Rozdział siódmy. Samotność, piekło, grzech, Bóg

Tylko wtedy gdy jestem samotny, zaczynam czuć, że świat, szkoła czy dom stały się dla mnie zupełnie odludne i puste.

Samotność

Zdarza się, w życiu niektórych częściej niż u innych, że człowiek strasznie się zniechęci, bo został odsunięty (albo tak mu się zdaje) przez osobę, której obecność sprawiała mu wielką radość. Chłopak czuje się niesprawiedliwie potraktowany, częściowo dlatego że wydaje mu się, iż jest mniej lubiany niż inni, a trochę dlatego, że myśli, iż jest niezrozumiany. Oczywiście to smutne być niezrozumianym, ale czai się w tym niebezpieczeństwo upodobania sobie także i w takiej sytuacji. Można przecież spotkać ludzi, którzy naprawdę chlubią się tym, że są niezrozumiani. Jest to szaleństwo wieku chłopięcego, którego krócej lub dłużej doświadcza każdy chłopak.

Temu poczuciu osamotnienia mogą być rzeczywiście winni inni ludzie. W domu moi rodzice mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że dorastam, i mogą traktować mnie, jakbym był jeszcze dzieckiem; albo sam mogę myśleć, że okazuje mi się zbyt mało uczucia, którego jestem spragniony. Czy może w szkole, kiedy straciłem dobrego przyjaciela, nawiedzi mnie poczucie pustki. Powieści, które czytam, mogą je jeszcze bardziej pogłębiać, opisując ten stan tak dobitnie i wzniośle, że aż moje własne osamotnienie nabierze nowego smaku i uszlachetni moją osobę. Nie pozwolę sobie, by zawładnął mną nonsens, takie małostkowe użalanie się nad sobą. Będę mężczyzną.

Tylko wspaniałomyślnością można pokonać samotność: jedynie odkładając na bok swoje humory i sentymenty i angażując się całym sercem i duszą w życie kolegów, szukając sposobów, by im pomóc, rezygnując z mojego widzimisię i własnej wygody, aby przyjść im z pomocą. Wielkim remedium jest też oczywiście modlitwa, sakramenty, rozważanie bolesnej męki Naszego Pana, bardzo powolne odmawianie pierwszej tajemnicy bolesnej Różańca. Poza tym w domu mogę porozmawiać z mamą i wyjawić jej swoje problemy. Przekonam się wtedy, że moja mama i tato (jeśli się przed nimi otworzę) są o wiele mądrzejsi, niż mi się zdaje, o wiele lepiej potrafią mnie zrozumieć i wyobrazić sobie, co czuję. Mam być mężczyzną.

Piekło

Jest to z pewnością najbardziej przerażająca myśl, której uczy mnie wiara święta; to bardzo nieprzyjemna, bardzo straszna sprawa. Rzeczywiście taka ma być: przerażająca i okropna, a przez to pomagająca mi w wysiłkach, bym żył uczciwie. Lecz najpierw muszę wiedzieć, czym jest piekło, zanim będę próbował zrozumieć, dlaczego istnieje, czy wreszcie, jaki powinno mieć wpływ na moje życie.

Zatem piekło oznacza przede wszystkim stan dusz, które umierają w grzechu śmiertelnym (czyli dusz, które umierają, rozmyślnie nienawidząc Boga) i przez to tracą Boga na wieczność. W istocie jest to utrata Boga na zawsze. Są oczywiście także i inne kary, bo Nasz Pan używa słowa „ogień”, opisując cierpienie zmysłów (a Kościół swobodnie posługuje się tym samym określeniem), ale prawdziwym i najgorszym cierpieniem piekła jest pozbawienie Boga, kiedy człowiek na tamtym świecie wreszcie Go poznał i wie, jak potrzebuje Go dusza.

