Rozdział siódmy. Dlaczego należy posyłać dzieci do szkół katolickich, cz. 1

Najważniejszym zadaniem zleconym rodzicom przez Boga jest zapewnienie dzieciom odpowiedniego wykształcenia i wychowania. Jest to pierwszy i podstawowy cel istnienia małżeństwa.

Podejmujesz najważniejszą decyzję w sprawie sposobu wykształcenia twojego dziecka

Chociaż dzieci są wychowywane przez całe życie, w dzisiejszych czasach wychowanie nie może obyć się bez pewnej dozy wykształcenia, szczególnie w okresie dojrzewania dziecka.

Wybierając szkołę dla swoich dzieci, rodzice delegują na nauczycieli znaczną część odpowiedzialności za ich wychowanie, powinni więc zdawać sobie sprawę z konsekwencji dokonywanego wyboru.

W Stanach Zjednoczonych, zależnie od decyzji, możesz posłać swoje dziecko do szkoły państwowej, prywatnej lub parafialnej. Możesz także zatrudnić prywatnego nauczyciela lub zatrzymać dziecko w domu i uczyć je sam, władze państwowe określają bowiem jedynie minimalny pułap wykształcenia. Najczęściej rodzice dokonują wyboru pomiędzy szkołą katolicką a państwową. Zanim podejmiesz decyzję, powinieneś określić cel, któremu ma służyć edukacja dziecka. W większości przypadków ludzie wierzący zgadzają się, iż szkoła ma pomóc dziecku w przygotowaniach do odpowiedzialnego życia osoby dorosłej. Bywają jednak bardzo różne opinie na temat celu i znaczenia życia, trudno więc oczekiwać podobnej jednomyślności przy wyborze właściwego typu szkoły.

Po co istnieją szkoły katolickie?

Jako katolik przyjmujesz punkt widzenia zgodny z jednym z pierwszych tematów omawianych w katechizmie – dziecko rodzi się, aby poznać i umiłować Boga oraz służyć Mu na tym świecie, a także, by zjednoczyć się z Nim w wiecznej radości w świecie przyszłym. Możesz w to wierzyć lub nie, jeśli jednak wierzysz, nauczanie dziecka musi pomóc mu w osiągnięciu wymienionych powyżej celów.

Istnienie i wieczna obecność Boga są najważniejszym faktem w życiu każdego z nas. Na tej prawdzie budowana jest pozostała wiedza. Zadaniem szkoły, tak jak zadaniem wychowania realizowanego przez rodziców, jest pomóc dziecku w pojęciu tej prawdy oraz wszystkich innych, które z niej wynikają – o świecie, o nim samym i innych ludziach. Należy tak ukierunkować zdobywanie przez dziecko doświadczeń intelektualnych, społecznych i moralnych, aby niczego nie zabrakło w szkoleniu go na inteligentnego człowieka i chrześcijanina. Trzeba uczyć je religii, nie tylko w celach informacyjnych, lecz również dla wzmocnienia jego więzi z Ojcem w niebie, Odkupicielem i Duchem Świętym. Dziecko potrzebuje także wiedzy o społeczeństwie, aby uzyskać zrozumienie silniej wiążące je z bliźnim. Wymaga również wiedzy naukowej, by doceniać i odpowiednio używać stworzeń i przedmiotów będących częścią jego świata.

Ucząc dziecko pojęć i faktów, nauczyciel musi czynić to w odniesieniu do podstawowych zasad chrześcijańskiego życia oraz amerykańskiego dziedzictwa kulturowego. Powinno być wychowywane w duchu poprawnych przekonań o zależności człowieka od Boga, prawach i obowiązkach każdego z nas wynikających z godności osobistej i natury społecznej człowieka, świętości rodziny, wartości wykonywanej pracy, zobowiązaniu ludzi i narodów do dzielenia się dobrem materialnym i duchowym. Wiedza o Bogu oraz świadomość planu Bożego są nierozłączne z założenia i powinny służyć jako latarnia oświetlająca nam drogę do każdej zdobywanej wiedzy.

