Rozdział trzeci. Kapłaństwo a małżeństwo

Czy zastanawialiście się kiedyś, drodzy mężowie i żony, że wśród różnorodnych stanów i powołań życia chrześcijańskiego są tylko dwa, dla których Chrystus Pan ustanowił sakrament? Kapłaństwo i małżeństwo. Bez wątpienia podziwiacie liczne towarzystwo zakonów i zgromadzeń, zarówno męskich, jak i kobiecych, które przysparzają Kościołowi tyle dobra i takiej chwały. A jednak, chociaż śluby zakonne – to ceremonia tak wzruszająca i przepełniona głębokim, a nawet oblubieńczo podniosłym symbolizmem, pomimo wylewnej pochwały, jaką Chrystus i Kościół wywyższył dziewictwo i doskonałą czystość oraz pomimo wyróżnienia, jakim cieszą się zakonnicy i zakonnice poświęcający swe życie Bogu i apostolstwu katolickiemu – jak powiadamy – ta profesja zakonna nie jest sakramentem.

Natomiast nawet najbardziej skromne zawarcie małżeństwa, odbyte może w jakimś biednym i odległym wiejskim kościółku lub w prostej i skromnej kaplicy w dzielnicy robotniczej, przez młodych, którzy muszą zaraz wracać do pracy, wobec prostego księdza i w obecności kilkorga krewnych i przyjaciół – to obrzęd ten, pozbawiony ceremonii i ostentacji, jest dokładnie w swej godności sakramentalnej taki sam, jak wspaniałość uroczystych święceń kapłańskich, odbywających się w majestatycznej katedrze, zapełnionej duchowieństwem i świeckimi, łącznie z samym ordynariuszem diecezji, olśniewającym swymi biskupimi szatami. Święte obrzędy małżeństwa, jak wiecie, wieńczą i kończą listę siedmiu sakramentów. Dlaczego jednak Chrystus Pan nadał w swym Kościele takie miejsce kapłaństwu i małżeństwu? Byłoby w istocie nierozważne z naszej strony pytać Stwórcę o powody dla Jego działań i preferencji, i powiedzieć Mu: „Dlaczego tak uczyniłeś?”. Jednak idąc śladami Doktorów Kościoła, a zwłaszcza św. Tomasza, jesteśmy w stanie wyszukać i wyczuć trafność oraz ukrytą harmonię zawartą w Boskiej myśli i woli, tak iż możemy bardziej im zawierzyć i odnaleźć wyższy sens łaski, której dostępujemy.

Gdy Syn Boży stał się człowiekiem, słowo Zbawiciela rodzaju ludzkiego przywróciło pierwotny blask więzi małżeńskiej pomiędzy mężem i żoną, którą ludzkie namiętności strąciły z jej szlachetnych fundamentów. Podniósł On ją do rangi wielkiego sakramentu przez swój związek z Oblubienicą, Kościołem, naszą Matką – owocny dzięki Jego Boskiej Krwi, w której jesteśmy odrodzeni przez słowo wiary i zbawcze strumienie wody. A tym, którzy w Niego wierzą, daje moc, by stali się dziećmi Bożymi: „którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1, 12–13).

W tych wzniosłych słowach Ewangelii św. Jana odnajdujemy podwójne ojcostwo: ojcostwo z ciała – z woli męża, oraz ojcostwo z Boga – dzięki mocy ducha i łasce Bożej; dwa rodzaje ojcostwa, które wśród ludu chrześcijańskiego stwarzają i pieczętują przez kapłaństwo i przez małżeństwo – ojców wedle ducha i życia nadprzyrodzonego oraz ojców wedle ciała i życia przyrodzonego; oto dwa sakramenty ustanowione przez Chrystusa dla jego Kościoła, żeby zapewnić i odnawiać przez wieki rodzenie i odradzanie się dzieci Bożych.

Dwa sakramenty, dwa ojcostwa, dwóch ojców-partnerów uzupełniających się w wychowywaniu potomstwa: daru Boga, nadziei rodziny, Kościoła, tej ziemi oraz Nieba. Oto najwyższe pojmowanie kapłaństwa i małżeństwa, dane nam przez Kościół, widziane przez św. Jana w postaci Miasta Świętego, nowego Jeruzalem zstępującego z Nieba, przygotowanego, jak oblubienica strojna dla swego męża (Ap 21, 2). Ono wznosi się, budowane przez wieki przez żywe kamienie, ochrzczone i uświęcone dusze – jak śpiewamy w świętej liturgii – aż do owego dnia na końcu czasów, kiedy wzniesie się ono, by zjednoczyć się z Chrystusem w radościach wieczystych zaślubin w niebie.

A kim są owi robotnicy, którzy trudzą się razem przy tej mozolnej budowie? Przede wszystkim to następcy apostołów: papież i biskupi ze swymi kapłanami, którzy wygładzają, kładą na miejsce i cementują owe kamienie według projektu Architekta, wyznaczeni przecież przez Ducha Świętego, by wznosili Kościół Boży (Dz 20, 28). Czegóż jednak mogliby dokonać, gdyby nie mieli u boku innych robotników, którzy ciosali te kamienie, cięli je i nadawali im kształt, jak wymagała tego budowla? A kim są owi robotnicy? To mężowie i żony, którzy dają Kościołowi owe żywe kamienie i troskliwie je pielęgnują; jesteście nimi wy, drodzy synowie i córki. Dlatego zapamiętajcie dobrze, że w ojcostwie i macierzyństwie, które stają przed wami, nie możecie zadowolić się wysiłkami ciosania i gromadzenia bloków nieobrobionych kamieni; musicie je dodatkowo przygotować, wygładzić, nadać kształt, który pozwoli im najlepiej wpasować się w strukturę budowli. Dla tego dwoistego zadania Bóg ustanowił wielki sakrament małżeństwa.

