Rozdział szósty. Racjonalizm, progresizm, modernizm

Na polu teologicznym racjonalizm poczynił straszne spustoszenia między protestantami, tak że z nauki Lutra, Zwinglego, Kalwina i innych koryfeuszów reformacji pozostały ledwie liche strzępy. Pod wpływem filozofii niemieckiej i hiperkrytycyzmu historycznego wielka część teologów protestanckich, zwłaszcza ze szkoły z Tybingi, zanegowała Boski początek chrystianizmu i autentyczność ksiąg świętych, a Dawid Strauss (zm. 1874) posunął się tak daleko, że życie Jezusa Chrystusa nazwał personifikacją ogólnej idei religijnej, Ewangelie zbiorem mitów, Boga osobowego wytworem ludzkiego ducha. Wskutek Kulturkampfu pruskiego, wzmogło się niedowiarstwo w Niemczech protestanckich, a podczas gdy sami pastorowie (np. Lasko, Sydow itp.) występowali bezkarnie przeciwko Bóstwu Chrystusa Pana, znaczna część ludności, szczególnie po miastach, przestała chrzcić swe dzieci i uczęszczać do zborów. Tak samo w czasach najnowszych fundamentalne dogmaty chrystianizmu zaczepili jawnie, niektórzy pastorzy, jak Traub, Andersen, Jatho, Heydorn i inni, a wiele osób świeckich idzie za nimi i porzuca Kościół urzędowy. Z drugiej strony z protestantyzmu wychodzą coraz to nowe sekty z kierunkiem pseudomistycznym lub racjonalistycznym; tak protestantyzm stał się pomostem ateizmu.

Wśród teologów protestanckich grasuje i dzisiaj racjonalizm, odrzucający zupełnie objawienie Boże i przedstawiający naukę chrześcijańską, zwłaszcza o tajemnicach wiary, jako tkaninę poetycznych alegorii i osnowę filozoficznych poszukiwań; mimo to zwolennicy tych antychrześcijańskich teorii zajmują katedry uniwersyteckie albo spełniają obowiązki pastorów. Nic też dziwnego, że w obozie protestanckim coraz mniej jest wiary i że tacy pisarze jak Bruno Bauer, Albert Kalthof, Willam Smith, Artur Drews (1) i inni wystąpili z twierdzeniem, że Jezus Chrystus wcale nie istniał, a chrystianizm wziął początek z misteriów pogańskich.

Kościół katolicki stoi ciągle na straży objawienia Bożego i potępia zarówno racjonalizm skrajny, który odrzuca objawienie Boże i porządek nadprzyrodzony – jak semiracjonalizm, czyli racjonalizm umiarkowany, który przyjmuje wprawdzie objawienie Boże, ale li tylko przyrodzone w dziełach stworzenia i dziejach świata, a przecenia nadmiernie siły rozumu (2).

Z racjonalizmem idzie w parze progresizm, uważający Kościół katolicki za dzieło ludzkie, a dogmaty za zmienne opinie, podległe ciągłemu i nieokreślonemu postępowi – jako też indyferentyzm i latitudynaryzm, twierdzący, że wszystkie religie pozytywne są tylko formami przejściowymi jednej religii naturalnej (deizmu), a wszystkie wyznania chrześcijańskie są tylko gałęziami jednego drzewa, tak że każdy człowiek może sobie wybrać tę religię, jaka mu się podoba, gdyż „ludzie trzymając się jakiejkolwiek religii mogą być zbawieni, jeżeli tylko żyją według zasad ogólnej moralności”.

Wszystkie te kierunki zostały potępione w Syllabusie Piusa IX z roku 1864 (prop. III –XIV), jako też w kanonach sesji trzeciej Soboru Watykańskiego (O objawieniu – o wierze – o wierze i rozumie).

Wobec tych kanonów nie może się także ostać ani naturalizm, który na równi z materializmem mieni Bogiem przyrodę, albo przyjmując istnienie Boga, oddzielonego od świata, odmawia Mu aktu stworzenia świata i wszelkiego wpływu na świat i człowieka – ani panteizm, hilozoistyczny czy idealny, o którym poniżej będzie mowa – ani ontologizm, który utrzymuje, że idee konieczne i absolutne są nam wrodzone i nie są czym innym, jak tylko samym Bogiem, wskutek czego Bóg jest niejako abstrakcyjną ideą wszechbytu (3), ani wreszcie skrajny tradycjonalizm, czyli fideizm, który twierdzi, że rozum ludzki na drodze samoistnego badania nie zdoła dojść do poznania istnienia Boga, nieśmiertelności duszy i wolności woli, jeżeli mu nie przyjdzie z pomocą objawienie i tradycja, jako jedyne kryteria prawdy (4).

