Rozdział siedemnasty. Nowoczesne wolności w oświetleniu encyklik, cz. 4

Dodatki

Czy może być tolerowana wolność nauczania błędów?

Odpowiedź: Wolność nauczania w pojęciu liberalnym, to znaczy wolność nauczania błędu, w pewnych wypadkach, z wielkimi zastrzeżeniami, może być tolerowana. Odsyłamy tutaj do treści paragrafu o tolerancji złej prasy. Zasady rozstrzygnięcia są te same w obu wypadkach. Wolność nauczania błędu nigdy nie jest prawem, nigdy nie jest postępem i w żadnym wypadku nie jest dozwolone pożądać, domagać się jej, przyznawać ją dla niej samej i może ona być tylko tolerowana podobnie, jak są tolerowane pewne obrzydłe w swej istocie rzeczy, w celu, przypuśćmy, niedopuszczenia do nieporządku, który mógłby być następstwem słusznej zresztą represji, w ogóle zaś dla przyczyn podanych przez papieża w encyklice Libertas i z zastrzeżeniami tam wskazanymi. Ale nigdy w państwie chrześcijańskim nauczanie błędów nie może być nawet tolerowanym, gdy ją szerzą urzędowi nauczyciele, gdyż oni nauczają w imieniu państwa, które wprost jest odpowiedzialne.

Co sądzić o przyjętym dziś przez pewnych katolików systemie, wedle którego ojcowie rodzin w każdej gminie mieliby wolność rozstrzygnięcia, czy szkoła może być chrześcijańska lub neutralna?

Odpowiedź: 1. System ten oczywiście byłby mniejszym złem, niż obecny ustrój, który wszystkim szkołom rządowym narzuca świeckość, neutralność, a w rzeczywistości nauczanie w duchu wolnomyślnym. Byłoby to mniejsze zło, albowiem w ten sposób zamiast tylu szkół gminnych, które byłyby oddane na pastwę kaprysu nauczycieli i narażone na wszystkie niebezpieczeństwa zawarte w błędzie, większość ojców rodzin wybrałoby szkołę chrześcijańską.

2. System ten nie powinien być uważany jako dobry sam w sobie, a tym bardziej jako najlepszy. System taki byłby tylko mniejszym złem niż inny. W istocie bowiem ojcowie rodzin nie mają prawa ani moralnej władzy pozwalać na wychowanie swoich dzieci poza obrębem religii, nie posiadają też prawa, ani chcieć, ani nawet pozwolić na rozpowszechnianie w szkołach nauk przeciwnych prawdzie. W każdym razie są wytłumaczeni, gdy z powodu wielkich przeszkód nie mogąc posyłać dzieci do szkoły chrześcijańskiej, każą im uczęszczać do szkoły świeckiej. Jednakże tylko względy tolerancji nie pozwalają im tego poczytać za grzech. W takim razie powinni w inny sposób starać się o nauczanie dzieci katechizmu. Powinni również postarać się o sprostowanie błędów, które uczniowie słyszeli w szkole. Skoro sami ojcowie rodzin nie mają prawa wyboru nauczycieli według swojej woli, ani szkół chrześcijańskich, czy świeckich, to nikt nie ma prawa nadawać im przywileju takiego wyboru. Pożałowania też godne jest, że niektórzy zwolennicy tego systemu zachwalają go jako normalny i prawidłowy. Jest on przecież zupełnie sprzeczny z prawami Bożymi, z nauką Kościoła i z rozumem. Pamiętajmy zresztą, że nauczanie chrześcijańskie, udzielane poza szkołą jest zupełnie niewystarczające. Kościół nie zadawala się nim, a doświadczenie pouczyło wszystkich wychowawców, że chrześcijańska szkoła jest niezbędna. Kościół jest mądrzejszy niż politycy. Teksty przytoczone w tym dziełku są nader ścisłe. A wszyscy wojujący za dobrą sprawę powinni je rozważyć, przyswoić je sobie, nie mieszać prawa z mniejszym złem, tolerowanym tylko w pewnych wypadkach i z pewnymi zastrzeżeniami. To byłoby właśnie oddaniem hołdu należnego prawdzie, sprawiedliwości i nieprzedawnionym prawom Kościoła Chrystusowego.

