Rozdział ósmy. Przygotowanie do odejścia ze świata, cz. 2

Teraz zbliża się najsmutniejsze wydarzenie, jakie kiedykolwiek się stało. Judasz, jeden z dwunastu apostołów, poszedł do arcykapłanów i zapytał:

– Co mi dacie, jeśli wydam wam Jezusa?

Widzicie, arcykapłani nie mogli aresztować Jezusa w ciągu dnia, bo wtedy zwróciliby się przeciwko nim ci wszyscy ludzie, którzy pragnęli, by Jezus został królem i byli pewni, że jest On prorokiem. Gdyby jednak arcykapłani dowiedzieli się, gdzie Jezus odchodzi każdego wieczoru, i pojmali Go nocą, a potem znaleźli coś przeciwko Niemu, wtedy byłaby to zupełnie inna sprawa.

Wrogowie Jezusa obiecali Judaszowi trzydzieści srebrników – to niezbyt dużo – jeśli zdradzi Nauczyciela. Judaszowi wystarczyła ta suma, obiecał, że skoro tylko nadarzy się sposobność, wyda im Mistrza.

Nadszedł teraz czas, kiedy Żydzi obchodzili święto Paschy. Trwało ono siedem dni, tak jak to czytaliście w pierwszej części książki. Właśnie miał nadejść dzień, kiedy spożywali pieczonego baranka i gorzkie zioła. Przez cały tydzień jedli tylko niekwaszony chleb na pamiątkę przodków, których Mojżesz wyprowadził z Egiptu. Żydzi wciąż obchodzą to święto, nie wiedzą bowiem, że baranek był znakiem śmierci Naszego Pana za grzeszników, a teraz zamiast uczty paschalnej mamy Mszę Świętą.

Apostołowie spytali Jezusa, gdzie mają przygotować wieczerzę. Pan wysłał dwóch spośród nich do Jerozolimy. Mieli iść tam za człowiekiem, który będzie niósł dzban wody, potem wejść za nim do domu i powiedzieć gospodarzowi, że Mistrz pyta gdzie może spożyć Paschę ze swymi uczniami.

Dwóch apostołów zrobiło jak im Jezus polecił, a gospodarz wskazał im dużą salę na piętrze swego domu gotową do wieczerzy.

Wieczorem Jezus udał się do tego domu i spoczął z apostołami przy stole w wieczerniku. Następnie odezwał się do uczniów:

– Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami. Albowiem powiadam wam: już jej spożywać nie będę, aż się spełni w Królestwie Bożym.

Po tych słowach wziął kielich z winem i rzekł:

– Weźcie go i podzielcie między siebie; albowiem powiadam wam: odtąd już nie będę pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie Królestwo Boże.

Nawet teraz apostołowie zaczęli spierać się kto z nich jest największy. Pan zaś powiedział:

– Któż jest bowiem większy? Ten, kto siedzi za stołem, czy ten, kto służy? Czyż nie ten, kto siedzi za stołem? Otóż ja jestem pośród was jak ten, kto służy. Wy wytrwaliście przy mnie w moich przeciwnościach. Dlatego przekazuję wam Królestwo, jak mnie przekazał je Ojciec.

Po czym Jezus wstał i przepasał się prześcieradłem. Potem nalał wody do miednicy i zaczął umywać apostołom nogi, i ocierać je prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł do Szymona Piotra, lecz Piotr był wstrząśnięty tym, że jego Mistrz chce mu tak usługiwać. Zapytał:

– Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?

Jezus mu odpowiedział:

– Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze mną.

Biedny Piotr przejął się tym i rzekł:

– Panie, umyj więc nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!

Jezus musiał się na to uśmiechnąć, ale powiedział tylko:

– Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty.

Następnie Pan umył nogi wszystkim apostołom po kolei, zdjął z siebie prześcieradło. Zasiedli znów do stołu. Jezus spytał:

– Czy rozumiecie co wam uczyniłem? Wy mnie nazywacie Nauczycielem i Panem, i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Sługa nie jest większy od swego pana, ani wysłannik od tego, który go posłał.

Myślę, że po tych słowach apostołowie już się nie spierali kto z nich jest największy i najmożniejszy w Królestwie Bożym, prawda?

Jezus mówił dalej:

– Kto was przyjmuje, mnie przyjmuje, a kto mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który mnie posłał.

Dalej spożywali wieczerzę, po czym Jezus wypowiedział smutne słowa:

– Jeden z was mnie zdradzi.

Uczniowie spoglądali jeden na drugiego, niepewni o kim mówi, zasmuceni i przygnębieni.

Najbliżej Jezusa spoczywał Jan, Jego umiłowany uczeń, szczególny przyjaciel. Piotr dał znak Janowi by spytał kto będzie zdrajcą. Jan zobaczył to i cicho spytał Jezusa:

– Panie, kto to jest?

