Rozdział piąty. Od Wielkanocy do Zielonych Świątek

Czas upływający od Wielkanocy do soboty następującej po Zielonych Świątkach słusznie nazywany jest „świętem świąt”. Wyjąwszy dzień świętego Marka i trzy dni krzyżowe jest to właściwie ciąg nieustających zabaw i nawet dni krzyżowe wydają się, pomimo wszystko, przepojone powszechną radością.

Podczas tych pięćdziesięciu dni nie było mowy o poście, w trakcie Mszy świętej żadnej modlitwy nie odmawiano na kolanach, a wierni właściwie przy każdej okazji wyśpiewywali „alleluja”. Wokół samej Wielkanocy koncentrowały się niezliczone lokalne i powszechne zabawy. Część z nich jest po prostu trywialna, ale czasami wyrastają one ze znacznie głębszego źródła, niż moglibyśmy się spodziewać. Są to takie zwyczaje jak wielkanocny krzyż, świeca, ogródek, pisanki czy zwyczaj wielkanocnego „podnoszenia”.

W tym okresie wykorzystywano właściwie każdą możliwą okazję, aby zapalać światła i świece, a jeszcze chętniej używano kwiatów i liści. W majowe dni przypadające pomiędzy Wielkanocą a Zielonymi Świątkami właściwie wszędzie umieszczano pędy zieleniących się roślin, a kobiety i mężczyźni przystrajali się gałązkami głogu. Niedzielę przypadającą w oktawę Wniebowstąpienia nazwano nawet „różaną”, a wszystkie kościelne chodniki były usiane w tym dniu płatkami róż. Sam dzień Pięćdziesiątnicy nazywano zresztą często „Paschą Róż”.

„Chodzenie na procesje” w dni krzyżowe, choć w niektórych regionach kraju nazywano ten okres z przekąsem „tygodniem trawy”, ponieważ podstawę diety stanowiły w te dni sałatki, jajka i zielony sos, nadal dawały mnóstwo okazji do przygotowywania kwiatowych kompozycji. Ulice przyozdabiano gałązkami brzozy, a dziewczęta i dzieci biorące udział w tych procesjach przystrajały się girlandami kwiatów.

Wielkanocna świeca

„Lumen Christi!” – śpiewa ksiądz w Wielką Sobotę, trzymając w dłoniach paschalną świecę. Dla upamiętnienie tego Chrystusowego światła możemy zapalić w naszych domach świecę, tak, jak robiliśmy to w Boże Narodzenie. Tym razem jednak wybieramy jak największą świecę, ustawiamy ją w wazonie z kwiatami i zapalamy podczas posiłków przez całą oktawę święta. Znaczenie tego obyczaju można wytłumaczyć zebranym przy pierwszym rozpaleniu świecy, wspominając także o tym, że kwiaty są symbolem zmartwychwstania, bo także podniosły się z ziemi, choć mogłoby się już wydawać, że zima zdołała je pokonać.

Wielkanocne pisanki

W niektórych częściach Wielkiej Brytanii pisanki nazywa się czasami jajkami „papkowymi” (paste eggs) albo „przechadzającymi się” (pace eggs), co wzięło się ze zniekształconego słowa „Pascha”. Symbolika Wielkanocnych pisanek jest zupełnie jasna, skoro coś równie nieożywionego jak jajo zawiera w sobie zaczątek nowego życia. „To symbol powstania z grobu, w ten sam sposób, jak kurczę uwięzione w jaju we właściwym czasie rodzi się do życia”.

Niemal wszyscy jedzą jajka w święto Wielkiej Nocy, spokojnie możemy więc włączyć do modlitwy odmawianej tego dnia przed posiłkami ten fragment błogosławieństwa pokarmów: „Błagamy Cię, Panie, racz pobłogosławić te jajka, by stały się zdrowym pokarmem dla Twych wiernych sług, którzy z wdzięcznością przyjmują je jako symbol zmartwychwstania naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje, na wieki wieków”.