Sędzia Robert H. Jackson z Najwyższego Sądu Stanów Zjednoczonych tak mówił w 1948 roku o religii i wykształceniu: „Daje się zauważyć brak praktycznego sensu w nauczaniu dziecka, jak ma tworzyć lub podziwiać dzieła sztuki, jeśli mamy jednocześnie zakazywać wystawiania młodzieży na oddziaływanie wpływów religijnych. Muzyka bez muzyki sakralnej, architektura bez katedr, malarstwo bez motywów biblijnych są czymś dziwacznym i niekompletnym… Zajęcia z literatury angielskiej pomijające Pismo Święte i zastosowanie języka ojczystego do celów religijnych jawią się jako nader jałowe… Dobrze to czy źle, niemal wszystko, co nadaje znaczenie życiu, jest przepojone wiarą… trudno żywić szacunek do systemu oświaty, który nie informuje ucznia o prądach myśli religijnej poruszających tryby współczesnego świata… a szczególnie tę jego część, w której zdobywa wiedzę dziecko”.

Szkoła może wywrzeć dożywotni wpływ na postawy twojego dziecka

Podczas nauki w szkole podstawowej, dziecko pozostaje w ciągu dnia znacznie dłużej pod wpływem nauczyciela niż rodziców. To, czego maluch nauczy się w tym okresie, będzie miało niezwykle silny wpływ na rozwój jego charakteru. Rozsądek nakazuje, aby wpływ szkoły wzmacniał nauki przekazywane dziecku przez rodziców. Jest to możliwe jedynie w szkole uznającej istnienie Boga, ponieważ dziecko może nauczyć się prawdomówności, uczciwości i sprawiedliwego postępowania wobec innych oraz szacunku dla autorytetu tylko wtedy, gdy rozumie Boga. Jedynym prawdziwym motywem rozwijania tych i innych cnót jest świadomość naszej zależności od Boga i konieczności posłuszeństwa Jego prawom na znak naszej miłości do Niego.

Wychowanie moralne powinno być stawiane w szkole na pierwszym miejscu

Zwolennicy nauczania świeckiego często burzą się, gdy katolicy opisują szkoły państwowe jako „pozbawione Boga”. Prawdą jest jednak, iż są one dosłownie „bezbożne”. Nasze społeczeństwo gromadzi obywateli różnych wyznań, jak również tych, co nie wyznają żadnej wiary, uznano więc za konieczne wyeliminowanie tak kontrowersyjnego tematu jak Bóg z programów nauczania. Nie trzeba daleko szukać jaskrawych przykładów. W niektórych miejscach nawet próby rozpoczęcia dnia szkolnego modlitwą do „Najwyższego Dawcy życia” spotkały się z krytyką ze strony osób popierających rozłączność Kościoła i państwa. Wiele szkół zabroniło świętowania Bożego Narodzenia. Dzieciom pozwala się na śpiewanie nieszkodliwych melodyjek, ale nie przekazuje im wiedzy o tradycji obchodzenia tego święta na pamiątkę narodzin Jezusa Chrystusa.

Na ironię zakrawa fakt, iż próby przekazywania najprostszych prawd religijnych są obwarowane w większości szkół publicznych tak licznymi obostrzeniami, że system edukacji kształtują wyobrażenia małej grupki obywateli występujących przeciwko każdej religii, a nawet samemu Bogu. Ks. Carl J. Ryan, kurator szkół archidiecezji Cincinnati, nazywa tę grupę klasą uprzywilejowaną. „Kiedy zdeklarowany laik płaci podatek, otrzymuje szkołę zgodną z jego ideologią – pozbawioną jakichkolwiek śladów Boga i wiedzy o Bogu”. Sam Thomas Jefferson, mówiąc o nauczaniu prawd wiary, rzekł: „Relacje łączące człowieka ze Stwórcą i obowiązki z nich wynikające stanowią najważniejszą i najbardziej interesującą rzecz w życiu każdego człowieka, którego moralną powinnością jest ich dokładne studiowanie”.