Dlaczego więc w ogóle istnieje takie więzienie Boga? No cóż, nie potrafimy w pełni wytłumaczyć, dlaczego coś istnieje, z tego prostego powodu, że istnienie wszystkiego zależy od woli Boga. On chce, by to istniało, i to ma mi wystarczyć. Ale trzeba powiedzieć, że piekło istnieje dlatego, że dobro i zło są odwiecznie odrębne i przeciwne. Jeśli po pewnym czasie ci, którzy nienawidzili Boga, mogliby oglądać Go tak samo, jak ci, którzy Go kochali, znaczyłoby to, że dobro i zło są w zasadzie tym samym i że cokolwiek czyniłeś, w ostateczności skutek będzie ten sam. Jeśli Bóg kocha dobro, to ci, którzy umierają, nienawidząc dobra i przechodzą do wieczności (w której nie ma możliwości na zmianę), nie mogą być nigdy tam, gdzie jest Bóg. Toteż Boża miłość buduje piekło, a nienawiść człowieka umieszcza go tam na zawsze.

Jakie znaczenie powinna mieć dla mnie ta wiedza? Po pierwsze, powinna mi przypominać o tym strasznym miejscu, aby pamięć o nim mogła umacniać mą wolę, abym nie był kuszony ponad moje siły. Łaska Boża przywiedzie mi na myśl piekło, aby strach, przed nim powstrzymał mnie przed ulegnięciem największym pokusom. Ale zwykle, a raczej zawsze, to miłość, a nie strach, powinna być moją główną motywacją. Wierzę w istnienie piekła, ale nie potrzebuję zbyt wiele o nim myśleć, bo przekonam się, że skoro Bóg jest dla mnie tak dobry i zechciał mnie stworzyć i odkupić, umierając za mnie, to mam wszystkie najlepsze, najwyższe i najważniejsze powody ku temu, żeby próbować iść za Nim bez potrzeby przypominania sobie o piekle, z wyjątkiem sytuacji, gdy przeżywam największe pokusy.

Grzech

Grzech jest jedną z tych brzydkich rzeczy, o której wiele się słyszy, za którą jestem karcony i grożą mi; ale czym on jest? Krótko mówiąc, jest to małoduszność, małostkowość, egoizm. W jaki sposób czynione? Grzech oznacza nieposłuszeństwo Bożemu prawu przez myśl, słowo, czyn lub zaniedbanie; a kiedy myślę o wszystkim, co Bóg dla mnie uczynił, widzę wyraźnie, że tylko egoizm mógł sprawić, że odstąpiłem od próbowania czynienia tego, o co On prosi. To prawda, że prosi o wiele, lub w każdym razie to, o co mnie prosi, bym zrobił lub z czegoś zrezygnował, będzie mnie wiele kosztować, gdyż być Jego prawdziwym naśladowcą wymaga wielkiej wspaniałomyślności. Niemniej jednak muszę pamiętać i o tym, że On był bardzo wspaniałomyślny. Umarł za mnie. Nie można temu zaprzeczyć; a skoro ktoś za mnie umarł, nie ma niczego, czego mógłbym mu odmówić.

Grzech jest egoistyczny i właśnie dlatego oznacza preferowanie siebie, a nie Boga i wybieranie czynienia tego, co sprawia przyjemność mi, zamiast tego, co sprawia przyjemność Jemu. W rzeczywistości nie chcę tego czynić, dlatego że powiedział mi, że to Mu się nie podoba; ale chcę to czynić, mimo tego, co On mi mówi, a moją jedyną wymówką jest egoistyczna wymówka zepsutego dziecka: „Bo chcę”. Ten potwornie przykry sposób, w jaki zepsute dzieci dają swe wymówki, jest mniej więcej tym, co czyni moja dusza, kiedy grzeszy. Egoistycznie próbuje sprawić sobie przyjemność bez względu na to, czego mogą chcieć inni ludzie, czego może chcieć Bóg.

