Rozdział siódmy. Święta Cecylia

Działo się to w czasach, gdy ci, którzy kochali Naszego Pana zabijani byli i torturowani przez okrutnych pogan. W mieście Rzym przyszła wówczas na świat pewna mała dziewczynka. Jej rodzice należeli do najbogatszych i najlepiej urodzonych ludzi w mieście, dlatego ich mała córeczka, którą nazwali Cecylia, miała wszystko, czego tylko mogłaby zapragnąć. Mieszkała we wspaniałym pałacu otoczona wyłącznie pięknymi przedmiotami, i mogła bawić się w ogrodzie, w którym rosły najpiękniejsze kwiaty na ziemi. Nosiła białe sukienki wyszywane złotą nicią, zaś jej twarz była równie piękna jak kwiaty, które ukochała.

Ale piękne było nie tylko otoczenie małej Cecylii – jej serduszko przewyższało pięknością najpiękniejsze kwiaty i bielsze było niż jej śnieżnobiała sukienka.

W owych ponurych czasach niewielu ludzi kochało Pana Jezusa, a każdy, na kogo padło podejrzenie, że jest chrześcijaninem brany był na straszliwe tortury, po czym skazywano go na śmierć.

Chociaż rodzice Cecylii dobrze o tym wiedzieli, nauczyli swą maleńką córeczkę, jak służyć Bogu i jak Go kochać ponad wszystko na świecie. Wiedzieli bowiem, że miłość Chrystusa jest cenniejsza niż życie i warta wszystkich cierpień, jakie może sprowadzić na człowieka na ziemi.

Kiedy Cecylia wyrosła na młodą pannę, wszyscy podziwiali jej wdzięk i promienną urodę. Kochali ją bardzo, ponieważ i ona kochała wszystkich, zawsze gotowa do pomocy, szczególne biednym. W fałdach wyszywanej złotem sukni nosiła zawsze niewielką książeczkę, Ewangelię, do której co raz zaglądała. A im więcej czytała i słuchała o Chrystusie, tym bardziej pragnęła stać się taka jak On. Nie mogła znieść myśli, że sama nosi piękne suknie, kiedy On był tak biedny i tyle wycierpiał, dlatego pod miękką, białą materię wkładała grubą i szorstką koszulę uszytą z włosia. A kiedy włosiennica obcierała jej ciało do krwi, przyjmowała ból z radością, gdyż znosiła go dla Chrystusa.

Niektórzy powiadają, że „Cecylia” znaczy tyle co „Niebiańska Lilia”, a jeśli to prawda, imię to doskonale pasowało do owej panny, gdyż, podobnie jak lilie, posiane przez Boga, wzrastają i unoszą czyste białe kielichy ku Niebu, tak i Cecylia zdawała się wznosić swe serce ponad grzechy i smutki świata, w którym posiał ją Bóg, i zwracać twarz zawsze ku Niebiosom.

Biedacy, którym pomagała i których pocieszała, patrzyli na nią z uwielbieniem, gdyż w jej oczach dostrzegali rajski spokój, który zdawał się przybliżać Niebo do ich skołatanych duszyczek.

Kiedy tylko Cecylia osiągnęła odpowiedni wiek do małżeństwa, zaczęto przygotowywać jej ślub z pewnym młodym rzymskim patrycjuszem o imieniu Walerian. Ta wiadomość bardzo ją zasmuciła, bo Cecylia pragnęła należeć wyłącznie do Chrystusa, natomiast Walerian był poganinem, który nic nie wiedział o prawdziwym Bogu. Ona była jednak pewna, że jej Anioł Stróż będzie nad nią czuwał i strzegł od wszelkiego zła, dlatego uległa życzeniom rodziców i wyszła za mąż za owego młodzieńca.

Kiedy Walerian zabrał Cecylię do swego domu, a wszyscy goście weselni odeszli, młodzi zostali wreszcie sami. Wówczas Cecylia powiedziała Walerianowi, że choć wyszła za niego za mąż, w istocie należy do Chrystusa, i że Anioł Stróż, który nigdy jej nie opuszcza, będzie jej strzegł i bronił przed wszelkim niebezpieczeństwem.

– Pokaż mi tego anioła, bym się przekonał, że mówisz prawdę – poprosił Walerian.

– Nie będziesz mógł zobaczyć na własne oczy posłańca niebios, póki nie poznasz mego Boga – odparła Cecylia.