Jak twoje dziecko może dowiedzieć się o wszechobecnej dobroci Boga i wierze jako niezbędnym warunku zbawienia, jeżeli fakty te są ignorowane przez jeden z najsilniejszych autorytetów w jego życiu? Nawet maluch będzie kwestionował przekonania i zasady moralne wpajane mu w domu, jeśli w szkole są one uważane za nieistotne i pomijane milczeniem. Żaden rodzic chrześcijanin nie byłby w stanie utrzymywać, iż znajomość geografii, muzyki czy tańca jest ważniejsza dla rozwoju dziecka niż wiedza religijna, a właśnie szkoły publiczne stwarzają takie wrażenie poprzez swój lekceważący stosunek do Boga.

Nauczanie Kościoła o szkołach. Odpowiedzi na zastrzeżenia rodziców wybierających szkoły świeckie

Kościół zawsze stał na stanowisku, iż szkoły, w których na pierwszym miejscu stawia się naukę moralności, są niezbędne dla krzewienia i ochrony wiary u młodych ludzi. W 1884 roku papież Leon XIII pisał do francuskich arcybiskupów i biskupów: „Jest rzeczą wyjątkowej wagi, by potomstwo chrześcijańskich par małżeńskich starannie uczyć prawd i przykazań wiary; jak również studia podejmowane przez młodych dla lepszego przystosowania się do życia winny łączyć się z edukacją religijną. Rozdzielić je to tak, jakby życzyć sobie, aby dziecko pozostało neutralne w swych obowiązkach wobec Boga – jest to system nauki szczególnie zawodny i szkodliwy we wczesnych latach życia człowieka, gdyż otwiera drzwi do ateizmu, a zamyka drogę do wiary. Chrześcijańscy rodzice powinni dopilnować, aby ich dzieci otrzymały religijne wychowanie, gdy tylko będą w stanie pojąć słowa nauki, jak również, by nic w szkołach, do których będą uczęszczać, nie skalało ich wiary i moralności. Obowiązek ten jest narzucany rodzicom zarówno przez prawo naturalne jak i prawo Boże, a oni nie mogą być od niego zwolnieni w żadnym przypadku”.

Wieloletnie doświadczenie uczy, iż dzieci pobierające nauki, którym nie towarzyszy religia, są poważnie zagrożone utratą wiary, tak więc Kościół stworzył uniwersalną zasadę, w myśl której katolicy winni posyłać dzieci do szkół katolickich, o ile jest to tylko możliwe. Prawo kanoniczne stanowi: „Wszyscy wierni powinni już od dzieciństwa otrzymywać wychowanie nie tylko wolne od sprzeczności z wiarą katolicką lub poprawnością moralną, ale i stawiające kwestie wiary i moralności na pierwszym miejscu. Katolickie dzieci nie powinny chodzić do szkół, w których mogą uczyć się dzieci innego wyznania. Wyłącznie lokalny ordynariusz (biskup) może decydować, w zgodzie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej, w jakich przypadkach i pod jakimi warunkami, w celu uniknięcia groźby wypaczenia moralnego, można pozwolić dziecku na uczęszczanie do takiej szkoły”. Teologowie interpretują to następująco: katolicy wysyłający dzieci do szkół niekatolickich, gdy jest dla nich osiągalna szkoła katolicka i nie ma logicznego uzasadnienia dla takiego wyboru, dopuszczają się grzechu.

W obliczu klarownej nauki Kościoła, cóż sprawia, iż rodzice wybierają edukację świecką, chociaż dysponują dostępem do szkół katolickich? Prześledźmy najczęściej podawane wyjaśnienia.

Czy nauka w publicznej szkole ma rzeczywiście większą wartość?