Biorąc pod uwagę tę symbolikę, nie można się chyba dziwić, że jajka Wielkanocne były zawsze pięknie dekorowane. Niektóre z nich malowano na czerwono, aby uczcić krew, którą Chrystus przelał na krzyżu, ale na ogół nadawano im barwę żółtą i brązową, a czasami je złocono. Mamy do wyboru o wiele więcej sposobów barwienia jajek, niż tylko gotowanie ich w koszenili. Łupiny cebuli nadadzą im piękny brązowy kolor ochry, kolcolist daje żółtą barwę, a korzenie pokrzywy ciemny brąz. Po ufarbowaniu jajek możemy wydrapać kozikiem na skorupce rysunek. Inną metodą zdobienia jest narysowanie końcem świecy na skorupkach jeszcze przed ich pomalowaniem jakiegoś wzorku lub czyjegoś imienia. Po ugotowaniu tłuste miejsca pozostaną nie zabarwione.

Kiedy w powojennej Anglii jajka nadal stanowiły rarytas kupowany na kartki, trudno może było stosować się do starej tradycji rozdawania pisanek, ale zawsze warto było uzbierać kilka jajek i już ufarbowane i posmarowane tłuszczem tak, aby błyszczały, ułożyć w przystrojonym kwiatami koszyczku, a nawet umieścić pomiędzy nimi nie zapaloną Wielkanocną świecę.

Wielkanocny ogródek

Podobnie jak na Boże Narodzenie robimy szopkę, tak podczas Wielkiego Postu możemy przygotować wielkanocny ogródek i ustawić go w Wielką Sobotę, a potem jedynie dodawać do niego figurki albo je odejmować, zgodnie z ewangeliczną historią. Tym razem będziemy jednak potrzebowali znacznie więcej postaci – aniołów, żołnierzy, świętych kobiet, apostołów i samego Chrystusa oraz oczywiście model samego grobu. Możemy przygotować to wszystko podobnie jak w przypadku Bożonarodzeniowej szopki, po prostu rysując je na papierze, przyklejając do deseczki i wycinając. Nie należy się przejmować, jeśli nasze figurki będą toporne, bo przecież chodzi o to, by Wielkanocny ogródek stanowił wyraz naszego uwielbienia dla Chrystusa, a nie dowód zręczności palców. Jedyną różnicą w porównaniu z szopką jest to, że taki ogródek umieszczamy w płytkim pudełku, do którego powinniśmy włożyć jeszcze małe kwiatki, korzenie i inne roślinki, symbolizujące nowe życie, rodzące się ze śmierci zimy.

Wielkanocny krzyż

Podobnie jak dla uczczenia zwycięstwa nad wrogiem zawieszamy flagi i dekoracje, tak wszyscy chrześcijanie wywieszają chorągwie dla uhonorowania zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią. Tak naprawdę takim symbolem zmartwychwstania może być po prostu własnoręcznie zrobiony duży krzyż, powiedzmy wysokości półtora metra, który ustawimy uroczyście w ogrodzie i ozdobimy wawrzynem, symbolem zwycięstwa, albo w ogóle wszelkiego rodzaju kwiatami, gałązkami, lampionami czy wstążkami. Wyjaśnijmy dzieciom sens naszych przygotowań, a najlepiej powierzmy im także zadanie ustawienia i ozdobienia takiego krzyża.

Wielkanocne modlitwy

W okresie od Niedzieli Wielkanocnej do Zielonych Świątek warto również powrócić do starego obyczaju nie klękania do modlitwy. Tak więc poranny i wieczorny pacierz oraz modlitwę przed jedzeniem możemy odmówić na stojąco, co będzie przypomnieniem dwóch ważnych rzeczy – po pierwsze, że Chrystus powstał z martwych i żadna ludzka siła nie mogła go zatrzymać w grobie, a po drugie, że po Wniebowstąpieniu Pan ześle nam Ducha Świętego, na którego przyjście powinniśmy się przygotować. Wstając do modlitwy możemy dać wyraz właśnie naszej gotowości na jego przyjęcie.

Wielkanocne przedstawienie

Zgodne ze starą tradycją powtórne przyjście Chrystusa nastąpi w noc poprzedzającą Wielkanoc, co było przynajmniej w części źródłem zwyczaju czuwania przy grobie Pańskim. W Abbey Church w Durham niektórzy spośród najstarszych mnichów przychodzili pomiędzy trzecią a czwartą w wielkanocny poranek do grobu, „z którego wyjmowali piękny wizerunek zmartwychwstałego Chrystusa trzymającego w dłoni krzyż. W piersiach Pana znajdowała się widoczna dla wszystkich zgromadzonych hostia, spoczywająca w błyszczącym krysztale. Po podniesieniu owej figury z grobu zakonnicy nieśli ją na haftowanej poduszce, śpiewając przy tym hymn ku czci Chrystusa zmartwychwstałego”. Za Przenajświętszym Sakramentem ukrytym w tej przedziwnej monstrancji formowała się procesja, która kroczyła do głównego ołtarza, a potem wokół kościoła. „Na końcu postępował cały chór z pochodniami i innymi światłami, śpiewając, modląc się i radując”.

