Rozdział siódmy. Wielka podróż Szawła

Tymczasem Szaweł i Barnaba przywieźli zebrane w Antiochii pieniądze do Jerozolimy. Rozdali je, usłyszeli nowiny o Piotrze, po czym znów wyruszyli do Antiochii, biorąc ze sobą Marka.

Nauczycielami w Kościele w Antiochii byli Szymon Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen. Manaen wychował się razem z synem Heroda. Moglibyście pomyśleć, że w pałacu nauczył się niegodziwości, został jednak chrześcijaninem, i teraz on i dwaj pozostali byli w Antiochii biskupami lub księżmi – nie wiemy tego dokładnie.

Ostatni raz słyszeliśmy o Piotrze, gdy prawdopodobnie był w drodze do Antiochii, jeśli jednak tak było, musiał teraz udać się w podróż do innego miejsca. Łukasz bowiem nie mówi nic o tym, by Piotr był w Antiochii, gdy Szaweł i Barnaba przybyli tu z Jerozolimy.

Łukasz przekazuje za to, że Szymon Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen odprawiali właśnie publiczne nabożeństwo, gdy Duch Święty rzekł do nich:

– Wyznaczcie Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem.

Tak więc Szaweł i Barnaba zostali wyświęceni na biskupów, i wysłani, by nawracać pogański świat. Tego żądał od nich Duch Święty.

Nie znaczy to, że Szaweł i Barnaba nie mieli już głosić Dobrej Nowiny o Jezusie wśród Żydów. Gdziekolwiek dojechali, pierwsze kroki kierowali do Żydów, ale po tym zaczynali nauczać o Naszym Panu wśród pogan.

Swą pierwszą misjonarską podróż rozpoczęli od Seleucji, portu Antiochii. Tam wsiedli na statek płynący na Cypr. Towarzyszył im Marek, autor jednej z Ewangelii.

W Dziejach Apostolskich Marek jest czasami nazywany Jan Marek, albo po prostu Jan. Ja jednak zawsze nazywam go Markiem, ponieważ jest wtedy mniej zamieszania. W tamtym czasie było czymś powszechnym, że Żyd miał jedno imię dla swych żydowskich przyjaciół, i inne dla ludzi, którzy nie mówili po aramejsku. Dlatego to tak wielu ludzi w Nowym Testamencie nosi więcej niż jedno imię.

Myślę, że jedną z przyczyn popłynięcia na Cypr było to, że urodził się tam Barnaba. Chciał, by jego przyjaciele i krewni mieli okazję usłyszenia o Naszym Panu.

Na Cyprze było już wielu chrześcijan; niektórzy z nich uciekli przed pierwszymi prześladowaniami w Jerozolimie, a po przybyciu na wyspę nawrócili wiele osób. Jednak wciąż wielu ludzi wyznawało religię żydowską lub pogaństwo.

Apostołowie wylądowali w Salaminie, na wschodnim brzegu wyspy i wyruszyli na zachodni kraniec wyspy, przemierzając dwieście kilometrów. Oczywiście po drodze robili przystanki, głosili Ewangelię i nauczali, gdzie tylko nadarzyła się okazja.

Byłam kiedyś na Cyprze. Jest to urocza wyspa, rośnie tam niewiele drzew, za to na łąkach pasą się liczne kozy. W czasach apostołów wyspa była porośnięta drzewami, i – jak myślę – było mniej kóz. Każdy wam powie, że kozy i drzewa nie pasują do siebie, gdyż kozy obgryzają drzewa, które wtedy usychają. Kozy niezbyt się tym przejmują, po prostu idą dalej i skubią trawę, od której powinny zacząć.

Mimo wszystko lubię kozy, i przypuszczam, że Szaweł też je lubił, ponieważ jego zawodem było wyrabianie namiotów z koziej wełny. Szaweł zajmował się tym także wtedy, gdy został misjonarzem i biskupem, gdyż w ten sposób mógł płacić za siebie. Nie można mu było zarzucić, że zabiera pieniądze nawróconym ludziom.

Przypuszczam, że był też i inny powód: kiedy Szaweł siedział, szyjąc namiot, miał dobrą sposobność, by rozmawiać z ludźmi i opowiadać im o Naszym Panu. Był to też dobry czas na dyktowanie listów.

