Rozdział siódmy. Ucząc się żyć razem

Podczas gdy w waszych uszach brzmi wiecznie młody i zawsze świeży hymn chrześcijańskiej miłości, Kościół obchodzi dzisiaj święto młodej Rzymianki, św. Cecylii, tradycyjnej patronki muzyki. A dla nas jest to dobra okazja, żeby powiedzieć wam parę słów na temat znaczenia zgody i stałej harmonii między mężem i żoną.

Harmonia dusz

Może uznacie, że nie ma potrzeby mówić wam o harmonii w tych dniach, kiedy doskonałe dostrojenie się waszych serc na razie nie zaznało dysonansu. Lecz nie wiecie, że w miarę używania, nawet najznakomitszy instrument się rozstraja i trzeba go często dostrajać? To również często zdarza się w przypadku ludzkich mocnych postanowień, kiedy słabną dobre intencje.

Pierwszym warunkiem harmonii między mężem i żoną, a w konsekwencji pokoju domowego, jest stała dobra wola po obu stronach. Codzienne doświadczenie uczy, że gdy ludzie się nie zgadzają, jak mówi wielki Manzoni: „Racji i błędu nie rozdziela nigdy tak wyraźna granica, żeby każdej ze zwaśnionych stron można było przypisać tylko jedno lub drugie”. Chociaż Pismo Święte przyrównuje niegodziwą kobietę do jarzma dla wołów, które przesuwa się tam i z powrotem i nie pozostając na jednym miejscu, przeszkadza w pracy (Syr 26, 7) i upodabnia kobietę kłótliwą do dziurawego dachu w złą pogodę (Prz 27, 15), zauważa też, że człowiek popędliwy wzbudza kłótnie (Syr 28, 8). Spójrzcie wokół siebie i uczcie się na przykładzie innych, że niezgoda małżeńska najczęściej powstaje, gdy u obu stron brakuje chęci zaufania, kompromisu i przebaczenia.

W ten sposób poznacie słodycz harmonii pomiędzy mężem i żoną. „W trzech rzeczach upodobałam sobie, które są przyjemne Panu i ludziom: zgoda wśród braci, przyjaźń między sąsiadami oraz żona i mąż dobrze zgadzający się wzajemnie” (Syr 25, 1). Z pewnością, drodzy nowożeńcy, wszelkimi dostępnymi środkami będziecie chronili tej cennej harmonii przeciw niebezpieczeństwom wewnętrznej i zewnętrznej waśni – dwóm niebezpieczeństwom nade wszystko: zbyt szybko powstającym podejrzeniom oraz zbyt wolno uśmierzanym urazom.

Z zewnątrz, niegodziwa zazdrość osób trzecich, rzucających oszczerstwa, czasami wprowadza w pokojową harmonię życia małżeńskiego – zakłócającą nutę podejrzenia. Posłuchajcie jeszcze raz ostrzeżenia Pisma Świętego: „Trzeci język oddalił żony od mężów i pozbawił je owocu ich trudów. Kto nastawia mu ucha, nie znajdzie spoczynku” (Syr 28, 15–16). Czyż jeden rozstrojony instrument nie jest zdolny zniszczyć harmonię utworu?

Lecz krótki dysonans, który w utworze muzycznym może razić lub czasem zaskakiwać słuchacza, staje się elementem upiększającym, gdy dzięki zręcznym przemianom, kończy się jako niespodziewany akord. Tak też winno być z konfliktami i przejściowymi nieporozumieniami, na które ludzka słabość zawsze wystawia męża i żonę. Te rozdźwięki muszą być szybko rozwiązywane i muszą zabrzmieć znowu przyjazne modulacje dusz gotowych przebaczyć i w ten sposób znaleźć jeszcze raz ów akord natychmiastowego kompromisu w duchu pokoju i chrześcijańskiej miłości, która dzisiaj urzeka wasze młode serca.

Wielki Apostoł Paweł wyjawi wam sekret tej harmonii zachowanej lub przynajmniej codziennie odnawianej w waszym domostwie. Jeżeli ponosi was gniew, przestrzega on przed uleganiem jego pokusie: „Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!” (Ef 4, 26).

