Rozdział pierwszy. Pojęcie śmierci i jej przyczyny

Księgi Pisma Świętego przedstawiają życie człowieka w dwóch fazach: tu na ziemi i poza grobem w wieczności (1). Życie teraźniejsze w świetle objawienia Bożego jest przygotowaniem do życia przyszłego. Na ziemi jesteśmy „gośćmi i przechodniami, jako i wszyscy ojcowie nasi; dni nasze jako cień na ziemi, a nie masz żadnego przedłużenia” (2). „Nie mamy bowiem tutaj miasta trwałego, ale przyszłego szukamy” (3) – mówi św. Paweł apostoł.

Przejściem z obecnego życia do wiecznego jest śmierć. Ona kończy istnienie człowieka w tej formie trwania, którą nazywamy czasem (tempus). W chwili śmierci jednak umiera tylko ciało. Dusza rozumna natomiast – jako byt niezmienny w swej istocie, a podlegający zmianom jedynie przypadłościowym – z natury swej posiada tę postać trwania, która nazywa się wiekuistością (aevum, aeviternitas). Po wieczności Boga (aeternitas), którą Boecjusz określa jako „jednocześnie całkowite i zarazem doskonałe posiadanie nieskończonego życia – interminabilis vitae tota simul et perfecta possessio” (4), wiekuistość jest najdoskonalszą formą trwania bytów. Tego rodzaju postać trwania posiadają aniołowie i rozumne dusze ludzkie.

W Piśmie Świętym spotykamy różne nazwy śmierci. Niejednokrotnie eufemistycznie nazwana jest snem, a to ze względu na przyszłe zmartwychwstanie; umarli zaś są nazwani tymi, którzy zasnęli (5). Chrystus np. tak mówił o zmarłym Łazarzu, którego miał wskrzesić: „Łazarz, przyjaciel nasz, śpi, ale idę, abym go ze snu zbudził… A mówił o śmierci jego” (6). Św. Paweł zaś pisał do Tesaloniczan: „Nie chcemy, bracia, abyście pozostawali w niewiedzy co do tych, którzy zasnęli, smucąc się jak inni, nie mający nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tedy Bóg i tych, którzy zasnęli przez Jezusa przyprowadzi z Nim” (7). W świetle dogmatu zmartwychwstania ciał śmierć jest snem, po którym kiedyś nastąpi przebudzenie do życia nieśmiertelnego; umarłych zaś apostoł nazywa „tymi, którzy zasnęli”, a to w tym celu, byśmy – jak ślicznie mówi św. Augustyn – „nie mieli najmniejszej wątpliwości, że przebudzą się do życia ci, o których słyszymy, iż zasnęli – ut cum dormientes audimus, evigilaturos minime desperemus” (8). To znów autorzy natchnieni nazywają śmierć „rozsypaniem się przybytku tego ziemskiego domu naszego” (9) lub „wyjściem z tułactwa w ciele” (10) albo „rozstaniem się z tym życiem” (11); nazywają śmierć również „czasem rozwiązania” (12), czy też „opuszczeniem przybytku” (13) ciała.

Platon nazywa śmierć odłączeniem duszy od ciała. „Śmierć – mówi on – to nie jest, uważam, nic innego, jak rozłączenie się dwóch rzeczy: duszy i ciała od siebie”

(14). Tak samo określa śmierć św. Augustyn. „Śmierć jest pewną rzeczą… – mówi. – Śmierć mianowicie jest rozłączeniem duszy z ciałem” (15). Zjawisko to spotyka się często; jest ono koniecznością i prawem ludzkiej natury – „certa moriendi conditio” (16). Człowiek bowiem składa się z materialnego ciała i niematerialnej duszy. Te dwie części składowe człowieka mogą się ze sobą rozłączyć. Materia bowiem, która wchodzi w budowę organizmu ludzkiego, może rozłożyć się na części i ulec zepsuciu; i rzeczywiście ulega mu wcześniej czy później. Jeżeli więc organizm człowieka wskutek przyczyn wewnętrznych czy też zewnętrznych już jest niezdolny do utrzymania w sobie życia, którego mu udziela dusza jako jego forma substancjalna i pierwiastek życia, wówczas następuje śmierć, czyli rozłączenie duszy z ciałem. Śmierć zatem jest naturalną koniecznością człowieka jako istoty, której składową częścią jest materialne ciało. W złożoności więc ciała ludzkiego z materialnych części i w jego zniszczalności, która mu jest właściwa z natury, tkwi dalsza przyczyna śmierci (causa remota).