Jak wiecie, listy świętego Pawła zostały napisane, by odczytywać je w założonych przez niego Kościołach. Napisał je, by przypominać chrześcijanom czego ich nauczył, by wyjaśniać to, co chcieli wiedzieć, lub by ostrzec ich przed różnymi niebezpieczeństwami. Wiemy, że Szaweł zwykle je dyktował, gdyż często na końcu listu mówi, że teraz chce już zakończyć list własnym podpisem, tak by było wiadomo, że to on jest autorem.

Łukasz nic nam nie mówi o podróży Szawła i Barnaby przez Cypr, przekazuje nam tylko, co się wydarzyło w ostatnim mieście, do którego doszli, na zachodzie wyspy. Było to miasto zwane Pafos, przebywał tu rzymski prokonsul Cypru. Nazywał się Sergiusz Paweł i był dobrym, rozsądnym człowiekiem. Miał jednak przyjaciela, który nie był ani dobry, ani rozsądny. Był to Żyd, którego żydowskie imię brzmiało Bar-Jezus, a greckie Elimas, co znaczy „mag”.

Sergiusz Paweł, usłyszawszy o przybyciu Szawła i Barnaby, wysłał do nich wiadomość, że chciałby usłyszeć, co mają do powiedzenia. Nie podobało się to Elimasowi. Gdy apostołowie przybyli, spierał się z nimi i robił co mógł, by zwrócić prokonsula przeciwko nim. Lecz Duch Święty powiedział Szawłowi co robić.

Szaweł spojrzał uważnie na Elimasa i rzekł:

– Synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i przewrotności, wrogu sprawiedliwości, czy nie przestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich? Teraz dotknie cię ręka Pańska: przez pewien czas będziesz niewidomy i nie będziesz widział słońca.

Ledwie Szaweł to wymówił, Elimas przestał cokolwiek widzieć: chodził wokół, szukając kogoś, kto by go poprowadził za rękę. Tak więc wszystkie jego próby zwrócenia Sergiusza Pawła przeciw apostołom odniosły przeciwny skutek. Widząc tak niezwykłe zdarzenie, prokonsul słuchał Szawła i Barnaby tym pilniej, uwierzył ich słowom i przystąpił do Kościoła.

Możemy sobie wyobrazić wrzenie na Cyprze, kiedy nie byle kto, sam rzymski prokonsul, nawrócił się na chrześcijaństwo. Łukasz jednak nic o tym nie wspomina. Mówi w tym rozdziale, że rzymskie imię Szawła brzmi Paweł, i odtąd tak go nazywa. Cieszę się z tego: gdybyście wiedzieli, ile razy napisałam już „Paweł” i musiałam wymazywać to i zmieniać na „Szaweł”. Niektórzy sądzą, że Szaweł miał zawsze dwa imiona (jak Marek), inni zaś uważają, że przybrał to imię z radości, że nawrócił Sergiusza Pawła. Jest to kolejna rzecz, której nie wiemy do końca i o którą będziemy musieli spytać Pawła w Niebie.

Paweł, Barnaba i Marek pożeglowali z Pafos do Perge położonego w kraju o nazwie Pamfilia. Było to około stu sześćdziesięciu kilometrów dalej. Obecnie kraina ta jest częścią Turcji. Kiedy tam dotarli, Marek odłączył się od Pawła i Barnaby i wrócił do Jerozolimy. Nie wiemy, dlaczego to zrobił, wiemy jednak, że Paweł był bardzo zły, że Marek tak postąpił. To pokazuje, że nawet święci nie zawsze potrafią żyć w zgodzie ze sobą.

Z Perge Paweł i Barnaba wyruszyli do miasta zwanego Antiochią Pizydyjską. Było kilka miast o nazwie Antiochia, toteż musiano je jakoś rozróżniać. Podobnie jeśli wy mówicie, że pochodzicie ze Springfield, ktoś na pewno was spyta, z którego – czy z tego w Massachusetts, czy w Illinois, czy też w Ohio? Łukasz mówi po prostu, że Paweł i Barnaba dotarli do owej Antiochii, jakby było to tak łatwe, niczym wzięcie taksówki. Tymczasem była to naprawdę wyczerpująca podróż. Musieli przez cały tydzień wędrować na piechotę, a pierwsza część trasy prowadziła przez góry – ku przełęczom, gdzie leżał śnieg, i w dół, przez dzikie doliny, nad rwącymi górskimi potokami.

