Rozdział trzynasty. Mężczyzna politykiem

To – moim zdaniem – najtrudniejsze połączenie. Być katolickim politykiem. Niesłychanie trudna umiejętność, na którą decydują się tylko ludzie o twardo wyrobionych poglądach, silnym kręgosłupie moralnym i wytrzymałej psychice.

Definicja polityki, która w obecnej realiach trochę śmieszy, to „troska o dobro wspólne”. Cóż jednak, skoro obecnie dobrem wspólnym, rzeczpospolitą, mało kto się przejmuje? Gdzie te czasy, gdy narody cieszyły się panowaniem dobrych, mądrych i sprawiedliwych władców? Kto dziś może powiedzieć z pełnym spokojem, że w danym państwie rządy są sprawowane po chrześcijańsku?

Polska zaznała różnej władzy. Począwszy od królów, którzy potrafili zwyciężać, a jednocześnie troszczyli się o swych poddanych, aż po takich, którzy jedynie używali swojej władzy, a Ojczyznę sprzedali za marne zaszczyty.

Do dobrych królów Polski, choć daleko mu było do ideału, należał Jan III Sobieski. Początkowo wsławił się pełnieniem funkcji hetmana wielkiego koronnego. Sobieski zwyciężył pod Chocimiem Turków, zagrażających wówczas Rzeczpospolitej. Po tym wielkim sukcesie militarnym szlachta zebrana na wolnej elekcji wybrała go na króla Polski. Jego panowanie jest ostatnim wspaniałym okresem w historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polska z Litwą zwyciężały w wojnach z Turkami. Najznamienitszym zwycięstwem Sobieskiego, które rozsławiło go na cały świat, była bitwa pod Wiedniem. Król Polski pokonał wówczas trzystutysięczną armię muzułmanów, a decydujące znaczenie w walce miał atak husarii. Po bitwie Sobieski wysłał list do papieża Innocentego XI ze słowami: „Venimus, vidimus et Deus vincit – Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył”. W zamian za obronę cywilizacji chrześcijańskiej Ojciec Święty nadał Sobieskiemu tytuł „Defensor Fidei – Obrońcy Wiary”. Niestety król ten, z powodu coraz większej degeneracji szlachty i wpływów stronników obcych państw, nie mógł zatrzymać upadku Rzeczypospolitej. Udało mu się jedynie (a może aż?) stworzyć wspaniałą historię, która była powtarzana wśród Polaków pod zaborami „ku pokrzepieniu serc”.

Dobrym władcą, choć posądzanym o „bujanie w obłokach”, był cesarz Otton III. Mając trzy lata, w 983 roku, został królem Niemiec, natomiast w 996 roku został koronowany na cesarza. Był wychowywany przez swą matkę, księżniczkę bizantyjską, przez co przejął z Cesarstwa Wschodniorzymskiego liczne obyczaje dworskie. Charakteryzował się specyficznym – jak na władcę – typem pobożności: prowadził ascetyczny tryb życia, jego marzeniem było zrezygnowanie z korony i rozpoczęcie intensywnej pokuty. Utrzymywał bardzo dobre relacje z państwem Bolesława Chrobrego. Pragnął utworzyć państwo Boże na ziemi – Europa miała się zjednoczyć pod jego przewodem, a podzielona być miała na cztery części: Germanię, Italię, Galię i Sclavinię (Słowiańszczyznę). Otton III uczestniczył w zjeździe gnieźnieńskim w 1000 roku, w czasie którego ustanowił Gniezno metropolią i nałożył Chrobremu na głowę diadem. Zmarł przedwcześnie w 1002 roku, mając zaledwie dwadzieścia dwa lata.

Nieszczęśliwym władcą, pozbawionym swojej ziemi, był bł. Karol Habsburg. Był ostatnim cesarzem Austro-Węgier, panował po Franciszku Józefie I, który do dziś jest przez niektórych w Małopolsce wspominany z sentymentem. Karol nie miał zbyt dużych możliwości, by objawić swój talent polityczny. Jego panowanie miało miejsce w latach 1916–1918, w trakcie I wojny światowej, kiedy to monarchia Austro-Węgierska się rozpadała. Usiłował przekształcić swe państwo w królestwo federacyjne, ale poszczególne państwa były zainteresowane utworzeniem własnych, demokratycznych państw. 11 listopada 1918 roku Karol Habsburg zrezygnował z rządów w państwie, choć nie abdykował. Usiłował odzyskać władzę na Węgrzech, ale nie został tam dobrze przyjęty. W późniejszych latach żył w bardzo złych warunkach materialnych, ponieważ demokratyczna Austria znacjonalizowała ziemię królewską, z której Karol dotąd czerpał dochody. Decyzją Wielkiej Brytanii i Francji rodzina cesarska udała się na wygnanie na wyspę Maderę, należącą do Portugalii. Zmarł w wyniku zapalenia płuc 1 kwietnia 1922 roku. W pamięci Polaków zapisał się w różny sposób. Z jednej strony, szczególnie w dawnej Galicji, był odbierany pozytywnie. Według niektórych biografów Jana Pawła II, polski papież otrzymał swe świeckie imię – Karol – właśnie na cześć cesarza, którego żołnierzem był ojciec przyszłego biskupa Rzymu. Z drugiej jednak strony polscy legioniści, z których wielu wywodziło się z partii socjalistycznej, w piosence Przybyli ułani pod okienko w jednej ze zwrotek śpiewali: „Z Drezdenka pojedziem do Tyrola, / Powiesić, powiesić psa Karola”. Dla nich cesarz Karol uosabiał jednego z zaborców.