Co sądzić o systemie, który ogranicza obowiązek poddania swojego ducha i nauki samym tylko dogmatom wiary uroczyście określonym przez Kościół, a więc o systemie, który wszystko inne uważa za opinie, zdania wolne, niezależne?

Odpowiedź: System ten został przez Kościół potępiony. W istocie bowiem:

1. ,,Przedmiotem wiary katolickiej – mówi kardynał Mazzella w Kursie teologii wykładanym w Kolegium Rzymskim (1) – jest wszystko, co nam przedkłada Kościół jako prawdę Bożą objawioną”. Dalej tak mówi uczony profesor: „Kościół może nam przedkładać przedmiot wiary bądź przez wyrok uroczysty lub też za pośrednictwem zwykłego i powszechnego organu swego”. Na poparcie swojego twierdzenia przytacza dogmatyczny list Piusa IX do arcybiskupa monachijskiego (z 21 grudnia 1863 roku): „Gdyby chodziło – mówi papież – o poddanie się, wymagające aktu Boskiej wiary, to nie powinno być ograniczone do rzeczy podanych przez ścisłe orzeczenie soborów powszechnych lub papieży rzymskich i Stolicę Apostolską, lecz mają się rozciągać także do rzeczy przedłożonych przez urząd zwyczajny całego Kościoła, na świecie rozpowszechnionego, jako przez Boga objawionych, a uważanych za zgodą powszechną i stałą przez teologów katolickich, jako wchodzących w dziedzinę wiary”.

2. Kościołowi przysługuje prawo piętnowania jako herezji pewnej doktryny sprzeciwiającej się wprost prawdzie objawionej. Kościół ma ponadto prawa potępiania i karcenia za pomocą cenzury, jaką uważa za właściwą, doktryn, które choć nie są wprost sprzeczne z prawdą objawioną, ale pośrednio jej się sprzeciwiają. Doktryny te bowiem nie przeczą otwarcie dogmatowi wiary, ale czynią wyłom w prawdach, które stoją w ścisłym związku z dogmatami wiary. Jeżeli Kościół posiada moc potępiania błędnej nauki nawet wówczas, gdy ona tylko pośrednio sprzeciwia się dogmatom wiary, to jasną jest rzeczą, że katolicy mają obowiązek poddawania swojego ducha i swoje nauczanie najwyższemu urzędowi Kościoła, ilekroć korzysta z tego prawa.

Powyżej czytaliśmy słowa Leona XIII , który w encyklice Libertas powiada, że przed nami leży rozległe pole, gdzie działalność ludzka może się rozwinąć, a geniusz wyćwiczyć swobodnie. Natychmiast jednak dodaje Ojciec Święty, że pole to nieograniczone nie jest. „Chcemy tu mówić – dodaje – o przedmiotach, które nie stoją w ścisłym związku z nauką wiary i chrześcijańskiej moralności lub o takich, co do których Kościół, nie korzystając z przysługującej mu władzy, pozostawia uczonym zupełną wolność sądów”.