W górach kryli się bandyci, czyhający, by obrabować podróżnych. Apostołowie musieli być twardymi, nieugiętymi ludźmi, prawda?

Gdy przeszli przez góry, dotarli do surowego, wyżynnego kraju zamieszkałego przez niewielu ludzi – głównie pasterzy. Mieszkali oni w namiotach z czarnej, koziej wełny – takich samych, jakie wyrabiał Paweł. Musiał się ucieszyć! Apostołowie mijali wielkie jeziora, koło których uwijały się stada bocianów.

W pierwszą sobotę po przybyciu do Antiochii Pizydyjskiej, apostołowie, jak zwykle, udali się do synagogi na nabożeństwo.

Żydzi kierujący synagogą zobaczyli wśród zebranych dwie obce osoby i, jak nakazywał zwyczaj, posłali do nich z uprzejmą propozycją: będzie im bardzo miło wysłuchać przybyszów po zakończeniu nabożeństwa.

– Przemówcie, bracia – przekazali apostołom przełożeni – jeśli macie jakieś słowo zachęty dla ludu.

Pawła nie trzeba było dwa razy prosić. Wstał i zaczął przemawiać. Uczeni (którzy potrafią odkryć różne zadziwiające rzeczy) mówią, że Paweł był małego wzrostu, drobny, niepozorny człowieczek, i do tego brzydki. Zgromadzeni pewnie więc nie oczekiwali po nim zbyt wiele.

Paweł rozpoczął mowę, tak jak lubili – od przypomnienia im początków narodu i historii – o tym, jak Bóg ich wybrał, i jakie wspaniałe rzeczy dla nich uczynił. Możecie sobie wyobrazić słuchaczy siedzących wygodnie i tylko mających nadzieję, że mowa nie będzie trwała za długo. Paweł przeszedł dalej do Króla Dawida. Powiedział:

– Z potomstwa Dawida, zgodnie z obietnicą, wyprowadził Bóg Izraelowi Zbawiciela Jezusa.

Zebrani od razu się wyprostowali na ławach! Paweł opowiadał im dalej o Janie Chrzcicielu, który przygotował drogę Naszemu Panu i o tym, jak własny naród wydał Jezusa na śmierć, posyłając Go na sąd przed Piłata, o tym, jak nie wiedzieli kim jest Jezus, jak Go pogrzebano, o tym, jak zmartwychwstał, i o wszystkich ludziach, którzy widzieli Go żywego po śmierci.

– Niech wam będzie wiadomo, bracia – zakończył Paweł – że zwiastuje się wam odpuszczenie grzechów przez Jezusa. Każdy, kto uwierzy, jest przez Niego usprawiedliwiony ze wszystkich grzechów, z których nie mogliście zostać usprawiedliwieni w Prawie Mojżeszowym.

Zrobiło to na zebranych wielkie wrażenie. Poproszono Pawła i Barnabę, by przyszli również w następną sobotę i mówili o tym samym.

Lecz wielu zebranych było zbyt zaciekawionych, by czekać cały tydzień; towarzyszyli Pawłowi i Barnabie w drodze z synagogi do domu, zadając mnóstwo pytań. W następną sobotę w synagodze zgromadził się ogromny tłum. „Zebrało się niemal całe miasto, aby słuchać słowa Bożego” – mówi Łukasz.

Żydowskich przywódców na ten widok ogarnęła zazdrość. Dwóm wędrownym kaznodziejom udało się zgromadzić tylu ludzi, podczas gdy oni, choć pracowali przez lata, dokonali tak niewielu nawróceń! Zaczęli więc spierać się z Pawłem i Barnabą i podburzać ludzi przeciwko nim.

– Należało głosić słowo Boże najpierw wam – powiedzieli apostołowie – skoro jednak sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, pójdziemy i będziemy nauczać mieszkających tutaj pogan.

Poganie bardzo się cieszyli, że teraz nadeszła ich kolej, i wielu z nich się nawróciło. W ten sposób Kościół rozszerzył się na cały ten kraj.

