Rozdział siódmy. Najpotrzebniejsze cnoty, cz. 1

Równość usposobienia

„Człowiek nierówny nie jest jednym człowiekiem, jest kilkoma ludźmi” – pisał w XVII wieku moralista La Bruyere (1).

Czy dosyć pilnie uważam na równość mego usposobienia, na równość humoru?

Biorę na przykład jednego z moich kolegów: dziś wesoły jak szczygieł, jutro ponury jak deszczowa chmura; czasami nawet nie jutro, czasem zmienia się nie do poznania w ciągu kilku godzin. Teraz się śmieje, za minutę się gniewa.

Ten znów ma fazy gorliwości w pracy i fazy beznadziejnego lenistwa. Jest to metoda „dorywcza”. Wielkie siły natury są powolne, ale stałe. Lodowce potrzebują wieków, aby się posunąć, ale posuwają się stale. Należy zawsze przedkładać wytrwałą pilność nad gorączkową, dorywczą pracę, po której przychodzi depresja, rozprężenie i wyczerpanie.

Niestałość jest, jak powiadają, błędem młodości.

Pokażmy, że to legenda. Umiejmy wytrwać.

Nabyć lub – jeśli go już posiadam – rozwinąć zmysł stałości. Nie być chorągiewką. Niech moje uczynki nie będą zależne od uśmiechu, od niepowodzenia, brzydkiego czasu, kaprysu, podszeptu kolegi, przynęty, reklamy. Nie zmieniać orientacji za każdym podmuchem wiatru.

Być równym znaczy być stałym, jest to pierwszy warunek, żeby zostać naprawdę kimś.

Silne przekonanie

„Lubię od czasu do czasu spotkać człowieka, który prawdziwie wierzy w to, co mówi” – powiedział filozof angielski, David Hume (2).

Nic z egzaltacji – wszystko z przekonania. To znaczy wierzyć – i swojej wiary być pewnym.

Wierzyć: nie jak głupiec lub bezmyślny człowiek, któremu myśl swoją narzuca pierwszy lepszy. W każdym człowieku jest podkład łatwowierności, który bezczelnie wyzyskują agitatorzy, dziennikarstwo i reklama. Nawet najbardziej niezależni są przemakalni i ulegają czasami wpływom najpospolitszym. Często najsłabsze są właśnie tzw. mocne duchy (les esprits forts).

Wierzyć należy zważywszy powody wiary, spojrzawszy w oczy rzeczywistości, poznawszy nieprzyjaciół – jeśli tacy istnieją.

A skoro tylko oceniliśmy uzasadnienie pewnej danej, pewnej zasady – należy w nią wierzyć, to znaczy o tę prawdę już oczywistą, o tę rzeczywistość, której realną wartość poznaliśmy, należy zaczepić wszystkie moce życia. Nie anemiczne i bezsilne uczucia, ale niezmienne przekonania. Jeśli o to chodzi, można wierzyć w niewielką ilość prawd. Zresztą prawdy podane do wierzenia nie są liczne. Mówię o prawdach, w które trzeba wierzyć pewnością absolutną. Ale w to należy wierzyć z uporem, wierzyć nie na ślepo, ale w jasności, tzn. tak, aby móc przeciwnikowi odpowiedzieć i przekonać go; należy w nie wierzyć z zapałem i mocą, tak aby te prawdy stały się nie tylko przekonywujące, ale zdobywcze i nawracające.

Doświadczenie

„W moich sądach jest okrutna i gwałtowna apodyktyczność, wynikająca z braku doświadczenia” (Giosue Borsi) (3).

Ktoś powiedział: „Zwróć się do młodych, oni wszystko wiedzą!”.

Doświadczenie uczy subtelności w sądach, sprawia, że twierdzenia są mniej ostre, że człowiek nie wierzy bez zastrzeżeń w nieomylność swego zdania. Każdy młody ma doświadczenie jeszcze przed sobą i dlatego prędzej rozstrzyga każde zagadnienie, bardziej jest zdecydowany, niż wtedy, gdy doświadczenie jest już poza nim.

Może to być i zaletą. Należy jednak posługiwać się nią z umiarem. Nie należy nigdy czynić wrażenia umysłu podnieconego, umysłu symplicystycznego (4), który twierdzi tak bezwzględnie, jedynie dlatego, że nie dostrzegł wszystkich stron danej kwestii. Życie jest skomplikowane; jest w nim niezmiernie mało prostych zagadnień.

Unikać niezdecydowania wynikającego z nieścisłości. Patrzeć jasno i głęboko. Ale właśnie człowiek, który patrzy jasno i głęboko nie jest w niczym podobny do tego, który na ślepo rzuca się naprzód na złamanie karku. Taka gwałtowność najczęściej pochodzi z braku zastanowienia. Są starcy – powiada Pismo Święte – którzy pozostali zawsze dziećmi. Nie tracąc rozpędu i ognia, będę się starał o ten początek dojrzałości, który wzbudza zaufanie. Być młodym, znaczy być trochę szalonym. Nie być szalonym a pozostać młodym.

Zapał i spokój… Fantazja i dojrzałość… Śmiałość i roztropność.

Jasność myśli

„Jest wielu ludzi, którzy prawość serca biorą za jasność umysłu. Ci są najszkodliwsi, bo czynią źle ze spokojnym sumieniem” (de Bonald) (5).

To zdanie dobrze pokazuje, że nie wystarczy gorliwość, ale że ta gorliwość musi być inteligentna i oświecona.