„Wyższa jakość edukacji w szkole publicznej”. Być może jest to prawdą w niektórych miejscach i dla przedmiotów innych niż religia, z pewnością nie jest to jednak prawdziwe w odniesieniu do całego kraju. Pomimo zaangażowania i idealizmu nauczycieli, należy przyznać, że ich poświęcenie nie może równać się z poświęceniem księży, zakonnic i katechetów, którzy dobrowolnie oddają całe swoje życie dzieciom i młodzieży. Nie sposób podczas wizyty w szkole katolickiej oprzeć się wrażeniu i podziwowi na widok całkowitego oddania dzieciom przejawianego przez katolickich nauczycieli. Najistotniejszym wymaganiem stawianym nauczycielowi jest możliwość poświęcenia całej swojej uwagi i zainteresowania pełnemu rozwojowi uczniów pod względem intelektualnym, fizycznym, moralnym i duchowym, a nauczyciele katoliccy zawsze są w stanie sprostać temu warunkowi.

Przy porównywaniu szkół według międzynarodowych norm, ważnym punktem odniesienia są oceny otrzymywane przez dzieci na sprawdzianach i egzaminach. Jeżeli współzawodniczą ze sobą szkoły katolickie i publiczne, dzieci z tych pierwszych radzą sobie równie dobrze, a nawet lepiej niż ich rywale ze szkół publicznych. Za większą część tego sukcesu odpowiadają lepiej zdefiniowane reguły dyscypliny stosowane przez nauczycieli katolickich.

Potwierdzenie tego faktu można znaleźć m.in. w rezultatach badania przeprowadzonego w 1948 roku przez doktora Rogera Lennona, dyrektora działu badań i usług firmy World Book Company, który zebrał dane na podstawie wyników egzaminu Metropolitan Achievement Test w przypadku około stu tysięcy uczniów szkół podstawowych z sześciu diecezji i porównał je z wynikami tego samego testu napisanego przez porównywalną grupę uczniów szkół publicznych. Średni współczynnik inteligencji w przypadku każdej z grup osiągnął podobny poziom, a dzieci ze szkół katolickich były przeciętnie o 2–3 miesiące młodsze od swoich rywali ze szkół publicznych.

Z badania wyciągnięto następujące wnioski:

1. Czytanie – małe różnice poniżej klasy szóstej, od klasy szóstej wzwyż znaczna przewaga uczniów szkół katolickich.

2. Słownictwo – brak zauważalnych różnic do klasy piątej włącznie. Od klasy szóstej zaznacza się przewaga uczniów szkół katolickich, w klasie dziewiątej wykraczając o rok powyżej normy dla szkoły publicznej.

3. Arytmetyka – stała przewaga uczniów szkół katolickich od klasy drugiej do dziewiątej.

4. Użycie języka – wyłączając klasy siódme, przewaga uczniów szkół katolickich.

5. Znajomość alfabetu i ortografii – stała przewaga uczniów szkół katolickich, w klasach ósmej i dziewiątej około roku powyżej normy dla szkół publicznych.

6. Literatura – od klasy szóstej do dziewiątej przewaga uczniów szkół katolickich od jednej trzeciej do około pół roku powyżej normy.

7. Historia, wychowanie obywatelskie, geografia – przedmioty o najwyższej przewadze uczniów szkół katolickich, przeważnie około roku powyżej normy w każdym przypadku.

8. Nauki ścisłe – obszar największej słabości szkół katolickich, od klasy szóstej do dziewiątej około pół roku poniżej normy.

Przy uwzględnieniu powyższych wyjątków, dr Lennon stwierdza: „W przypadku większości przedmiotów szkolnych i poziomów nauczania osiągnięcia uczniów szkół katolickich wyraźnie przeważają nad dokonaniami uczniów szkół publicznych”.

Jak już zauważyliśmy wcześniej, sukcesy w nauce poszczególnych przedmiotów nie powinny stanowić jedynej podstawy w ocenie szkoły. Nawet gdyby szkoła katolicka w danej społeczności miała gorsze osiągnięcia niż szkoły państwowe, i tak ma nad nimi przewagę, uczy bowiem dziecko najważniejszego przedmiotu – jego relacji wobec Stworzyciela, bliźnich i natury.

