Skała. Rozdział pierwszy

„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1, 1–3).

Nie istniał jeszcze człowiek, więc nie mógł usłyszeć Słowa Mocy, które uruchomiło akt stworzenia, nie mógł ujrzeć ogromnej eksplozji, która wprawiła wszechświat w ruch, sprawiając, że galaktyki zaczęły rosnąć, obracając w swych wnętrzach płonące gazy.

Nie istniał jeszcze człowiek, więc nie mógł ujrzeć planety, dziś nazywanej Ziemią, w czasie, kiedy powoli stygła – choć jej kruchą skorupę kruszyły tysiące wulkanów – utrzymywana w równowadze przez własny ruch obrotowy, przez Słońce i Układ Słoneczny.

Nie było jeszcze człowieka, więc nie mógł zobaczyć jak powstają minerały i rośliny, jak pojawiają się zwierzęta, najpierw tylko w wodzie, a potem ptaki i gady i ssaki.

To wszystko zostało przygotowane na nadejście tego, któremu Bóg dał życie i którego obdarzył duszą, równocześnie racjonalną i mistyczną. Bóg nakazał ludziom: „Bądźcie płodni i mnóżcie się, abyście zaludnili ziemię. Wszelkie zaś zwierzę na ziemi i wszelkie ptactwo powietrzne niechaj się was boi i lęka. Wszystko, co się porusza na ziemi i wszystkie ryby morskie zostały oddane wam we władanie” (Rdz 9, 1–2) i dał im „wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo” (Rdz 1, 29).

Zostaliśmy stworzeni jako król i królowa, niewinni i doskonali. Ale ponieważ celem naszego życia było służenie Bogu w miłości, musieliśmy otrzymać również wolną wolę, ponieważ miłość nie jest prawdziwa, jeśli nie zostanie ofiarowana dobrowolnie.

Wolna wola był to niebezpieczny dar, jednak bez niego bylibyśmy ledwie robotami czy automatami, Bóg zaś chciał, byśmy byli czymś więcej.

Zaczął nas kusić szatan. Niegdyś był wielkim aniołem zasiadającym u tronu Pana, ale pycha – pragnienie by być takim, jak Bóg, a właściwie by być samym Bogiem – spowodowała jego upadek. Dojrzał okazję, by sprawić abyśmy podzielili jego nieszczęście i subtelnie namówił nas do nieposłuszeństwa i buntu przeciw naszemu Dobroczyńcy. A my, tak jak on przed nami, ulegliśmy pragnieniu by być „jak Bóg”… by stać się naszymi własnymi bogami.

I to był koniec naszego szczęścia, ponieważ szczęście znaleźć można tylko u Boga i w Bogu. To był również początek nieszczęścia, gdyż teraz to my sami staliśmy się dla siebie najważniejsi. Teraz zostaliśmy… egoistami.

I był to kres naszego życia w raju. Od tej chwili czekał nas głód, pragnienie i choroby, zbrodnia, śmierć i rozkład.

***

Ale Bóg był antidotum na wszelką truciznę.

Tak wielka była Jego miłość do nas, że gotów był przyjąć nas z powrotem i to na poziomie wyższym niż przedtem.

Druga Osoba Trójcy Świętej, Słowo, wcieliło się, stało się Człowiekiem i zamieszkało między nami.

Grzechy naszych przodków, nasze własne grzechy i grzechy naszych dzieci – za nie wszystkie Chrystus zadośćuczynił na Krzyżu. W ten sposób otworzył znów przed nami bramy Nieba, gdzie mieliśmy zostać przyjęci nie jako po prostu stworzenia i sługi Boże, ale jako bracia i siostry Chrystusa, a zatem dzieci Boga.

***

Pamięć o utraconym raju pozostała w umysłach ludzi w postaci wielkiej tęsknoty, tęsknoty za kompletnym, doskonałym i nigdy nie kończącym się szczęściem.

Przetrwała ona w mitologii i folklorze wielu ludów, przybierając wiele najróżniejszych form, ale główny nurt pozostawał zawsze ten sam: „Dawno, dawno temu świat był cudowny. Potem nastąpiło coś strasznego i od tamtej pory wszystko jest tak jak teraz. Ale pewnego dnia błogosławione czasy powrócą”.