W wieku XIX teorie te nawet wśród pisarzy katolickich znalazły garstkę zwolenników; co gorsza obrażona duma, wstręt do celibatu, hołdowanie bezwzględne ideom wieku i agitacje polityczne, mianowicie w Niemczech, popchnęły niektórych duchownych, a za nimi świeckich, do utworzenia nowych sekt, jak np. boozianów, maurerianów, deutsch-katolików (5), starokatolików w Niemczech (6), francusko-katolickiego „Kościoła” we Francji (7), katolicko-apostolskiego w Belgii (8), włoskokatolickiego we Włoszech (9); a wszystkie te sekty krótki i niechlubny swój żywot zaznaczyły przede wszystkim nienawiścią do tej Matki, od której piersi się oderwały. Błędy ich odwiodły niejeden umysł od prawdy katolickiej.

W wieku XX w świecie naukowym katolickim pojawił się system filozoficzno- teologiczny, modernizmem zwany, który jako nauce Kościoła przeciwny, przez Ojca Świętego Piusa X został potępiony.

Moderniści, idąc ślepo za „filozofem protestantyzmu” Kantem, utrzymują, że rozum ludzki, zamknięty w sferze zjawisk, nie może wznieść się do Boga, ani poznać Jego istnienia z rzeczy widzialnych, jak to uczy Kościół katolicki. Ten „agnostycyzm” doprowadził ich do „immanentyzmu”, czyli do twierdzenia, że religia nie pochodzi z objawienia Bożego, mającego za sobą powagę samego Boga i nieomylne nauczycielstwo Kościoła, ale z tzw. „immanencji życiowej”, to jest ze zmysłu, czyli uczucia religijnego, które samorzutnie objawia Boga własnej „jaźni”, czyli tzw. „podświadomości”, przez nią zaś świadomości ludzkiej; a więc zawiera w sobie rzeczywistość Bóstwa, jako swój przedmiot i swoją przyczynę zewnętrzną, powstaje zaś z tęsknoty za tym, co pozaświatowe, nieskończone, idealne, Boskie (10). To podmiotowe i bezpośrednie przeświadczenie o istnieniu i działaniu Boga czyni człowieka wierzącym, a wiara jest niejako „wizją Boga”.

W uczuciu religijnym mieści się – według modernistów – objawienie, bo przez nie mówi Bóg do duszy, tak, że człowiek odczuciem i własnym doświadczeniem poznaje Boga; rozum zaś ma w rzeczach religii tylko takie zadanie, jak malarz, który zatarte lub niewyraźne rysy obrazu rozjaśnia i odświeża, czyli „człowiek religijny musi swą wiarę myślą wypracować”, a w ten sposób religia jest dziełem człowieka; lecz któż nie widzi, że tego właśnie pragnął szatan, gdy kusząc pierwszych rodziców, przyrzekał: „Będziecie jako bogowie, wiedząc dobre i złe” (Rdz 3, 5). Ponieważ uczucie religijne dostosowuje się do indywidualności pojedynczych ludzi i przechodzi różne koleje, przeto w każdej religii, nie wyjąwszy katolickiej, nieuniknioną jest ciągła zmiana, koniecznym ciągły postęp („ewolucjonizm”); z czego wypływa, że wszystkie religie są o tyle prawdziwe, o ile są żyjące i o ile odpowiadają potrzebom czasu (11).

