Rozdział trzynasty. Święty Augustyn. Jezus Chrystus, cz. 2

W jaki sposób Apostołowie doszli do poznania, że Chrystus jest Bogiem, Królem Wszechświata?

Oto będziemy śpiewać o Chrystusie: „Pan, król wielki nade wszystką ziemią!” (por. Ps 46, 3). Z czego wynika, że głusi są ci, którzy twierdzą, że Pan włada tylko tu, w Afryce. Lecz nie pozwólmy im przypuszczać, że psalmista nie mówi o Chrystusie. Bo któż inny jest naszym Królem, jeśli nie nasz Pan, Jezus Chrystus? On sam jest naszym Królem. A co usłyszeliście w tymże psalmie, w wersie przed chwilą wyśpiewanym? „Śpiewajcież Bogu naszemu, śpiewajcie! Śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie!” (Ps 46, 7). Byście zaś nie sądzili, że ten, którego wychwalacie, ma ograniczoną władzę, Psalmista powiada: „Albowiem królem wszystkiej ziemi Bóg” (por. Ps 46, 8). Lecz jakże może On być Królem wszystkiej ziemi, On, który pojawił się w jednej jej części, w Judei; On, który chodził pośród ludzi, był zrodzony, ssał pierś, wzrastał, jadł, pił, zasypiał i się budził, wstawał, ubierał się; cierpiał męki, został ukoronowany cierniami, zawisł na drzewie, został przebity włócznią, umarł, był pogrzebany? Jakże może On być Królem wszystkiej ziemi? A jednak to, co odnosiło się do pewnego miejsca na ziemi, było cielesne, bo dla cielesnych oczu tylko to jest widoczne; nieśmiertelny majestat został ukryty w śmiertelnym ciele. Jakim wzrokiem możemy zatem dosięgnąć nieśmiertelnego majestatu; jaki wzrok przebiłby się poza cielesność? Jest taki wzrok, wewnętrzny wzrok.

Syn Tobiasza trzymał ojca za rękę, tak że ów, choć pozbawiony cielesnego wzroku, mógł chodzić bezpiecznie. Lecz ociemniały Tobiasz był obdarzony widzeniem duchowym, dzięki któremu nauczył swego syna zasad dobrego życia. Dla tej przyczyny cielesny wzrok syna był czymś niższym, pośledniejszym niż duchowe widzenie ojca.

W podobny sposób Apostołowie, posługując się zewnętrznym wzrokiem, patrzyli na Chrystusa jedzącego w domu Lewiego, pijącego wodę ze studni w Samarii, Chrystusa pojmanego, ubiczowanego, ukoronowanego cierniami, przybitego do krzyża, przebitego włócznią, umarłego i pogrzebanego. Gdy Duch Święty spoczął na Apostołach, swym duchowym okiem rozpoznali Chrystusa jako Boga, Króla Wszechświata. Stąd też zewnętrzny wzrok Apostołów, którym patrzyli na cielesne życie Chrystusa był niższy, pośledniejszy niż ich duchowe widzenie, oświecone przez łaskę, przez którą poznali że Chrystus jest Bogiem, Królem Wszechświata.

Traktaty o Ewangelii św. Jana 13, 3.

Dlaczego Chrystus może przyciągnąć do siebie każdego człowieka?

Co znaczą słowa: „nikt do mnie przyjść nie może, jeśli Ojciec, który mnie posłał, nie pociągnie go” (por. J 6, 44)? Dlaczego Jezus mówi: „jeśli nie pociągnie go Ojciec”? Jeśli mamy być pociągnięci, niechże uczyni to On, o którym jeden z tych, którzy Go kochają, powiedział: „Pociągnij mnie! Za Tobą pobiegniemy do wonności olejków Twoich!” (por. Pnp 1, 3). Natężmy umysły, bracia, i tak dalece jak potrafimy, uchwyćmy to, o czym Pan nas poucza. Ojciec przyciąga ku Synowi tych, którzy w wierzą w Syna, bo uznali, że Bóg jest Jego Ojcem. Bowiem Ojciec zrodził Syna jako równego sobie, tak, że ten, kto to rozważy, a w swej wierze czuje i uznaje, że Chrystus równy jest Ojcu, tym samym przyciągnięty jest w Ojcu do Syna. Ariusz (1) wierzył, że Syn jest stworzeniem; Ojciec go nie pociągnął – bo on, który nie wierzył, że Syn równy jest Ojcu, nie uznał również Ojca. Trzeba zapytać: co mówisz, Ariuszu? Heretyku, o czym ty mówisz? Kim jest Chrystus? Nie jest prawdziwym Bogiem, odpowiada, lecz stworzeniem jedynym w swoim rodzaju, którego uczynił Bóg. Ojciec cię nie pociągnął, bo nie pojąłeś Ojca, którego Synowi zaprzeczasz, twierdząc, że jako taki nie jest Synem, lecz kimś innym, za kogo Go uważasz. Nie przyciągnął cię do siebie ani Ojciec, ani Syn, bowiem Syn jest kimś zupełnie innym, niż sądzisz. Focjusz powiedział: „Chrystus jest tylko człowiekiem, a nie Bogiem”. Jego, który tak wierzył, nie pociągnął ku sobie Ojciec. Lecz jeden z tych, których Ojciec przyciągnął, powiedział: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego” (por. Mt 16, 16). Nie tak jak prorok, nie tak jak Jan, nie jak człowiek wielki i sprawiedliwy, lecz jako jedyny, równy: „Chrystus, Syn Boga żywego”. Spójrzcie, ten został pociągnięty, przyciągnięty przez Ojca. „Błogosławiony jesteś, Szymonie, Bar Jona; bo ciało i krew nie objawiła tobie, ale Ojciec mój, który jest w niebiesiech” (por. Mt 16, 17). To objawienie jest przyciągnięciem przez Boga ku sobie.

