Uroczystości Bożego Narodzenia trwały przez dwanaście dni aż do święta Trzech Króli, choć w wielu częściach kraju mówiło się o „dwudziestu dniach gwiazdki”. W każdym razie tych dwadzieścia dni wypełnionych było zabawą i świętowaniem. Popularny dwuwiersz najlepiej oddaje uczucia zwykłego człowieka w tym okresie:
„Wysławiajmy świętego Szczepana,
w jego dzień nie ma postu do rana!”
Wygląda na to, że pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem Matki Bożej Gromnicznej przypadał tylko jeden ponury dzień – dzień Świętych Młodzianków upamiętniający rzeź niewiniątek. Nawet jeśli „mały biskup” prowadził tego dnia swoje zastępy ulicami miasta, to i tak wszędzie uważano tę datę za pechową. Nikomu nie przyszłoby nawet do głowy brać w tym dniu ślub, kupować albo zakładać nowe ubranie, ani w ogóle rozpoczynać jakieś nowe przedsięwzięcie. Koronacja Edwarda IV została nawet specjalnie przełożona, aby nie przypadła właśnie dwudziestego ósmego grudnia. Dzieci też nie mogły uważać tego dnia za szczególnie radosny: „istniał zwyczaj, który jest wciąż żywy w niektórych częściach kraju, sprawiania dzieciom chłosty w dzień Świętych Młodzianków, tak, aby lepiej wrazić im w pamięć urządzoną przez Heroda rzeź niewiniątek, a jednocześnie pokarać je za ich okrutności…”.
Poza tym jednym wyjątkiem świąteczne dni następowały jeden po drugim – dzień świętego Szczepana, święto Obrzezania (nazywane w Szkocji Singene’en, bo czczono je odśpiewując wyjątkowo wiele kolęd, a poza tym według ludowych wierzeń tego dnia nawet pszczoły śpiewają w swoich ulach), dzień świętej Agnieszki, kiedy to dziewczęta modlą się o to, aby zdobyć mężów, a w trakcie Mszy świętej, podczas odmawiania Agnus Dei, wprowadzano do kościoła baranka, który to zwyczaj jest nadal kultywowany w niektórych częściach świata w Wielkanocną Niedzielę. Potem następowało święto Trzech Króli, święto Matki Bożej Gromnicznej – dzień, w którym czcimy w kościołach Maryję i kiedy to możemy się znowu przekonać, jak wielką rolę w świętowaniu odgrywają światła, latarnie, świece i ognie, no i oczywiście dzień świętego Walentego – święto zakochanych, które przetrwało w zdegenerowanej formie praktycznie do naszych czasów.
Ostatnim zrywem świątecznej radości były zapusty. W poniedziałek poprzedzający środę popielcową (zwany po angielsku Callop Monday od spożywanej tego dnia potrawy) wykańczano mięso i bekon, których nie wolno było jeść w Wielkim Poście. Podobnie wykorzystywano jajka podczas świątecznej soboty przypadającej w tygodniu poprzedzającym Popielec. W ostatni wtorek karnawału zjadano inne zakazane podczas postu pokarmy. Rankiem tego dnia rozlegał się dźwięk dzwonu stanowiący sygnał do rozpoczęcia smażenia naleśników, a kolejne uderzenie wieczorem wyznaczało kres folgowania podniebieniu. Dźwięk dzwonów wzywał wiernych do spowiedzi i oczyszczenia się przed nastaniem Wielkiego Postu.
Sylwester
W sadowniczych regionach Anglii odprawiano tego dnia obrzęd apple-howling (okrzykiwania jabłoni). Chłopcy chodzili od sadu do sadu, otaczali drzewa i wyśpiewali do wtóru piszczałek:
„Korzenie rośnijcie zdrowo, korono wydaj owoc,
módlmy się, by Bóg zesłał nam jabłek moc,
każda gałązko, ródź z nawiązką,
każdy konarze, daj jabłek w nadmiarze”.
Następnie krzyczeli głośno, stukając przy tym kijami w drzewa. Była to zapewne pozostałość jakiegoś pogańskiego zwyczaju, przejętego przez Kościół i przekształconego w święcenie sadów, bo pośród prostych ludzi nadal utrzymywał się trudny do wykorzenienia przesąd, że wiatr wiejący ostatniego dnia roku ma wpływ na obfitość owoców w sadach. Wiatr ze wschodu zapowiadał ponoć dobre zbiory. Kościół ma wiele modlitw w intencji rozmaitych plonów i nie widzę żadnego powodu, dla którego ludzie posiadający sad, drzewka czy krzewy owocowe nie mogliby się pomodlić ostatniego dnia roku o dobre zbiory. Oto przykład modlitwy o obfitość plonów, którą można by odmówić w takiej sytuacji: „Błagam cię, o Panie, ześlij swoje łaski na Twój lud i pobłogosław wszystkie dary tej ziemi, aby po zebraniu mogły zostać miłosiernie rozdzielone na chwałę Twojego imienia!”.