Jednak żydowscy przywódcy byli zdecydowani pozbyć się apostołów. Zwrócili się więc do mających znaczenie kobiet, które urodziły się jako poganki, ale nauczyły się od nich wyznawać prawdziwego Boga. Żydzi namówili je, by przekonały swych ważnych, pogańskich mężów, że apostołowie to niebezpieczni fanatycy, wprowadzający zamieszanie pod przykrywką religii. Była to ostatnia rzecz, jakiej by pragnęli bogaci obywatele miasta, toteż wzniecili prześladowanie Pawła i Barnaby, każąc im opuścić miasto… jeśli nie chcą, by spotkało ich coś gorszego.

Paweł i Barnaba pewnie i tak czuli, że czas już na nich – Kościół został już tutaj dobrze osadzony. Jednak, by pokazać, co myślą o takim traktowaniu, otrząsnęli przy wyjściu z miasta pył z nóg – czy pamiętacie, że Nasz Pan polecił uczniom to czynić, jeśli głosili gdzieś Ewangelię i nie zostali wysłuchani?

Lecz młody Kościół w Antiochii Pizydyjskiej rozkwitał, napełniony Duchem Świętym i radością. Smutno było nowo ochrzczonym rozstawać się z Pawłem i Barnabą, ale poza tym byli tak szczęśliwi, że należą do Królestwa Bożego, iż wcale się nie martwili, ani czy będą prześladowani, ani czymkolwiek innym.

Paweł i Barnaba, wyrzuceni z Antiochii Pizydyjskiej przez nienawróconych Żydów, przybyli do miasta zwanego Ikonium, położonego jakieś sto kilometrów dalej. Tu, jak zwykle, nauczali wpierw w synagodze, i tu także wielka liczba ludzi, zarówno Żydów, jak i pogan, uwierzyła w ich słowo i przyłączyła się do Kościoła. Lecz także i tutaj, jak zdarzało się to wszędzie, niektórych Żydów martwiło, że poganie przystępujący do Kościoła nie są nauczeni przestrzegania prawa żydowskiego. Żydzi po prostu nie mogli pojąć, że nie jest to już teraz ważne.

Tak więc i w Ikonium, tak jak i w wielu miejscach wcześniej, pojawiły się problemy. Starsi żydowscy przekonali przywódców pogańskich, że apostołowie podburzają ludzi w imię religii. Razem zawiązali spisek przeciw apostołom, chcąc ich ukamienować.

Nowy Kościół w Ikonium był już prężny i stał mocno na własnych nogach, toteż gdy apostołowie usłyszeli o planach przywódców, odeszli z miasta i skierowali się do Listry i Derbe, miast leżących około pięćdziesięciu kilometrów dalej na południe. W obu tych miejscowościach nie było synagogi, zapewne więc apostołowie pomyśleli, że będą mieli wolne pole do działania tak w miastach, jak i w okolicy.

W Listrze zdarzyło się coś, co przypomni wam podobną historię z początku Dziejów Apostolskich.

Wśród tłumu ludzi słuchających przemówienia Pawła był też kaleka, który przez całe życie nie chodził. Paweł, nauczając, spojrzał na niego uważnie i zobaczył, że ma wiarę i jest gotów należeć do Naszego Pana. Apostoł przerwał mowę i rzekł do kaleki:

– Stań prosto na nogach!

Chromy skoczył na równe nogi i zaczął chodzić. To historia podobna do tej o Piotrze i kalece, który uzdrowiony podskakiwał, prawda? Tutaj jednak sprawa potoczyła się inaczej, ponieważ ludzie, którzy widzieli cud, byli poganami, czczącymi dawnych, nieprawdziwych bogów rzymskich.

I oto co zrobili: zaczęli wołać w swym języku:

– Bogowie przybrali postać ludzi i zstąpili do nas!

Pomyśleli, że Barnaba – wysoki, przystojny mężczyzna – musi być Jupiterem, największym z bogów rzymskich, zaś Paweł, który dużo mówił, to pewnie Merkury, posłaniec bogów. Sądzę, że apostołowie nie zorientowali się w czym rzecz, aż do chwili, gdy przybyli kapłani ze świątyni Jupitera, prowadzący woły przybrane girlandami kwiatów, na ofiarę dla dwóch „bogów”.