Ilu ludzi marnuje najlepsze swe siły, rzucając się w szalone przedsięwzięcia, których uprzednio dokładnie nie zbadali. Gorącym sercem pojęli, że potrzebni są ludzie odważni. Stają do apelu. Tak, ale na co przyda się cały ten rozmach? Zanim się rzucisz do ataku popatrz, czy nie ma przed tobą Waterloo, jaru, w którym możesz zginąć, lub jak pod Reichshofen, tyk chmielowych, na które możesz się nadziać.

Oświecona gorliwość. Zanim zabierzemy się do praktycznego rozwiązywania jakiegoś zagadnienia, najpierw je dokładnie przestudiujmy. Nie iść za podmuchem myśli lub na pierwsze zawołanie ludzi, jedynie dla zasłyszanych pięknych słów albo obiecujących widoków. Patrzeć – widzieć jasno. Wiele zagadnień jest delikatnej natury. Im bardziej żywiołowa siła idzie w fałszywym kierunku, tym łatwiej doprowadzić może do katastrofy. W najlepszym razie są to zdrowe siły zużyte na marne. Dzisiejsze czasy nie nadają się do zadawania ślepych razów w ciemnościach.

Obrać bezpieczny grunt i po nim pewnie kroczyć. Lepsze to, niż pędzić z kopyta po grząskim terenie, a na końcu drogi znaleźć mrzonkę!

Oznaki młodości

„Gdy człowiek zaczyna spoglądać poza siebie, wtedy jest już stary” – powiedział pewien biskup amerykański; a kardynał Gibbons, już staruszek, ale sercem i myślą zawsze młody, dodawał: „Nigdy nie patrzę poza siebie. Żona Lota spojrzała za siebie i zginęła. Patrzeć w tył to zguba, to początek końca.

Gdy człowiek dojdzie do połowy życia powinien się otaczać takimi ludźmi, którzy mają przed sobą jeszcze szmat czasu. Aż do czterdziestu lat szukaj towarzystwa starszych od siebie. Po czterdziestu latach utrzymuj starannie kontakt z młodszymi. Jest to doskonała zasada. Aż do ostatniej mojej choroby przechadzałem się codziennie od pięciu do sześciu godzin. I kogo brałem do towarzystwa? Młodych. Opowiadali mi swoje nadzieje, ambicje, plany.

Chcecie wiedzieć co im mówiłem? Mówiłem im: młodzieńcze, żyj w oczekiwaniu wielkich rzeczy. Spodziewaj się wielkich rzeczy od jutra, spodziewaj się wielkich rzeczy od twoich braci i sióstr, i od siebie samego. Wielkie możliwości są przed tobą, większe niż były kiedykolwiek w przeszłości. Gdy nadejdą, skorzystają z nich tylko odważni i ci, którzy umieją ocenić położenie”.

O. Doncoeur mówił uczniom wyższego gimnazjum w Reims, w czerwcu 1925 roku: „my, młodzież dzisiejsza, będziemy musieli mierzyć się z olbrzymimi wypadkami”.

Czego mi potrzeba, aby być na wysokości tych wypadków? Odwagi i zmysłu orientacji w każdym położeniu. Czy mam jedno i drugie? Nie mogę się ociągać. Czas nagli!

Umieć dziękować

Bóg. Nie zapominać, że dziękczynienie, czyli dziękowanie jest drugim zadaniem modlitwy. Modlitwa jest wzniesieniem duszy do Boga, aby Go wielbić, dziękować Mu. Ilu jest takich, co Bogu dziękują? A ja, tak gorliwy, gdy chcę coś otrzymać, czy niezbyt często zapominam dziękować… albo jeśli dziękuję, to jakby mimochodem, pospiesznie, z roztrzepaniem? Pilno mi, by już o coś nowego prosić, a otrzymane dobrodziejstwa idą w niepamięć.

Wdzięczność jest oznaką szlachetnych charakterów. Nie zapominać o niej w stosunku do Boga. Umieć ją okazać. Umieć nadać jej więcej mocy i ciepła.

Umieć dziękować i bliźniemu, który uczynił mi coś dobrego. Przynajmniej temu, jeśli jeszcze nie posiadam tej cnoty świętych, aby umieć dziękować tym, którzy mnie skrzywdzili.

Jak niewielka jest liczba tych, którzy potrafią powiedzieć bratu dziękuję… Wdzięczność jest cnotą odśrodkową. Sprawia, że choć na chwilę musimy przestać myśleć o sobie, aby myśleć o bliźnim, o jego dobroci i uprzejmości. Człowiek jest tak ciasny, że czasem doznane dobrodziejstwo wystarczy, aby znienawidził tego, który mu je wyświadczył. Smutny upadek ludzkiego serca!

Nauczyć się mówić dziękuję.

Ks. Raoul Plus SI

(1) Jean de La Bruyere (1645–1696), eseista francuski, studiował prawo, później pracował w skarbowości; opublikował Charaktery zawierające satyryczne portrety współczesnych i ostrą krytykę społeczeństwa, co przysporzyło mu wielu wrogów.

(2) David Hume (1711–1776), szkocki filozof, historyk i ekonomista; przedstawiciel empiryzmu; poddał krytyce pojęcia przyczynowości, siły i substancji z punktu widzenia sceptycyzmu; sformułował prawa kojarzenia; napisał Traktat o naturze ludzkiej.

(3) Młody konwertyta włoski, nawrócony w roku 1914, a zabity podczas wojny 10 listopada 1915 roku.

(4) Symplicyzm – tendencja do zbytniego upraszczania i spłycania jakichś zagadnień.

(5) Wicehrabia Louis Gabriel Ambroise de Bonald, (1754–1840), francuski filozof i publicysta; jeden z głównych przedstawicieli tradycjonalizmu, rojalista, przeciwnik filozofii oświecenia.

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. Raoula Plus SI Młodzieńcom ku rozwadze.