Oprócz przyczyny dalszej istnieje nadto bliższa przyczyna śmierci (causa proxima). Jest nią mianowicie grzech.

Człowiek z natury jest istotą śmiertelną. Dowiadujemy się jednak ze źródeł objawienia Bożego, że Stwórca drogą łaski wyjął spod prawa śmierci pierwszych mieszkańców ziemi i uczynił ich nieśmiertelnymi. Podnosząc ich do porządku nadprzyrodzonego, udzielił im również względnie nadprzyrodzonego daru nieśmiertelności ciał, uwolnił ich od śmierci, a nawet od wszelkich bólów i cierpień, które są pewną dyspozycją do rozkładu ludzkiego ciała przez śmierć. „Bóg stworzył człowieka nieśmiertelnym i uczynił go na wyobrażenie podobieństwa swego” (17) – mówi natchniony autor Księgi Mądrości. Św. Tomasz naucza, że „Bóg, stwarzając ludzką naturę, udzielił ciału ludzkiemu czegoś więcej ponad to, co mu się należało z natury. Udzielił mu mianowicie niezniszczalności, dzięki której mogłoby się w sposób odpowiedni dostosować do swojej formy. Jak życie duszy jest wieczne, tak i ciało dzięki duszy mogłoby żyć wiecznie. Chociaż tego rodzaju niezniszczalność nie była właściwością naturalną, jeśli chodzi o zasadę czynną, to jednak pod pewnym względem była czymś naturalnym w odniesieniu do celu. Materia bowiem była proporcjonalna do swojej formy naturalnej, która jest przyczyną celową materii” (18). Całe ludzkie compositum, a więc i ciało jako materia, i dusza jako substancjalna forma ciała, miało być unieśmiertelnione. Pod względem nieśmiertelności w ludzkim compositum materia miała odpowiadać formie.

Według nauki Doktora Anielskiego ciało pierwszego człowieka nie posiadało przymiotu niezniszczalności dzięki jakiejś sile nieśmiertelności, która by się w nim znajdowała, lecz tylko dusza posiadała od Boga zdolność chronienia ciała przed wszelkim zepsuciem, i to tak długo, dopóki ona sama byłaby uległa Bogu (19).

Ta zaś uległość duszy względem Boga wynikała oczywiście z łaski uświęcającej, przez którą pierwsi rodzice uczestniczyli w immanentnym życiu swojego Stwórcy, i dzięki której panowała doskonała harmonia między nimi a Bogiem.

Pierwsi ludzie mieli cieszyć się nieśmiertelnością swoich ciał. Z życia doczesnego, bez konieczności umierania, mieli przejść do życia wiecznego. Ten plan miał Stwórca również w stosunku do wszystkich ludzi.

Bóg jednak uwarunkował ten dar wytrwaniem w posłuszeństwie swojemu prawu. „Z drzewa wiadomości dobrego i złego nie jedz, bo którego dnia będziesz jadł, śmiercią umrzesz” (20). Jak to wiemy z objawienia, pierwsi rodzice przekroczyli prawo Stwórcy, ściągając przez to karę na siebie i na wszystkich swoich potomków. Utracili wszystkie dary bezwzględnie i względnie nadprzyrodzone; pozbawieni zostali również daru nieśmiertelności ciał; stali się istotami śmiertelnymi, z piedestału nieśmiertelności stoczyli się i upadli na ziemię, by po stosunkowo krótkim czasie zamienić się w pył i proch.