A gdy Walerian skwapliwie zapytał, jak może poznać Chrystusa, nakazała mu ruszyć wielką drogą, nazywaną Via Appia, która rozpoczyna się tuż za murami miasta, i iść nią aż napotka biedaków zamieszkujących Kampanię. Wówczas powinien się do nich odezwać w te słowa:

– Cecylia prosi, byście mi pokazali, gdzie mogę znaleźć starca zwanego Dobrym Urbanem.

Walerian bez zwłoki wyruszył w drogę, jaką wskazała mu Cecylia. Tak jak obiecała, ludzie pokierowali jego krokami, aż dotarł do dziwnej dziury w ziemi. Powiedziano mu, że jeśli chce się zobaczyć z papieżem Urbanem, musi wejść do środka, dziura bowiem nie była niczym innym jak wejściem do dziwnych podziemi nazywanych katakumbami.

Ciemne, wykute w skale korytarze ciągnęły się pod ziemią na wiele kilometrów, gdzieniegdzie otwierając się w niewielkie, ciemne komnaty otoczone dziwacznymi półkami, wykutymi w skale. Tu właśnie ukrywali się biedni chrześcijanie przed swymi prześladowcami, a na półkach chowali ciała tych, którzy umarli za Chrystusa.

Właśnie w katakumbach mieszkał stary papież Urban, nazywany Dobrym. Powitał on Waleriana z radością, wiedział bowiem, po co młodzieniec tu przyszedł. Natychmiast zaczął go też nauczać wedle swej wiedzy – o tym, że Bóg jest naszym Ojcem, a Jezus Chrystus Jego Synem i naszym Zbawicielem. A gdy Walerian słuchał tych zadziwiających i cudownych słów, w jego sercu zapłonęła miłość do Boga.

– Wierzysz w moje słowa? – zapytał starzec.

A młodzieniec odparł z całego serca:

– We wszystko to wierzę.

Wtedy Urban ochrzcił Waleriana, a dla młodego Rzymianina było to znakiem, że odtąd naprawdę jest chrześcijaninem, sługą Chrystusa.

Kiedy wracał Via Appia do Rzymu, cały świat wydawał się inny. Płaskie pola Kampanii, kończące się u stóp odległych Apeninów, zdawały mu się niemal rajskimi łąkami, a śpiew ptaków pieśnią aniołów. Nie myślał o trudach i niebezpieczeństwach, jakie go czekały, a jeśli myślał, to jedynie radując się, że będzie je znosił dla swego nowego Pana.

Gdy dotarł do domu, zastał Cecylię czekającą na niego w tym samym pokoju, w którym ją zostawił, a w jej oczach dostrzegł radosne powitanie. Kiedy uklękli razem do modlitwy, usłyszeli szum wielkich skrzydeł. Unieśli głowy, a wówczas spostrzegli, że nachyla się nad nimi anioł. Trzymał on w obu rękach korony z lilii i róż, które umieścił na ich głowach. Odezwał się też do Waleriana w te słowa:

– Dobrze uczyniłeś pozwalając Cecylii służyć Naszemu Panu, dlatego możesz o coś poprosić, a twa prośba zostanie spełniona.

Wówczas Walerian poprosił, by jego brat, którego bardzo kochał, również mógł poznać Chrystusa. Natychmiast drzwi pokoju otwarły się i stanął w nich tenże ukochany brat. Zobaczył on oczywiście tylko Waleriana i Cecylię, ponieważ nie mógł dostrzec ani anioła, ani wieńców z rajskich róż na głowach małżonków. Rozejrzał się jednak wokoło ze zdumieniem i powiedział:

– Nie widzę tu kwiatów, a jednak czuję słodki zapach róż i lilii, który wielce raduje me serce.

Na co Walerian wyjaśnił:

– To dlatego, że mamy oboje na głowach korony, ale ty nie możesz ich dojrzeć, ponieważ nie znasz Pana, który nam je zesłał. Ale jeśli wysłuchasz dobrej nowiny i poznasz Go, wówczas i ty zobaczysz te niebiańskie kwiaty, których zapach napełnił radością twe serce.

Następnie wraz z Cecylią opowiedział bratu co to znaczy być chrześcijaninem. A ten, odebrawszy nauki również od Dobrego Urbana, został wkrótce ochrzczony i stał się jednym z Rycerzy Bożych. Wtedy i on zobaczył niebiańskie korony oraz twarz anioła strzegącego Niebiańskiej Lilii.