Religia katolicka – tak twierdzą – powstała w świadomości Chrystusa, uważanego przez modernistów za człowieka doskonalszej samowiedzy i o pierwszorzędnych przymiotach, wyższego niż Mojżesz, Zoroaster, Mahomet i Budda, bo On najlepiej odczuł w sobie objawienie się Bóstwa; trzeba atoli odróżnić Chrystusa rzeczywistego albo historycznego od Chrystusa „wiary”, to jest: wymarzonego przez Jego uczniów i przez następne pokolenia. Chrystianizm wykształcił się w biegu wieków pod wpływem różnych czynników; a samowiedza chrześcijanina jest dalszym rozwinięciem samowiedzy Chrystusowej, jak roślina jest rozwinięciem nasienia. Pismo Święte to skutek życia chrześcijańskiego i owoc doświadczeń ludzi nadzwyczajnych, na których czele stoi Chrystus; natchnienie zaś pisarzy świętych (inspiratio) jest czymś podobnym do natchnienia poetów. Tradycja katolicka to nagi fakt historyczny, na którym znać pracę czasu, stąd tak z Tradycji, jak z Pisma Świętego, trzeba wyrzucić to, co nie jest ściśle historycznym, jak objawienie zewnętrzne, cuda i proroctwa. Kościół katolicki to zbiorowisko ludzi, mających te same przeświadczenia religijne i dążących do wspólnej organizacji – a więc jest to dzieło ludzkie, ulegające prawu ewolucji – władza zaś Kościoła zawdzięcza swój początek nie ustanowieniu Bożemu, ale samowiedzy i wymaganiom czasu. Sakramenty święte to znaki, czyli symbole, działające na uczucia religijne. Dogmaty wiary to także symbole ogólnych prawd chrześcijańskich i zmienne formuły pojęć, wywołanych przez uczucie religijne, czyli wytwory ludzkie; nie zawierają one prawdy bezwzględnej i stałej; a nadto może być prawdą w wierze, co fałszem jest w filozofii lub historii (12). Koniecznym jest też rozbrat wiary i wiedzy i poddanie wiary nauce, koniecznym rozdział Kościoła i państwa i wyodrębnienie w każdym człowieku obywatela od katolika, koniecznym rozróżnienie między Kościołem historycznym i Kościołem wiary, między sakramentami historycznymi i sakramentami wiary.

Konsekwentnie moderniści żądają radykalnych zmian w nauce i karności Kościoła, a szczególnie „zdemokratyzowania” Kościoła i zbudowania gmachu teologii na podwalinach filozofii modernistycznej i takiejże historii dogmatów, podczas gdy odrzucają filozofię scholastyczną.

Najwybitniejszym i najskrajniejszym przedstawicielem modernistów jest ks. Alfred Loisy, były profesor w Instytucie Katolickim w Paryżu, który chcąc niby to zbijać racjonalistyczne poglądy berlińskiego profesora Harnacka, przejął się sam błędami egzegezy protestanckiej i w dziełach swoich (mianowicie w dziele L’Evangile et l’Eglise) rzucił w świat potworne błędy, jak np. że Ewangelie nie są księgami historycznymi, ale raczej etycznymi i filozoficznymi, a mianowicie, że wyrażają zapatrywania pierwszych chrześcijan na osobę i naukę Chrystusa – że w Piśmie Świętym znajdują się baśnie, legendy i fałsze – że Jezus Chrystus nie występował w życiu swoim jako Mesjasz, ale głosił tylko bliskie przyjście królestwa Bożego, królestwa miłości i sprawiedliwości, a nazwę „Syn Boży” przybrał tylko jako tytuł honorowy, i że dopiero Grecy wprowadzili naukę o Słowie Wcielonym i o Trójcy Świętej – że Chrystus nie ustanowił Kościoła ani sakramentów świętych i że dopiero apostoł Paweł wynalazł ideę Odkupienia, później zaś dodano inne dogmaty – że objawienie jest stopniową ewolucją życia religijnego, nad czym, prócz Chrystusa, pracowali także Mojżesz, Budda i Mahomet – że wiara co do przedmiotu i motywów jest wyrobem ducha ludzkiego itd.

Któż nie widzi, że wobec modernizmu Kościół katolicki w niwecz się obraca, a religia rozpływa się w nieokiełzanym subiektywizmie i w chorobliwej jakiejś uczuciowości, czego koniecznym wynikiem musi być naturalizm, panteizm, indyferentyzm, w końcu zaś ateizm (13). To już nie herezja, czyli zaprzeczenie jakiegoś dogmatu, ale „stek herezji” i religijny nihilizm.

Było też widoczną sprawą Ducha Świętego, że najwyższy stróż i mistrz prawdy objawionej w encyklice Pascendi z 8 września 1907 roku i w innych apostolskich pismach (14) nie tylko potępił błędy modernistów, ale przepisał środki zaradcze, jak zalecenie neoscholastycyzmu w filozofii, a metody pozytywno-scholastycznej w teologii, większą czujność w wychowywaniu kleru, wprowadzenie tzw. consilium vigilantiae i przysięgi antymodernistycznej.