Z wielkim bólem w sercu musiał przyjąć pierwszy człowiek twardy i surowy wyrok Boży: „Przeklęta będzie ziemia dla czynu twojego; w pracach z niej jeść będziesz po wszystkie dni żywota twego. Ciernie i osty rodzić ci będzie, a ziele będziesz jadł ziemi. W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleba, aż się wrócisz do ziemi, z którejś wzięty; boś jest prochem i w proch się obrócisz” (21). Ten wyrok Boski wciąż rozbrzmiewa niezwykle smutną melodią po całej ziemi, która razem z człowiekiem dźwiga na sobie okropne skutki pierworodnej winy i przedstawia pełen zgrozy i nad wyraz ponury obraz jednego olbrzymiego pobojowiska i cmentarzyska. Słusznie nazwano ziemię padołem płaczu – lacrimarum vallis, a o człowieku powiedziano, że „żyjąc przez czas krótki, napełniony bywa wielu nędzami” (22). „Łzy w kolebce i łzy przy trumnie, a od jednej do drugiej ciężki kawał drogi nieraz łzami zraszany. Krótko boleją malcy nad maleńkimi nieszczęściami, ale długo i głęboko starsi nad wielkimi; płacze dziewczynka nad rozbitą lalką, ale płacze i matka nad straconym dzieckiem. Atoli nie tam jeszcze największa bieda, gdzie łzy płyną. Czarna rozpacz ogarnia i ściska niejedno serce ludzkie, choć oczy suche patrzą na zrujnowane nadzieje życia. Kwieciste łąki i rozkoszne ogrody nie przedstawiają padołu płaczu, ale mówią o nim wyraźnie wszystkie szpitale i lazarety, domy ubogich, przytułki starców, kalek, trędowatych, obłąkanych, zimne i wstrętne suteryny nędzy materialnej, więzienia i domy poprawcze zwichniętych moralnie. A co się dzieje w czasach powszechnych klęsk, wojen, głodów i zarazy? Nawet przy kwitnącym dobrobycie ziemia wygląda jak olbrzymie pobojowisko” (23).

Tak się przedstawia w najogólniejszych zarysach udramatyzowana historia życia ludzkiego zakażonego grzechem i historia świata wprzęgniętego w upadek pierwszych ludzi. „Jako przez jednego człowieka wszedł grzech na ten świat, a przez grzech śmierć, i tak na wszystkich ludzi śmierć przeszła, bo wszyscy zgrzeszyli”

(24). A więc „zapłatą grzechu jest śmierć – stipendia peccati mors” (25). Śmierć i bolesne skutki jej panowania nad grzesznym rodzajem ludzkim można przyrównać do apokaliptycznego jeźdźca, którego niszczycielską robotę oglądał św. Jan w tajemniczej wizji, gdy przebywał na wygnaniu na wyspie Patmos. Oto koń trupio siny, a imię siedzącego na nim jeźdźca – „Śmierć”. „Piekło (26) postępowało za nim i dana mu jest władza nad czterema częściami ziemi, aby zabijał mieczem, głodem, śmiercią i za pomocą zwierząt ziemskich” (27).

Zgodnie z katolicką nauką o przyczynach śmierci św. Tomasz naucza, że „śmierć jest naturalna ze względu na naturę materii cielesnej, a posiada charakter kary z powodu utraty Bożego dobrodziejstwa chroniącego człowieka przed śmiercią” (28). Z natury więc człowiek jest istotą śmiertelną, gdyż posiada materialne ciało, które samo przez się jest podległe zepsuciu; w obecnych warunkach jednak śmierć jest skutkiem grzechu pierworodnego. „Bóg stworzył człowieka nieśmiertelnym i uczynił go na wyobrażenie podobieństwa swego. Lecz przez nienawiść diabła weszła śmierć na okrąg ziemi” (29).

