Rozdział trzynasty. O Komunii Świętej

„A chleb, który ja dam, jest ciało moje na żywot świata” (J 6, 52).

Kto by się mógł domyśleć, że Jezus Chrystus da ludziom Ciało swoje na pokarm i Krew swoją za napój, że miłość Jego ku stworzeniom będzie tak wielką! O miłości i dobroci nigdy niesłyszana i niepojęta! Zbawiciel świata przy Wcieleniu ukrył swe Bóstwo i bardzo się wyniszczył. Ale w Sakramencie Ołtarza jeszcze większe okazuje wyniszczenie i upokorzenie, bo ukrywa także swe człowieczeństwo pod przymiotami chleba i wina. Żaden sakrament nie może równać się Eucharystii. Prawda, że przy chrzcie stajemy się dziećmi Bożymi i otrzymujemy prawo do Królestwa niebieskiego; pokuta leczy rany duszy i przywraca człowiekowi utraconą przyjaźń Bożą; w Sakramencie Ołtarza przyjmujemy do serc naszych samego dawcę wszelkich łask. Jezus Chrystus umiłował ludzi aż do końca i wstąpiwszy do nieba, nie opuścił nas wcale na ziemi i nie zostawił w sieroctwie. Wziął bowiem chleb w swe święte ręce, błogosławił go i zamienił w Ciało swoje; następnie wino przemienił w swą Krew Przenajświętszą i tej cudownej władzy udzielił apostołom i ich następcom, tj. biskupom i kapłanom, którzy po wszystkie dni dokonują tego cudu mocą i słowami Zbawiciela. Jezus Chrystus z miłości ku nam nie opuszcza nas nigdy, mieszka z nami, służy za pokarm, jest naszym towarzyszem i pocieszycielem. Zapewnia nas także uroczyście, że kto pożywa ten Chleb błogosławiony i pije kielich Krwi Jego, żyć będzie na wieki. Kto stroniłby zaś od używania tych tajemnic, nie będzie miał żywota w sobie. Jak wielkie szczęście i zaszczyt dla chrześcijanina, że może karmić się chlebem anielskim! Mało jednak ludzi pojmuje owo szczęście!… Gdybyśmy rozumieli, co znaczy przyjmować Jezusa Chrystusa, staralibyśmy się gorliwiej zasłużyć na to szczęście. W obecnej nauce przypomnę wam i wyjaśnię, jaka to wielka łaska, że możemy w Komunii Świętej przyjmować do serc swoich na mieszkanie Pana Jezusa i jakie korzyści wynikają dla chrześcijanina z godnej Komunii Świętej.

Pierwszym warunkiem do godnego przyjęcia tego sakramentu jest czystość sumienia, którą otrzymujemy w sakramencie pokuty, zrobiwszy dokładny rachunek sumienia po wezwaniu na pomoc Ducha Świętego, wyznawszy dalej wszystkie grzechy wraz z okolicznościami, które zmieniają rodzaj i ciężkość grzechu. Naturalnie ze szczerą i dokładną spowiedzią musi się łączyć serdeczny żal i mocne postanowienie poprawy. Z czystym sumieniem niech łączy się gorące pragnienie przyjęcia Pana Jezusa, podobne do tego, z jakim mędrcy szukali Mesjasza w żłóbku albo jak pragnęła Matka Najświętsza i święta Maria Magdalena znaleźć zmartwychwstałego Zbawiciela. Kiedy jeszcze w łonie swej Matki nawiedził Pan Jezus dom Zachariasza, oczyścił Jana Chrzciciela z grzechu pierworodnego i napełnił Duchem Świętym Elżbietę, iż prorokowała, mówiąc: „Skąd mi to szczęście, że Matka Boga przychodzi do mnie”. Większe daleko szczęście spotyka chrześcijanina, gdy przystępuje do Stołu Pańskiego. Staruszek Symeon wziął w swoje ręce w świątyni jerozolimskiej nowo narodzonego Mesjasza i wołał w zachwycie niewypowiedzianego szczęścia: „Teraz umieram w spokoju, bo oczy moje oglądały zbawienie świata”. Komunikujący nie w ramiona, ale do serca bierze Zbawiciela na mieszkanie. Kto pojmie i zrozumie to szczęście!… Pragnął Zacheusz zobaczyć Chrystusa, ale nie mógł, bo był małego wzrostu, a zewsząd Chrystusa otaczały liczne tłumy; dlatego wszedł na drzewo figowe. Zobaczył go Pan Jezus i rzekł doń: „Zacheuszu, zstąp szybko, bo dziś potrzeba mi mieszkać w domu twoim”. A kiedy wszedł w jego progi, wniósł tam wielkie błogosławieństwo i dziwną przemianę sprawił na jego domownikach. Kiedy był w domu św. Piotra, uleczył jego świekrę z gwałtownej febry, tak że przed chwilą ciężko chora, mogła teraz z weselem usługiwać do stołu. Niewiasta, cierpiąca krwotok, mówi do siebie: „Gdybym tylko mogła dotknąć się kraju szaty Jego, będę uzdrowioną”. I rzeczywiście, gdy przechodził Zbawiciel, rzuciła się do Jego stóp i odzyskała zupełnie zdrowie. A co spowodowało wskrzeszenie zmarłego Łazarza, spoczywającego już cztery dni w grobie? To, że przyjmował często u siebie Pana Jezusa, który za to miłował go i zapłakał na jego grobie.