Skąd wziął się modernizm u pisarzy katolickich? Właściwie jest on dzieckiem protestantyzmu i filozofii Kanta, bo już Luter, odrzucając nauczycielską powagę Kościoła, oparł religię na subiektywnym zdaniu i sumieniu jednostek; Kant zaś negując dowody filozoficzne o istnieniu Boga, otworzył wrota agnostycyzmowi, a usuwając z religii wszystko, co w niej było pozytywnego i dogmatycznego i broniąc „moralności wyzwolonej”, to jest niezależnej od Boga, uczynił człowieka twórcą religii. Teorię Kanta (zm. 1804) w stosunku do religii rozwinęli protestanci Schleiermacher (zm. 1834), Ritschl (zm. 1889), August Sabatier (zm. 1901) i żyjący obecnie Adolf Harnack; za Kantem zaś poszli niektórzy pisarze katoliccy (15); podczas gdy innym, pracującym na polu biblijnym – jak wspomnianemu już Loisy’emu – zaimponował racjonalista Harnack. Można tedy powiedzieć, że modernizm jest płodem kantyzmu i liberalnego protestantyzmu (16); a zrodziła go pycha i żądza nowości, jak też lekceważenie utartych szlaków teologii scholastycznej.

Mianowicie we Francji już pod koniec wieku XIX powstała za sprawą Ollé-Laprune’a, Fonsegrive’a, Blondela i Laberthonniere’a szkoła tzw. apologetyki immanentnej, która przy obronie wiary każe się liczyć nie z cudami, proroctwami itp. kryteriami zewnętrznymi, ale z wewnętrznymi dążnościami religijnymi i potrzebami serca i życia. Zarazem Le Roy wystąpił jako rzecznik tzw. pragmatyzmu; podczas gdy ks. ks. Loisy, Houtin i Turmel posunęli się za daleko w krytyce biblijnej; a Lemire, Naudet, Dabry, Klein, Sangnier w zachwalaniu amerykanizmu i demokracji. Wywołało to apostolskie pisma Leona XIII o tłumaczeniu Pisma Świętego (Providentissimus Deus z roku 1893) i o demokracji chrześcijańskiej (Graves de communi z roku 1901), później zaś Syllabus Piusa X (Lamentabili z roku 1907). Kiedy wyszła encyklika Pascendi, niektórzy z pośród zwolenników modernizmu cofnęli się szczerze, inni tylko pozornie (17); natomiast ks. Loisy rzucił Stolicy Świętej rękawicę i ściągnął na siebie większą klątwę (1908), za co minister oświaty, protestant i mason Dumergue, nadał mu katedrę historii religii w College de France, by dalej służył masonerii (18). Modernizm znalazł też obronę w pismach „La justice sociale”, „La vie catholique”, „Le Bulletin de la Semaine”, „La Quinzanie”. Kiedy Pius X w motu proprio Sacrorum Antistitum z 1 września 1910 roku kazał składać przysięgę antymodernistyczną, garstka księży modernistów przesłała odezwę protestującą do wszystkich biskupów i wydrukowała ją w czasopiśmie „Petit Temps” (19).

We Włoszech na czele modernistów stanęli z jednej strony ks. Romolo Murri (głównie na polu politycznym i społecznym), z drugiej ks. Salvatore Minocchi, przeważnie na polu biblijnym. Obaj jako niepoprawni wpadli w cenzury kościelne; za ich też zapewne natchnieniem ogłoszono w Rzymie protest Il programma dei modernisti, to znowu polemiczne artykuły w pismach „Rinnovamento”, „Nova et Vetera”, „Cultura contemporanae” (Quan-drotto), „Battaglie d’oggi”, „Cultura moderna” (Dominika Battainiego), „Rivista di Cultura” (ks. Buonajutiego), „Vita religiosa”, „Bitychnis” (20), „Giornale d’Italia”, „Corriere della sera”. Do zwolenników modernizmu zaliczają się także barnabita ks. Jan Semeria, ks. Ernest Rutili, ks. De Stefano, redaktor pisma „Rivista modernista internazionale”, profesor Genaro Avolno, powieściopisarz Antonio Fogazzaro (zm. 1911) (21), Alfieri, Scotti, Maironi, Benedeti, Fracassini, Clementi, Bartoli i inni.

