Rozdział piąty. Mężczyzna wierny Kościołowi

Od pewnego czasu, liczonego w dziesiątkach lat, możemy słyszeć stwierdzenia, że każda religia jest dobra, że nie ma większego znaczenia, jaką wiarę się wyznaje, ważne jest tylko, by być dobrym człowiekiem. Wielu ludzi poszło na lep powyższego poglądu. Powody były różne – lenistwo w zachowywaniu przykazań kościelnych i trudnych wymogów moralnych, wpływ środowiska, czy też – co najbardziej boli – zgubny wpływ liberalnej hierarchii kościelnej.

W wyniku błędnej – o czym wiele razy wspominał Benedykt XVI – interpretacji dokumentów II Soboru Watykańskiego został rozpropagowany styl dialogującego ekumenizmu. Pod wspaniałym hasłem jedności chrześcijan wprowadzano indyferentyzm, a często nawet synkretyzm religijny. Mężczyzna, który chce pozostać wierny Kościołowi Chrystusowemu – Kościołowi katolickiemu, a jednocześnie pragnie działać na rzecz jedności ludzi wierzących w Chrystusa, powinien uporządkować sobie pewne pojęcia, które w ostatnich dekadach zostały czasem nieco rozmyte, ponieważ Magisterium Kościoła nie zawsze trafiało bezpośrednio do wiernych.

Ekumenizm to działalność na rzecz jedności chrześcijaństwa. Dlatego też błędne jest stwierdzenie, według którego Kościół katolicki prowadzi dialog ekumeniczny z muzułmanami, żydami czy buddystami. Przedstawiciele tych religii nie zostali ochrzczeni, nie mają cząstki z Kościołem Chrystusowym, modlimy się o to, by się nawrócili.

Ekumenizm w rozumieniu katolickim to działanie na rzecz powrotu odłączonych wspólnot kościelnych do Matki, jaką jest Kościół Chrystusowy. W ściśle teologicznym rozumieniu Kościół nie jest podzielony, ponieważ – jak mówimy w Symbolu nicejsko-konstantynopolitańskim – jest „jeden”. Heretycy (czyli osoby, które odrzuciły jeden lub więcej dogmatów wiary) i schizmatycy (ci, którzy wyznają z nami tę samą wiarę, ale odrzucają prymat biskupa Rzymu – papieża) z różnych przyczyn odłączyli się od Kościoła katolickiego. Czasem powodowała nimi pycha, czasem własna słabość i grzeszność, wreszcie nieporozumienie i odmienność kulturowa.

Przykład dobrze pojętego ekumenizmu dał papież Benedykt XVI poprzez konstytucję apostolską Anglicanorum coetibus. Anglikanie odłączyli się od Łodzi Piotrowej w XVI wieku na skutek schizmy króla Henryka VIII. Ów władca Anglii, obrażony na Stolicę Apostolską, że ta nie orzekła nieważności jego związku małżeńskiego, samego siebie ustanowił głową Kościoła w Anglii. Początkowo anglikanie zachowywali wiele tradycji i obyczajów Kościoła katolickiego, jednak wkrótce doszło do ich protestantyzacji. W XIX wieku wśród intelektualistów anglikańskich został zapoczątkowany Ruch Oksfordzki, który miał za zadanie reformować wspólnotę anglikańską, by była bardziej wierna Ewangelii. Jednak jego starania nie zostały do końca zrealizowane, a część członków ruchu nawróciła się do Kościoła rzymskokatolickiego, jak choćby bł. John Henry kard. Newman.

Wybitnym przedstawicielem katolickich konwertytów z anglikanizmu był ks. Robert Hugh Benson, syn anglikańskiego arcybiskupa Canterbury. Poszedł w ślady ojca i w 1895 roku został pastorem. Jednak wkrótce zrodziły się w nim wątpliwości co do prawdziwości jego wspólnoty kościelnej i w 1903 roku oficjalnie przeszedł do Kościoła katolickiego. Rok później został wyświęcony na kapłana. Został kaznodzieją i autorem licznych książek apologetycznych, dzięki którym nawróciło się wielu protestantów. Do najbardziej znanych należą: Miasto położone na górze, Religia zwykłego człowieka czy Paradoksy katolicyzmu. Zmarł przedwcześnie w 1914 roku.

Odpowiadając na apel duchowieństwa anglikańskiego, zgorszonego akceptacją przez najwyższą hierarchię anglikańską homoseksualizmu i ordynacją biskupią kobiet, papież Benedykt XVI ogłosił wspomnianą wyżej konstytucję apostolską. Poprzez nią dał impuls do utworzenia ordynariatów dla anglikanów, którzy pragną przejść do Kościoła katolickiego przy zachowaniu własnej tradycji, kalendarza, liturgii, uznając w zamian wszystkie katolickie dogmaty i zwierzchność Ojca Świętego.

Kiedy prowadzimy dialog ekumeniczny z protestantami i prawosławnymi, będąc pełnymi miłości wobec błądzących braci, nie zapomnijmy o tych, którzy ponieśli śmierć męczeńską za wiarę katolicką, a czcimy ich jako świętych.

