Rozdział siódmy. Przygotowanie do odejścia ze świata, cz. 1

W dniach poprzedzających święto do Jerozolimy przybyło wielu ludzi. Szli do Świątyni sprawdzić czy Jezus też jest w Jerozolimie. Kiedy przekonali się, że Go nie ma, mówili między sobą:

– Nie dotarł do Jerozolimy. Jak myślicie co to znaczy?

Jezus jednak miał zamiar przybyć.

Wezwał do siebie apostołów i wyjaśnił im co się zdarzy:

– Oto idziemy do Jerozolimy, a wszyscy prorocy przepowiadali co się tam stanie z Synem Człowieczym. Zostanie zdradzony i wydany w ręce arcykapłanów i uczonych w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie.

„Poganie” to słowo oznaczające ludzi niewierzących w jednego Boga, niebędących Żydami.

Apostołowie słuchali Jezusa, ale nie mogli uwierzyć, że takie rzeczy naprawdę spotkają ich Mistrza. Tak niewiele rozumieli, że Jan i Jakub przybyli do Pana ze swą matką by poprosić Go o coś. Jezus spytał ich:

– Co chcecie, żebym wam uczynił?

Matka Jana i Jakuba odpowiedziała:

– Daj moim synom, aby w Twoim Królestwie siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie.

Chodziło jej o to, by jej synowie mieli największe znaczenie w rządzie Królestwa. Pan w odpowiedzi zwrócił się do Jana i Jakuba, i rzekł:

– Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który ja mam pić?

Oznaczało to: „Czy możecie cierpieć i umrzeć tak, jak ja?”.

Dwaj apostołowie naprawdę zupełnie nie rozumieli tych słów, gdyż odpowiedzieli:

– Możemy.

Jezus im odrzekł:

– Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie, nie do mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których przygotował je mój Ojciec.

Gdy dziesięciu pozostałych apostołów dowiedziało się o co prosili Jakub i Jan, rozgniewali się na nich – wcale im się nie dziwię. Jednak Pan wezwał ich do siebie i powiedział:

– Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, są dla nich surowi i niesprawiedliwi, a wielcy dają poddanym odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i ja nie przyszedłem, aby mi służono, ale żeby służyć.

Czy wiecie, że papież posiada tytuł „Sługa sług Bożych”? Dostał go dlatego, że jest pierwszym i największym wśród nas.

W drodze do Jerozolimy Jezus wraz z apostołami i uczniami przechodził przez Jerycho. Niedaleko miasta Pan uzdrowił dwóch niewidomych. Uzdrowieni towarzyszyli Jezusowi aż do miasta, a wraz z nimi szedł wielki tłum.

Żył w Jerychu pewien bogaty celnik zwany Zacheuszem. Bardzo chciał zobaczyć Jezusa, ale był niski, za mały by spojrzeć ponad głowami tłumu. Niczym mały chłopiec wspiął się więc na drzewo sykomory rosnące przy drodze.

Chyba nie oczekiwał, że ktoś go tam zobaczy, ale Jezus spojrzał w górę na drzewo i powiedział do celnika:

– Zacheuszu, zejdź szybko z drzewa, gdyż dziś chcę być gościem w twoim domu.

Zacheusz był zachwycony, że Jezus pragnie przybyć do jego domu, toteż zsunął się z sykomory i zaprowadził Pana wraz z apostołami do siebie.

Niektórzy z tłumu mówili:

– Do grzesznika poszedł w gościnę.

Lecz Zacheusz po przybyciu do domu stanął przed Panem i rzekł:

– Panie, połowę mego majątku rozdam ubogim, a jeśli kogoś skrzywdziłem, oddam mu cztery razy więcej, niż mu zabrałem.

Jezus odpowiedział:

– Oto dziś zbawienie przyszło do tego domu.

Po uczcie u Zacheusza Pan udał się znów do Betanii, do Łazarza. Myślę, że pamiętacie, że było to blisko Jerozolimy.

Łazarz wydał wielką ucztę dla Jezusa i Jego apostołów. Gospodarz usiadł do stołu z Jezusem, zaś Marta usługiwała. Maria natomiast przyniosła naczynie z drogocennym, słodko pachnącym olejkiem nardowym. Rozbiła naczynie i namaściła stopy Pana olejkiem.

Jezus z pewnością miał stopy zmęczone i ukurzone drogą, a namaszczenie olejkiem sprawiło, że poczuł się dużo lepiej. Zapach olejku napełnił całą salę, wszyscy mogli go poczuć. Zaczęto rozmawiać o tym, jak bardzo jest drogi.

Odezwał się Judasz:

– Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?