Te słowa Leona XIII wskazują, że nauczyciele katoliccy powinni szanować nie tylko dogmaty wiary, ale całość nauki Kościoła. Twierdzenie to papież Pius IX wypowiada jasno w następującym ustępie encykliki Quanta cura: „Nie możemy zbyć milczeniem śmiałości tych, którzy nie znosząc zdrowej nauki, utrzymują, że bez popełnienia grzechu i bez uszczerbku dla wyznania wiary katolickiej, można odmówić zastosowania się i poddania orzeczeniom dekretów Stolicy Świętej, których przedmiotem wyraźnym jest ogólne dobro Kościoła, jego prawa i jego karność, skoro one nie dotyczą dogmatów wiary oraz obyczajów”. Jakże sprzeczny jest podobny pogląd z dogmatem katolickim o pełni władzy nadanej przez Pana naszego Jezusa Chrystusa papieżowi rzymskiemu, pasterzowania, kierowania i rządzenia Kościołem Powszechnym. Nie ma chyba nikogo, który by tego nie widział i nie pojmował”.

A dalej dodaje jeszcze papież: „Przeto wśród przewrotności i znikczemniałych zdań, przejęci obowiązkiem Naszego apostolskiego urzędu, przepełnieni troską o świętą naszą religię, o zdrową naukę, zbawienie dusz i dobro samo ludzkiego społeczeństwa, uważamy za obowiązek znowu podnieść głos. W następstwie tego, na mocy Naszej władzy apostolskiej odrzucamy i potępiamy, oraz chcemy i rozkazujemy, aby wszystkie dzieci katolickiego Kościoła uważały za zganione, odrzucone i potępione wszystkie razem i każde z osobna z tych zdań wyszczególnionych w niniejszym liście”.

Wśród tych złych opinii i nauk, które powinny być zganione, odrzucone i potępione przez wszystkie dzieci Kościoła – Pius IX gani, odrzuca i potępia w szczególności następujące błędy ujęte w Syllabusie, wieńczącym tę encyklikę:

Zdanie XI. Kościół nie tylko nie powinien przeciw filozofii występować, ale nawet powinien znosić jej błędy i pozostawić jej samej by się poprawiła (list do arcybiskupa monachijskiego-fryzyńskiego Gravissimas z 11 grudnia 1862 roku).

Zdanie XXII . Obowiązek ciążący ściśle na nauczycielach i pisarzach katolickich, odnosi się tylko do tych przedmiotów, które nieomylnym wyrokiem Kościoła jako dogmat wiary wszystkim do wierzenia się podaje (list do arcybiskupa monachijsko-fryzyńskiego Tuas libenter z 21 grudnia 1865 roku).

Powtórzmy jeszcze to, co Leon XIII powiada w encyklice Immortale Dei, że Syllabus ułożony został przez Piusa IX w tym celu, aby wśród takiego zalewu błędów katolicy mieli wskazany pewny kierunek. Na koniec Sobór Watykański w konstytucji Dei Filius, wskazując granice nieomylności Kościoła, potępia niektóre heretyckie zdania i dodaje:

„Dlatego właśnie, wykonując pracę Naszego najwyższego pasterskiego urzędu, na wnętrzności Jezusa Chrystusa i na powagę tegoż Boga, naszego Zbawiciela zaklinamy i nakazujemy wszystkim wiernym w Chrystusie, a zwłaszcza tym, którzy stoją na czele lub obarczeni są misją nauczania, aby wytężyli całą gorliwość i wszelkie starania w celu usunięcia i wytępienia wspomnianych błędów ze Świętego Kościoła i rozszerzali najczystsze światło wiary.

Ale ponieważ niedostateczne jest unikać błędu herezji, jeżeli również pilnie nie wystrzega się błędów mniej lub więcej do niej zbliżonych, przeto uprzedzamy wszystkich chrześcijan, że mają obowiązek przestrzegania konstytucji i dekretów, w których Stolica Święta odrzuciła i potępiła przewrotne opinie tego rodzaju, nie wyliczone tutaj w całej swej rozciągłości”. Pomiędzy tymi przewrotnymi opiniami znajdują się wszystkie te, które są potępione w Syllabusie, a które my katolicy powinniśmy potępiać wraz ze świętym Kościołem rzymskim.

Henryk Hello

(1) Mazzella, De virtutibus infusis, s. 189–190.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Liberalizm potępiony przez papieży.