Według jasnej nauki Doktora Anielskiego, św. Tomasza z Akwinu, sakrament ten, który uświęcił wasz związek, sprawia, że „propagujecie i podtrzymujecie życie duchowe wedle posługi, która jest jednocześnie fizyczna i duchowa”, która polega na „płodzeniu potomstwa i krzewieniu kultu Bożego”. Tak naprawdę, pod stałym przewodnictwem kapłana, jesteście pierwszymi i najbliższymi wychowawcami i nauczycielami dzieci danych i powierzonych wam przez Boga. W budowaniu Kościoła, składającego się nie z martwych kamieni, lecz żywych dusz, nowego i niebiańskiego życia, jesteście – że tak powiem – duchowymi prekursorami, wręcz kapłanami, wobec zrodzonego życia, niemowląt i dzieci, którym musicie ukazać drogę do nieba.

Zatem wasze miejsce w Kościele jako chrześcijańskich mężów i żon nie sprowadza się jedynie do spłodzenia dzieci i ofiarowania żywych kamieni, aby zajęli się nimi kapłani, najwyżsi słudzy Boga. Łaski tak hojnie zlane na was w sakramencie małżeństwa, zostały wam udzielone nie tylko po to, by uzdolnić was do pozostania w pełni i trwale wiernymi Bożemu prawu we wspaniałej chwili powołania waszych dzieci do istnienia, oraz stawienia czoła i znoszenia z chrześcijańskim męstwem prób, cierpień i zmartwień, często temu towarzyszących i po tym następujących. Łaski te zostały również udzielone dla waszego uświęcenia, oświecenia i uzyskania wsparcia w waszej materialnej i duchowej służbie, ponieważ oprócz życia przyrodzonego jest waszym świętym obowiązkiem, jako narzędzi Boga, propagować, zachowywać i wspomagać u dzieci, które On wam dał, rozwój życia duchowego, wszczepionego im przez święte zdroje chrztu.

Wychowujcie swych nowo narodzonych nie tylko w dobrym zdrowiu, lecz również karmiąc ich prawdziwym pokarmem duchowym; uczyńcie z nich żywe kamienie świątyni Boga. Dzięki łasce Bożej zostaliście wzniesieni jako duchowa budowla, święte kapłaństwo, jak mówi św. Piotr (1 P 2, 2), dla uczestnictwa w owym kapłaństwie, do którego wywyższyła was obrączka ślubna u stóp ołtarza. W chrześcijańskim formowaniu małych dusz, jakie Pan Nasz powierzy wam przez tchnienie życia w ciała, które uformowaliście, jest rola przeznaczona dla was – rola nauczycieli, która nie może być wam obojętna i w której nikt nie może was w pełni zastąpić.

W tej świętej formacji będziecie na pewno szukali pomocy u gorliwych kapłanów i katechetów, u owych znakomitych wychowawców wśród zakonników – mężczyzn i kobiet; jednakże jak wielka, cenna i wielkoduszna nie byłaby ich pomoc, nie mogą oni zwolnić was od waszych obowiązków i odpowiedzialności. Jakże często nauczyciele chrześcijańscy ubolewają nad trudnościami, czasami nawet niemożnościami, na jakie napotykają, starając się prostować i wpajać przy wychowywaniu powierzonych im dzieci – rzeczy należące zdecydowanie do obowiązków rodziny, których jednak rodzina wcale nie dopełniła albo które źle wykonała.

Niebo ześle wam aniołki, ochronę dla Naszego Pana, Jego niebieskiego Jeruzalem i dla Matki Kościoła. Nigdy nie zapominajcie, że u kołyski musi zawsze stać dwóch ojców i nauczycieli: jeden naturalny i drugi duchowy. Nie zapominajcie nigdy, że tak jak w ramach zwykłej Bożej Opatrzności dusze nie mogą właściwie żyć po chrześcijańsku i dostąpić zbawienia poza Kościołem i bez posługi kapłanów przeznaczonych do tej posługi przez sakrament święceń, tak też nie mogą one zazwyczaj wzrastać jako chrześcijanie poza domem rodzinnym i bez posługi rodziców pobłogosławionych i złączonych sakramentem małżeństwa.

Drodzy nowożeńcy! Niech Pan nasz i Mistrz, Jezus Chrystus, Ten, który przywrócił małżeństwo do stanu, w jakim zostało przez Boga stworzone na początku, wszczepi w wasze serca zrozumienie i umiłowanie owej niezrównanej misji powierzonej wam w Kościele przez ten sakrament i da wam szlachetność ducha, odwagę i wiarę potrzebną, by zawsze pozostać mu wiernym.

Pius XII

Powyższy tekst jest fragmentem książki Piusa XII Małżeństwo na zawsze.