Judasz nie mówił tego myśląc o ubogich, lecz ponieważ bardzo lubił pieniądze. Nosił trzos z pieniędzmi należącymi do Jezusa i apostołów, i uważał, że równie dobrze sam mógłby być jednym z tych ubogich, których należało wesprzeć!

Jednak Jezus znów stanął po stronie Marii, mówiąc:

– Zostaw ją! Ubogich zawsze mieć będziecie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić, a mnie nie zawsze mieć będziecie. Powiadam wam: gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na pamiątkę Marii to, co uczyniła.

Następnego dnia Jezus wyruszył do Jerozolimy. W drodze do miasta wszedł na Górę Oliwną, na której jest zbudowana Betania. Góra ta leży tuż obok Jerozolimy.

Tam Jezus usiadł by odpocząć. Wezwał dwóch uczniów i powiedział im:

– Idźcie do najbliższej wioski. Znajdziecie tam oślicę i jej źrebię. Odwiążcie je i przyprowadźcie do mnie. Jeżeli ktoś was spyta co robicie, powiedzcie, że Pan je potrzebuje, i że wkrótce je odda.

Dwaj uczniowie zrobili tak jak Jezus powiedział. Właściciel oślicy i źrebięcia pozwolił im je wziąć, tak jak to przewidział Jezus. Uczniowie przyprowadzili osły i położyli kilka płaszczy na ośle, zamiast siodła. Pan wsiadł na osiołka i ruszył w kierunku Jerozolimy. Tymczasem ludzie w mieście usłyszeli, że widziano Jezusa w Betanii, wyszli Mu więc na spotkanie.

Kiedy lud ujrzał Jezusa na osiołku, wszyscy zaczęli rzucać na drogę przed nim gałęzie palmowe, słali też przed Nim swe płaszcze, by mógł po nich przejechać, wołali i śpiewali:

– Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie! Pokój w niebie i chwała na wysokościach!

„Hosanna” to okrzyk oznaczający mniej więcej „Hurra!”.

Wśród zebranych było też kilku faryzeuszy. Skoro usłyszeli co śpiewają tłumy, powiedzieli do Jezusa:

– Nauczycielu, powiedz im, żeby przestali!

Lecz Jezus im odpowiedział:

– Jeśli oni umilkną, kamienie wołać będą!

I tak doszli do miejsca, z którego było już widać Jerozolimę. Jezus zapłakał i rzekł:

– O gdybyś i ty, miasto, poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony.

To, co powiedział, sprawdziło się trzydzieści siedem lat później, kiedy to Rzymianie zburzyli całe miasto, równając budynki z ziemią.

Jezus, otoczony przez tłum, wjechał do Jerozolimy; całe miasto usłyszało głosy śpiewających; ludzie pytali jeden drugiego:

– Kto to jest?

A ci, którzy szli za Panem w procesji, odpowiadali:

– Hosanna Synowi Dawidowemu!

Arcykapłani i uczeni w Piśmie, którzy, jak myślę, należeli do tego rodzaju ludzi co w ogóle niezbyt lubią dzieci, złościli się. Spytali więc Jezusa:

– Czy słyszysz co te dzieci śpiewają?

A On odpowiedział:

– Tak. Czy nigdy nie czytaliście, że jest napisane w Piśmie: „Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?”.

Wieczorem Jezus wrócił do Betanii na noc. Gdyby został w Jerozolimie, arcykapłani, uczeni w Piśmie i faryzeusze z pewnością znaleźliby jakiś powód, by Go aresztować i wtrącić do więzienia. Nocą nikt temu nie przeszkadzał, gdyż przyjaciele Jezusa i tłumy, które za nim szły, udały się na spoczynek.

Przypuszczam, że Jezus nie poszedł do domu Marty, by nie narażać przyjaciół na kłopoty. Spoczął pod oliwnymi drzewami, w ogrodzie Getsemani. Nazajutrz udał się do Świątyni i tam nauczał, po czym na noc znów wrócił do Betanii.

Następnego dnia, kiedy był w Świątyni, przyszli do niego kapłani i uczeni w Piśmie i zapytali:

– Powiedz nam jakim prawem to czynisz i kto Ci dał tę władzę?

Jezus im odpowiedział:

– Ja także zadam wam pytanie, a jeśli odpowiecie, powiem wam jaką mocą to czynię. Chrzest Jana z nieba był czy od ludzi?

Znaczyło to: „Czy Jan chrzcił, bo tak chciał Bóg, czy też Jan sam to wymyślił?”.

Żydzi, którzy przyszli z pytaniem do Jezusa, nie wiedzieli co odrzec. Myśleli: „Jeżeli odpowiemy: «Z nieba», On nam powie: «Dlaczego więc mu nie uwierzyliście?», a jeśli odpowiemy: «Od ludzi», wszyscy w Jerozolimie zwrócą się przeciwko nam i ukamienują nas, gdyż są pewni, że Jan był prorokiem”. Tak więc odparli:

– Nie wiemy.