Jedni nieszczęśliwi prosili Chrystusa o życie, inni o zdrowie ciała i nikt nie odszedł z próżnymi rękami… Kto pojmie szczęście i zaszczyt chrześcijanina, który przyjmuje Jezusa Chrystusa do swego serca i staje się przez to poniekąd małym niebem i wielkim bogaczem?

Dlaczego bardzo wielu chrześcijan o tym nie pamięta, dlaczego gardzą i szydzą sobie z tych, którzy zbliżają się do Stołu Pańskiego? O! Bo ci ludzie nigdy nie zakosztowali, jak wielkim szczęściem dla stworzenia jest łączyć się jak najściślej ze swoim Bogiem! O Boże, kto wysłowi szczęście chrześcijanina, który swojego Stwórcę przyjął na mieszkanie do serca! Z jaką czcią powinni być domownicy dla tego człowieka, który stał się przybytkiem Zbawiciela!

Spytacie mnie może: Dlaczego Kościół nakazuje przynajmniej raz do roku przyjmować Komunię Świętą, dlaczego z własnej woli nie idą ludzie do Stołu Pańskiego, choć to tak wielkie szczęście? Przykazanie to nie odnosi się do dobrych chrześcijan, ale do obojętnych i niedbałych o zbawienie swej duszy. W początkach Kościoła za największą karę uważano, gdy komuś odmówiono tej łaski. Wówczas wierni codziennie na Mszy Świętej komunikowali. A teraz dusza obumiera z głodu, bo katolicy bardzo rzadko karmią się chlebem niebieskim. Dla ciała, które stoczą robaki, ludzie czynią wszystko; zaś z duszą nieśmiertelną, stworzoną na obraz Boży, obchodzą się bardzo okrutnie. Widział Kościół tę obojętność, bolał nad ślepotą wielu swych dzieci i pod grzechem nakazał niegdyś trzy razy do roku przyjmować Komunię Świętą: na Boże Narodzenie, Wielkanoc i Zielone Święta. A kiedy obojętność coraz bardziej się wzmagała, nakazał to czynić raz do roku koło Wielkanocy. O jak zaślepiony chrześcijanin, iż go musi Kościół skłaniać przykazaniami do szukania prawdziwego szczęścia! Kto by na sumieniu nie miał żadnego innego grzechu, prócz zaniedbania spowiedzi i Komunii wielkanocnej, pójdzie na potępienie. Niestety, wielu niedbałych chrześcijan, którzy może od wielu lat stronią od sakramentów świętych, udają spokojnych i zadowolonych. Kiedyś otworzą im się oczy, zobaczą, iż są w strasznej niewoli szatana, przejrzą i zbudzą się z letargu duchowego, kiedy do drzwi zapuka nieubłagana śmierć, kiedy czart już nie pozwoli wyrwać sobie ich duszy ze szponów.

Jakie są skutki godnej Komunii? – Na to odpowie każde dziecko, co uczyło się katechizmu. Ona łączy nas z Jezusem Chrystusem, osłabia w nas skłonności do złego, pomnaża łaskę uświęcającą i jest zadatkiem życia wiecznego.

Komunia Święta łączy nas najściślej z Jezusem Chrystusem. I dlatego mówi Zbawiciel: „Kto pożywa Ciało moje i pije Krew moją, we mnie mieszka a ja w nim. Ciało moje prawdziwie jest pokarm i Krew moja prawdziwie jest napojem”. Katolik po przyjęciu Komunii Świętej może powiedzieć ze św. Pawłem, że nie on żyje, ale żyje w nim, działa i myśli Chrystus. Tego szczęścia nie pojmiemy tu na ziemi, zrozumiemy je dopiero w niebie. O Boże, jak bogate stworzenie, kiedy tak cenne przyjmuje dary!