Jezus odpowiedział:

– To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu.

Po czym umoczył kawałek chleba w sosie z pieczonego baranka i podał Judaszowi. Kiedy Judasz zjadł chleb, wstał by wyjść. Pan rzekł do niego:

– Co masz czynić, czyń prędzej!

Żaden z apostołów, nawet Jan, nie zrozumiał jednak, że to Judasz ma zdradzić Jezusa. Myśleli, że Pan polecił Judaszowi kupić coś na następny dzień, gdyż to on sprawował pieczę nad pieniędzmi. Judasz więc wyszedł bez przeszkód. A była noc.

Po jego wyjściu Jezus uczynił coś niezwykłego i tajemniczego – do tego właśnie wydarzenia przygotowywał apostołów, rozmnażając kilka chlebów i rybek, by nakarmić pięć tysięcy ludzi, i nauczając, że to On jest chlebem, który zstąpił z nieba.

Wziął chleb w ręce, połamał go i dał uczniom mówiąc:

– Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy: to jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane.

Następnie wziął kielich z winem, złożył Bogu dziękczynienie i powiedział:

– Bierzcie i pijcie z niego wszyscy: to jest bowiem kielich Krwi mojej Nowego i Wiecznego Przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. To czyńcie na moją pamiątkę.

I tak apostołowie przyjęli pierwszą Komunię Świętą, a chociaż dokonała się ona po raz pierwszy i została rozdana przez samego Jezusa, niczym się nie różniła od Komunii, którą możemy przyjąć teraz, każdego dnia, jeśli zechcemy. Dziś jest równie prawdziwa.

Później Jezus dał uczniom nowe przykazanie. Powiedział, że powinni się nawzajem miłować, tak jak On ich umiłował, i po tym ludzie poznają, że są Jego uczniami, jak będą zachowywać to przykazanie. Dodał:

– Wy wszyscy zwątpicie o mnie tej nocy, lecz gdy powstanę z martwych, pójdę przed wami do Galilei.

Z kolei zwrócił się do Piotra i przemówił do niego, nazywając go dawnym imieniem:

– Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę, ale ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty zaś umacniaj swych braci.

Święty Piotr był, jak wiecie, pierwszym papieżem, więc modlitwa Jezusa dotyczyła też wszystkich papieży. Niektórzy z nich ulegali słabościom i nawet złu, ale żaden nigdy nie zawiódł w nauczaniu prawdziwej wiary, gdyż Jezus nie pozwoliłby im poprowadzić Jego Kościoła błędną ścieżką.

Piotr nie do końca zrozumiał o czym mowa, ale powiedział:

– Panie, choćby wszyscy w Ciebie zwątpili i przelękli się, jestem gotów iść z Tobą do więzienia i na śmierć.

Lecz Jezus odrzekł:

– Powiadam ci, Piotrze, nim zapieje dziś kogut, ty trzy razy wyprzesz się tego, że mnie znasz.

Piotr odparł na to z wielką pewnością:

– Choćbym miał z Tobą umrzeć, nie wyprę się, że Cię znam.

Reszta apostołów mówiła to samo.

Następnie Pan zaczął mówić już otwarcie, że Jego życie na ziemi dobiega końca. Pocieszył apostołów, że lepiej będzie jeśli wróci do swego Ojca w niebie. Będzie to dla nich najlepsze, gdyż po swym odejściu ześle im Ducha Świętego, by ich pocieszał i umacniał. Jezus rzekł:

– Duch Święty, którego Ojciec ześle w moje imię, nauczy was wszystkiego i wyjaśni wam to, co wam powiedziałem. Pokój wam zostawiam, pokój mój daję wam. Nie tak, jak daje świat, ja wam daję.

Po tych słowach wstali od stołu i wyruszyli do ogrodu Getsemani.

Jezus prowadził uczniów, by odpoczęli pod drzewami oliwnymi, a po drodze nauczał ich.

Powiedział im wiele rzeczy, których jeszcze od Niego nie słyszeli, gdyż był to ostatni raz przed Jego śmiercią, kiedy mogli tak razem iść i rozmawiać.

Oto niektóre rzeczy jakie Jezus powiedział uczniom:

– Ja jestem krzewem winnym, a wy latoroślami (czyli gałązkami krzewu). Latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. Jeżeli we mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście o cokolwiek zechcecie, a to wam się spełni. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem. Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, bowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.

Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw znienawidził. Pamiętacie co wam powiedziałem, że sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli mnie prześladowali, to i was będą prześladować, jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. Nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. Ale powiedziałem wam o tych rzeczach, abyście, gdy nadejdzie ich godzina, pamiętali o nich, że ja wam to powiedziałem. Teraz doznajecie smutku, znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się wasze serce, a radości waszej nikt nie zdoła wam odebrać. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat.