Z tej przyczyny starożytni Grecy i Rzymianie wierzyli, że kiedyś powtórzy się okres, który nazywali Złotym Wiekiem. Proroctwa sławnych ksiąg sybilińskich starożytnego Rzymu dały inspirację wielkiemu rzymskiemu poecie Wergiliuszowi do napisania słynnej czwartej sielanki, poematu prawdziwie proroczego. Jowiszowi, najwyższemu bogu, urodzi dziecko dziewica Astraea. To dziecko pokona węża i sprowadzi na powrót Złoty Wiek wraz z jego wiecznym pokojem i szczęściem.

Aztekowie z Meksyku wierzyli, że powodem całego nieszczęścia jest to, iż opuścił ich bóg Quetzalcoatl. Ale pewnego dnia powróci. Ze Wschodu.

Wielka chińska saga Meng-tse (Mencius) przepowiadała, że „wielki święty” sprowadzi szczęście z powrotem z Zachodu.

Hindusi z Indii wierzyli w Hinayana – mały statek – który przewozi duszę człowieka przez rzekę do wiecznej rozkoszy. Ale mniej więcej w tym samym czasie, kiedy narodził się Nasz Pan, owo wierzenie zmieniło się w Mahayana, wielki statek. Nie miał on już przewozić pojedynczych dusz, ale zabrać dusze wszystkich ludzi i zawieźć w bezpieczne miejsce.

A w Persji mędrcy przepowiadali narodziny nowego Króla Żydów. Ujrzeli „Jego Gwiazdę” i ruszyli do Judei, aby go odszukać i oddać Mu cześć.

W ten sposób Bóg przygotowywał wszystkich pogan na nadejście Zbawiciela.

***

Żydzi byli „Wybranym Narodem”. Oni i tylko oni podtrzymywali wiarę w Jedynego Boga. I to oni mieli wydać na świat Mesjasza, Namaszczonego, Chrystusa.

Persowie wierzyli w dwóch bogów – dobrego boga Ahura-Mazdę i złego boga, Arymana, obu równie potężnych.

Babilończycy, Asyryjczycy, Egipcjanie, Fenicjanie, Grecy, Rzymianie, Celtowie i Germanie, Awarowie, Hunowie, Tatarzy i Sarmaci wierzyli w wielką ilość bogów i bogiń, a na dobitkę jeszcze w prawdziwą armię półbogów. Nawet bardzo kulturalne ludy oddawały cześć zwierzętom. W Indiach święte były krowy i małpy, w Egipcie, w Babilonii i na Krecie byk. W Egipcie czczony był również kot, poza tym jeden z tamtejszych bogów miał głowę jastrzębia, a inny szakala. Większość pogan ubóstwiała siły natury, byli więc bogowie gromu, wiatru, płodności, lasu, ognia i morza.

Żydzi, czy jak nazywali sami siebie, Dzieci Izraela, doznali prześladowań ze strony Egipcjan.

Ich pierwszy wielki prorok, Mojżesz, uwolnił ich z niewoli egipskiej, a za jego pośrednictwem Bóg dał wybranemu narodowi Dziesięć Przykazań i Prawo, zapisane w wielkich księgach Starego Testamentu. To Prawo narzuciło wielki i ścisły porządek całemu ich życiu.

Żydzi raz po raz popadali w niewolę liczniejszych od nich i silniejszych militarnie narodów. Ale nawet wtedy zachowywali swą wiarę i odmawiali wielką modlitwę, jakiej ich nauczono: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym” (Pwt 6, 4).

Zdarzały się okresy odstępstw, ale za każdym razem prorocy sprowadzali lud z powrotem na ścieżkę prawdziwej wiary. I w swoim czasie Dzieci Izraela odzyskiwały wolność. Ale zawsze mieli nadzieję i modlili się o nadejście Mesjasza, Zbawiciela.

Ich święte Pismo wiele im o nim opowiadało. Prorok Micheasz przepowiedział, że nadejdzie z wieczności i że narodzi się w Betlejem. Wjedzie do Jerozolimy na oślęciu, twierdził prorok Zachariasz. Prorok Izajasz zapowiedział, że ludzie Go nie rozpoznają – że zostanie poprowadzony „jak jagnię na rzeź” i że „w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 5). Przyjdzie z domu Dawida. A sam król Dawid – który żył mniej więcej tysiąc lat przed narodzinami Jezusa Chrystusa – napisał w psalmie dwudziestym drugim o Tym, który zawoła: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Jednak ten psalm kończy się słowami triumfu: „Przypomną sobie i wrócą do Pana wszystkie krańce ziemi; i oddadzą Mu pokłon wszystkie szczepy pogańskie… Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi…”.

cdn.

Louis de Wohl

Powyższy tekst jest fragmentem książki Louisa de Wohla Skała.