Komunia pomnaża w nas łaski, bo przyjmujemy na mieszkanie Jezusa Chrystusa, Dawcę i Źródło łask. I rzeczywiście, kto się godnie zbliża do Stołu Pańskiego, ożywia w sobie wiarę, poznaje jaśniej prawdy wieczne, lęka się grzechu i utraty Boga. Komunia wzmacnia człowieka, czyni go mężnym w walce, oczyszcza jego zamiary z pobudek niższych, zapala serce miłością ku Bogu i napawa niebiańską rozkoszą. Godnie komunikujący nie lęka się śmierci, ale pragnie połączyć się z Bogiem na zawsze. Wieść o tym jest dlań błogą nowiną.

Komunia osłabia złe skłonności. I nic dziwnego, bo wówczas w żyłach naszych krąży niejako Przenajdroższa Krew Jezusa Chrystusa, który jak najściślej jednoczy się z nami. Przyjąwszy Stwórcę do serca, czujemy smak do rzeczy niebieskich, a gardzimy niskimi i stworzonymi. Czy podobna, aby powstawała w nas pycha, kiedy Jezus Chrystus w nas się wyniszcza i upokarza? Czy będzie czuł taki chrześcijanin pociąg do rzeczy brudnych i nieczystych, gdy ma w sobie Boga najświętszego? Język, serce, cała istota ludzka jest wtedy podniesioną, uzacnioną i uszlachetnioną. Dlatego chrześcijanin po Komunii Świętej nie będzie używał języka do brudnych rozmów, wzroku do nieczystych spojrzeń, ust do wszetecznych pocałunków i nie pozwoli, aby w jego sercu, które przed chwilą było tronem Jezusa Chrystusa, rodziły się lubieżne pragnienia, aby w tym sercu panował grzech i czart. Dusza, doznawszy błogich i czystych uścisków Zbawiciela, już tylko w Nim samym znajduje szczęście i wesele. Chrześcijanin, przyjąwszy Komunię Świętą, chętnie przebaczy, nie będzie do nikogo nosił urazy w sercu, bo ma Tego w duszy, który na krzyżu przebaczał i modlił się za swoich wrogów. Mówił niegdyś św. Bernard do zakonników: „Dzieci moje, jeśli teraz czujecie mniej pociągu do złego, a za to powstaje w was skłonność do dobrego, podziękujcie Jezusowi Chrystusowi, który udzielił wam tej łaski w Komunii Świętej”.

Komunia jest dla nas zadatkiem życia wiecznego, ona zapowiada nam niebo. Im godniej przyjmować będziemy Jezusa Chrystusa do serc na mieszkanie, tym w większej chwale, blasku i jasności powstaną nasze ciała. Pewnej zakonnicy pokazała się po śmierci św. Teresa w towarzystwie Zbawiciela. Pytała więc ze zdziwieniem Chrystusa, dlaczego zjawił się z tą świętą. Na to usłyszała odpowiedź, że św. Teresa ściśle jednoczyła się z Nim w Komunii za życia i dlatego to zjednoczenie i po śmierci nie ustaje. Zaprawdę, żaden dobry uczynek nie doda naszemu ciału tyle piękności i blasku w przyszłym życiu, co Komunia Święta. – A zatem pragnijmy godnie i często przystępować do Stołu Pańskiego, abyśmy stali się uczestnikami tych wszystkich łask i owoców. Św. Katarzyna Genueńska tak łaknęła tego chleba niebieskiego, iż prawie umierała z tęsknoty i miłości, kiedy widziała Hostię świętą w rękach kapłana. Wołała wtedy z zapałem: „Panie i Boże mój, przyjdź do mnie, bo nie wytrzymam dłużej! Przyjdź i zamieszkaj w mym sercu, boś Ty jedynym weselem, jedynym szczęściem i pokarmem mej duszy”.

Z jakim przygotowaniem i usposobieniem powinniśmy przyjmować Ciało i Krew Pańską? Jedno przygotowanie odnosi się do ciała, drugie do naszej duszy. Co do ciała, należy być na czczo, tj. nic nie jeść i nic nie pić od północy. Gdy ktoś ma wątpliwość, że jadł coś lub pił już po północy, niech rano nie idzie do Komunii Świętej, lecz dopiero na drugi dzień (1). Niech na to uważają zwłaszcza kobiety, które czasem biorą do ust pokarm, chcąc się przekonać, czy jest dobry dla dzieci. Może się im czasem zdawać, że nic nie połknęły, chociaż rzecz ma się całkiem przeciwnie.