Ten zwyczaj z pewnością był dosyć prymitywny i niósł ze sobą pewne niebezpieczeństwa, ale bez wątpienia uświadamiał z całą mocą zgromadzonym wiernym, że Chrystus zmartwychwstał, zwyciężając śmierć.

Tak więc dzięki tym celowo udramatyzowanym przedstawieniom Kościoła w okresie Wielkiej Nocy nikomu nie mogły już pozostać obce najważniejsze prawdy wiary. Teatr ten wyrósł z liturgicznych odpowiedzi kapłana wypowiadanych w trakcie nabożeństwa. Jedną z najbardziej oczywistych rzeczy do zaprezentowania w ten dramatyczny sposób było zdanie: „Powiedz nam Maryjo, co widziałaś w drodze do grobu?”.

„W niektórych Kościołach zarządzono, aby w postacie Marii Magdaleny, Marii z Betanii i Marii z Naim wcieliło się trzech diakonów, ubranych w dalmatyki i trzymających w rękach flakony. Szli oni przez środek prezbiterium, śpiesząc z opuszczonymi oczami w stronę grobu Pańskiego i wypowiadając przy tym słowa: «Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?». Wtedy stojący przed grobowcem chłopiec przebrany za anioła, w albie i z kłosem pszenicy w dłoni, pytał: «Kogo szukacie w tym grobie?», na co Marie odpowiadały: «Jezusa z Nazaretu, którego ukrzyżowano». Chłopiec odpowiadał im, wskazując palcem na grób: «Próżno szukacie, bo Pan zmartwychwstał» i szybko odchodził. Wtedy dwóch siedzących przed grobem księży w tunikach zwracało się do diakonów: «Kobiety, kogóż opłakujecie? Kogo szukacie?», na co środkowa kobieta odpowiadała: «Panie, jeśliście go zabrali, powiedzcie». Ksiądz zwracał się wówczas do niej, ukazując krzyż: «Zabrali Pana», a potem dwaj siedzący księża powtarzali pytanie: «Kogo szukacie, kobiety?». Ucałowawszy to miejsce Marie odchodziły od grobu, a wtedy z lewej strony ołtarza wychodził im naprzeciw ksiądz odgrywający postać Chrystusa, w albie, ze stułą i z krzyżem w ręku, i mówił: «Mario!», na co diakon wcielający się w postać Marii przypadał mu do stóp z głośnym okrzykiem «Rabboni!». Ksiądz odgrywający Chrystusa odpowiadał, kiwając głową: «Noli me tangere – nie dotykaj mnie». Potem pojawiał się ponownie z prawej strony ołtarza i zwracał się do przechodzących przed nim diakonów: «Witajcie! Nie lękajcie się». Następnie skrywał się przed wiernymi, a księża odgrywający postacie kobiet, jak gdyby uradowani tymi słowami, kłaniali się przed ołtarzem i intonowali chórem: «Alleluja, Pan zmartwychwstał»”.

W obecnych czasach takie wielkanocne przedstawienia są niejednokrotnie odgrywane w szkołach i rozmaitych organizacjach młodzieżowych i z pewności ą sztuki te wiele by skorzystały, gdyby powrócono w nich do ceremonialności i prostoty, które cechowały tamte prymitywne Wielkanocne misteria.

Poniedziałek Wielkanocny

We wczesnej historii Kościoła Wielkanoc była okresem, kiedy udzielano chrztu katechumenom i to właśnie dla ich pożytku przeznaczonych było wiele z Wielkanocnych obrzędów.

Przez wiele lat Poniedziałek Wielkanocny był wyjątkowym świętem zwłaszcza tych ludzi, dla których upływał właśnie pierwszy rok od chwili przyjęcia chrztu. Podczas gdy poganie przywiązywali ogromną wagę do rocznicy swoich fizycznych urodzin, dla chrześcijan ogromne znaczenie ma dzień ich duchowych narodzin, czyli chrztu.