W Niemczech do reform w duchu modernistycznym nawoływali już przy końcu XIX wieku księża Kraus i Müller; a szczególnie ks. Herman Schell, profesor würzburski (zm. 1906), który dekretowi Kongregacji Indeksu, potępiającemu niektóre jego pisma, wprawdzie się poddał, ale błędów swoich nie porzucił. W wieku XX właściwą ideę modernizmu propagowały czasopisma „Das XX. Jahrhundert” (do roku 1908), „Das neue Jahrhundert” i „Renaissance”; a po wydaniu encykliki Pascendi wystąpili przeciw niej duchowni Schnitzer, Koch, Sickenberger, Ziegler, Wieland, Engert, Filip Funk, za co spadły na nich kary kościelne (22). Encyklikę wymienioną krytykował również ks. Albert Ehrhard, profesor strasburski, ale zaraz się cofnął. Kiedy Pius X kazał składać przysięgę antymodernistyczną (1 września 1910 roku), powstało pewne wrzenie na uniwersytetach niemieckich, którego wyrazem były protestujące artykuły w pismach i interpelacje w sejmach. Pius X uwolnił od tej przysięgi kapłanów, wykładających teologię na uniwersytetach (31 grudnia 1910 roku); z drugiej strony ogromna większość profesorów teologii przyjęła rozkaz papieża z uległością.

W Austrii profesor insbrucki Wahrmund, protegowany przez żydowską prasę, ośmieszył się swoją napaścią na encyklikę i na „despotyzm rzymski” w agitacyjnej broszurze Katholische Weltauschanng und freie Wissenschaft, której głupotę prof. Smolka w „Przeglądzie Powszechnym” (t. 98, s. 1) trafnie napiętnował.

Spośród Anglików eksjezuita Tyrrell okazał się zapalonym wielbicielem teorii modernistycznej i nie tylko kruszył za nią kopię we włoskich pismach, ale umarł w klątwie, nie odwoławszy swoich błędów (zm. 1909). Klątwa dotknęła również niektórych księży czeskich, grupujących się około pism antykościelnych, jak „Novy Żiwot”, „Bily Prapor”, „Rozwój”.

Z Polaków skłaniał się do modernizmu, zabarwionego nieco towianizmem, fantasta Wincenty Lutosławski, ale zresztą uważał się za dobrego katolika. Zerwał z Kościołem o. Antoni Wysłouch [Szech], eks-kapucyn, autor płytkich a zjadliwych pism, pozorując swą apostazję wydaniem encykliki Pascendi (23). Nie brak też pisarzy świeckich, propagujących idee modernistyczne. Mianowicie Marian Zdziechowski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, jako wielbiciel idei Kanta wystąpił w broszurze swojej Pestis perniciosissima. Rzecz o współczesnych kierunkach myśli katolickiej (Warszawa 1905) i w dziele swoim Pesymizm, romantyzm a podstawy chrześcijaństwa (Kraków 1915) (24) w obronie modernizmu, na tej podstawie, że „żadna dialektyka nie doprowadzi do Boga” – że intelektualizm teologiczny, „siląc się na rozumowe uzasadnienie wiary, zupełnie bezsilnym jest wobec pozytywistycznego racjonalizmu naukowego” – że zatem na innej drodze należy szukać prawdy religijnej – a drogę tę wskazują jedynie moderniści, stąd poszło błędne jego zdanie, że „wiara jest wizją Boga, oczywiście bardzo niewyraźną, a jednak wizją osobistą – a nie zaś wierzeniem, opartym na tym co się słyszało”. Żałować trzeba, że M. Zdziechowski, który chce być dobrym katolikiem, nie czytał następującego dekretu Soboru Watykańskiego (sess. III . kan. I): „Gdyby ktoś powiedział, że Boga jednego i prawdziwego Stwórcy i Pana naszego, z tego co uczynionym zostało (to jest, ze świata) naturalnym światłem rozumu ludzkiego na pewno poznać nie można, niech będzie wyklęty”; bo z pewnością odrzuciłby ten agnostycyzm kantowski i modernistyczny, potępiony przez nieomylną władzę nauczycielską Kościoła (Magisterium Ecclesiae), jako sprzeciwiający się Pismu Świętemu (Mdr 13, 1. 5–9 do Rz 1, 19–20), Tradycji katolickiej, nauce teologów i takich filozofów, jak św. Augustyn albo Tomasz z Akwinu; natomiast, odwołując swe błędne twierdzenia, podpisałby ten punkt Przysięgi Antymodernistycznej, nakazanej przez Piusa X: „Wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, przyrodzonym światłem rozumu przez rzeczy uczynione, to jest, przez widzialne dzieła stworzenia, jako przyczynę przez skutki, z pewnością można poznać, a zatem i dowieść Jego istnienia”. Podobnie, gdyby Zdziechowski pamiętał na słowa Chrystusa Pana: „Tobie dam klucze królestwa niebieskiego. – Idąc nauczajcie wszystkie narody” itp. nie twierdziłby, że „w Kościele nie ma miejsca dla autorytetu” i nie zachwalałby tej reformy modernistycznej, która odrzucając wyrok władzy nauczycielskiej każe polegać na wewnętrznym przeświadczeniu ludzi, odbierających rzekomo natchnienie Ducha Świętego.