Należy do Komunii Świętej ubrać się przyzwoicie; niech suknie nie będą ani za bogate, ani brudne lub podarte. W łachmanach może zbliżyć się żebrak, który nie ma innego odzienia. Kto by z niedbalstwa przystąpił do Stołu Pańskiego w brudnym ubraniu, okazałby wielki brak uszanowania względem Jezusa Chrystusa. Włosy niech będą uczesane, twarz i ręce umyte. Tu muszę zaznaczyć, że źle robią te osoby, które przychodzą do kościoła i przyjmują Komunię Świętą w takim stroju, w jakim się idzie na bal lub taniec. Nie mogę pojąć, jak mogą pogodzić Boga upokorzonego ze swą próżnością i przepychem w szatach! Czy nie dziwna byłaby to sprzeczność?

Trzecim przysposobieniem fizycznym jest czystość ciała. Nazywają ten sakrament Chlebem Aniołów dla przypomnienia, że chcąc go przyjąć godnie, należałoby się czystością jak najwięcej zbliżyć do owych duchów niebieskich. I dlatego upomina św. Jan Chryzostom, aby nikt nie pożywał tego Chleba, kto serce swe oddał i uwięził w nieczystym przedmiocie, bo by go surowo ukarał Bóg. Kto w pierwszych wiekach Kościoła zgrzeszył przeciwko tej świętej cnocie, nie mógł przez trzy lata przyjmować Komunii. Za powtórnym upadkiem, kara trwała siedem lat, albowiem grzech ten brudzi duszę i ciało. Wspomniany poprzednio Święty dodaje, że język i ciało człowieka, który przyjmuje Jezusa Chrystusa, powinny być czystsze i jaśniejsze od promieni słonecznych. Z zewnętrznej postawy powinni się domyślać otaczający, że gotujemy się do czegoś wielkiego.

Przyznacie mi, że jeszcze daleko większą ma być czystość duszy u tego, kto pragnie pozyskać łaski obfite w Komunii Świętej. Nasze sumienie powinno być czyste, spokojne, bez grzechu. To przypomniał Zbawiciel, kiedy przed ustanowieniem Najświętszego Sakramentu wstał i umył nogi apostołom. Ten tylko obfite łaski otrzyma w Komunii, kto jest wolny nie tylko od grzechów ciężkich, ale nie ma także przywiązania do lekkich. Również potrzebne jest zupełne zaparcie siebie samego, darowanie uraz, byśmy bez trudności mówili i obcowali z ludźmi, którzy wyrządzili nam krzywdę. Niech nasza dusza będzie tak spokojną, gdy zbliżamy się do Stołu Pańskiego, byśmy byli gotowi umrzeć i stanąć bez trwogi i z ufnością przed trybunałem Jezusa Chrystusa.

Kto nie oczyścił doskonale serca swego i tak idzie do Stołu Pańskiego, niech lęka się kary owego sługi, który bez sukni godowej przybył na ucztę. Albowiem kazał go Pan związać i wrzucić w ciemności. Tak samo postąpi Jezus Chrystus w godzinę śmierci z tymi, którzy Go przyjmują z sercem skalanym grzechami. Nim przystąpi grzeszny do tej uczty niebieskiej, niech się najpierw szczerze wyspowiada, gorąco żałuje i mocno postanowi strzec się nowych upadków. Chociaż grzech powszedni nie bywa powodem świętokradzkiej Komunii, jednakowoż sprawia, że prawie nic z niej nie korzystamy. Poucza nas o tym własne doświadczenie. Tyle razy bowiem zbliżamy się do Stołu Pańskiego, a zawsze jesteśmy jednacy, nie stajemy się lepszymi, bo dopuszczamy się ciągle małych niecierpliwości, szemrzemy w przykrych chwilach, żywimy drobne niechęci do bliźniego. Ciężkich grzechów lękamy się, ale z powodu przywiązania do drobnych upadków nasze Komunie nie przynoszą nam wspomnianych pożytków duchowych. Najmilsi bracia, dołóżmy starania, aby się pozbyć i tych drobnych usterek. Jeżeli mężnie i wytrwale będziemy pracowali nad sobą w tym kierunku, szybkimi krokami będziemy dążyć do nieba. Im bardziej usuniemy się od złego, im nasze serce będzie wolniejsze i czystsze, tym więcej zbliżymy się do Boga, tym więcej i ściślej zjednoczymy się z Panem Jezusem. Do Komunii Świętej idźmy zawsze z czystą intencją, nie dla przypodobania się światu, by nas więcej ceniono lub by nami nie gardzono; nie ze zwyczaju, ale dla przypodobania się Bogu i zbawienia duszy. Gdy idziemy do Stołu Pańskiego, myślmy sobie: Nakazuje nam to Zbawiciel pod utratą wiecznego zbawienia. Komunia wzmocni nas do walki ze złym duchem. Oderwie nas od rzeczy doczesnych, zbliży do Boga, udzieli pokory, cierpliwości, czystości i innych cnót chrześcijańskich. Ona nas ściśle złączy z Panem Jezusem i staniemy się przez to niejako drugim Chrystusem. Gdy często i godnie komunikujemy, myśli, pragnienia i uczynki nasze stają się coraz bardziej podobne do uczynków, myśli i dążeń Zbawicielowych, poczynamy też coraz więcej miłować Boga i współczuć nad nędzą duchową lub doczesną bliźniego i nie przywiązujemy się do świata. Nasz umysł i serce dążą ku niebu i tam przebywają.