Jeśli z bliska pokażesz owcy gałązkę pokrytą świeżym listowiem, podbiegnie ku liściom. Jeśli będziesz trzymał skrzynię z orzechami w obecności dziecka, spróbuje sięgnąć po przysmak. W podobny sposób, Chrystus, który jest Prawdą, nęci duchowe łaknienie wszystkich ludzi szukających prawdy, mądrości, prawości i wieczności.

Traktaty o Ewangelii św. Jana 26, 5.

Dlaczego uczniowie Chrystusa zawsze będą mogli kroczyć w Jego świetle?

Odnośnie tego, czego właśnie wysłuchaliśmy i z uwagą przyjęliśmy, gdy czytano świętą Ewangelię, nie mam wątpliwości, że wszyscy z nas usiłowali to zrozumieć i że każdy z nas, odpowiednio do możliwości, uchwycił co mógł z tych wspaniałych rzeczy, które zostały odczytane (2). A skoro został tu położony chleb słowa, to nikt nie może się skarżyć, że go nie skosztował. Lecz, ponownie, nie mam wątpliwości, że nie ma tu prawie nikogo, kto zrozumiałby całość. A jednak, nawet gdyby nie było tu nikogo, kto mógłby wystarczająco pojąć słowa naszego Pana, Jezusa Chrystusa, odczytane teraz w Ewangelii, skupmy się na nich w swej posłudze, byśmy sprawili, jeśli to możliwe, próbując ich z Jego pomocą, by raczej wszyscy lub wielu zrozumiało to, czym dotąd raduje się garstka.

Myślę, że słowa Pana: „Jam jest światłość świata” (por. J 8, 12) jasne są dla tych, którzy mają oczy widzące to światło, lecz ci, którzy nie mają innego wzroku poza cielesnym, dziwią się temu, co zostało powiedziane przez Pana, Jezusa Chrystusa: „Jam jest światłość świata”. Być może nie ma tutaj nikogo źle rozumującego, kto mówiłby do siebie: „Czyżby więc Chrystus Pan był słońcem, które przez swoje wschody i zachody jest przyczyną dnia?”. Bo nie może tu być źle rozumujących heretyków, którzy tak myślą. Manichejczycy uznali, że Chrystus Pan jest tym właśnie słońcem, widocznym dla cielesnych oczu, widzianym przez wszystkich, nie tylko przez ludzi, ale i przez zwierzęta (3). Lecz prawdziwa wiara Kościoła powszechnego odrzuca to jako fikcję i postrzega jako diabelską naukę: nie tylko z powodu świadectwa naszej wiary, co już jest wystarczające, ale i dlatego, że można to udowodnić za pomocą zwykłego rozumowania. Odsuńmy zatem od siebie ten rodzaj błędu, który Kościół powszechny wyklinał od początku. Nie sądźmy zatem, że Pan nasz, Jezus Chrystus, jest słońcem, które widzimy, jak wstaje na Wschodzie, niknie na Zachodzie, którego bieg zapowiada noc, którego promienie przysłaniają chmury, które krąży po nieboskłonie sobie właściwym ruchem. W Chrystusie Panu nie ma niczego takiego. Chrystus Pan nie jest słońcem, które zostało stworzone, lecz tym, przez którego słońce zostało stworzone. Gdyż „wszystko przez nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1, 3).