Gdy pierwsze cienie wieczoru zapraszają was do refleksji i modlitwy, uklęknijcie jedno przy drugim przed krucyfiksem, który czuwać będzie nad waszym odpoczynkiem nocnym. I powtarzajcie razem z serdeczną szczerością: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie… i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy…”. Wtedy fałszywe nuty złego humoru zostaną uśmierzone, rozdźwięki zamienią się w doskonałą harmonię i dusze wasze podejmą wspólnie kantyk wdzięczności wobec Boga, który dał was sobie nawzajem.

Ewangelia a pokój w domu

Nie może być wątpliwości, że jeżeli chcemy wyjść nietknięci z obecnego kryzysu, społeczeństwo musi zostać zbudowane na trwalszym fundamencie, tzn. bardziej według prawa Chrystusa, pierwszego źródła każdej prawdziwej cywilizacji. Jest nie mniej pewne, że jeżeli pragniemy osiągnąć taki cel, musimy zacząć czynić rodziny znowu chrześcijańskimi, wiele bowiem z nich zapomniało o praktyce Ewangelii, o miłości, jakiej ona wymaga oraz o pokoju, jaki wnosi.

Rodzina jest fundamentem społeczeństwa. Podobnie jak ciało ludzkie składa się z żywych komórek, które nie tylko położone są jedna blisko drugiej, lecz z racji ich ciągłej wzajemnej wewnętrznej relacji, stanowią organiczną całość, tak również społeczeństwo nie tworzy konglomeratu jednostek, przypadkowych bytów pojawiających się na moment i znikających, lecz wspólnotę gospodarczą i ów moralny związek rodzin gwarantujących spójność i trwanie relacji społecznych przez przekazywanie z pokolenia na pokolenie owego cennego dziedzictwa jednego i tego samego ideału, jednej i tej samej cywilizacji oraz jednej i tej samej wiary religijnej. Św. Augustyn doszedł do tego piętnaście wieków temu, kiedy napisał, że rodzina musi być elementem zasadniczym i niczym budowla w mieście. A ponieważ każda część jest uporządkowana na rzecz i dla doskonałości całości, należy stąd wysnuć wniosek, że pokojowe i uporządkowane życie rodzinne przyczynia się do dobrych relacji między obywatelami.

Nikt nie wie tego lepiej od tych, którzy dążą do usunięcia Boga ze społeczeństwa i wprowadzenia tegoż społeczeństwa w stan zamętu, którzy nie szczędzą sił by odmówić rodzinie możliwości przestrzegania, a nawet uświadamiania sobie Bożego prawa, którzy wychwalają rozwody i wolną miłość i którzy utrudniają opatrznościowe zadania powierzone rodzicom w stosunku do dzieci, epatując mężów i żony grozą fizycznego znużenia i moralną odpowiedzialnością, które to naturalne konsekwencje towarzyszą skądinąd chwalebnemu brzemieniu licznej rodziny. Pragniemy przestrzec was przed tymi niebezpieczeństwami i zalecamy wam poświęcenie się Najświętszemu Sercu Jezusa.

Jeżeli świat ma żyć szczęśliwie w pokoju, potrzebny był i jest nadal potrzebny ewangeliczny duch ofiary, a ducha tego brakuje, jako że słabnie wiara, zaczyna dominować egoizm, a to niszczy wspólne szczęście i czyni je niemożliwym. Z wiary wyrasta współczucie i bojaźń Boża, które przynoszą ludziom pokój, wyrasta umiłowanie pracy przynoszące wzrost zamożności, wyrasta sprawiedliwość, która wprowadza i zapewnia sprawiedliwy rozdział tych dóbr, wyrasta miłość starannie naprawiająca naruszenia sprawiedliwości wynikłe z ludzkiej namiętności. Wszystkie te cnoty zakładają ducha ofiary zobowiązującego wierzących. „Jeśli kto chce pójść za Mną – mówi Jezus – niech się zaprze samego siebie” (Mt 16, 24). Z drugiej strony, wśród ludzi i narodów, skąpstwo ze strony jednostek nie może nigdy iść w parze z dobrobytem.” „Skąd się biorą wojny – woła apostoł św. Jakub – i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych” (Jk 4, 1).

