Rozdział piąty. Kryzys rodziny

Podważa się tradycyjne życie małżeńskie i rodzinne (np. zniesiono dodatek rodzinny, który pozwalał na utrzymanie żony i dzieci). Propaguje się: samotne matki (1), konkubinaty, pary homoseksualne, rodziny poligamiczne, rodziny po rozwodach (2). Szerzy się: plaga ułatwionych rozwodów, wulgarny język, maltretowanie słabszych, pogarda i deptanie godności. Za główną przyczynę tego zła w rodzinach uważa się alkoholizm i narkomanię. Prawdziwe źródła zbrodni, kradzieży, rabunków, moralnego zdziczenia, kłamstwa, cynizmu i degradacji moralnej leżą w negatywnych zmianach świadomości, spowodowanych przez zbrodnicze, bezbożne, wrogie człowiekowi ideologie. One są odpowiedzialne za niszczenie najważniejszej, odwiecznej i świętej instytucji, jaką jest rodzina, fundament życia społecznego, szkoła człowieczeństwa, przekaźnik niezbędnych dla narodu wartości kulturowych, patriotycznych, religijnych i moralnych, ostoja miłości i solidarności, promotor takich wartości jak wykształcenie, zdrowie, uczciwość, ofiarność, pracowitość, twórczość, współdziałanie i szacunek prawa. Za sprawą brukowców niektóre Polki nie chcą rodzić dzieci. Wygodniej jest im balować na nocnych imprezach i szukać bogatego „zagraniczniaka”.

Ustawodawstwo w Polsce najbardziej w Europie dyskryminuje finansowo rodzinę. W finansowym wspieraniu rodziny zajmujemy ostatnie miejsce. Dotacje na rodzinę stanowią pięć procent tego, co otrzymuje rodzina w Luksemburgu (3).

Rząd Białorusi stosuje różne metody, żeby stymulować wskaźnik urodzeń. Obecnie istnieje finansowy dodatek za narodziny dziecka. Dodatek za pierwsze dziecko wynosi siedem milionów sześćdziesiąt osiem tysięcy osiemset rubli (około dziewięciuset dolarów). Za urodziny drugiego i kolejnego dziecka państwo płaci rodzicom dodatek w wysokości dziewięciu milionów ośmiuset dziewięćdziesięciu sześciu tysięcy trzystu dwudziestu rubli (około tysiąca trzystu dolarów). Kobieta po urodzeniu dziecka ma prawo do płatnego urlopu macierzyńskiego w ciągu trzech lat od porodu, dostaje miesięcznie siedemset sześć tysięcy osiemset osiemdziesiąt rubli (około dziewięćdziesięciu dolarów), również po trzech latach można zostać na wychowawczym, otrzymując przy tym pięćdziesiąt dolarów miesięcznie. Państwo aktywnie wspiera wielodzietne rodziny. Jeżeli w rodzinie jest czwórka dzieci, państwo bezpłatnie oddaje w użytkowanie rodzinie dom. Jeżeli w rodzinie jest trójka dzieci, państwo również zapewnia mieszkanie, ale za drobną dopłatą, bądź spłaca kredyt hipoteczny zaciągnięty przez wielodzietną rodzinę. Urodzenie każdego dziecka (zaczynając od pierwszego) daje prawo do skorzystania z dodatkowych ulg na kredyt hipoteczny. Im więcej w rodzinie jest dzieci, tym lepsze warunki kredytowe można uzyskać. Rząd Białorusi planuje również stymulować poziom urodzin na inne sposoby. Wśród nich są – udostępnienie preferencyjnych kredytów (ulgowych) na zapłodnienie in vitro dla par chorujących na bezpłodność, zwolnienie z obowiązkowej służby wojskowej dla ojców wychowujących trójkę dzieci, rozwój socjalnego patronatu dla rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi.

W Rosji na nowo narodzone dziecko rodzina otrzymuje świadczenia w wysokości czterdziestu dwóch tysięcy złotych.

W Polsce wychowanie dzieci nie pozwala nabyć uprawnień emerytalnych i zdrowotnych. Posiadanie dzieci w Polsce jest wyrazem heroizmu rodzin, ponieważ wielodzietność często prowadzi do skrajnego ubóstwa. Dyskryminacja rodzin przejawia się w dostępie do przedszkoli, pierwszeństwo mają dzieci pozamałżeńskie (4). Bezrobocie, nędza, przymusowa emigracja zarobkowa, brak mieszkań, nadmierna praca destabilizują rodzinę, ułatwiając jej rozkład, pozbawiając ją możliwości wychowania dzieci, które zajmuje rzeczywistość wirtualna w grach komputerowych.