Oczywiście nie chodzi tu o to, żeby wszyscy zrezygnowali z obchodzenia urodzin, ale można przecież wprowadzić w domu czy w szkole podobną ceremonię dla uczczenia rocznicy chrztu. Wszyscy członkowie rodziny mogą wziąć tego dnia udział w Mszy świętej, wspólnie się bawić i ofiarować jubilatowi prezenty. Oczywiście, oznacza to zwiększenie liczby świątecznych dni w życiu rodziny, ale żadne dziecko z pewnością nie będzie miało nic przeciwko temu, a co więcej, młode pokolenie nauczy się w ten sposób cenić otrzymaną podczas chrztu wiarę.

Niedziela Przewodnia

We wczesnym okresie chrześcijaństwa wielu ludzi przyjmowało chrzest podczas długich ceremonii, które dawniej odbywały się w nocy w Wielką Sobotę, choć obecnie tego sakramentu udziela się już w niedzielny poranek. Po pobłogosławieniu chrzcielnicy następował chrzest neofitów, którzy przebierali się następnie w białe szaty będące symbolem oczyszczenia duszy. Nosili je przez cały dzień i każdego dnia aż do Niedzieli Przewodniej, którą zaczęto nawet nazywać „niedzielą zdejmowania białych szat”. W Anglii przyjęło się nazywać tę niedzielę „niską” (Low Sunday), bo tego dnia w introicie Mszy świętej kładziono wyjątkowy nacisk na prostotę i skromność.

Niedziela przewodnia może być w klubach czy innych młodzieżowych grupach doskonałą okazją do odnowienia przyrzeczeń chrztu. Najpierw należy wyjaśnić zebranym historię tego dnia „zdejmowania białych szat” oraz samą ceremonię chrztu i zobowiązania, jakie podjęli w ich imieniu rodzice chrzestni. Uzgodniwszy wcześniej sprawę z księdzem, cała grupa może się udać tego dnia do kościoła, aby odnowić te śluby już we własnym imieniu.

Ceremonię można by zorganizować w następujący sposób:

Odnowienie chrztu

Ksiądz w komży i z białą stułą czeka w prezbiterium, grupka młodzieży staje przy balustradzie przed ołtarzem.

Wszyscy odśpiewują stosowny hymn. Następnie ksiądz, stojąc twarzą do grupy, czyni znak krzyża i pyta:

Kapłan: O co prosicie Kościół Boży?

Wierni: O wiarę.

K.: Co otrzymacie dzięki wierze?

W.: Życie wieczne.

K.: Skoro więc pragniecie wkroczyć w życie, zachowajcie te przykazania: Będziesz miłował Pana, Boga Twego, z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich, a bliźniego swego, jak siebie samego.

W.: Amen.

K.: Czy wyrzekacie się szatana?

W.: Wyrzekamy się.

K.: I wszystkich dzieł jego?

W.: Wyrzekamy się.

K.: I wszystkich zaszczytów jego?

W.: Wyrzekamy się.

K.: Czy wierzycie w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi?

W.: Wierzymy.

K.: Czy wierzycie w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana Naszego, który się narodził i cierpiał za nas?

W.: Wierzymy.

K.: Czy wierzycie w Ducha Świętego, święty Kościół Powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny?

W.: Wierzymy.

K.: Módlcie się, klęknijcie i odmówcie Ojcze nasz.

Zgromadzeni klękają i powoli odmawiają Ojcze nasz. Kapłan wręcza wszystkim świece, które jedna osoba z grupy zapala. Następnie ksiądz mówi:

K.: Przyjmijcie to płonące światło i pozostańcie wierni przyrzeczeniom chrztu, abyście byli godni stanąć przed obliczem Pana, kiedy wezwie was na Sąd Ostateczny i żyć wraz ze wszystkimi świętymi, którzy są w niebie, na wieki wieków.

W.: Amen.

K.: Przyjmijcie ten znak krzyża, który czynię na waszych czołach, do swego serca i postępujcie tak, by wasze ciało mogło służyć Bogu za świątynię.

W.: Amen.

K.: Pokój z wami.

W.: I z duchem twoim.

Wszyscy wstają z klęczek, trzymając zapalone świece w dłoniach, i kończą ceremonię odśpiewaniem hymnu.