Przez pewien niedługi czas dom Waleriana i Cecylii wydawał się rajem na ziemi, a panowało w nim wyłącznie szczęście. Cecylia kochała ponad wszystko muzykę, zaś jej głos przypominał ptasi śpiew. Tak pięknie śpiewała hymny i tak doskonale grała, że powiadano, iż nawet anioły przychodzą jej posłuchać.

Ale już wkrótce ludzie zauważyli, że Walerian i jego brat pomagają biednym chrześcijanom, a wówczas zły namiestnik polecił obu ich pojmać i przyprowadzić przed swe oblicze. Oświadczył, że mają teraz dwa wyjścia: albo wyprzeć się wiary chrześcijańskiej, albo zginąć.

Ale Rycerze Boży nie obawiali się śmierci i dzielnie stawili jej czoła, jakby była jedynie drogą do wielkiego zwycięstwa. Zdumiało to pilnujących ich żołnierzy, którzy pytali, czy nie żałują, że stracą życie w tak młodym wieku. Młodzieńcy odparli na to, że rzecz, która na ziemi wydaje się stratą, w Niebie jest zyskiem – umierając odłożą jedynie na bok swe ciała, zupełnie tak samo, jak odkłada się ubranie przed pójściem na spoczynek, gdyż nieśmiertelna dusza nie umiera nigdy, tylko żyje na wieki wieków.

Następnie obaj uklękli, a wówczas zadano im okrutną śmieć. Jednak gdy umarli, żołnierze ujrzeli nagle szeroką drogę utkaną ze światła, a prowadzącą prosto do Nieba. Dusze Waleriana i jego brata poprowadzone zostały przez anioły do tronu Pana Naszego, gdzie otrzymały korony nieprzemijającej chwały, jaką zdobyły dla siebie na ziemi.

Cecylia została teraz sama, ale nie traciła czasu na żałobę. Co rychlej zebrała wokół siebie lud i żołnierzy i zaczęła nauczać ich o Panu w Niebiosach, za którego sprawę Walerian i jego brat tak gorliwie oddali życie. Dlatego wkrótce i ona ruszyła po świetlistej drodze do Nieba i spotkała się tam z bliskimi.

Złemu namiestnikowi nie wystarczyła śmierć Waleriana i jego brata, polecił by przyprowadzono przed jego oblicze również Cecylię.

– Coś ty za jedna i jak się nazywasz? – spytał.

– Jestem rzymską patrycjuszką, a wśród ludzi noszę imię Cecylia – odparła z godnością. – Ale – tu jej głos zabrzmiał dumnie, a ona sama bez strachu spojrzała prosto w oczy namiestnika – moim najcenniejszym mianem jest „chrześcijanka”.

Wówczas okrutny namiestnik polecił, by zaprowadzono ją do jej domu i zadano śmierć we wrzącej kąpieli. Ale gotująca woda nie uczyniła Cecylii krzywdy – wyglądała zupełnie tak, jakby kąpała się w górskim źródle.

Ta wieść rozgniewała namiestnika ponad wszelkie oczekiwanie i polecił, by natychmiast odciąć Cecylii głowę.

Ale nawet otrzymawszy trzy ciosy mieczem Cecylia nie umarła, tylko żyła jeszcze przez trzy dni. Spędziła je na porządkowaniu domu i rozdawaniu majątku biedakom, cały czas śpiewając przepięknie na chwałę Pana.

Aż wreszcie, po tych trzech dniach, zstąpił do niej anioł i zabrał ją do jej prawdziwego domu, Nieba. Na ziemi zostało jedynie jej piękne ciało, odpoczywające po trudach ziemskiego żywota ze złożonymi na piersi rękami, niczym zmęczone dziecko.

Dziś w Rzymie oglądać można wspaniały kościół wybudowany w miejscu, gdzie stał niegdyś dom Cecylii. Jeśli pojedziecie tam kiedyś, w środku zobaczycie pokój Cecylii i łaźnię, w której nie zdołano pozbawić jej życia we wrzącej kąpieli. Zobaczycie też piękną, marmurową rzeźbę leżącą u stóp ołtarza, przedstawiającą jak dokładnie wyglądała Cecylia, kiedy porzuciła swe ziemskie ciało i ruszyła świetlistą drogą do Boga.

Amy Steedman

Powyższy tekst jest fragmentem książki Amy Steedman W Ogrodzie Boga. Fascynujące opowieści o świętych.