Śmierć wylęgła się w mrokach grzechu; tam trzeba doszukiwać się jej smutnej genezy. J. Milton w swoim poemacie teologicznym Paradise Lost tak opiewa narodziny śmierci – tej „poczwary piekielnej” i „wtórego potomka szatana”:

„…Zadrżały
Głębiny ziemi, jakby w nowych bólach,
Jękła przyroda po raz drugi, niebo
Zasnute chmurą, groźnym mrukło grzmotem;
Roniąc deszcz, smutny jak łzy, nad spełnieniem
Pierwszego grzechu śmiertelnego (30).

…Do raju
Szybko, niestety, wpadły dwie poczwary
Piekielne: grzech, co dotąd wpływał z dala
Teraz mieszkaniec stały. I śmierć za nim
Postępowała krok za krokiem.

…Każde inną drogą
Poszło wszelakie istoty niweczyć
Lub nieśmiertelność im odbierać, zgubę
Sposobiąc na czas bliższy albo dalszy” (31).

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) O śmierci i jej przyczynach porównaj: św. Tomasz z Akwinu, Summa theologica, I-II, q. 85, a. 5–6; De malo, q. 5, a. 4–5; R. Bourdeau, Le problème de la mort, Paryż 1893; H. Lesëtre, Mort, Dictionnaire de la Bible, wyd. F. Vigouroux, IV, s. 1285– 1289; A. Michel, Mort, Dictionnaire de théologie catholique, X, s. 2489–2500; J. Hild, Der Tod als christliches Mysterium, „Anima” 11, 1956, s. 304–313; H. M. Féret, J. Daniélou, N. Marice, D. Boulet, H. R. Philippeau, J. Hild, L. Beauduin, J. Congar, Le mystère de la mort et sa célébration, Paryż 1951; B. Kloppenburg, De relatione inter peccatum et mortem, Rzym 1951; K. Rahner, Zur Theologie des Todes, Quaestiones disputatae, Fryburg 1958; H. Volk, Das christliche Verständnis des Todes, Monastyr 1957; J. Wach, Das Problem des Todes in der Philosophie, 1934; J. Mickel, La vie, la mort, les morts, Paryż 1959.

(2) 1 Krn 29, 15.

(3) Hbr 13, 14.

(4) O pocieszeniu, jakie daje filozofia, 5, 6, tłum. W. Olszewski, Warszawa 1962, s. 141.

(5) Por. Dn 12, 2; J 11, 11; 1 Kor 15, 10; 1 Tes 4, 13–14.

(6) J 11, 11. 13.

(7) 1 Tes 4, 13–14.

(8) Sermo 172, c. 1, PL 38, 936.

(9) 2 Kor 5, 1.

(10) 2 Kor 5, 8.

(11) Flp 1, 23.

(12) 2 Tm 4, 6.

(13) 2 P 1, 14.

(14) Gorgiasz, 80, tłum. Wł. Witwicki, Warszawa 1958, s. 160.

(15) Enarr. in psalm 48, s. 2, 2, PL 36, 556.

(16) Missale Romanum, Praefatio defunctorum.

(17) Mdr 2, 23.

(18) Summa contra gentiles, l. 4, c. 81.

(19) „Non enim corpus eius erat indissolubile per aliquem immortalitatis vigorem in eo exsistentem; sed inerat animae vis quaedam supernaturaliter divinitus data, per quam poterat corpus ab omni corruptione praeservare, quamdiu ipsa Deo subiecta mansisset”, S. th. I, q. 97, a. 1.

(20) Rdz 2, 17.

(21) Rdz 3, 17–19.

(22) Hi 14, 1.

(23) Ks. B. Bojułka SI, Czy go znasz? Nauki o Bogu, Kraków 1933, s. 157–158.

(24) Rz 5, 12.

(25) Rz 6, 23.

(26) Piekło, czyli otchłań, oznacza krainę umarłych (hebr. szeol, grec. Hades).

(27) Ap 6, 8.

(28) S. th. II-II, q. 164, a. 1.

(29) Mdr 2, 23–24.

(30) Raj utracony, pieśń 9, tłum. Wł. Bartkiewicz, Warszawa 1902.

(31) Tamże, pieśń 10.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcian Ziółkowskiego Śmierć i sąd. Eschatologia, t. 1.