A Nasz Pan im odpowiedział:

– Ja też wam nie powiem jakim prawem czynię to wszystko. A co myślicie o tym: Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: „Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy”. Syn odpowiedział: „Idę”, lecz nie poszedł. Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: „Nie chcę”. Potem jednak opamiętał się i poszedł. Który z tych dwóch spełnił wolę ojca?

Odrzekli Mu:

– Ten drugi.

Jezus powiedział:

– Powiadam wam: celnicy i grzesznice wchodzą przed wami do Królestwa Niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli, celnicy zaś i grzesznice uwierzyli mu.

Nie trzeba było tłumaczyć faryzeuszom jak są dobrzy ani jak źli są celnicy i grzesznice, prawda? A to właśnie celnicy i grzesznice słuchali tego, co mówił Jan, a „dobrzy” ludzie nie zwracali uwagi na jego naukę.

Zbliżamy się do końca czasu nauczania Naszego Pana. W ciągu ostatnich dni przed pojmaniem udzielił narodowi wielu ostrzeżeń o tym, co się stanie, jeśli zrobią to, do czego dążą – czyli skażą Go na śmierć.

Oto kolejna historia, którą opowiedział im by ukazać co się stanie:

– Pewien gospodarz założył winnicę, a ponieważ udawał się w podróż, oddał ją w dzierżawę rolnikom – mieli mu za to dać część winogron. Gdy nadszedł czas zbiorów, pan posłał swoje sługi do rolników, by odebrali należną mu część plonu. Ale rolnicy chwycili sługi i jednego zbili, drugiego zabili, a trzeciego ukamienowali. Posłał więc inne sługi, więcej niż poprzednio, ale z nimi rolnicy zrobili to samo. W końcu posłał do nich swego syna, myśląc: „Jego uszanują”. Lecz rolnicy ujrzawszy syna gospodarza, mówili do siebie: „To jest dziedzic, chodźcie, zabijmy go, a weźmiemy jego dziedzictwo – całą winnicę”. Chwycili go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc wróci właściciel winnicy, jak myślicie co zrobi z tymi rolnikami?

Słuchacze zawołali:

– Wytraci tych nędzników, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, którzy będą mu oddawać w porę owoce.

A Pan odpowiedział:

– Dlatego wam powiadam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce.

Znaczyło to (a słuchający mogli to zrozumieć, jeśli trochę się zastanowili), że Bóg wybrał Żydów, by przyjść właśnie do ich narodu i założyć swe Królestwo. Wysyłał wciąż nowych proroków, by głosili narodowi co ma czynić, ale źle ich przyjmowano, a wielu zabito. Teraz zaś Bóg zesłał swego Syna, a oni znów chcą Go zabić. Czego oczekiwali po tej śmierci?

Chociaż jednak znaczenie przypowieści było jasne i choć Żydzi powinni wiedzieć, że Jezus czyni te wszystkie cuda, gdyż ma władzę od Ojca, wciąż Mu nie wierzyli i mimo wszystko chcieli Go zabić.

Nie ośmielili się jednak pojmać Go otwarcie, zwłaszcza w tym czasie, gdy miasto pełne było przybyłych na święto Galilejczyków, którzy najlepiej znali Pana. Wrogowie Jezusa wiedzieli, że muszą zwrócić ludzi przeciw Niemu lub uknuć jakiś podstęp, który rozgniewa Rzymian.

A oto jeden z ich planów. Wysłali do Jezusa kilku ludzi, by udali, że pragną odpowiedzi na trudne pytanie. Powiedzieli oni do Pana:

– Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny. Powiedz nam więc jak Ci się zdaje: czy wolno płacić podatek cezarowi czy nie?

Cezar, jak pewnie wiecie, był władcą Imperium Rzymskiego. Wysłannicy zadali to pytanie, wiedząc, że jeśli Jezus odpowie: „Tak, wolno płacić”, wszyscy ludzie, którzy z niechęcią oddawali podatki Rzymianom uniosą się na Niego gniewem. Jeżeli zaś odpowie: „Nie”, doniosą o tym Rzymianom, którzy aresztują Go za podburzanie przeciw rządowi.

Jezus jednak nie odpowiedział ani „tak”, ani „nie”. Rzekł:

– Czemu mnie wystawiacie na próbę, obłudnicy? Pokażcie mi monetę podatkową.

Oni przynieśli Mu denara. Odbity był na nim wizerunek głowy, jak często bywa też na dzisiejszych monetach. Pan spytał:

– Czyj jest ten obraz i napis?

Odpowiedzieli:

– Cezara.