Dni krzyżowe

Pierwsza procesja dni krzyżowych odbyła się jakieś tysiąc pięćset lat temu, a odmawiane podczas niej litanie i antyfony miały na celu odwrócenie gniewu Boga od jego ludu i wybłaganie łask dla plonów pól. Nic więc dziwnego, że z czasem procesja zaczęła przemierzać także pola, łąki i zaoraną rolę, obchodząc w ten sposób właściwie całą parafię. W regionach nadmorskich modlono się również o obfitość połowów, a procesja kroczyła zapewne także plażą czy klifem.

Nazwa „dni krzyżowe” wzięła się prawdopodobnie stąd, że procesja zatrzymywała się często przy krzyżach albo przy oznaczonych znakiem krzyża drzewach, gdzie ksiądz odczytywał ustęp z Nowego Testamentu, po czym tłum wiernych na nowo podejmował odmawianie litanii i antyfon.

Dzieci biorące udział w procesji machały zielonymi gałązkami, dziewczęta przystrajały się girlandami kwiatów, mężczyźni nieśli chorągwie i krzyż, a wszystkie ulice były przybrane zielenią.

Na początku osiemnastego wieku w Staffordshire procesje te przybrały nieco inną formę. Przez trzy dni wszyscy mieszkańcy wioski wyruszali w pola prowadzeni przez dzieci, które niosły długie kije przybrane najrozmaitszymi gatunkami kwiatów, śpiewając przy tym ciągle ten sam psalm: „Wszystkie stworzenia Boże wysławiajcie chwałę Pana”.

W obecnych czasach podobne procesje wędrujące polami nie są zbyt częste, ale po odmówieniu w trakcie Mszy świętej litanii nadal możemy spędzić te dni, próbując przywrócić coś z ducha dawnych czasów. W gronie kolegów ze szkoły czy klubu możecie urządzić procesję podobną do tych, jakie odbywały się niegdyś w Staffordshire, zwracając się do wszelkiego stworzenia, by wysławiało swego Stwórcę.

Z pewnością do wieczornego czy porannego pacierza można włączyć jedną z kościelnych modlitw o obfitość płodów ziemi, zwłaszcza jeśli sami mamy ogród: „Błagamy Cię, Wszechmocny Boże, racz obdarzyć nas swym błogosławieństwem, ześlij łagodne wiatry i obsyp ziemię szczodrymi łaskami niczym deszczem, aby lud Twój mógł wiecznie Cię wysławiać za Twe hojne dary”.

Święto Wniebowstąpienia Pańskiego

Święty Łukasz opowiada, że Chrystus po spożyciu wieczerzy z apostołami poprowadził ich poprzez miasto w swoją ostatnią ziemską wędrówkę. „Wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy dłonie błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba”. Łatwo więc zrozumieć, czemu w święto Wniebowstąpienia Pańskiego kap łani prowadzili wiernych przed Mszą świętą w uroczystej procesji, aby upamiętnić tę ostatnią wędrówkę Chrystusa na ziemi.

Tam, gdzie tradycja urządzania tej procesji została zarzucona, warto mimo wszystko udać się tego dnia w pojedynkę do kościoła. Oczywiście apostołowie widzieli w trakcie swojej wędrówki Chrystusa na własne oczy, ale my też mamy przecież nie mniejszą pewność, że Pan Bóg jest w tym momencie z nami, bliżej nas, niż któregokolwiek z apostołów tamtego pierwszego dnia Wniebowstąpienia. W drodze do kościoła możemy naśladować uczniów Chrystusa, wychwalając Pana Boga i dziękując Mu za rychłe zesłanie Ducha Świętego.

W niektórych regionach Anglii przetrwał jeszcze zwyczaj otwierania tego dnia na przypadkowej stronie księgi Nowego Testamentu, w przekonaniu, że właśnie tam znajdzie się ostatnie posłanie Chrystusa, zanim powróci On do swego Ojca w niebie. Każdy z zebranych po kolei otwiera Nowy Testament i odczytuje cały rozdział, na który w ten sposób natrafił, a reszta rodziny czy grupy przyjaciół zastanawia się wspólnie, jakie zastosowanie mogą mieć te słowa w życiu danej osoby.