Dąży się do zniszczenia identyfikacji człowieka jako ojca, matki, żony, syna, córki, brata, siostry przez wzajemne przeciwstawiania. Słowa te mają znaczenie moralne. Oznaczają one szczególne relacje wiążące nas z osobami wyróżnionymi spośród wszystkich innych osób i te relacje mają znaczenie obustronnych zobowiązań moralnych: innych dziecka wobec matki i ojca, a innych wobec własnego dziecka czy współmałżonka. Wykluczenie tych słów prowadzi zatem do trudności uchwycenia wspomnianych obowiązków moralnych.

Wszelkie wyróżnianie płci męskiej albo kobiecej jest traktowane jako przejaw dyskryminacji. Genderowe pojmowanie równości stworzyło postulat parytetu płci w sejmie, rządzie i różnych zawodach przez co kobiecość paradoksalnie zyskuje przewagą nad męskością. Więc jak jest z równością obywateli?

Atakuje się rodzinę (5) z równoczesnym propagowaniem związków homoseksualnych, antykoncepcji, aborcji, eutanazji, rozwodów, luźnych związków, singli, modelu samotnej matki (6); liczba dzieci pozamałżeńskich gwałtownie wzrosła np. w Wielkiej Brytanii – o trzydzieści osiem procent (7). Rodzina jest pogardzana i wyśmiewana, zachęca się do rozwiązłości obyczajowej (8), różnorodności seksualnej jako szczytu cywilizacji wolnościowej. Seksualność została oderwana od małżeństwa. Młodzi zastraszani są przez środki masowej manipulacji tak zwaną przemocą w rodzinie. Głosi się, że macierzyństwo jest przejawem niesprawiedliwości społecznej, które uniemożliwia awans społeczny kobiety (9). W mediach nagłaśnia się patologiczne historie mające wstrząsnąć opinią publiczną i zniechęcić młodych do zakładania rodzin. Tymczasem według szeroko zakrojonych badań ks. prof. Jana Śledzianowskiego z Uniwersytetu J. Kochanowskiego w Kielcach, tylko 2,4 procent rodzin dotkniętych jest przemocą.

Na portalu „Gazety Wyborczej” w jej genderowym dodatku „Wysokie Obcasy” artykuł Niemowlętami się brzydzę poraża agresją wobec osób starszych, niepełnosprawnych i dzieci. „O wyższości kota nad dzieckiem. Kot sam dba o higienę osobistą. Sam załatwia swoje fizjologiczne potrzeby. Jeszcze nikt nie wprawił mnie w obrzydzenie publicznym przewijaniem kota. Kota można zostawić na cały dzień w domu bez niani. I ma się przy tym pewność, że sąsiedzi nie będą się skarżyć na wrzask dobiegający zza ściany”. „Co do niemowląt to się ich brzydzę. Maluch upaprany czekoladą nie jest słodki. Jest klejący i brudny”. „Nie lubię zbędnego i bezsensownego ruchu. Irytuje mnie fikanie nogami, machanie rękoma, podskakiwanie. Nie chcę takich zachowań i takiego wyjca w domu (…) Brzydzę się dotyku obślinionych czy umazanych czekoladą dzieci, zawartości pieluchy (…)”. „Dzieci mnie wkurzają szczególnie, gdy drą mordy”. Pod tym artykułem pojawiła się fala szokujących komentarzy. „Mam psy i one zaspokajają moją potrzebę «macierzyństwa»”. „Nie brzydzą mnie niemowlaki, natomiast zupełnie nie toleruję starców, zwłaszcza tych w bardzo podeszłym wieku, najbardziej zniedołężniałych. Nietrzymanie moczu, demencja, ślinienie się i także braki w higienie odpychają mnie całkowicie. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym zajmować się kimś takim. Z moją opinią nie mam zamiaru się ukrywać i tego nie robię. Jak napisałem już, prawie zawsze spotykam się z brakiem zrozumienia i zupełnie nie wiem, dlaczego tak jest. Oczywiście nie znoszę też kalek i obłożnie chorych, i będąc w miejscu publicznym, kiedy widzę zaślinionego człowieka na wózku (np. ze stwardnieniem zanikowym bocznym) albo głupio uśmiechającego się człowieka z zespołem Downa, to mnie bierze na wymioty. Wiem, że takich ludzi jak ja jest bardzo dużo i chciałbym żeby, ukazał się w ‚Wysokich’ także artykuł na ten temat” – pisze inny użytkownik portalu. „Nie jesteś sam – ja czuję dokładnie to samo. Do wszystkich oskarżycieli o brak ludzkich uczuć – taka postawa jest pod względem psychologicznym absolutnie naturalna. To kultura zmusza nas do udawania, że widok śliniących się starców nam nie przeszkadza. Wśród wielu gatunków zwierząt jednostki ułomne są eliminowane przez grupę” – odpowiada mu inny. „Też nie lubię widoku takich ludzi, osobiście bardzo mi ich żal i współczuję im. Poprosiłbym o eutanazję w takim wypadku” – pisze kolejny na stronie. Maria Czubaszek, satyryczka i komentatorka TVN24, przyznała w reportażu Uwagi, że nie znosi dzieci, za czasów PRL dwa razy usunęła ciążę, a gdyby nie umożliwiono jej wykonania aborcji w siódmym czy ósmym miesiącu, byłaby gotowa popełnić samobójstwo, byle tylko pozbyć się płodu. „Dwa razy usunęłam ciążę! Boże, jak to cudownie”.