„Moje dziecko może uczyć się religii w domu i szkółce niedzielnej.” Jest to często spotykany pogląd u zwolenników sekularyzacji – fałszywe przekonanie, iż religia może być oddzielona od całego procesu edukacji. Dziecko, które zostanie przekonane, iż religia stanowi przedmiot „niedzielnego nauczania”, wyrośnie na „niedzielnego katolika” lub utraci wiarę. Religii nie można celebrować jednego dnia, a ignorować w pozostałe. Prawdy przekazywane na lekcjach religii są ważniejsze od wiadomości z innych dziedzin, ponieważ prawdy wiary winny oddziaływać na każdą naszą świadomą myśl, słowo i czyn.

Dziecko nie jest w stanie zdobyć na cotygodniowych lekcjach wiedzy niezbędnej do radzenia sobie z wyzwaniami w swym dorosłym życiu katolika. W szkołach katolickich nauka religii stanowi część programu nauczania i jest przekazywana dzieciom równie starannie, co umiejętność czytania, pisania, znajomość arytmetyki i innych przedmiotów. Dziecko zdobywa głębokie, pełne szacunku zrozumienie dla zasad wyznawanej wiary, a jej praktykowanie staje się jego drugą naturą. Rodzice, którzy uważają, iż nauka religii w szkółce niedzielnej wystarczy ich dziecku, z pewnością zaprotestowaliby żywiołowo, gdyby dziecku zapewniano w szkole tylko raz w tygodniu jedną godzinę lekcyjną geografii, historii czy innego przedmiotu, przedmiotów mniej ważnych w dalszej perspektywie.

Ks. Joseph Fichter SI, który w 1958 roku przygotował szczegółowe studium socjologiczne wyboru właściwej szkoły dla dziecka, potwierdza tę opinię: „Tu właśnie znajduje się klucz do różnicy pomiędzy uczniem szkoły państwowej i katolickiej. Ten ostatni dysponuje większą liczbą lepszych motywacji dla swoich zapatrywań i zachowań. Dzięki systematycznym obserwacjom klas szkolnych, wypowiedziom pracowników policji i straży pożarnej oraz komentarzom uczniów i nauczycieli, którzy mieli do czynienia z obydwoma typami szkół, można z dużą dozą pewności stwierdzić, iż uczniowie szkół katolickich są bardziej uporządkowani i opanowani od swoich rówieśników ze szkół państwowych. Rzadko zdarza się, że opuszczają lekcje i niewielu z nich trafia kiedykolwiek przed sąd dla nieletnich”.

„Chcę, aby moje dziecko nauczyło się koegzystować z różnymi typami ludzi.” Rodzice prezentujący taki punkt widzenia są wprawdzie świadomi podstawowych różnic pomiędzy katolikami a ludźmi innych wyznań, lecz zdają się nie zdawać sobie sprawy, iż dziecko może przejąć przekonania osób, z którymi się często styka.

Uczniowie szkół katolickich również spotykają się z rówieśnikami różnych ras. Kościół jest uniwersalny, a jego społeczność wywodzi się ze wszystkich ras i klas społecznych, tak więc w jednorodności zawiera się różnorodność. W typowej szkole katolickiej twoje dziecko spotka kolegów pochodzenia irlandzkiego, włoskiego, niemieckiego, polskiego, angielskiego, francuskiego i wielu innych.

„Chodziłem do szkoły publicznej i nic złego mi się nie stało.” Jeśli jest to prawdą, wielowiekowe doświadczenie Kościoła dowodzi, iż stanowisz w tej kwestii wyjątek. Wyjątek nigdy zaś nie stanowi o regule. Prawdą jest, iż niektórzy absolwenci szkół katolickich odstępują od wiary, a niektórzy absolwenci szkół państwowych stają się modelowymi katolikami. Szanse dziecka na pozostanie praktykującym katolikiem w dorosłym życiu są jednak większe, jeśli otrzyma staranne wychowanie w wierze.