Aby godnie przyjąć Komunię Świętą, trzeba mieć żywą wiarę w Przenajświętszy Sakrament, że tu jest rzeczywiście obecny Pan Jezus z Ciałem i Krwią, jako prawdziwy Człowiek i prawdziwy Bóg. Gdybyśmy mieli tę silną wiarę, nie potrzeba by nas zachęcać i namawiać do spożywania Chleba Anielskiego. Następnie trzeba się zbliżać z wielką pokorą, pragnieniem i miłością. Prośmy Matkę Najświętszą, Anioła Stróża i świętych, by pomogli nam jak najgodniej przyjąć Pana. W tym błogim dniu, kiedy mamy przyjąć Boga do swego serca, przyjdźmy wcześniej na Mszę Świętą i słuchajmy jej z większym skupieniem. Nasze serce niech będzie u stóp tabernakulum, niech ustawicznie pożąda i oczekuje tej szczęśliwej chwili, kiedy zamieszka w nim Pan. Nasze myśli niech będą wtedy w niebie, przy Bogu, jakbyśmy umarli dla świata. Ożywiajmy w sobie wiarę, nadzieję i miłość. Odmówiwszy potrzebne akty cnót, zbliżajmy się z wielką skromnością do Pana Jezusa. W tej szczęśliwej chwili niech umysł i serce należą całkowicie do Boga. Nie oglądajcie się na różne strony, niech oczy będą na wpół przymknięte a ręce złożone.

Po Komunii należy skromnie powrócić na swe miejsce i przez chwilę rozmawiać w sercu z Jezusem Chrystusem, a nie odmawiać zaraz Różaniec. Dziękczynienie powinno trwać przez kwadrans. Pewien człowiek, który szedł do Komunii Świętej każdego ósmego dnia, poświęcał trzy dni na dziękczynienie, a trzy na przygotowanie do nowej Komunii. Należy szczególnie prosić o łaski potrzebne dla siebie i dla drugich, bo Pan Jezus wtedy chętnie wysłuchuje. Dobrze jest także zaprosić Matkę Najświętszą, aniołów i świętych, by dziękowali dobremu Bogu za łaski udzielone nam w tej błogiej chwili. Trzeba się wstrzymać niemniej po Komunii od plucia przez jakieś pół godziny (2). Gdy opuścicie Kościół, nie traćcie czasu po drodze na niepotrzebnych rozmowach, lecz wracajcie do domu, pamiętając, że przyjęliście Chrystusa do swego serca. Dobrze by było, gdyby czas na to pozwalał, oddać się przez chwilę pobożnej lekturze i nawiedzić Najświętszy Sakrament, podziękować Bogu za łaski rano otrzymane. Zresztą, kto chce zachować łaskę Bożą przez całe życie, musi czuwać nad myślami, słowami i uczynkami swymi.

Kończąc, powtarzam, że szczęśliwy chrześcijanin, który pobożnie żyje i często i godnie przyjmuje Zbawiciela do swego serca, bo to będzie dlań zadatkiem życia wiecznego. Amen.

Św. Jan Maria Vianney

(1) To za ostre zdanie. Moraliści w tych wypadkach pozwalają przystąpić do Komunii Świętej.

(2) Uwaga. Plucie nie jest grzechem, bo innym przewodem połykamy pokarmy, a innym dostają się plwociny do ust, jak uczą fizjolodzy. Nie ma więc niebezpieczeństwa wyplucia Komunii.

Powyższy tekst jest fragmentem książki św. Jana Marii Vianneya Kazania.