Obrzezanie Jezusa: Nowy Rok
Pierwszy stycznia był dniem wręczania prezentów – mężowie ofiarowywali podarki żonom, chlebodawcy służącym, wierni proboszczom. Poza tym był to czas składania wizyt. „Pierwszego dnia tego miesiąca wręcza się więcej prezentów, niż się ich grzecznie przyjmuje i z wdzięcznością nagradza. Dzieci ku ich nieopisanej radości ubierano w najlepsze fartuszki i ubranka, a potem prowadzono, często z jabłkiem albo pomarańczą nabijaną goździkami w rączce, aby mogły poprosić swoich rodziców chrzestnych o błogosławieństwo”. Miło pomyśleć, że dzień, w którym Chrystus otrzymał swoje imię, może być okazją do uhonorowania właśnie rodziców chrzestnych. W przypadku rodzin z małymi dziećmi dobrym pomysłem będzie zaproszenie chrzestnych na jakąś uroczystość, natomiast dorośli mogą sami złożyć wizytę tak ważnym w swoim życiu osobom albo chociaż napisać do nich list. Przy chrzcielnicy przyjęli oni na siebie ogromną odpowiedzialność, czyż nie jest więc stosowne wyrażenie im w tym dniu naszej wdzięczności?
Święto Trzech Króli, Epifania
W Staffordshire rozpalano tego dnia ogniska „na pamiątkę ognistej gwiazdy, która wskazała Trzem Mędrcom drogę do szopy w Betlejem”. Również w irlandzkich domach światło miało tego dnia ogromne znaczenie. W sicie wypełnionym ziarnem owsa, umieszczano dużą zapaloną świecę otoczoną dwunastoma innymi płonącymi świecami. Jednak motywem przewodnim większości obrzędów tego dnia było wszystko, co wiąże się z godnością królewską i uhonorowaniem trzech mędrców ze Wschodu. Powszechny był zwyczaj obierania na ten dzień króla za pomocą ciągnięcia losów, stanowiący jeden ze sposobów uczczenia tego święta. Z mąki, miodu, pieprzu i imbiru przygotowywano specjalne ciasto, do którego wkładano półpensową monetę. Po upieczeniu krojono je na tyle kawałków, ilu członków liczyła sobie rodzina, pamiętając o dodatkowych porcjach przeznaczonych dla Naszego Pana, Maryi i Trzech Mędrców. Te „nadprogramowe” kawałki ofiarowywano później nieznajomym, najchętniej biedakom. Ten, kto znalazł w swoim kawałku ciasta monetę był ogłaszany królem, sadzany na honorowym miejscu i trzy razy podnoszony na krześle do sufitu. W trakcie tego podnoszenia nowo obrany „król” czynił znak krzyża prawą ręką. Następnie zgromadzeni odśpiewywali kolędę, a król sprawował swoją władzę przez całe świąteczne przyjęcie.
Spróbujcie włączyć tę zabawę do obchodów święta Trzech Króli w katolickim stowarzyszeniu młodzieżowym, szkole czy rodzinnym kręgu. Po krótkim przypomnieniu historii Trzech Mędrców ze Wschodu organizatorzy przyjęcia mogą zastosować się do starego obyczaju i przygotować ciasto z trzema ziarnkami fasoli, symbolizującymi trzech królów. Osoby wybrane w ten sposób będą przewodzić całej zabawie, która powinna się zakończyć wspólnym kolędowaniem i ofiarowaniem biedakom jedzenia odłożonego specjalnie w tym celu.
Święto Matki Bożej Gromnicznej
To jedno z najstarszych świąt ku czci Maryi, które w siódmym wieku w Rzymie ustępowało ważnością jedynie świętu Wniebowzięcia. Tego dnia każdy wierny otrzymywał poświęconą w trakcie Mszy świętej świecę i brał z nią udział w procesji. Procesja miała upamiętniać wyprawę Maryi i Józefa do świątyni, zapalone świece i słowa Symeona, że dziecię, które trzyma w ramionach będzie „światłem objawienia dla niewiernych”. Jakże stosownym symbolem jest więc tu paląca się świeca! „Świeca składa się z wosku i knota, tak, jak dusza Chrystusa była ukryta w jego ludzkiej powłoce, natomiast ogień symbolizuje Bóstwo. Płomień oznacza również macierzyństwo i dziewictwo Maryi, oświetlonej płomieniem miłości”.
Jeśli cokolwiek pozostało jeszcze z Bożonarodzeniowej świecy albo Bożonarodzeniowego pieńka, to resztki te zapalano właśnie drugiego lutego. W obecnych czasach nadal możemy zapalać Bożonarodzeniową świecę i mniejsze świeczki, kiedy tylko rodzina zbierze się razem podczas posiłków, albo po prostu ustawić je przed figurką Matki Bożej.