To jest zatem Światło, które stworzyło światło słoneczne, kochajmy Je, tęsknijmy i pragnijmy, by Je pojąć; mając Je zaś za strażnika, możemy wreszcie zmierzać ku Niemu i możemy żyć w Nim tak, by nie umrzeć na wieki. W istocie, to jest Światło, o którym wiele wieków temu wypowiedziane zostało w psalmie proroctwo: „Ludzi i bydlęta zbawisz, Panie! Jakżeś rozmnożył miłosierdzie Twoje, Boże!” (por. Ps 35, 7–8). Oto są słowa psalmu świętego, zaskarbcie sobie, co znaczy starożytna mowa świątobliwego męża o Bogu, rozważanym jako Światłość: „Ludzi i bydlęta zbawisz, Panie! Jakżeś rozmnożył miłosierdzie Twoje, Boże!”. Bo Ty jesteś Bogiem, Ty pomnożyłeś miłosierdzie swoje; wielkie Twe miłosierdzie objęło nie tylko ludzi, których stworzyłeś na swój obraz, lecz i zwierzęta, które uczyniłeś podległe ludziom. Ten, który dał zbawienie człowiekowi, ocalił też zwierzę (4). Niech cię nie kłopocze taka myśl względem Pana, twego Boga, o nie, raczej zaufaj i uwierz i nie myśl o tym inaczej. On, który Cię zbawił, ocalił też twego konia i owcę; i choćbyś doszedł do najmniejszego ze stworzeń, choćbyś i myślał o własnym drobiu, wciąż możesz mówić: „Ocalenie przychodzi od Pana” (por. Jon 2, 10), bo Bóg wszystko to ocalił. Jesteś jednak niespokojny, zapytujesz, dziwię się twemu wątpieniu. Czy mógłby zaniechać ocalenia Ten, który zechciał stworzyć? Pan jest zbawieniem aniołów, ludzi, zwierząt: „Ocalenie przychodzi od Pana”. I tak jak żaden człowiek nie bierze się sam z siebie, tak też żaden człowiek nie może sam się zbawić. Stąd najprawdziwsze i najsłuszniejsze jest to, co mówi psalm: „Ludzi i bydlęta zbawisz, Panie”. Dlaczego? Bo „rozmnożyłeś miłosierdzie Twoje, Boże”. Bo Ty jesteś Bogiem, Ty stworzyłeś, Ty ocaliłeś, Ty dajesz istnienie i Ty dajesz zdrowie.

A skoro miłosierdzie Boga tak się rozmnożyło, że zbawieni przez Niego są ludzie i zwierzęta, czy ludzie nie otrzymali od Boga jako Stwórcy czegoś nadto, co nie zostało dane zwierzętom? Czy nie ma żadnej różnicy między żyjącymi stworzeniami, uczynionymi na obraz Boga i żyjącymi stworzeniami, uczynionymi jako podległe obrazowi Boga? (5) Rzecz jasna, jest. Poza tym ocaleniem, które dzielimy wespół z pozbawionymi rozumu zwierzętami, jest też to, czym Bóg nas obdarzył, lecz czego one nie otrzymały. Cóż to takiego? Idźmy za następnymi słowami tego samego psalmu: „a synowie człowieczy w cieniu skrzydeł Twoich nadzieję mieć będą” (por. Ps 35, 8). Dostąpiwszy ocalenia wespół ze zwierzętami, „synowie człowieczy w cieniu skrzydeł Twoich nadzieję mieć będą”. Ocalenie się dokonało, lecz zbawcza nadzieja trwa. Jest ocalenie wspólne ludziom i zwierzętom, lecz jest i takie, którego wyczekują ludzie, którego dostąpią ci, którzy nań oczekują, a którzy w nie zwątpią – nie otrzymają go. Dlatego powiedziane jest: „synowie człowieczy w cieniu skrzydeł Twoich nadzieję mieć będą”. A ci, którzy trwają w nadziei, przez Ciebie są chronieni, by nie zostali pozbawieni tej nadziei przez diabła: „w cieniu skrzydeł Twoich nadzieję mieć będą”. Jeśli mają nadzieję, czego jest to nadzieja i czemuż nie mają jej zwierzęta? „Będą upojeni obfitością domu Twego i strumieniem rozkoszy Twojej napoisz ich” (Ps 35, 9). Jakiż to rodzaj wina godny jest picia? Jakież to wino nie mąci umysłu, lecz nim kieruje? Jakież to wino daje wieczne zdrowie, a nie wpędza w szaleństwo pijaństwa? „Będą upojeni.” Czym? „Obfitością domu Twego i strumieniem rozkoszy Twojej.” Dlaczego tak? „Albowiem u Ciebie jest zdrój żywota” (por. Ps 35, 10). Prawdziwy Zdrój Żywota chodził po ziemi, Zdrój, z którego płyną słowa: „Jeśli kto pragnie, niech do Mnie przyjdzie” (por. J 7, 37). Zważcie na Źródło! Lecz my zaczęliśmy mówić o Świetle i trzymajmy się dotyczącego go zagadnienia, postawionego w Ewangelii. Czytamy, że Pan powiedział: „Jam jest światłość świata”. Stąd powstaje kwestia, by nikt, rozumiejąc to dosłownie, nie wyobrażał sobie tego światła jako słońca; stąd przeszliśmy do psalmu, który rozważając odkryliśmy, że Pan jest źródłem życia. Napój i życie. Powiedziane jest: „u Ciebie jest zdrój żywota”. Dlatego też „w cieniu skrzydeł Twoich nadzieję mieć będą”. A szukając: będą w pełni napojeni ze Zdroju. Lecz mówiliśmy o Świetle. Podążajmy zatem za prorokiem, który powiedział: „albowiem u Ciebie jest zdrój żywota”. I dodał natychmiast: „a w światłości Twojej będziemy oglądać światłość” (por. Ps 35, 10). Bóg z Boga, Światłość ze Światłości. Przez to Światło stworzone zostało światło słoneczne. I to Światło, które stworzyło słońce, Światło, w którym my zostaliśmy stworzeni, zostało zrodzone pod słońcem dla naszego dobra (6). Powtórzę: Światło, które stworzyło słońce, dla naszego dobra zostało pod tym słońcem zrodzone. Nie gardźcie obłokiem ciała, którym Światło zostało okryte, nie po to, by je zaciemnić, lecz złagodzić Jego blask.