Absolwenci szkół katolickich są ich najgorętszymi zwolennikami

Zakładając, iż opinie rodziców są najlepszą reklamą danej szkoły, istnieją poważne przesłanki, by uważać, że instytucje katolickie osiągają lepsze wyniki od szkół państwowych. Niemal w stu procentach rodzice, którzy za młodu sami uczęszczali do szkół katolickich, obstają przy wysyłaniu swoich dzieci do szkół tego samego typu. W ciekawy sposób komentuje ten fakt kardynał Amleto Giovanni Cicognani, przez dwadzieścia pięć lat sprawujący godność nuncjusza apostolskiego w Stanach Zjednoczonych.

„Pięćdziesiąt lat temu amerykańscy biskupi musieli mocno nalegać, aby dana parafia wybudowała szkołę i zaangażować wiele wysiłku, aby uczęszczała do niej odpowiednia liczba dzieci”, pisze kardynał Cicognani. „Dziś jest odwrotnie. Świeccy ludzie podejmują decyzję – jeśli parafia nie ma własnej szkoły, przychodzą do księdza i przekonują go o potrzebie jej wybudowania”.

System szkolnictwa katolickiego w Stanach Zjednoczonych jest wyjątkowy, gdyż cały ciężar jego utrzymania spoczywa na społeczeństwie. W przeciwieństwie do innych krajów, amerykańskie szkoły katolickie nie są dofinansowywane przez państwo. Amerykanie wyznania katolickiego utrzymują tysiące katolickich szkół podstawowych, średnich i wyższych, równolegle płacąc podatki na rzecz funkcjonowania instytucji państwowych. Zgadzają się na ciężar podwójnego opodatkowania, ponieważ zdają sobie sprawę z nieocenionych korzyści, jakich mogą oczekiwać ich dzieci, gdy nauka wiary i moralności staje się integralną częścią całego procesu edukacji. Rodzice, którzy sami nie uczyli się w szkołach katolickich, często nie są świadomi utraconych w ten sposób wartości.

Sytuacja w przypadku katolickiego nauczania wyższego

Powody, dla których dziecko należy posłać do katolickiej szkoły podstawowej, nie tracą na ważności, gdy chodzi o nauczanie średnie i wyższe. Wielu nauczycieli katolickich wskazuje nawet na większe znaczenie nauki w instytucji katolickiej w późniejszych etapach edukacji dziecka. Typowy uczeń szkoły średniej analizuje wartości religijne pod kątem zawartej w nich prawdy. Często buntuje się przeciwko władzy, z którą właśnie się zapoznał i zwraca się przeciwko własnym rodzicom wyłącznie po to, by zamanifestować swoje pragnienie niezależności. Dzięki szybkiemu rozwojowi zdolności intelektualnych jest w stanie angażować się w poważne i inteligentne spory, nie satysfakcjonują go bowiem już odpowiedzi zawarte w katechizmie i oczekuje bardziej rozbudowanego uzasadnienia dla swoich działań.

Jeśli twoje dziecko otrzyma tylko podstawowe wykształcenie religijne, może okazać się niezdolne do stawienia czoła atakom przypuszczanym na wyznawaną wiarę, których doświadczy w dorosłym życiu. W katolickiej szkole średniej i wyższej dziecko ma szansę otrzymać bardziej zaawansowane wykształcenie, odpowiadające jego dojrzałym potrzebom.

Komentatorzy manier i obyczajów nastolatków potwierdzają charakterystyczne dla tego wieku pragnienie przynależności i akceptacji przez środowisko, graniczące momentami z obsesją. Przeciętny uczeń szkoły średniej chce przypominać swoich kolegów we wszystkim, począwszy od stylu fryzury, a skończywszy na kolorze noszonych skarpetek. Katolickim uczniom, zwykle stanowiącym mniejszość w szkołach państwowych, grozi niemal na pewno osłabienie żywionych przez nich ideałów i aspiracji, gdy zapragną przystosować się do poglądów i zachowań większości. Rodzice, którzy wysyłają dzieci do szkół państwowych, oczekując od nich zachowania wyznawanych przekonań w obliczu tak silnego nacisku ze strony otoczenia, składają na barki swojego potomstwa olbrzymi ciężar.