Trzecia niedziela po Wielkanocy

Ten dzień upamiętnia opiekę, jaką roztacza święty Józef nad całą rodziną Kościoła. Święto jest dosyć niedawne, bo zostało ustanowione dla wszystkich chrześcijan tego świata dopiero w 1847 roku. Jednak już wiele lat wcześniej święta Teresa z Avili powiedziała wszystko, co trzeba wiedzieć na temat oddawania czci świętemu Józefowi: „Na swojego patrona i opiekuna obrałam chwalebnego świętego Józefa i jego opiece szczerze powierzam moją osobę. Widziałam jasno, że wyświadczył mi więcej przysług, niż śmiałam prosić. Nie potrafi ę sobie przypomnieć nawet jednego przypadku, by odmówił mojej prośbie. Ogrom łask, którymi obdarzył mnie Bóg za wstawiennictwem tego świętego i mnogość niebezpieczeństw, przed którymi ustrzegł moje ciało i duszę nieustannie mnie zadziwia. Innych świętych Pan obdarzył łaską przychodzenia ludziom z pomocą w konkretnej potrzebie, ale temu pełnemu chwały świętemu, wiem to z własnego doświadczenia, ofiarował przywilej pomagania nam we wszystkich sprawach! Nasz Pan chciał, abyśmy wiedzieli, że tak jak na ziemi był posłuszny świętemu Józefowi, któremu przysługiwał tytuł ojca i opiekuna oraz prawo rozporządzania losem Jezusa, tak też i teraz w niebie jest posłuszny jego prośbom”.

Święty Józef jako głowa i opiekun rodziny z Nazaretu jest również opiekunem całego Kościoła i w nie mniejszym stopniu wszystkich tworzących go rodzin. Ten święty jest wzorem życia rodzinnego i warto uczcić jego dzień w odpowiedni sposób. Wszyscy członkowie rodziny mogą na przykład wrócić w tę niedzielę do domu nawet z najdalszych zakątków kraju, by wspólnie bawić się i świętować. Zanim dzień dobiegnie końca mogą też razem polecić rozmaite sprawy świętemu Józefowi, bo przecież to zupełnie naturalne, by dzielić się rodzinnymi problemami, troskami i radościami ze świętym, który przeżywał to samo razem z Maryją i Jezusem.

Zielone Świątki

To święto nazywano również „Paschą Róż”, bo czerwone róże są uważane za symbol języków ognia, które zstąpiły na Maryję i apostołów. Z tego samego powodu odprawiając Msze święte tego dnia księża noszą czerwone szaty.

W trzynastym wieku w niektórych częściach Europy wypuszczano tego dnia w kościele podczas nabożeństwa gołębicę i zrzucano z dachu kawałki zapalonych pakuł. Można oczywiście uznać to za dziecinadę, jednak ten zwyczaj był przynajmniej próbą unaocznienia zgromadzonym, co wydarzyło się w dzień Zesłania Ducha Świętego. Gołębie i zapalone pakuły nie są dziś najlepszym pomysłem, ale istnieje inny sposób uświadomienia bliskim znaczenia tego święta. Tak jak na Boże Narodzenie przygotowujemy szopkę, a na Wielkanoc ogródek, tak na Zielone Świątki możemy zrobić makietę wieczernika. Będziemy do tego potrzebowali figurek jedenastu apostołów i Matki Bożej, nad którymi powinniśmy zawiesić gołębicę promieniującą płomykami ognia. Możemy również przypomnieć w naszej scence starą nazwę tego święta i przystroić nasz wieczernik czerwonymi różami, oczywiście pamiętając o tym, by wyjaśnić zgromadzonym ich symbolikę. Rano i wieczorem podczas oktawy Zielonych Świątek możemy odmawiać w pobliżu tego wieczernika modlitwę do Ducha Świętego: „O Duchu Święty, duszo mej duszy, oddaję Ci cześć: oświecaj, prowadź, umacniaj i pocieszaj mnie. Wskazuj mi, co mam robić i nakłaniaj do pójścia tą drogą. Przyrzekam wypełnić wszystko, czego ode mnie zażądasz i przyjąć to, co z Twej woli mi się przydarzy, tylko okaż mi swoją wolę”.