Encyklika Pascendi i motu proprio Sacrorum Antistitum z 1 września 1910 roku zadały śmiertelny cios modernizmowi; mimo to najzagorzalsi tegoż adepci nią chcą się poddać Stolicy Świętej, a choć nie tworzą osobnej sekty, skupiają się jednak około przeglądu międzynarodowego „Revue moderniste internationale”, wychodzącego w Genewie, który pod hasłem „La croisade moderniste” szerzy ich program. Dążą oni do tego, by w tych zasadach wychować kler młodszy; co więcej, tworzą stowarzyszenia i zakłady (jak np. Krausgesellschaft w Monachium, Patronage des anciens pretres w Locarno, Exode i Association amicale des anciens pretres catholiques w Paryżu, Casa del Clero we Włoszech) dla tych księży, którzy wpadają w klątwę lub porzucają celibat (25). Pomagają im w tej robocie wolnomyślni i masoni, spodziewając się – acz na próżno – że modernizm posłuży za taran do rozbicia katolicyzmu. Trafnie wyraził się o nich świecki pisarz Plattner w przeglądzie „Hirtentasche” (nr 23 z roku 1907): „Starożytni Rzymianie strącali ze skały tarpejskiej w przepaść zdrajców ojczyzny; zdrajcy Kościoła rzymskokatolickiego strącają sami siebie i swych zwolenników ze Skały Piotrowej w morze wzburzone i bezbrzeżne błędu i niewiary”.

Bp Józef Sebastian Pelczar

(1) Artur Drews na Kongresie religijnym w Berlinie roku 1910 i w dziele Die Christusmythe dowodził, że Chrystus jest osobą mityczną (por. „Przegląd Powszechny” ze stycznia 1919 roku, rozprawa ks. Urbana SI).

(2) Pius IX potępił zbliżone do semiracjonalizmu błędy teologów: Hermesa, Günthera i Frohschammera.

(3) Potępiony dekretem Świętej Inkwizycji z 18 września 1861 roku. Przedstawicielami ontologizmu byli szczególnie Gioberti, Rosmini, Ubaghs i inni.

(4) Sobór Watykański, sess. III , kan. 5, O objawieniu. Do tradycjonalizmu nachylali się Lammenais, de Bonald, Bonnety, Bautain, Ventura, Ubaghs (por. Pius IX i jego pontyfikat, t. III , rozdz. XVI).

(5) Twórcami byli apostaci Ronge (zm. 1887) i Czerski (zm. 1889), obaj ukarani za niemoralne życie.

(6) Sekta ta, utworzona przez przeciwników dogmatu nieomylności papieża, istnieje dotąd w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, ale z każdym rokiem liczba jej członków się zmniejsza. Do jej koryfeuszów należeli księża: Dollinger, Reinkens, Herzog, Loyson itd.

(7) Twórcą był apostata F. F. Chatel (zm. 1857). W jego ślady poszedł później eks-karmelita Karol Loyson, założyciel „Kościoła katolicko-gallikańskiego”.

(8) Twórcą był apostata Hilsen.

(9) Twórcą był apostata Domenico Panelli (por. Pius IX i jego pontyfikat, t. III ).

(10) Tu odnosi się następujący ustęp Przysięgi Antymodernistycznej: „Z wszelką pewnością uznaję i otwarcie wyznaję, że wiara nie jest ślepym uczuciem religijnym, wyłaniającym się z głębin podświadomości, pod wpływem serca i pod działaniem dobrze usposobionej woli, lecz prawdziwym uznaniem prawdy, z zewnątrz ze słuchania przyjętej”. Wcześniej jeszcze Sobór Watykański potępił to zdanie, że ludzie bywają pociągani do wiary tylko wewnętrznym osobistym doświadczeniem, albo objawieniem prywatnym.