Ten dzień nazywano również Wives’ feast (świętem białogłów) albo Our Lady’s-churching (Mszą Matki Bożej), co upamiętnia wciąż żywy zwyczaj zabierania tego dnia przez kobiety świec do kościoła, choć oczywiście jest to dla nich wyraz dziękczynienia, podczas gdy w przypadku Maryi było to rytualne oczyszczenie.
Dzień świętego Walentego
Istnieją świadectwa na to, że dzień świętego Walentego był obchodzony na wsiach już w 1446 roku, nikt nie wie jednak, w jaki sposób święty Walenty został patronem zakochanych.
Tego dnia „równa liczba panien i kawalerów zbierała się razem. Każdy ze zgromadzonych wypisywał na kartce papieru swoje prawdziwe lub wymyślone imię, a następnie karteczki zwijano i losowano – chłopcy wybierali spośród losów przygotowanych przez dziewczęta, które z kolei losowały z karteczek wypisanych przez kawalerów. W ten sposób każdy z młodych mężczyzn wybiera swoją walentynkę, a każda panna trafia na swojego kawalera. Kiedy już wszyscy zebrani podzielili się zgodnie z wyrokami losu w pary, mężczyźni wydają bale, ofiarowują swoim wybrankom drobne upominki i przez kilka dni noszą ich bileciki przypięte do rękawa” – stąd pewnie wzięło się powiedzenie, że ten czy tamten „ma serce na dłoni”. W Szkocji nie tylko mężczyźni ofiarowywali prezenty swoim walentynkom – dziewczęta również rewanżowały się upominkami.
To święto było później, i nadal może być, obchodzone w zmienionej formie. Członkowie rodziny czy jakiejś organizacji młodzieżowej mogą ciągnąć losy, tyle że z imieniem świętego, który staje się ich patronem na ten dzień albo na całą oktawę. Jeśli udział w zabawie biorą dzieci, należy opowiedzieć im coś o świętym, który przypadł im w udziale, natomiast osoby dorosłe same powinny zebrać jak najwięcej wiadomości o swoim patronie, aby przez następnych osiem dni mogły naśladować go w życiu codziennym.
Ostatki
Ten ostatni wtorek przed środą popielcową był okazją do powszechnego świętowania, zwłaszcza dla czeladników, nic więc dziwnego, że w tym jednym dniu ludzie starali się pomieścić jak najwięcej przyjemności, których już wkrótce mieli się wyrzec.
W Norwich, i zapewne w wielu innych miastach, odbywała się procesja symbolizująca szybkie zbliżanie się Wielkiego Postu. W 1440 roku, jak podają miejskie księgi, taką procesję poprowadził niejaki John Gladman, znany jako „człowiek zawsze prawdziwy i wierny świadectwu Boga”. Ukoronowany jako król Bożego Narodzenia jechał na przystrojonym odświętnie, bogato i z przepychem koniu, poprzedzany przez grupę dwunastu jeźdźców, reprezentujących poszczególne miesiące roku i stosownie do tego ubranych. Na końcu orszaku, tuż za mieniącym się królem Bożego Narodzenia jechał mężczyzna uosabiający Post, ubrany od stóp do głów w białe płótno i skórki śledzi, na koniu obwieszonym muszlami ostryg – a wszystko to „na znak nadejścia smutku i czasu świętego”. Do procesji przejeżdżającej przez miasto przyłączało się coraz więcej mieszkańców poprzebieranych w najdziwniejsze stroje, „radujących się, wyczyniających igry i harce”.
To, że tego dnia praktycznie w całej Anglii jedzono naleśniki, jest zupełnie zrozumiałe, bo jajka, masło i mleko należało zużyć do końca, zanim rozpoczął się post, a przygotowywanie ciasta, smażenie i przewracanie naleśników samo w sobie było świetną zabawą.
Nic nie stoi na przeszkodzie, aby kontynuować tę tradycję urządzania ostatkowej zabawy. Większość ludzi nie ma bladego pojęcia, dlaczego tego dnia w Anglii je się właśnie naleśniki, a więc przygotowując ten smakołyk na pożegnanie karnawału, wyjaśnijmy krótko pochodzenie tego zwyczaju. Skoro zaś spożywanie mleka, jajek i masła w okresie Wielkiego Postu nie jest już zakazane, możemy włączyć do naszego przyjęcia ceremonialne delektowanie się po raz ostatni tymi rzeczami, których osoby biorące udział w zabawie zamierzają się wyrzec na okres czterdziestu dni – mogą to być słodycze, cukier, papierosy, czy co tylko przyjdzie nam do głowy. W Kencie istniał kiedyś zwyczaj przygotowywania w ostatki dwóch figur i palenia ich na znak, że dobre życie się skończyło i nadchodzą cięższe czasy. My też możemy wyjaśnić podczas takiego karnawałowego przyjęcia istotę Wielkiego Postu i zakończyć zabawę wspólnym udaniem się do spowiedzi.
P. Stewart Craig
Powyższy tekst jest fragmentem książki P. Stewarta Craiga Katolickie zwyczaje w rodzinie.