodziny Mancinich niczym nowym, jednakże tym razem uderzyło w nich z ogromną siłą, której wcześniej nie znali. Pozostawiło ich, jak zapewnili Ritę, głęboko i autentycznie poruszonymi i spowodowało, że obiecali jej zarzucenie pragnienia zemsty i gotowość pojednania ze swymi przeciwnikami – zabójcami Pawła. Poprosili Ritę o podjęcie się roli pośrednika i poinformowanie o tym zobowiązaniu ich przeciwników. Taka reakcja zaskoczyła nawet Ritę. Zrozumiała, że serca rodziny Mancinich zostały poruszone nie tylko przez jej proste słowa, lecz przez coś jeszcze. Gdy ich opuszczała ich wdzięczne wargi wypowiadały imiona Jana, Augustyna i Mikołaja.

Rita nie przywiązywała wielkiej wagi do przyjęcia, z jakim miała się spotkać w domu przeciwników rodziny Mancinich. Wiedziała jedynie, że jest posłanniczką nie tylko w swojej własnej sprawie, ale działa również dla dobra ludzi, tak jak wiele lat wcześniej bardzo często czynili to jej rodzice. Została serdecznie przyjęta przez tę rodzinę, jako że ludzie ci nigdy nie żywili żadnej urazy w stosunku do Rity. W rzeczy samej, wielu z nich odnosiło się do niej ze zrozumieniem i podziwiało jej uczciwość i dobroć. Wysłuchali uważnie tego, co miała do przekazania i byli zdumieni propozycją pokoju, którą przyniosła im od Mancinich. Obiecali rozważyć propozycję, po czym Rita ich opuściła.

Powróciła do nich kilka dni później i usłyszała prośbę o zorganizowanie spotkania z rodziną Mancinich. W wyznaczonym dniu głowy obu rodzin zgromadziły się w jednym miejscu i w obecności Rity objęli się wzajemnie w uścisku pokoju, który potwierdzał ich zdecydowanie do zakończenia wszelkich form odwetu oraz wrogości. Od tego momentu zobowiązali się żyć w przyjaźni. Podpisali na tę okoliczność pisemną ugodę, którą przekazali Ricie, a ta z radością zaniosła ją zakonnicom. Nieco później fresk przedstawiający uścisk pokoju został namalowany na ścianie kościoła św. Franciszka w Cascii (1). Stał się trwałym świadectwem zwycięstwa dobra nad złem i testamentem wdowy, która w duchu przebaczenia zdołała osiągnąć to, co niemożliwe.

Nowe zadanie

Obecnie Rita miała trzydzieści sześć lat. Kiedy w końcu zdołała dostarczyć pisemną ugodę, augustianki były uradowane tym, co się udało osiągnąć i z radością powitały ją w swej wspólnocie. Dotychczas doświadczyła w życiu tak wiele jako żona, matka i wdowa; tylko Bóg wiedział co teraz czekało na nią w klasztorze. Jej wielkie pragnienie zostania zakonnicą zostało zrealizowane. Nie oznaczało to jednak, że wszystko miało się jej teraz z łatwością układać w życiu zakonnym. Przez wiele lat, w sposób szczególny gdy była wdową, Rita przyzwyczaiła się do organizowania spraw swego domu i do podziału czasu i środków w sposób, jaki uznała za stosowny. Teraz oczekiwano od niej, że będzie trzymała się wytycznych innej osoby. Rozkład dnia miał zostać dla niej zaplanowany. Jej wolność i niezależność miały ulec wielkiemu ograniczeniu. Również same zakonnice zdawały sobie sprawę, że pomimo obfitości dobrej woli oraz autentycznego uduchowienia religijnego, zdolność Rity do prowadzenia życia w nowy sposób, będzie musiała być poddana próbie.

Dowód pierwszej i najbardziej znaczącej próby, który tradycja dokładnie nam przekazuje, jest przechowywany nie w bibliotekach dokumentujących dzieła Rity, lecz w przyklasztornym ogrodzie. Przełożona zgromadzenia, pragnąc ocenić zdolność nowej kandydatki do bycia posłuszną, poleciła jej podlewanie martwego pnia nieurodzajnej winorośli. Rita z oddaniem stosowała się codziennie do tego polecenia, aż w końcu ku powszechnemu zdumieniu – a w szczególności zdumieniu przełożonej – winorośl zaczęła kwitnąć, by następnie wydać owoc. Kwitnie ona i wydaje owoc również w dzisiejszych czasach, będąc żywym świadectwem tego, co jest możliwe dla ludzi pełnych ufności.

