Rozdział szósty. Boża Opatrzność

Dla was, drodzy nowożeńcy, obecny czas jest jak radosna chwila obsiewania przygotowywanych z czułą pieczołowitością pól. Jednak, jak olśniewająco nie iskrzyłaby wasza młodzieńcza niewinność, już dostatecznie dobrze nauczyliście się w szkole doświadczenia i z obserwacji świata, żeby wiedzieć, że przyszłość, jaka was czeka, która – jak mamy nadzieję – obfitować będzie w chrześcijańskie szczęście, nie przyniesie wam samych przyjemności i radości, i że szczególnie w tych niespokojnych czasach nie da się bez cierpienia zrealizować swej wzniosłej misji dania życia niewinnym dzieciom, darom nieba, wychowania ich i pouczania słowem i przykładem w zakresie wiary świętej – dzieciom przeznaczonych przecież do tego, by być waszym wsparciem i bastionem waszego kraju oraz by złączyć się z wami któregoś dnia w wiecznej chwale i szczęśliwości.

Rolnik nie waha się stawić odważnie czoło nieprzewidzianym przypadkom suszy czy mrozu, świadom jest bowiem, że miłosierna Opatrzność Boża będzie miała go w swej pieczy i nie pozwoli upaść tym, którzy Mu służą i pokładają w Nim nadzieję, bo „Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię” (Mt 10, 29). Wy też wiecie, że Pan nie dopuści, byście byli kuszeni ponad wasze siły (1 Kor 10, 13) i że cierpliwość ma swoje „dzieło doskonałe” (Jk 1, 4). Nie miejcie więc wątpliwości, że On w swej nieskończonej dobroci dopasuje próby do waszych sił, a raczej do mocy i pociechy, jakiej On wam udzieli przez swą łaskę; i ta wiara w Niego będąca źródłem nadziei w waszych sercach dzisiaj, będzie ciągle wsparciem waszej pracy jutro.

Wówczas jednak nie powinniście zapomnieć, że nawet w najmroczniejszych chwilach, jakie mogą was spotkać w przyszłości, nie pozostaniecie bez pociechy i satysfakcji. Na wsi, jak wiecie, nawet zima nie obejdzie się bez swych radości. Czyż nie jest więc tak, że rodzina rozproszona o danej porze ze względu na swe zajęcia, zbiera się częściej wokół swego ogniska? Czy to nie podczas długich ojcowskich i braterskich posiedzeń, serca biją bardziej ze sobą zjednoczone niż kiedykolwiek, a podczas rozmów i milczenia, bardziej wymownie niż zwykle, dusze wypróbowują się głębiej i poznają się bliżej w swych uczuciach i myślach? Czy nie jest więc tak, że przeszłość, teraźniejszość i przyszłość ożywiają pamięć i rozmowy szczęśliwych rodzin?

Więc również dla was, drodzy synowie i córki, w najbardziej trudnych momentach, jakie mogą na was kiedykolwiek przyjść, równie wielka będzie wasza przystań pociechy i ukojenia. Nie lękajcie się. Jeżeli jako silni i ufni chrześcijanie przyjmiecie również dolegliwości jako pochodzące od Boga, by doskonalić cnoty, owe próby, zamiast wzbudzać naganę, skargi, zgrzyty i waśnie – co niestety zdarza się tak często – przybliżą jeszcze bardziej wasze serca i umocnią w zmartwieniu waszą miłość, miłość bowiem nie funkcjonuje bez zmartwienia. Wówczas będziecie się znali, będziecie ze sobą rozmawiać i będziecie się wzajemnie rozumieć, będziecie się bardziej wiernie wspierać na drogach życia. Wtedy miłość, która was łączy, ukształtowana w ogniu boleści, zdecydowanie okrzepnie; nic już nie zdoła rozdzielić dwojga dusz, które tak mężnie cierpiały i niosły razem krzyż w łączności z Chrystusem.

Te myśli, wypływające z serca jako nasze ojcowskie przypomnienie dla was, mogą wydać się wam surowe w tych dniach waszego szczęścia. Jednak w świetle wiary, która przyprowadziła was do nas, są one jedynym źródłem prawdziwego szczęścia – tego szczęścia, które tylko tam może się pojawić, istnieć i trwać, gdzie wzniosły cel ziemskiego życia jest głęboko rozumiany, akceptowany, umiłowany; szczęścia mniej dziecinnego, mniej bezmyślnego, mniej frywolnego, a bardziej zażyłego, stałego i bezpiecznego, jako że jego fundamentem jest pełnia ducha chrześcijańskiego, który nie poddaje się pod napo rem wichrów przeciwności i który czyni radości i smutki tego świata środkiem do osiągnięcia lepszego życia.