Z nauką w katolickiej szkole średniej wiąże się znacznie więcej korzyści niż wyobraża sobie większość rodziców. Niedawno poproszono doktora Leonarda H. Wattsa, wykładowcę w Technical Teachers’ College w Melbourne, pracującego na rocznym kontrakcie w Southern Oregon College of Education, o opisanie systemu edukacji w australijskich szkołach średnich. W Australii chłopcy i dziewczęta przeważnie uczą się w osobnych szkołach, uczniowie noszą mundurki szkolne, a uczennicom zabrania się ponadto używania kosmetyków; ilość zadawanej pracy domowej skutecznie zniechęca uczniów do chodzenia na randki; wychowaniem seksualnym zajmują się raczej rodzice niż szkoła; uczniów zachęca się do aktywnego udziału w zajęciach i zawodach sportowych, by zapewnić upust nadmiarowi rozpierającej ich energii. Pytanie zadane doktorowi Wattsowi wynikało z niezwykle niskiego poziomu przestępczości nieletnich w Australii, jak również nader rzadkich przypadków ciąży i małżeństw u australijskich nastolatków. Osobie obeznanej z typową amerykańską katolicką szkołą średnią bez trudu przyjdzie wychwycenie uderzających podobieństw pomiędzy katolickim a australijskim systemem nauczania.

Jeśli pozwala na to rodzinny budżet, zachęć swoje dziecko do wybrania katolickiej szkoły wyższej. Pośród setek katolickich instytucji bez wątpienia znajdzie ono taką, która oferuje interesujący je kierunek studiów. Katolickie szkoły wyższe, podobnie jak podstawowe i średnie, dotrzymują kroku, a czasem nawet przewyższają w nauczaniu świeckie szkoły państwowe.

Studenci zwykle poszukują podczas studiów partnerów życiowych; jeżeli uczęszczają do szkół katolickich, mają więcej szans na związanie się z osobą tego samego wyznania. Wiele małżeństw jest wynikiem studenckich znajomości i związków, ryzyko zawarcia mieszanego małżeństwa ulega więc automatycznie redukcji na skutek wyboru odpowiedniej szkoły.

Nauka w katolickiej szkole wyższej stanowi ukoronowanie wiedzy ucznia w zakresie wyznawanej wiary i zapewnia mu pełne podstawy intelektualne do jej kultywowania. Pozyskane idealistyczne motywy działania nie pozostaną bez wpływu na wybraną przez dziecko ścieżkę kariery – nauczy się służyć Bogu i bliźnim, a postępując w ten sposób uzyska większą satysfakcję z wykonywanej pracy niż ci, którzy pracują z powodów czysto świeckich lub materialnych.

Naukę w katolickiej szkole wyższej należy szczególnie polecać dziewczętom, kładąc nacisk na macierzyństwo jako ścieżkę kariery życiowej. Powszechnym błędem szkół świeckich jest nauczanie dziewcząt poszukiwania sukcesu w życiu poza ogniskiem domowym. W ten sposób ulega osłabieniu, a nawet zniszczeniu, pragnienie stania się matką i opiekunką życia rodzinnego. Zbyt często instytucje owe zaszczepiają studentom poczucie, iż lata nauki pójdą na marne, jeśli po wstąpieniu w związek małżeński i urodzeniu dziecka kobieta nie odzyska płatnego zatrudnienia, aby kontynuować karierę zawodową. W katolickich szkołach wyższych przygotowanie do chrześcijańskiego macierzyństwa stanowi priorytet w nauczaniu.

Ks. George A. Kelly

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. George’a A. Kelly’ego Poradnik rodziny katolickiej.