Prowadząc życie bardzo pobożne i skupione na Bogu, ostatni cesarz Austro-Węgier osiągnął wysokie szczyty doskonałości chrześcijańskiej. Karol Habsburg został beatyfikowany przez Jana Pawła II 3 października 2004 roku.

Polityk to również osoba, która czasem musi wybierać tzw. mniejsze zło. Mając do wyboru destabilizację państwa i zagrożenie milionów obywateli a stracenie kilku szaleńców, musi – niestety – zdecydować się na drugą opcję. Taką postacią był niewątpliwie gen. Francisco Franco, bohater nie tylko Hiszpanii, ale całej Europy.

Był jednym z najmłodszych generałów armii hiszpańskiej, gdy rozpoczęły się w Hiszpanii krwawe prześladowania katolików, niszczenie kościołów i zabytków, profanacje grobów, a także całkowity rozkład państwa i zagrożenie ze strony partii komunistycznej, inspirowanej i finansowanej z Kremla. Działo się to wkrótce po obaleniu monarchii i proklamowaniu republiki. Do rządów dostały się lewicowe ugrupowania, wielu polityków było przesiąkniętych marksizmem-leninizmem. Gen. Franco wraz z podporządkowanymi sobie oddziałami rozpoczął wojnę domową, która miała miejsce w latach 1936–1939. W jej wyniku komuniści zostali pokonani, a Hiszpania przetrwała jako kraj katolicki. Niestety, mając tak wielkie dzieło do spełnienia, Franco musiał iść na pewne kompromisy. W czasie wojny domowej czynnie wspierali go Hitler i Mussolini (gwoli ścisłości trzeba wspomnieć, że republikańską stronę popierał i finansował Stalin). Jednakże w czasie II wojny światowej Franco zajął stanowisko neutralne.

Warto przytoczyć treść testamentu generała: „Hiszpanie! W chwili gdy przychodzi mi złożyć życie w ręce Najwyższego i oddać się bezapelacyjnie pod Jego osąd, proszę Boga o to, by zechciał mi łaskawie dozwolić korzystać ze swej obecności, albowiem pragnąłem żyć i umrzeć jako katolik. W imię Chrystusa szczycę się tym i zawsze było to moją wolą, że jestem wiernym synem Kościoła, na łonie którego dokonam żywota. Wszystkich proszę o wybaczenie, podobnie, jak sam wybaczam z całego serca tym, którzy okazali się moimi wrogami, jakkolwiek ja sam za takich ich nie uważałem. Wierzę i chciałbym, aby tak było, iż nie można wśród nich znaleźć nikogo oprócz wrogów Hiszpanii, którą kocham do ostatniej godziny i której obiecałem służyć do końca życia, a ten, jak wiem, jest już bliski (…). Pamiętajcie, że wrogowie Hiszpanii i cywilizacji chrześcijańskiej nie śpią. Czuwajcie zatem i Wy i przedkładajcie najwyższy interes ojczyzny i ludu hiszpańskiego nad jakiekolwiek plany osobiste (…). W chwili, gdy zbliża się moja ostatnia godzina, chciałbym połączyć w jedno takie słowa, jak Bóg i Hiszpania, oraz wszystkich Was wziąć w ramiona, by stojąc u progu śmierci, po raz ostatni wznieść z Wami okrzyk: Naprzód Hiszpanio! Niech żyje Hiszpania!”.

Generał Franco zmarł 20 listopada 1975 roku. Wybitnym przedstawicielem życia publicznego, choć nie politykiem par excellence, był sługa Boży Stefan kardynał Wyszyński, uważany przez niektórych za ostatniego interrexa Rzeczypospolitej. W czasie II wojny światowej był kapelanem oddziału Armii Krajowej. W 1946 roku otrzymał sakrę biskupią, a już w dwa lata później został Prymasem Polski. W latach 1953–1956 był więziony przez komunistyczne władze. Wówczas powstało jego największe dzieło – Zapiski więzienne, w których nie tylko opisuje rzeczywistość internowania, ale też snuje refleksje na temat wiary i patriotyzmu. W czasie uwięzienia przygotował tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego. Był jednym z ojców II Soboru Watykańskiego. Zmarł 28 maja 1981 roku, jednocząc się w cierpieniu z postrzelonym w zamachu 13 maja Janem Pawłem II. Był przewodnikiem narodu polskiego w trudnych czasach stalinizmu i komunizmu, wskazywał drogę, którą należy kroczyć ku odzyskaniu niepodległości. Wskazywał Maryję jako Tę, na którą wszystko postawił w swoim życiu.

Trudno jest być politykiem, który nie idzie na kompromisy, a w swoim postępowaniu chce być krystalicznie czysty. Polityka jest dziedziną życia, która wymaga czasem wyboru „mniejszego zła” po to, by ocalić „większe dobro”.

Kajetan Rajski

***

Ponieważ nie chciałbym być odpowiedzialny za nikogo i zaprawdę nigdy nie będę: ale pozostawiając każdego innego człowieka jego własnemu sumieniu sam chcę z łaską Bożą iść za swoim. Przysięga przeciw własnemu sumieniu byłaby bowiem niebezpieczeństwem potępienia. Jak zaś będzie ze mną jutro, sam nie mogę być pewny. I czy ostatecznie będę miał tę łaskę, żeby działać według własnego sumienia, czy nie, zależy od dobroci Boga, nie ode mnie (św. Tomasz More).

Powyższy tekst jest fragmentem książki Kajetana Rajskiego Prawdziwy mężczyzna… czyli kto?