O takiego ducha prosimy Boga dla was, drodzy nowożeńcy, i dla wszystkich wam bliskich, a tymczasem jako gwarancję obfitych łask i darów nieba udzielamy wam z całego serca naszego apostolskiego błogosławieństwa.

Czas wiosny

Drodzy nowożeńcy, życie nie ustaje w następstwie i nawrocie pór roku, różnicujących bieg roku, by przywieść nas zawsze z powrotem w czas wiosny. Również dzień ma swoje pory, rywalizując z samym rokiem. Ranek każe nam myśleć o wiośnie, południe – o lecie, późne popołudnie – o jesieni, wieczór zaś – o zimie. Jednakże prawdziwym spektaklem ponownego przebudzenia się do życia jest wiosna, owa szczęśliwa pora, kiedy przyroda znowu się uśmiecha, odnawiając swą jasną zieleń, swoje leśne listowie, swe kwitnące pola i ogrody, swe rozkołysane gałęzie pełne owoców, swą ptasią pieśń i swoje grzejące słońce, poruszające się ze świetlistym majestatem po sklepieniu nieba jak oblubieniec natury – pozdrawiający, upiększający, barwiący i wschodzący ze swymi życiodajnymi promieniami. Wiosna przykrywa całą ziemię swym pięknym płaszczem i wzbudza w duszach hymn chwały na rzecz Stwórcy, który w księdze natury okazuje nam swoją dobroć i hojność, tak abyśmy sami nauczyli się odnawiać w życiu swego ducha i wiarę w Niego.

Święta Matka Kościół ma również swoją wiosnę – wiosnę powtarzanych „alleluja” podczas liturgii wielkanocnej, niczym nieustannych zaproszeń do przeżywania radości – radości w triumfalnym Zmartwychwstaniu Chrystusa, dziewiczego kwiatu Matki Najświętszej, Boskiej lilii w szkarłatnej dolinie męki; radości w ów czas wiosny pierwotnych wspólnot chrześcijańskich o poruszających doświadczeniach, o których jeszcze raz czytaliśmy w Dziejach Apostolskich – prekursorów i pierwszych owoców przyszłego duchowego odrodzenia narodów, kwiatu i owocu wypraw katolickiego apostolatu.

Wy jednak też jesteście w wiośnie życia i żyjecie w wiośnie rodzin, które właśnie założyliście, w szczęśliwości owych pierwszych kroków, tak cudownie dla was obojga intymnych, wyczuwanych wonią nadziei na rozkwitające wokół was życie – podobne do młodych drzewek wyrastających przy drzewie oliwnym – które Bóg zaleca wam rozwijać przez wasz związek, życie najpiękniejsze na ziemi, życie chrześcijańskich dusz.

Wiosna piękna natury, wiosna Wielkanocy, wiosna ślubów. Przeżywacie właśnie tę potrójną wiosnę; rozkoszujecie się nią tak, jakby świat wokół was zbierał dla was wszystko w waszym życiu. Jednakże jeżeli na moment przerwiecie słodkie obcowanie swego miodowego miesiąca i przeczytacie przypadkiem gazetę, znajdziecie na jej kolumnach inne życie i inny świat; operacje wojenne, olbrzymie bitwy na lądzie, na morzu i w powietrzu, lecz również wspaniałe przykłady wspaniałomyślności wobec tych, którzy cierpią, przykłady poświęcenia, heroizmu i ofiary.