(11) Zdanie to potępia tekst Przysięgi Antymodernistycznej tymi słowy: „Jako herezję całkowicie odrzucam zmyśloną teorię ewolucji dogmatów, które z jednego znaczenia przechodziłyby w drugie, różne od tego, jakiego Kościół trzymał się poprzednio; potępiam również wszelki błąd, który w miejsce Boskiego depozytu wiary, jaki Chrystus powierzył swojej Oblubienicy na wierne przechowanie, podstawia wymysły filozoficzne lub płody świadomości ludzkiej, które wysiłkiem ludzi z biegiem czasu zrodzone, nadal w nieokreślonym postępie doskonalić się mają”.

(12) Tu się odnoszą następujące ustępy Przysięgi Antymodernistycznej: „Wyznaję, że Kościół nie tego się trzyma, co może się wydać lepszym i odpowiedniejszym do stopnia kultury danego wieku, ale trzyma się absolutnej i niezmiennej prawdy, od początku głoszonej przez apostołów, tej prawdy, w którą inaczej wierzyć, albo której inaczej rozumieć nie wolno”. I znowu: „Również odrzucam błąd tych, którzy twierdzą, ze wiara, przez Kościół podana, może się sprzeciwiać historii”.

(13) Różnymi drogami – mówi Pius X w encyklice Pascendi – wiedzie doktryna modernistów do ateizmu i do zniweczenia wszelkiej religii. Pierwszy krok na tej drodze postawił błąd protestantów; za nim idzie błąd modernistów; niebawem przyjdzie ateizm”.

(14) Tak Syllabus Piusa X Lamentabili z 3 lipca 1907 roku; listy apostolskie Piusa X z 6 maja 1907 roku i z 2 czerwca 1907 roku; motu proprio z 18 listopada 1907 roku, w którym ogłosił ekskomunikę latae sententiae simp. reser. na tych, którzy by się odważyli bronić zdań potępionych w dekrecie Lamentabili i w encyklice Pascendi, z 14 marca 1908 roku i z 4 sierpnia 1908 roku; encyklika o św. Karolu Boromeuszu z 26 maja 1908 roku; list o związku Sillon z 2 sierpnia 1910 roku; motu proprio Sacrorum antistitum z 1 września 1910 roku wprowadzające Przysięgę Antymodernistyczną; list apostolski z 15 września 1910 roku. Za encyklikę Pascendi biskupi Niemiec, Austrii, Galicji, Francji i Włoch przesłali Piusowi X adresy dziękczynne.

(15) Autorzy Programma dei modernisti uznali wyraźnie Kanta swoim mistrzem.

(16) Koryfeusz modernistów włoskich – Salvatore Minocchi – napisał otwarcie w „Giornale d’Italia”: „Największym modernistą był Luter”.

(17) Nawet do niektórych seminariów francuskich zakradł się modernizm; co głównie miało skłonić Piusa X do wprowadzenia Przysięgi Antymodernistycznej.

(18) Loisy stacza się w coraz głębszą przepaść i dochodzi już do panteizmu.

(19) Biskup z Cahors Laurans zbił zarzuty tej odezwy w liście pasterskim z 21 listopada 1910 roku.

(20) Organ rzymski sekty baptystów i modernistów.

(21) Szczególnie w powieściach Il Santo i Leila.

(22) Dzielną odprawę modernistom dali pisarze katoliccy Billot, Heiner, Mausbach, Schultes, Braig, Tillmann, Seitz i inni.

(23) Rząd rosyjski nie uznał motu proprio Piusa X z 1 września 1910 roku, co miało oznaczać, że kapłanom składać Przysięgi Antymodernistycznej nie wolno.

(24) Zarzuty w tym dziele zawarte, odparł ks. dr M. Sieniatycki, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, w artykułach zamieszczonych w „Przeglądzie Powszechnym” (t. 130, 131 i 132 z 1916 roku) Modernizm w książce polskiej. Błędy modernizmu zawiera również pismo ks. Andrzeja Huszny Syn człowieczy, Kraków 1917.

(25) W tym celu odbył się w roku 1913 kongres modernistów w Neapolu.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Modernizm potępiony przez papieży.