Św. Jan Sarkander urodził się w 1576 roku w Skoczowie. Po wczesnej utracie ojca uczęszczał do jezuickiego kolegium w Ołomuńcu. Mając trzydzieści trzy lata przyjął święcenia kapłańskie. Przez pewien czas nie mógł znaleźć parafii, w której pozostałby na dłużej. Wreszcie został proboszczem kościoła, który został odebrany husytom. Sarkander pokazał się tam jako niezłomny obrońca wiary katolickiej. Wraz z jezuitami przywrócił do jedności z Kościołem dwieście pięćdziesiąt dusz. Spotkało się to z gniewem protestantów, którzy szykowali zbrojny zamach na życie św. Jana, tak że ten musiał się ukrywać i nie mógł publicznie odprawiać Mszy Świętej. Gdy wybuchła wojna trzydziestoletnia, udał się na Jasną Górę przed cudowny wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej. Gdy wracał do swojej parafii dowiedział się, że kościół został zajęty przez luteran. Mimo to powrócił do swoich owieczek. Został aresztowany przez protestantów pod zarzutem sprowadzenia do miasta wojsk polskich. Innowiercy torturowali go poprzez tak mocne rozciąganie stawów, że wypadały z nich kości. Przypiekali ciało żywym ogniem. Wreszcie zażądali, by wyjawił tajemnicę spowiedzi. Kiedy odmówił, protestanci ściskali mu głowę żelazną obręczą. Św. Jan Sarkander zmarł 17 marca 1620 roku. Został beatyfikowany przez bł. Piusa IX w 1859 roku, a kanonizowany przez bł. Jana Pawła II w 1995 roku.

Św. Andrzej Bobola jest przykładem osoby, która umiłowała jedność Kościoła ponad wszystko. Urodził się w 1591 roku w Strachocinie. Wstąpił do jezuitów i u nich otrzymał gruntowne wykształcenie teologiczne. Poznał również grekę, co pozwoliło mu wkrótce nabyć umiejętności potrzebne w dyskusji z prawosławnymi. W 1622 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Został rektorem nieświeskiego kościoła i zaczął prowadzić intensywną działalność katechetyczno-duszpasterską. Spowiadał, nawracał grzeszników, z wielką pobożnością odprawiał każdą Mszę Świętą. Działał na rzecz uznania Matki Bożej Królową Polski, co wreszcie zostało uczynione przez króla Jana Kazimierza 1 kwietnia 1656 roku. Prowadził kolegia jezuickie w różnych miejscowościach, został kaznodzieją w Warszawie. Współcześni mu przekazują, że był bardzo niecierpliwy, często wybuchał gniewem, za wszelką cenę bronił własnego zdania. Nabył jednak tę wielką cechę, że potrafił nad sobą pracować i stawał się coraz lepszym, coraz pobożniejszym. Wkrótce został apostołem Polesia, gdzie nawracał wielu prawosławnych na wiarę katolicką. Jego gorliwość przyniosła mu miano „duszochwata” – łowcy dusz. Niestety, bunt Kozaków wkrótce dotarł do miejscowości, w której posługiwał św. Andrzej. Pochwycono go w trakcie ucieczki. Św. Andrzeja Bobolę bito nahajami, policzkowano w celu wybicia zębów. Prawosławni upletli mu koronę z wierzbiny, podobną do korony cierniowej Chrystusa. Gdy przyprowadzono go przed oblicze dowódcy, ten zapytał jezuitę: „Czy ty jesteś księdzem?”, na co Bobola odpowiedział: „Tak. Moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się”. Wywołało to wściekłość Kozaków, którzy następnie przypiekali go ogniem, wycięli mu skórę do kości na głowie, aż wreszcie, po innych jeszcze torturach, zamordowali pchnięciem szabli. Zginął śmiercią męczeńską 16 maja 1657 roku. Został uroczyście kanonizowany przez papieża Piusa XI w 1938 roku. Św. Andrzej Bobola jest drugorzędnym patronem Polski.

Krew wielu męczenników za świętą wiarę katolicką nadal woła do kolejnych pokoleń wierzących w Chrystusa i nie pozwala zapomnieć o sobie. Wierność Kościołowi katolickiemu jest w dzisiejszym świecie – przeżartym przez konsumpcjonizm i popkulturę – jedynym ratunkiem dla świata. Wierzący mężczyzna nie odstąpi od tego nawet na krok.

***

Stwierdzamy, że święta Stolica Apostolska i Papież Rzymski dzierżą prymat na całym globie, zaś sam Papież Rzymski jest następcą błogosławionego Piotra, księcia Apostołów, i prawdziwym namiestnikiem Chrystusa oraz głową całego Kościoła, a także ojcem i nauczycielem wszystkich chrześcijan i jemu w błogosławionym Piotrze została przekazana przez Pana naszego Jezusa Chrystusa pełna władza pasterzowania, rządzenia i decydowania dla powszechnego Kościoła, jak tego dowodzą także postanowienia ekumenicznych soborów i święte kanony (Sobór Florencki).

Kajetan Rajski

Powyższy tekst jest fragmentem książki Kajetana Rajskiego Prawdziwy mężczyzna… czyli kto?