Dlatego żeby odnaleźć pokój, ludzkość musi przyswoić sobie ponownie to, czego Chrystus i Kościół uczy od wieków: poświęcić swoje własne ambicje i pragnienia, ilekroć wydają się one niewspółbrzmiącymi z prawami innych ludzi oraz z interesem ogółu. Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusa stawia człowieka na tej słodkiej i pewnej ścieżce.

Przede wszystkim wizerunek Boskiego Serca otoczonego płomieniami, ukoronowanego cierniami, przebitego włócznią, przypomina nam, jak bardzo Jezus kochał ludzi i ile za nich wycierpiał – wedle Jego słów: „do końca i aż do oddania życia”. Co więcej, lament Zbawiciela z powodu braku wiary i niewdzięczności ludzi wyciska na tym nabożeństwie ważny charakter ekspiacji i pokuty. Nasz wielki poprzednik Pius XI cudownie wyjaśnił to w swojej encyklice Miserentissimus Redemptor oraz w modlitwie liturgicznej na uroczystość Najświętszego Serca, gdzie powiedział, że nabożnemu hołdowi naszej pobożności musi towarzyszyć godne zadośćuczynienie za grzechy. Te dwa elementy sprawiają, że nabożeństwo do Najświętszego Serca znakomicie nadaje się do tego, żeby przywrócić utracony ład, a zarazem przygotować i wesprzeć powrót pokoju. Wielkie dzieło Chrystusa albo inaczej – jak określa to św. Paweł – dzieło, jakiego Bóg w Nim dokonał, miało pojednać z Nim świat; a Jego Krew, której ostatnie krople popłynęły z Serca Jezusa na krzyżu, jest symbolem owego nowego przymierza ponownie wykuwającego więzi miłości naruszone przez grzech pierworodny.

Uczyńcie więc to Serce Królem waszego domu, a wprowadzicie pokój, tym bardziej, że On sam odnawiając i wskazując na błogosławieństwa swego Niebieskiego Ojca, udzielane wiernym rodzinom, obiecał, że pokój będzie królował w domach poświęconych Jego Sercu.

Gdyby tylko wszyscy ludzie zechcieli mieć na uwadze to zaproszenie i tę obietnicę! Rzeczywiście nasi dwaj poprzednicy Leon XIII i Pius XI, jako powszechni ojcowie chrześcijaństwa i natchnieni przewodnicy rodzaju ludzkiego na ziemi, uroczyście poświęcili ludzkość Sercu Jezusa. Lecz jak wiele jeszcze dusz ignoruje, a ile wręcz pogardza to źródło łaski, które zostało dla nich otwarte i jest nadal tak łatwo dostępne. Nie zaliczajcie się do tych beztroskich i upartych, którzy zamykają drzwi swoich domów, swojego miasta i swojego narodu przed Królem Miłości, a czyniąc tak, opóźniają dzień, kiedy świat żyjący w pokoju, znajdzie prawdziwe szczęście! Czy wy przypadkiem zamknęlibyście okno, gdybyście chcieli wysłać gołębicę z gałązką oliwną, jak Noe w arce? Otóż, Najświętsze Serce obiecuje i daje coś więcej niż tylko symbol; jest to rzeczywisty pokój. Jezus prosi was tylko, byście szczerze oddali Mu swe serce; na tym polega prawdziwe poświęcenie się. Miejcie odwagę to uczynić. Przekonacie się z doświadczenia, że Bóg nigdy nie pozwoli prześcignąć się w hojności.

Jakie nie byłyby trudności życia, pojawiające się wokół was dzisiaj czy jutro, nie będziecie już doświadczać owych zahamowań i smutków prowadzących do zniechęcenia, albowiem być zniechęconym znaczy stracić ducha. Teraz zamiast słabego serca ludzkiego będziecie mieć serce upodabniające się do serca samego Boga. Teraz ujrzycie spełnienie się wobec waszej rodziny, waszego kraju, wobec chrześcijaństwa i całej ludzkości – obietnicy Pana danej prorokowi Jeremiaszowi: „Dam im serce zdolne do poznania Mnie, że Ja jestem Pan. Oni będą moim narodem, Ja zaś będę ich Bogiem, ponieważ z całego serca powrócą do Mnie” (Jr 24, 7).

Pius XII

Powyższy tekst jest fragmentem książki Piusa XII Małżeństwo na zawsze.