Zdaniem dr Hanny Karp, opinie takie prowadzą do fatalnych skojarzeń sięgających jeszcze XIX wieku, kiedy to Francis Galton, kuzyn Karola Darwina, wprowadził pojęcie eugeniki. To właśnie Galton zredukował istotę ludzką do zwierzęcia, które można w sposób selektywny rozmnażać, aby ulepszać gatunek ludzki. Postulował, aby uwzględnić specyfikę „eugeniki pozytywnej”, zachęcającej do częstego reprodukowania się najlepszych osobników, oraz „eugeniki negatywnej”, zniechęcającej do reprodukcji osobniki „mniej wartościowe”. Uczucia niechęci i pogardy dla dziecka są chore. Jest to objaw dehumanizacji kultury.

Stefan Ignacy Możdżeń

(1) „Samotne” matki, czyli konkubiny, mają świadczenia, odpisy od podatku, zapomogi z pomocy społecznej, ulgi w opłatach za przedszkole, za parkowanie samochodu itp.

(2) W Unii Europejskiej połowa zawieranych małżeństw rozpada się, najwięcej w Czechach; w Polsce w latach 2000–2006 nastąpił wzrost rozwodów o trzydzieści procent. Tam, gdzie dochodzi do największej liczby rozwodów, rodzi się też najmniej dzieci.

(3) Dokąd dąży dzisiaj Europa? Europa, w której matce, z czcią przyjmującej każde dziecko, w urzędzie pomocy społecznej jak żebraczce daje się tysiąc złotych za urodzenie dziecka, a niedoszłej zabójczyni małego człowieka płaci się sto tysięcy złotych za usiłowanie dokonania haniebnego czynu! Europa, w której matka w mozole wychowująca swoje potomstwo jest zmuszona do podjęcia pracy zarobkowej i dla kontrastu niedoszła zabójczyni swego dziecka, która za swą postawę, z mocy wyroku europejskiego Trybunału Praw Człowieka, otrzymuje dwa tysiące złotych co miesiąc.

(4) W Krakowie małżeństwa płacą dużo więcej za parking w okolicach domu.

(5) Przez dwa lata Dzikowiczowie z Legnicy walczyli o to, by sąd oddał im syna. Chłopiec trafił do pogotowia opiekuńczego, a potem do domu dziecka z powodu gorliwości religijnej jego matki. W lipcu 2008 roku policjanci siłą wyprowadzili od bezradnych Dzikowiczów ich jedenastoletniego Pawła. W listopadzie sąd zawiesił im prawa rodzicielskie. Uznał, że przebywanie chłopca w domu rodzinnym może skutkować zaburzeniami w jego rozwoju społecznym i emocjonalnym. Legnicki sąd, dopatrzył się u małżeństwa zaburzeń psychotycznych niebezpiecznych dla emocjonalnego rozwoju dziecka. Za dowód choroby wzięto prywatne religijne objawienia matki. Dzikowiczowie wśród znajomych mają opinię dobrych, religijnych rodziców. W ich domu nie dochodziło do aktów przemocy. Piotr i Renata nigdy nie pogodzili się z utratą dziecka. Przez ostatnie dwa lata prawie codziennie przyjeżdżali je utulić. Poruszyli niebo i ziemię, by syn do nich wrócił. Po interwencji Rzecznika Praw Dziecka, ruszył proces o przywrócenie Dzikowiczom władzy rodzicielskiej. Sąd postanowił, by do czasu ostatecznej decyzji Paweł wrócił do rodziców – informuje „Polska”.

(6) Spadkobierca leninistów w Hiszpanii Largo Caballero walczy o równouprawnienie małp, promuje homoseksualizm i zoofilię, a jednocześnie walczy z Kościołem.

(7) W Polsce co czwarte dziecko rodzi się poza małżeństwem.

(8) Plakat w szpitalu w Świdnicy z hasłem: „Nowy dzień z nowym partnerem”.

(9) Pewna dziennikarka opisuje, jak dla własnej kariery wbrew kodeksowi rodzinnemu umieściła siedmioletnią córkę w hotelu, a sama wyjechała na dłuższy czas do Paryża.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Stefana Ignacego Możdżenia Fałszywe drogi wychowania.