Rozdział trzeci. Trudności i poprawa zachowania

Miesiąc pobytu w Oratorium nie przyniósł większych zmian; nasz drogi Michał w każdym swoim obowiązku szukał rozrywki. Był cały szczęśliwy, o ile tylko mógł hasać i bawić się, nie myśląc jeszcze wtedy, że prawdziwa radość rodzi się z pokoju serca i równowagi ducha. Lecz oto nagle jego zapał do zabaw zaczął stopniowo opadać. Stawał się nieco zamyślony i przestał mieszać się do zabawy nie będąc do niej zaproszonym. Dostrzegł to chłopiec, który czuwał nad nim, i korzystając z nadarzającej się okazji, pewnego razu powiedział mu:

– Mój miły Magon, od pewnego czasu nie widzę na twojej twarzy zwykłej żywości; może źle się czujesz?

– Ależ nie! Co do zdrowia, czuję się znakomicie.

– Skąd więc ten smutek?

– Ten smutek pochodzi stąd, że widzę moich kolegów uczestniczących w nabożnych praktykach. Gdy patrzę na to jak są radośni, jak się modlą, chodzą do spowiedzi, do Komunii, to wszystko sprawia, że jestem nieustannie przygnębiony.

– Nie pojmuję jak pobożność innych może cię zasmucać.

– To łatwo zrozumieć: moi przyjaciele, którzy już teraz są porządni, ćwiczą się w pobożności i przez to stają się coraz lepsi; tymczasem ja, który jestem łobuzem, nie mogę ich naśladować. I to budzi we mnie wyrzuty sumienia i wielki niepokój.

– Ach! Jaki z ciebie dzieciak! Jeśli szczęście twoich kolegów wzbudza w tobie zazdrość, to któż ci przeszkadza wziąć z nich przykład? A jeżeli masz wyrzuty sumienia, to czy przypadkiem nie powinieneś się ich pozbyć?…

– Pozbyć się ich… pozbyć… łatwo powiedzieć! Gdybyś był na moim miejscu, też powiedziałbyś, że…

A spuszczając głowę ze wzruszenia i złości, uciekł do zakrystii.

Jego przyjaciel pomknął za nim, a dopadłszy go zapytał:

– Mój drogi Magon, dlaczego uciekasz? Powiedz co cię gryzie. Kto wie, może będę mógł wskazać jakiś sposób by ci ulżyć?

– Racja, tylko, że jestem w poważnych tarapatach.

– Jakie by nie były twoje tarapaty, zawsze jest sposób, żeby się z nich wydostać.

– Ale jak będę mógł żyć w spokoju mając wrażenie, że za skórą siedzi mi tysiąc diabłów?

– Nie trać głowy. Poszukaj spowiednika, przed nim otwórz swoją duszę. On ci udzieli wszelkich niezbędnych rad. Jak my mamy podobne zmartwienia, to zawsze postępujemy w ten sposób. I to właśnie dlatego zawsze jesteśmy radośni.

– Dobrze, ale… ale…

Mówiąc to rozpłakał się. Minęło jeszcze kilka dni, a jego przygnębienie przeszło w smutek. Zabawy mu ciążyły; na jego wargach ani śladu uśmiechu, często, kiedy jego koledzy byli razem na rekreacji, wycofywał się w kąt i tam rozmyślał, zastanawiał się, czasem płakał.

Dowiadywałem się na bieżąco o jego postępach. Pewnego dnia kazałem go zawołać do siebie na rozmowę.

– Mój drogi Magon, chciałbym żebyś sprawił mi przyjemność i nie chcę, abyś mi odmówił.

– Proszę powiedzieć, odparł śmiało, proszę powiedzieć, jestem gotowy uczynić wszystko cokolwiek ksiądz mi rozkaże.

– Chciałbym, abyś pozwolił mi zostać przez chwilę panem twojego serca i abyś mi wyjaśnił przyczynę tego przygnębienia, które cię zadręcza od kilku dni.

– Tak, to wszystko prawda, co ksiądz mi mówi, ale jestem zrozpaczony i nie wiem co robić…

Na te słowa wybuchnął szlochem. Pozwoliłem mu się nieco uspokoić, a w końcu łagodnym tonem zwróciłem się do niego.

– Jak to! To ty jesteś kapitanem Michałem Magon, wodzem całej bandy z Carmagnoli? Co z ciebie za kapitan! Nie jesteś nawet w stanie znaleźć paru słów, żeby powiedzieć co niepokoi twoją duszę.

– Chciałbym bardzo, ale nie wiem od czego zacząć. Nie potrafi ę tego wyjaśnić.

– Powiedz mi tylko jedno słowo, a resztę ja sam dopowiem.

– Moje sumienie jest w zamęcie.

– To wystarczy; wszystko zrozumiałem. Potrzebowałem byś mi powiedział to słowo, żeby móc powiedzieć resztę. Na razie nie chcę wchodzić w sprawy twojego sumienia. Jedynie wyjaśnię ci w jaki sposób doprowadzić wszystko do porządku. A zatem posłuchaj. Jeśli problemy twego sumienia zostały w przeszłości uregulowane, to zwyczajnie przygotuj się do dobrej spowiedzi, w której przedstawisz grzechy, jakie popełniłeś od ostatniej dobrej spowiedzi. Jeśli, ze strachu lub jakiegokolwiek innego powodu zataiłeś coś podczas spowiedzi, lub jeśli uważasz, że któraś z nich nie spełniała nieodzownego warunku, to wyznaj grzechy ponownie od czasu, kiedy twoja spowiedź była z pewnością dobra. Powiedz wszystko cokolwiek mogłoby obciążać twoje sumienie.

– To właśnie jest najtrudniejsze. Jakże będę mógł przypomnieć sobie wszystko, co wydarzyło się od tylu lat wstecz?

– Możesz wszystko uporządkować, to bardzo łatwe. Powiedz tylko spowiednikowi, że masz do naprawienia coś, co dotyczy twojego przeszłego życia. Wtedy on dokona przeglądu wszystkich drobnych spraw, w taki sposób, że nie pozostanie ci nic innego, jak odpowiadać „tak” lub „nie”, i ile razy ta bądź inna rzecz ci się przydarzyła.

cdn.

Św. Jan Bosko

Powyższy tekst jest fragmentem książki św. Jana Bosko Michał Magon. Dziecko ulicy.