Czterdzieści lat, które Rita spędziła w klasztorze, nie były jednak przepełnione nadzwyczajnymi wydarzeniami, lecz codziennie powtarzającymi się modlitwą, pracą i jałmużną. Łagodna Reguła świętego Augustyna, którą wspólnota się kierowała, wzywała zakonnice do postrzegania wszystkiego, co wypełniało ich dni, jako wezwania do autentycznej wspólnoty życia, podczas gdy razem poszukiwały większej bliskości Boga. Im bardziej Rita zapoznawała się z augustiańskimi zasadami życia, w tym większym stopniu pojmowała, co konkretnie tak bardzo pociągało ją w życiu zakonnic i mnichów z Cascii od czasów dzieciństwa. W tych, którzy ją otaczali i wraz z nimi, odnajdywała drogę, którą kroczyła ku jedności z Chrystusem. Jednakże nie była to dla Rity całkowicie nowa podróż. Jedynie jej towarzysze podróży mieli się zmienić. Kiedyś byli to jej rodzice, małżonek i dzieci; teraz zaś zakonnice, z którymi miała dzielić swe życie przez następne czterdzieści lat.

Klasztor świętej Marii Magdaleny był w tamtych czasach jednym z czterech żeńskich wspólnot zakonnych w Cascii. Innym był, również augustiański, klasztor świętej Łucji. Trzeci z klasztorów należał do franciszkanek, podczas gdy czwarty zajmowało zgromadzenie benedyktynek. Klasztor świętej Marii Magdaleny również należał kiedyś do benedyktynek, jednakże został on przez nie opuszczony po trzęsieniu ziemi, które miało miejsce na początku XIII stulecia, a następnie przejęty przez zgromadzenie augustianek.

Droga życia, którą podążała siostra Rita została ustanowiona w V wieku przez świętego Augustyna i znalazła swój wyraz w Regule napisanej początkowo dla mnichów, lecz później przystosowanej również na potrzeby wspólnot żeńskich. Została oparta na zasadach życia Ewangelią, charakterystycznego dla pierwszych chrześcijan z Jerozolimy, a którą utrwaliły Dzieje Apostolskie: miłość Boga i miłość bliźniego jako najważniejsze przykazania głoszone przez Pana Jezusa, połączone ze wzajemnym dzieleniem się wszelkimi materialnymi dobrami. Augustyn uważał, że poprzez życie tym głównym przesłaniem ewangelicznej duchowości, sumiennie i w sposób rzeczywisty on i ci, którzy się do niego przyłączyli utworzą prawdziwy Kościół Jezusowy – najbardziej zgodny z wolą Chrystusa. Święty Augustyn założył osobiście trzy wspólnoty klasztorne w Północnej Afryce, jednakże inni mnisi i zakonnice również zaaprobowali Regułę dla wspólnot, które zakładali w Afryce i w całym Cesarstwie Rzymskim. W ten sposób wpływ biskupa z Hippony, jaki wywarł na życie zakonne został zachowany dla potomności, mimo iż klasztory afrykańskie uległy zniszczeniu niedługo po jego śmierci (2).

W XII wieku wiele samodzielnych klasztorów oraz grup wspólnot klasztornych w różnych krajach Europy żyło zgodnie z Regułą świętego Augustyna. W 1244 roku liczne spośród nich, głównie te, które pochodziły z Włoch, zostały zjednoczone jako Zakon Braci Pustelników od świętego Augustyna, znany bardziej pod prostszą nazwą Zakonu Augustianów. Zakon rósł bardzo szybko, tak że był obecny w licznych miastach Półwyspu Apenińskiego, co było odpowiedzią na podjęte wówczas przez Kościół z nową energią wielkie dzieło ewangelizacji. Bracia przybyli więc do Cascii, podejmując się obowiązku opieki nad położonym na stanowiącym wówczas centrum miasta wysokim wzgórzu kościołem świętego Jana Chrzciciela. Następnie, po powstaniu dodatkowych dwóch zgromadzeń augustianek, miasto Cascia stało się ośrodkiem silnego duchowego oddziaływania Reguły tego wybitnego biskupa i mnicha Afryki.

cdn.

Ks. Michael Di Gregorio OSA

(1) W nadchodzących stuleciach postacie obu mężczyzn zostały zakryte innym malowidłem, jednakże postać Rity jako świadka uścisku jest nadal widoczna. Jest to jedno z najwcześniejszych malowideł przedstawiających Ritę, wykonane prawdopodobnie jeszcze za jej życia.

(2) Gdy 76 letni Augustyn leżał na łożu śmierci w 430 roku po Chrystusie, Wandalowie najechali Północną Afrykę, niszcząc tamtejsze Kościoły i rozpraszając wiernych. Ci z nich, którzy uciekli do Europy, przybyli tam ze swą augustiańską wizją życia zakonnego, jak również z bogatą kolekcją pism i kazań Świętego.

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. Michaela Di Gregorio OSA Święta Rita z Cascii. Patronka spraw beznadziejnych.