Pośród tych straszliwych wstrząsów, drodzy synowie i córki, wy sami w wielkim i pięknym akcie wiary chrześcijańskiej nie boicie się założyć swych nowych rodzin, dobrze zdając sobie sprawę i wierząc, że niezakłócone wiosenne odrodzenie, w zgiełku ludzkich zdarzeń, nie jest ani kpiną, ani żartem, ani chłodną obojętnością ślepej natury, ani też próżną fantazją niemądrych marzycieli, lecz namacalnym dowodem, że takie jest życie i piękno odrodzone z owej najwyższej Ojcowskiej „Miłości, która porusza słońce i gwiazdy”, której stała troska nawet na moment nie przestaje czuwać nad wszechświatem i której miłosierdzie steruje i moderuje wrzawę podnoszoną przez ludzkość. Czy wasza wiara nie oznacza właśnie zdania się na władczą rękę Boga, łagodną i mocną, baczną, czujną, ustawicznie wpływającą na wydarzenia tego świata, wielkie i małe, smutne i radosne? Przyswajajcie sobie piękną i wzniosłą lekcję, jakiej Bóg wam udziela w owym potrójnym czasie wiosny przeżywanym przez was w tych dniach i potwierdzającym waszą ufność.

Nie jest to prosta dziecinna ufność, wyobrażająca sobie, że wiosna trwać będzie wiecznie, że jej niezrównane piękno nie zblednie, że jej kwiaty nigdy nie zwiędną, skwarny upał lub ziąb czy śnieżyca nigdy już nie powrócą. Nie jest to proste myślenie, oczarowane teraźniejszością bez zważania na to, co ma nastąpić, bez próby umocnienia duszy, przygotowania jej i utwierdzenia przeciw trudnościom i doświadczeniom przyszłości.

Nie jest to biernie obojętna ufność, żyjąca z dnia na dzień i łudząca się marzeniem, że zawsze będzie czas na przebudzenie się na głos trąby i uchronienie od burzy, że na dzisiaj lepiej zażywać spokojnego i beztroskiego codziennego życia i promieni dzisiejszego słońca, nawet jeśli są przelotne.

Nie jest to ufność ponurego zdania się na fatum, beztroska w przeświadczeniu, że nic nie jest w stanie zaradzić wobec ślepej nawałnicy zdarzeń, jak tylko zrobienie uniku i jak najskuteczniejsze odparowanie uderzenia, a jednocześnie – jeśli to możliwe – złagodzenie jego wstrząsu przez oddanie pola, podobnie jak w przypadku piłki, którą można toczyć i uderzać ze wszystkich stron, bez wyczuwania oporu i bez zbędnej reakcji.

Czym zatem jest ufność? Jest to wiara w miłość Bożą: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam” (1 J 4, 16). Wznieście ducha ponad ziemskie wichry i burze. Wierzycie całą duszą, że nurt tego świata, który unosi nas swoim sztormem, kaleczy nas i oszałamia, nie jest bezmyślną powodzią i kolizją ślepych sił uwolnionych przez przypadek, lecz że jak mroczny i rwący nie byłby potok, wszechmoc Nieskończonej Miłości i Mądrości prowadzi wszystkich, czuwa nad wszystkimi i kieruje wszystkich do jednego celu, gdzie miłosierdzie lepiej broni niż sprawiedliwość.

Wiecie, że Bóg nigdy nie zapomniał celu swego dzieła, którego mądrość stanie się widoczna w niebie, kiedy oglądając Go będziemy mogli prześledzić ścieżkę życia, naznaczoną naszymi krwawymi śladami i usłaną kwiatami Jego łaski.

Wiecie, że na tej ziemi nie ma miłości – za wyjątkiem miłości młodej matki i wzajemnej czułości nowo poślubionych – która mogłaby się choćby odrobinę upodobnić do nieskończonej miłości i umiłowania, jakim Bóg otacza i ogarnia każdą z osobna i wszystkie nasze dusze.

Wiecie, że skoro ta Boska Miłość, w swym odwiecznym, królewskim i wspaniałym planie wobec ludzkości i świata, obdziela swą troskliwą opieką lilie polne i ptaki powietrzne, ma ona specjalne zamierzenie dla każdej z waszych dusz, choćby ta była najbardziej zaniedbana i nędzna w oczach ludzkich. Jest to plan zarysowany i ubarwiony z tak mądrą i czułą troską, że wy sami takiej nigdy nie okazalibyście przygotowując to, co niezbędne, żeby doświadczyć, uczynić pięknym i zachwycić się przyjściem tych umiłowanych dzieci, których oczekujecie z tak radosną nadzieją. Ani jeden krok czy chwila w podróży waszego życia, jak bardzo nie byłaby marna czy ukryta, nie została wystawiona przez Boga na grę przeznaczenia czy losu; wszystko jest wyrazem woli lub dopuszczenia w świetle mądrej i potężnej Dobroci, która nawet zło przemienia w dobro; w każdym momencie waszych dni, w godzinach najcięższej mordęgi, w czasie odpoczynku, podczas zapomnienia, w czasie snu czuwające oko i ręka Boga nigdy nie przestaje podtrzymywać waszego życia i życia waszych dzieci, nadawać mu kierunek i przewodzić mu.