Skoro Paweł i Barnaba to zobaczyli, rzucili się w tłum, i rozdarli szaty (co u Żydów było oznaką wielkiego poruszenia), krzycząc:

– Co robicie? Jesteśmy tylko ludźmi, tak jak i wy – i nauczamy was, byście odwrócili się od tych marności! Chcemy was nauczyć, byście czcili jedynie żyjącego Boga, który stworzył niebo i ziemię, i wszystko, co się na nich znajduje!

I dalej wyjaśniali poganom, że choć do tej pory Bóg nie obdarzył ich wiedzą o sobie, ale zsyłał im deszcz na uprawy, urodzajne lata, dzięki czemu mogli posiać i zebrać plony.

Biedni Paweł i Barnaba! Mówili bez ustanku, bez wątpienia zgrzali się i ochrypli, a i tak ledwie im się udało powstrzymać kapłanów Jupitera przed zabiciem wołów i złożeniem z nich ofiary.

Czy nie myślicie, że to dość zabawna historia? Ja tak uważam i myślę (choć może się mylę), że podobnie sądził Barnaba. Kiedy wraz z Pawłem spotkali Łukasza, Barnaba na pewno opowiedział mu tę to historię i potem razem z Łukaszem zaśmiewali się bez końca, a Paweł nie mógł odgadnąć dlaczego. Co o tym myślicie?

Po tym dość niezwykłym początku, apostołowie dokonali w Listrze wielu nawróceń. Jednak – czy uwierzycie – niektórzy z tych uciążliwych Żydów, którzy przysporzyli apostołom tylu kłopotów w Ikonium i Antiochii Pizydyjskiej, przybyli za nimi do Listry i zaczęli znów przysparzać problemów.

W Ikonium chcieli apostołów ukamienować; teraz, w Listrze, udało im się przekonać ludzi, których dotąd nie nawrócili Paweł i Barnaba, że apostołowie próbują wprowadzić zamęt w imię religii – ulubione oskarżenie.

Pochwycili Pawła i kamienowali go. Kiedy byli już pewni, że wielkie kamienie zabiły apostoła, zaciągnęli jego ciało poza miasto i tam zostawili. Otoczyli go nowo nawróceni chrześcijanie. Chcieli zapewne – teraz, kiedy nastał już spokój – zabrać ciało Pawła i sprawić mu przyzwoity pogrzeb.

Bóg miał jednak dla Pawła zbyt wiele zadań, by pozwolić mu już teraz umrzeć – zebrani chrześcijanie, ku swemu zdumieniu, zobaczyli, że Paweł podnosi się na nogi. Nie dość, że nie umarł, ale czuł się całkiem dobrze – nie miał nawet żadnych złamań.

Spokojnie wrócił do miasta, wraz z towarzyszącymi mu chrześcijanami. Był prawdopodobnie jedyną osobą, która nie była wcale zdumiona – myślę, że do tego czasu musiał się już pozbyć resztek zdziwienia.

Nazajutrz Paweł i Barnaba opuścili Listrę i skierowali się do Derbe. Tu zatrzymali się przez pewien czas, pozyskali wielu wiernych, i – z tego co wiemy – nie spotkały ich żadne kłopoty.

Wciąż się zastanawiam, co się stało, gdy Żydzi, którzy sądzili, że zabili Pawła, odkryli, że im się to nie udało. Co o tym myśleli?

Kiedy Kościół w Derbe umocnił się, apostołowie wrócili do Listry, a stąd udali się do Ikonium i Antiochii Pizydyjskiej. Wyznaczyli tu przełożonych i ruszyli w dalszą drogę, zostawiając za sobą pięć Kościołów w pełnym rozkwicie.

Kierowali się już ku Antiochii (tej położonej w Syrii), skąd wyruszyli na wyprawę. Po drodze odwiedzili znów Pamfilię, i przez góry przeprawili się do Perge.

Tu zatrzymali się i przez jakiś czas nauczali, po czym dotarli do portu zwanego Attalia. Wsiedli na statek płynący do Antiochii i tak po około czterech latach wrócili do miejsca, z którego rozpoczęli podróż.

Marigold Hunt

Powyższy tekst jest fragmentem książki Marigold Hunt Pierwsi chrześcijanie.