Pierwszy maja

Żaden inny miesiąc nie nadaje się tak dobrze, aby uczcić Najświętszą Panienkę niż maj, który ostatecznie pokonuje zimę i zakwita wszystkimi wiosennymi kwiatami. Jak blisko łączono Maryję z różnymi dziko rosnącymi kwiatami najlepiej mogą świadczyć ich nazwy. Nagietek (marigold), rzeżucha łąkowa (lady’s smock), ostropest plamisty (lady’s thistle), przytulia właściwa (lady’s bedstraw), czy głóg (may blossom) wzięły swoje angielskie miano właśnie od imienia Maryi. Rankiem pierwszego dnia maja, „radosnego miesiąca”, mieszkańcy Anglii wybierali się zgodnie z dawnym obyczajem na majówkę, kiedy to „wszyscy ludzie, poza chromymi, wybierali się na słodko pachnące łąki i do zielonych lasów, aby tam radować swą duszę pięknem i zapachem kwiatów i zgodnym chórem ptaków wyśpiewujących na chwałę Pana Boga”. Podczas takich wypraw zrywano gałązki głogu i nie było drzwi ani okien, ulic ni świątyń nie przybranych zielenią. Mężczyźni przystrajali gałązkami kwitnącego głogu kapelusze, a kobiety, które zerwały się na długo przed wschodem słońca, aby nazbierać pierwiosnków i dzikich fiołków, plotły teraz z kwiatów girlandy i dekorowały nimi wnętrza kościołów.

Dlaczegóż więc pierwszy maja nie miałby być dniem, kiedy wszyscy katolicy przystrajają się kwiatami na cześć Maryi? Najłatwiej uzbierać chyba gałązek kwitnącego głogu, ale jeśli okażą się one trudne do zdobycia, można wykorzystać każdy inny wiosenny kwiat. Skoro ludzie przypinają do ubrania rozmaite rośliny, aby uczcić świętego Jerzego, świętego Patryka, świętego Dawida czy świętego Andrzeja, czemu nie mieliby uhonorować w podobny sposób Najświętszej Maryi Panny?

Warto kultywować tradycję pierwszomajowej wyprawy na łono natury całą rodziną lub grupą kolegów ze szkoły czy klubu. Niech każdy postara się nazbierać podczas takiej wycieczki jak najpiękniejsze gałązki głogu i tyle różnych gatunków kwiatów, ile tylko zdoła znaleźć. W dawnych czasach istniał zwyczaj, że ten z członków rodziny, który znalazł rozkwitły pęd głogu, otrzymywał jakąś nagrodę i podobny element rywalizacji można by włączyć również do naszej wiosennej wyprawy. Zebrane w ten sposób kwiaty zanieście do kościoła albo przybierzcie nimi figurkę Matki Bożej, która znajduje się pewnie w niejednym domostwie. A tak przy okazji każda osoba organizująca taką majówkę będzie musiała się zmierzyć z nadal żywym przesądem, że obecność kwiatów głogu w domu zapowiada śmierć. Nasza majowa wyprawa może być świetną okazją do wyplenienia tego zabobonu.

Majowe pielgrzymki

Jeśli zadamy sobie trud przeprowadzenia poszukiwań w miejscowej bibliotece na temat historii swoich okolic, mamy spore szanse odkryć jakąś zapomnianą kapliczkę poświęconą Matce Boskiej. Być może pozostały z niej tylko ruiny albo nie ma już po niej żadnego śladu. W każdym jednak razie warto zorganizować w szkole czy klubie wyprawę w to miejsce. Jedna z osób powinna opowiedzieć wszystkim historię tej konkretnej kapliczki i wyjaśnić przeznaczenie takich przybytków, zanim jeszcze mała pielgrzymka wyruszy w drogę. Jeśli z kapliczki nie pozostały nawet ruiny, warto zabrać ze sobą figurkę Maryi, aby umieścić ją w miejscu, które niegdyś było jej poświęcone. Taka pielgrzymka może oznaczać całodniową wyprawę na wieś, dobrze jest więc ożywić ją zabawami i śpiewem, a nawet przygotowaniem posiłku na świeżym powietrzu. Jeśli sama kapliczka już nie istnieje, ale pozostały jakieś, choćby tylko fragmentaryczne, zapiski na jej temat, grupa młodzieży może się nawet pokusić o odtworzenie makiety nieistniejącej już budowli albo spróbować swoich sił w budowie nowej kapliczki na miejscu tej zniszczonej. W ten sposób figurka Matki Bożej, tak znajoma dzięki swej ciągłej obecności, stanie się bardziej odległa i nie będzie już tylko Naszą Panią, ale opiekunką całej okolicy, Naszą Panią z Missenden, czy Naszą Panią z Sudbury – po prostu Matką Bożą naszego okręgu.

P. Stewart Craig

Powyższy tekst jest fragmentem książki P. Stewarta Craiga Katolickie zwyczaje w rodzinie.