Jezus rzekł:

– Oddajcie więc cezarowi co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga.

Na to już nie można było nic odpowiedzieć; ani cezar, ani nikt inny nie mógł się na nic oburzać.

Potem zadano Jezusowi następne pytanie. Tym razem zrobili to saduceusze, którzy należeli do dość irytującego typu ludzi. Nie wierzyli w zmartwychwstanie ciał po śmierci, ani w dużą część Pisma Świętego. Jezus i tym razem odpowiedział tak, że zamknął im usta. Kiedy jednak zobaczył, że przywódcy i mędrcy z różnych ugrupowań w Jerozolimie zwrócili się przeciw Niemu i dążą do Jego śmierci, zapłakał nad miastem i powiedział:

Jeruzalem, Jeruzalem!
Ty zabijasz proroków
I kamienujesz tych,
Którzy do ciebie są posłani.
Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci,
Jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła,
A nie chcieliście.

Oto wasz dom zostanie wam pusty.

Albowiem powiadam wam,
Nie ujrzycie mnie odtąd, aż powiecie:
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie!

Następnie Jezus ostrzegł uczniów, że tak jak Jego znienawidzono, tak i ich będą nienawidzić. Tak też się stało i wciąż się dzieje aż do dzisiejszego dnia.

W Królestwie Bożym na świecie nigdy nie panuje całkowity pokój. Kiedy już wszystko wydaje się spokojne i bezpieczne, znów zaczynają się problemy, pojawiają się nowi męczennicy i wyrastają tłumy nowych bohaterów dążących do nieba. Zawsze więc musimy być gotowi na kłopoty: świat dla katolików nigdy nie będzie bezpieczny ani spokojny!

W tym też czasie Pan opowiedział uczniom jakie będą znaki końca świata: wojny i inne plagi. Wytłumaczył im również, że nikt nie może być pewny kiedy to nastąpi. Powiedział, żeby się nie smucili kiedy będzie się wydawało, że koniec już się zbliża, chociaż inni ludzie będą zasmuceni. Uczniowie powinni być zawsze gotowi – zarówno na śmierć, jak i na koniec świata. Mają się też zawsze modlić, cokolwiek się zdarzy. Jezus nieco im przybliżył jak będzie wyglądał koniec świata:

Syn Człowieczy
Przyjdzie w swej chwale
I wszyscy aniołowie z Nim…
I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody,
A On oddzieli jednych ludzi od drugich,
Jak pasterz oddziela owce od kozłów.

Owce postawi po prawej,
A kozły po swojej lewej stronie.

Wtedy odezwie się Król
Do tych po prawej stronie:

Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego,
Weźcie w posiadanie Królestwo,
Przygotowane dla was od założenia świata!

Bo byłem głodny, a daliście mi jeść;
Byłem spragniony, a daliście mi pić;
Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie;
Byłem nagi, a przyodzialiście mnie;
Byłem chory, a odwiedziliście mnie;
Byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie.

Wówczas zapytają sprawiedliwi:

Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym
I nakarmiliśmy Ciebie?
Spragnionym,
I daliśmy Ci pić?
Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem
I przyjęliśmy Cię,
Lub nagim i przyodzialiśmy Cię?
Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu
I przyszliśmy do Ciebie?

A Król im odpowie:

Wszystko, co uczyniliście
Jednemu z tych braci moich najmniejszych,
Mnieście uczynili.

Wtedy odezwie się do tych po lewej stronie:

Idźcie precz ode mnie, przeklęci,
W ogień wieczny,
Przygotowany diabłu i jego aniołom.

Bo byłem głodny, a nie daliście mi jeść;
Byłem spragniony, a nie daliście mi pić;
Byłem przybyszem, a nie przyjęliście mnie;
Byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie;
Byłem chory i w więzieniu;
A nie odwiedziliście mnie.

Wówczas zapytają i ci:

Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym,
Albo przybyszem, albo nagim,
Kiedy chorym i więzieniu,
A nie usłużyliśmy Tobie?

Wtedy odpowie im:

Wszystko, czego nie uczyniliście
Jednemu z tych najmniejszych,
Tegoście i mnie nie uczynili.

I pójdą ci na mękę wieczną,
Sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.

Lepiej więc byśmy pomagali tym, którzy są głodni, spragnieni, chorzy i potrzebujący, prawda? Straszne by było, gdybyśmy przy końcu świata znaleźli się po lewej stronie Naszego Pana.

W czasie tych ostatnich dni życia, Jezus codziennie nauczał w Świątyni i co noc wychodził z miasta do ogrodu Getsemani na Górze Oliwnej.

Marigold Hunt

Powyższy tekst jest fragmentem książki Marigold Hunt Życie Chrystusa.