Każde z was wierzy we wzajemną miłość i powierzyliście sobie nawzajem swoje życie i szczęście. Miejcie i zachowajcie jeszcze bardziej żywą i niezniszczalną wiarę w Bożą miłość do was – wiarę niezrównaną, zwycięską i przewyższającą każde uderzenie serca wszelkiej ludzkiej miłości.

Oddaliście się sobie nawzajem; oddajcie się razem Bogu. Czy moglibyście przypadkiem ustrzec własne szczęście, gdybyście od tego momentu żyli każde dla siebie, na własną rękę, nie martwiąc się ani troszcząc, co towarzysz waszej duszy może myśleć lub pragnąć? Bez wątpienia, nie. Jeszcze trudniej byłoby wam zapewnić prawdziwie szczęśliwe wspólne życie, jeślibyście żyli tylko dla własnych przyjemności, nie biorąc pod uwagę Bożego planu wobec was, odrzucając lub ignorując to, czego Bóg od was oczekuje.

Dajcie się Bogu prowadzić. Niech przykazania chrześcijańskiego prawa, wskazówki i rady Kościoła oraz wola Boskiej Opatrzności oświecają wasze kroki każdego dnia podczas życiowej wędrówki. Ufajcie Bogu, ufajcie Odkupicielowi; On zwyciężył świat. Nie oczekujcie niezwykłych objawień jeśli chodzi o Boży plan wobec was. Będzie on wam czasem trochę odkrywany w miarę zdarzeń i codziennych okoliczności życia. Wierzcie w Bożą miłość, która ukazała wam drogę, jaką macie kroczyć. Idźcie tą drogą z prawością i cnotą, bez kaprysów ani własnych ścieżek; w przeciwnym razie nie unikniecie wstrząsów i zakłócenia Bożej harmonii. Wasz głos nie będzie zgrany ze słodką pieśnią, jakiej Bóg pragnie, by zabrzmiała w waszej rodzinie. Czyż nie jest to właśnie ów smutny i ukryty powód, dlaczego tak wiele ludzkich żywotów, które rozpoczęły się w promieniejącym szczęściu, zakończyły się w najczarniejszej nędzy? Nie zachowujcie się jak kapryśne i swawolne dzieci wiercące się w kochających ramionach matki; nie naśladujcie tych licznych, którzy jak faraon, stają się uparci i niespokojni w ręku Boga, i zamiast dać się z miłością prowadzić, odrzucają Jego prawo i są głusi na szept Jego łaski, przynaglającej ich do bardziej pełnego życia chrześcijańskiego. Z takich postaw wyniknie niezgoda, niesnaski, upadek i ruina.

Drodzy nowożeńcy, ta ufna wiara w Bożą miłość, to ciche zdanie się na Jego przewodnictwo, posłuszeństwo Jego przykazaniom i ochotne poddanie się zaleceniom Jego Boskiej Opatrzności wobec was – jesteśmy przekonani – mają znaczenie ze względu na cele życia małżeńskiego, które właśnie – z błogosławieństwem kapłana – rozpoczęliście. Jednakże w jaki sposób przyswoicie sobie tak piękne i niezbędne cechy? Otrzymacie je, zachowacie i pomnożycie tylko w przejrzystych zdrojach żywych wód, które dają życie wieczne, przez pilne śledzenie słowa Bożego, coraz gruntowniejsze przyswajanie sobie nauczania Kościoła, wspólną modlitwę rano i wieczorem, uczestnictwo w Mszy Świętej, przystępowanie do sakramentu pokuty – słowem przez aktywne cnotliwe życie chrześcijańskie. Tak, w ten sposób dzisiejszy czas wiosny przetrwa; będzie zakwitał i rósł w waszych duszach, znajdując kres dopiero wtedy, gdy przekształci się w girlandę wspaniałego kwiecia w czas lata, które nie zna jesieni ani zimy, na zawsze zachwycając błogosławionych w niebie.

Pius XII

Powyższy tekst jest fragmentem książki Piusa XII Małżeństwo na zawsze.