Niezawodne Światło, Światło mądrości, przemawiając z obłoku ciała, mówi ludziom: „Jam jest światłość świata; kto za mną idzie, nie chodzi w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (por. J 8, 12). Oto jak On zastępuje cielesne oko wewnętrznym widzeniem! Bo mówi nie tylko: „kto za mną idzie, nie chodzi w ciemności”, lecz dodaje również: „będzie miał światłość żywota”. Tak też wcześniej było powiedziane: „albowiem u Ciebie jest zdrój żywota”. Spójrzcie zatem, bracia, jak słowa Pana współbrzmią z psalmem. Światłość stanowi jedno ze zdrojem życia, a i Pan mówi o „światłości żywota”. Lecz dla zmysłów „światło” i „zdrój” są czymś innym: nasze usta szukają źródła, a nasze oczy światła; gdy jesteśmy spragnieni pragniemy źródła, gdy jesteśmy w ciemności szukamy światła, a jeśli zapragnie się nam pić pośród ciemności, zapalamy światło, by dojść do źródła wody. Nie tak jest z Bogiem: światło i zdrój są w Nim tym samym; On, który jaśnieje dla was, byście mogli widzieć, jest dla was zarazem zdrojem, byście mogli zeń czerpać.

Widzicie zatem, moi bracia, widzicie, jeśli spoglądacie wzrokiem duszy, czym jest to światło, o którym mówi Pan: „kto za mną idzie, nie chodzi w ciemności”. Jeśli podejmiesz całodzienną wędrówkę, słońce będzie ci towarzyszyć od chwili swego wzejścia i opuści cię o zmierzchu tak, że będziesz kontynuował swą podróż w ciemności. Choć nasz Pan, Jezus Chrystus, nie jest dla ciebie obecny w sposób widzialny, On jest cały, wszędzie; jeśli nie odpadniesz od Chrystusa, On nigdy nie pozostawi ciebie.

Traktaty o Ewangelii św. Jana 34, 1–6.

W jaki sposób możemy porównać Chrystusa do słońca?

Słońce jest większe i wspanialsze od gwiazd, ponieważ tylko ono daje dzienne światło. Ponadto, Chrystus przewyższa wielkością i wspaniałością wszystkich świętych i mędrców.

Lecz jest pewna istotna różnica odnosząca się do tego porównania. Otóż, istnieje pewien określony dystans między słońcem a gwiazdami. Lecz o wiele większa odległość dzieli Chrystusa od wszystkich świętych i mędrców.

List 14.

W jaki sposób dziecięce ciało Jezusa wyszło na świat z łona Maryi nie naruszając Jej dziewictwa i jak Chrystus mógł przejść przez zamknięte drzwi?