Podstawowy podział grzechów dzieli je na śmiertelne i lekkie, co będzie łatwiej zrozumieć uzmysłowiwszy sobie, co składa się na grzech śmiertelny. Aby grzech był śmiertelny, muszą być spełnione trzy warunki:

a) materia, to znaczy uczynek, musi być naprawdę poważny – zatem np. skradziona suma (aby zaistniał grzech śmiertelny) musi być naprawdę duża;

b) musi istnieć pełna świadomość w czasie popełniania grzechu, że jest to wielkie zło, dopóki, oczywiście, z premedytacją lub przez niedbałość, jestem tego nieświadomy – to znaczy, nie chcę wiedzieć, czy jest ono wielkie czy nie;

c) musi być pełna zgoda woli, a nie po prostu nagły przypływ uczuć, na które jestem zupełnie i szczerze nieprzygotowany.

Jeśli którykolwiek z tych warunków nie będzie spełniony, mamy do czynienia nie z grzechem śmiertelnym a lekkim. Lecz w przypadku każdego grzechu winienem szybko okazać skruchę i wyznać żal przed Bogiem, zaś w razie grzechu śmiertelnego przystąpić niezwłocznie do spowiedzi świętej i w ten sposób się oczyścić.

Bóg

Wiele myślałem o Bogu i także mówiłem o Nim, ale kim jest Bóg? Jaki On jest? Tak bardzo trudno wytłumaczyć, jaki jest, gdyż jest Duchem, cudownie pięknym, cudownie mądrym i doskonałym, i potężnym, ale Duchem i dlatego nieuchwytnym dla moich oczu i rąk. Nie mogę Go zmierzyć ani ujrzeć Go jako Boga, chociaż oczywiście mogę Go posiadać, na przykład w Komunii Świętej; lecz nawet poza Komunią Świętą mogę Go mieć w sobie, a to ma dla mnie ogromne znaczenie z wielu powodów.

Bóg jest Najwyższym Duchem, żyjącym swym życiem Boskim w tej wspaniałej jedności Ojca i Syna, i Ducha Świętego, znającym siebie i całe swoje piękno i dlatego kochającym siebie samego. Jeszcze zanim powstał świat, Bóg był w pełni aktywny w swej świadomości i miłości; ale stworzył świat i wtedy gdy nadeszła pełnia czasów, pojawiliśmy się na scenie dziejów, a teraz mamy uświadomić sobie naszą z Nim relację. On stworzył świat i nas. Od razu musiał podtrzymać świat. Powołał go do istnienia i musiał utrzymać go w istnieniu, bo inaczej obróciłby się z powrotem w tę nicość, z której został stworzony. On go musi podtrzymywać. Znaczy to, oczywiście, że musi nim kierować przez swoją Opatrzność Bożą, nieustannie wspierać i kierować życiem wszystkich ludzi, zwierząt i roślin, i wszystkimi ruchami gwiazd; przede wszystkim zaś przenika On jeszcze mocniej w swoje stworzenie, będąc w nim wszechobecny. Strzeże go, rządzi nim i jest w nim.

Gdybym tylko mógł to właściwie pojąć, wszystko byłoby dla mnie łatwiejsze do zniesienia. Bóg jest wszechmocny, dlatego pozwolił na wszystkie moje kłopoty i rozczarowania; dlatego mogę z pewnością przyjąć je, wierząc, że miał powód, by je dopuścić. Bóg jest mądry, dlatego w tych wszystkich kłopotach i radościach kryje się doskonała mądrość. Bóg jest wszędzie obecny; dlatego gdziekolwiek jestem czy cokolwiek robię, mogę Go znaleźć. W teatrze, oglądając pantomimę, modląc się, przebywając na dworze w słońcu, nad orzeźwiającą wodą rzeki, w przypływie i odpływie morza, wśród moich podręczników, podczas nauki, wśród przyjaciół, kiedy jestem samotny, czy w domu, kiedy się obudzę, i we śnie, będę pamiętał, że On jest przy mnie; będę Go kochał i będę Mu posłuszny i nie będę się Go lękał.

O. Bede Jarrett OP

Powyższy tekst jest fragmentem książki o. Bede Jarretta OP Szlachetny rycerz.