Później Nasz Pan modlił się za apostołów i za tych, którzy poprzez ich naukę uwierzą w Niego – czyli również za nas.

Kiedy Jezus z uczniami doszli do Getsemani, Pan powiedział do nich:

– Usiądźcie tutaj, ja tymczasem będę się modlił.

Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana, i zaczął drżeć i odczuwać trwogę. Rzekł do nich:

– Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie!

Odszedł nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, mówiąc:

– Ojcze, dla którego wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode mnie! Lecz niech stanie się nie to, co ja chcę, ale to, co Ty chcesz!

Czy myśleliście kiedyś – gdy spotkało was coś, co was zraniło i przestraszyło: „Gdybym wiedział wcześniej, że to się stanie, byłbym bardzo nieszczęśliwy i przygnębiony!”.

A Nasz Pan wiedział dobrze co Go spotka i jak to będzie straszne. Wiedział co będzie czuł, gdy gwoździe będą przebijać Jego ręce i kiedy ciernie będą ranić Jego głowę.

Lecz najgorsze było to, że mógł widzieć wszystkie grzechy świata, grzech Adama i Ewy, grzechy nasze i wszystkich ludzi, którzy przyjdą po nas, aż do końca świata. Wziął je wszystkie na swoje ramiona, by Jego śmierć je zgładziła. Nic dziwnego, że pytał Ojca czy naprawdę musi to uczynić. Jeżeli czytając resztę tej książki będziecie pamiętać, że przyczyną wszystkich cierpień Jezusa był grzech, zrozumiecie jak straszną jest rzeczą.

Bóg Ojciec zesłał swego anioła by umocnił Jezusa. Pan modlił się dalej.

Był tak udręczony ciężarem i grozą grzechów, które miał zgładzić swoją śmiercią, że Jego pot stał się jak gęste krople krwi sączące się na ziemię. W końcu wstał i podszedł do trzech apostołów. Znalazł ich śpiących. Powiedział do nich:

– Jednej godziny nie mogliście ze mną czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.

Wybaczył im jednak ich słabość, mówiąc:

– Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe.

Uczniowie bowiem wcale nie mieli zamiaru zasnąć, ale byli zmęczeni i powieki same im się zamknęły.

Pan znów odszedł i modlił się jak wcześniej, a kiedy powrócił uczniowie znów spali i nie wiedzieli co powiedzieć kiedy ich obudził.

Jezus po raz trzeci oddalił się na modlitwę i modlił się tymi samymi słowami, a kiedy wrócił do apostołów, rzekł:

– Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć! Nadeszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto zbliża się mój zdrajca.

Jeszcze to mówił, gdy zjawił się Judasz, a z nim zgraja ludzi wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych by pojmać Jezusa.

Nieśli miecze, kije, latarnie i pochodnie, i było ich tylu, że z łatwością mogli aresztować stu ludzi. Judasz umówił się z nimi, że da im znak gdzie jest Jezus. Powiedział, że pocałuje Naszego Pana, czyli powita Go jak dobry uczeń Mistrza, a napastnicy będą wiedzieć, że to Jezus. Skoro więc Judasz ujrzał Jezusa, podszedł do Niego, pocałował go i rzekł:

– Witaj, Mistrzu!

Nasz Pan odpowiedział:

– Przyjacielu, po coś przyszedł?

Po czym zwrócił się do gromady ludzi i spytał:

– Kogo szukacie?

Odpowiedzieli:

– Jezusa z Nazaretu.

Pan odrzekł:

– Ja jestem.

Oni jednak byli tak przestraszeni Jego obecnością, może też tym, co słyszeli o Jego cudach, że ci z przodu tłumu cofnęli się do tyłu i przewrócili ludzi stojących za nimi, i upadli na ziemię. Kiedy powstali, Jezus spytał ich znowu:

– Kogo szukacie?

A oni znów odpowiedzieli:

– Jezusa z Nazaretu.

Pan odrzekł:

– Powiedziałem wam, że ja jestem. Jeżeli więc mnie szukacie, pozwólcie odejść tym, co są ze mną.

Wówczas Piotr, który miał miecz, wyjął go i uderzył nim sługę arcykapłana odcinając mu ucho. Nasz Pan jednak przykazał Piotrowi by schował miecz, po czym uzdrowił sługę arcykapłana i powiedział do Piotra:

– Czyż nie mam pić kielicha, który mi podał Ojciec? Czyż nie wiesz, że gdybym Go poprosił, wysłałby mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów?

Po czym zwrócił się do zgrai, która przyszła by go pojmać:

– Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę? Gdy codziennie bywałem w Świątyni nie podnieśliście rąk na mnie, lecz to jest wasza godzina i panowanie ciemności.

Wtedy wszyscy apostołowie opuścili Jezusa i uciekli.

Marigold Hunt

Powyższy tekst jest fragmentem książki Marigold Hunt Życie Chrystusa.