Istnieje wiele przykładów maleńkich stworzeń obdarzonych wielką siłą. Bóg dał mrówkom i pszczołom lepszy wzrok, niż osłom i wielbłądom. Stwórca uzdolnił maleńkie nasionko figi do tego, by wyrosło na drzewo z wielkimi konarami, a przecież z większych nasion wyrastają mniejsze drzewka. Rozważmy jak Bóg obdarzył osobę ludzką. Potęga wzroku sprawia, że źrenica oka w ciągu chwili ogarnia całe niebo. Jedno miejsce w mózgu umożliwia aktywność wszystkich pięciu zewnętrznych zmysłów. Serce, jako narząd, daje życie wszystkim częścią ludzkiego ciała.

Czy jest więc w tym coś dziwnego, że potęga Chrystusa wyjaśnia Jego narodziny, które dokonały się bez otwierania łona Maryi? Równie dobrze mógł On przejść przez zamknięte drzwi.

List 137.

Jaką miłością możemy kochać Chrystusa?

„Oto wszystko, co jest na świecie: pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota” (por. 1 J 2, 16). Święty Jan wymienia te trzy rzeczy, które nie pochodzą od Ojca, lecz ze świata. „A świat przemija i pożądliwość jego, lecz ten, kto czyni wolę Bożą, trwa na wieki” (1 J 2, 17). Zapytasz: „Dlaczego nie mam kochać tego, co stworzył Bóg? Czego ode mnie chcesz?”. Czy pragniesz ukochać rzeczy doczesne, które przeminą, czy nie kochać świata i po wieczne czasy żyć z Bogiem? Rzeka doczesności pędzi do przodu, lecz nasz Pan, Jezus Chrystus, jest niczym drzewo kwitnące na jej brzegu. Wcielił się, umarł, powstał z martwych, wstąpił do Nieba. Jego wolą było wzrosnąć u brzegów rzeki doczesności. Jeśli porwała cię rzeka i mkniesz prędko z jej nurtem, masz wybór. Równie dobrze możesz utonąć w wodzie lub możesz uchronić się przed strumieniem chwytając się drzewa i ratując swoje życie. Podobnie masz wybór żyjąc w świecie. Równie dobrze możesz kochać ten świat przemijający w czasie lub możesz przytrzymać się Chrystusa i żyć wiecznie z Bogiem. Dla ciebie Chrystus żył w czasie, byś ty mógł być wieczny. Lecz ludzka natura nie kłóci się w Nim z boską, wieczną. Ty zaś narodziłeś się śmiertelny, bo przez grzech przyszła śmierć. Tak to grzech zrodził w tobie śmierć. Chrystus stał się zaś śmiertelny przez miłosierdzie, które odpuszcza grzech.

Kazania na podstawie Pierwszego Listu świętego Jana 2, 10.

(1) Ariusz (256–336) w dziele Uczta zawarł naukę, wedle której Jezus nie był współistotny Ojcu, ale został stworzony w czasie; twierdził, że ani Syn, ani Duch, choć wywyższeni ponad stworzenie, nie są równi Ojcu, który jako jedyny ma sam w sobie pełnię bóstwa; doktrynę Ariusza Kościół potępił na soborze w Nicei w 325 roku.

(2) Homilia na kanwie słów z Ewangelii św. Jana: „I znów odezwał się do nich Jezus mówiąc: Jam jest światłość świata; kto za Mną idzie, nie chodzi w ciemności, ale będzie miał światłość żywota” (J 8, 12). Tekst kazania pokazuje z jakimi – z naszego punktu widzenia oczywistymi – błędami musiał zmagać się Kościół pierwszych wieków, wskazując równocześnie z jaką maestrią, wnikliwą znajomością Pisma Świętego i głębokim wyczuciem treści św. Augustyn konstruował swe kazania, w których wyjaśniał ważne teologiczne treści i udzielał duchowych i moralnych wskazań słuchaczom.

(3) Zwolennicy manicheizmu twierdzili, że absolutne dobro i zło mają naturę kosmiczną, obce im było pojęcie Boskiej transcendencji jaką uznawało chrześcijaństwo, stąd przekonanie manichejczyków, że słońce i księżyc są faktycznymi, nie symbolicznymi, przejawami bóstwa.

(4) Św. Augustyn nie twierdzi, że zwierzęta zostały zbawione tak jak ludzie lub że mają nieśmiertelną duszę, ale wskazuje, że Chrystusowe Odkupienie, skoro jest aktem Boga, obejmuje sobą całe stworzenie.

(5) Tzn. człowiekowi.

(6) W ten sposób św. Augustyn oddaje tajemnicę Wcielenia, równocześnie „obłok ciała”, o którym dalej mowa nie oznacza, że ciało Chrystusa było pozorne.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Święty Augustyn. 101 pytań i odpowiedzi.