Rozdział ósmy. Piękna i bestia

Dawno, dawno temu żył sobie kupiec, który miał trzy piękne córki. Ale chociaż dwie starsze były bardzo ładne, to najmłodsza, którą zwano Piękną, była najurodziwsza z nich wszystkich. Poza tym, że była tak piękna, miała bardzo czułe serce, którego dobroć odbijała się w jej oczach i sprawiała, że zawsze wyglądała na szczęśliwą i radosną. Jej starsze siostry były samolubne i ciągle niezadowolone i dbały tylko o klejnoty i piękne stroje. Nic więc dziwnego, że ojciec najbardziej kochał najmłodszą z córek.

Pewnego dnia kupiec musiał udać się w długą podróż i zanim wyruszył w drogę zapytał każdą z trzech córek, jaki prezent ma jej przywieźć.

– Och, przywieź mi, ojcze, naszyjnik ze szmaragdów, najpiękniejszy jaki znajdziesz – powiedziała najstarsza córka.

– A ja bym chciała sznur pereł – zawołała druga.

– A co ty byś chciała, moja Piękna? – zapytał ojciec najmłodszą córkę, ponieważ w przeciwieństwie do swoich sióstr Piękna nie spieszyła się z odpowiedzią.

– Ja chciałabym, żebyś wrócił do domu jak najszybciej – powiedziała Piękna. – Gdybyś też przywiózł mi białą różę, byłabym bardzo szczęśliwa.

Kupiec odjechał, a dwie starsze siostry śmiały się z Pięknej, ponieważ poprosiła o tak pospolity prezent.

– Masz mnóstwo róż w swoim ogrodzie – powiedziały pogardliwie.

– Ale one wszystkie są czerwone, a ja bym chciała mieć białą – odrzekła Piękna. I zastanawiała się jak jej siostry mogły poprosić o klejnoty, gdy mogły zamiast tego dostać żywe kwiaty.

Kupiec nie zapomniał o prezentach dla swoich córek i zanim wyruszył w podróż powrotną, kupił naszyjnik ze szmaragdów i sznur pereł.

Ale nigdzie nie mógł znaleźć białej róży. Ludzie mówili, że już minęła pora kwitnienia róż, tak więc musiał odjechać bez prezentu dla Pięknej.

Robiło się już późno, a na drogach było ciemno i kupiec nie ujechał zbyt daleko, gdy uświadomił sobie, że się zgubił. Nie wiedział, gdzie jest, bo wszystko wokół wyglądało obco, i był pewien, że jeszcze nigdy nie jechał tą drogą. Już miał zawrócić i pojechać inną drogą, gdy ku swej radości zobaczył przed sobą światła i wkrótce dotarł do okazałego zamku.

– Muszę zapytać czy udzielą mi gościny na dzisiejszą noc – powiedział do siebie kupiec. Przejechał więc przez ogród i podjechał do wielkich drzwi.

Ku jego zdziwieniu drzwi te były szeroko otwarte i nigdzie nie było widać żadnego służącego. Kupiec poszedł do stajni i uwiązał tam swego konia, a potem powrócił do sali w zamku, gdzie znalazł na stole wystawną kolację. Wszystko było przygotowane jak na przyjęcie księcia. Dalej jednak nie było wokół żywej duszy, więc kupiec usiadł za stołem i zaczął ucztę, bo był bardzo głodny.

Kiedy skończył posiłek i poczuł się bardzo senny, zauważył drzwi wiodące do pokoju. Stanął na progu, zajrzał do środka i zobaczył, że była to sypialnia, w której wszystko było przygotowane dla niego – tak jak wcześniej kolacja. Był tak zmęczony, że od razu położył się do łóżka i spał głęboko do samego rana. Kiedy obudził się, zdziwił się jeszcze bardziej, bo zobaczył piękny, aksamitny strój gotowy do włożenia, a w sali jadalnej czekało na niego przepyszne śniadanie.

Czuł wielką wdzięczność dla swego tajemniczego gospodarza i gdy był już gotowy do drogi, pomyślał, że chciałby się jakoś odwdzięczyć.

Wciąż myśląc o swojej dziwnej przygodzie kupiec szedł powoli przez ogród. Nie zwracał uwagi na cudowne kwiaty, które kwitły przy ścieżce, dopóki nie dostrzegł nagle pięknej białej róży rosnącej na krzaku ponad jego głową.

– Och, w końcu będę mieć prezent dla Pięknej! – wykrzyknął z zadowoleniem i zerwał białą różę.

Ledwie urwał łodygę, gdy z pobliskich krzaków dobiegł przeraźliwy ryk i wyskoczyła z nich dzika bestia.

– Kto kradnie moją białą różę? – zawarczała groźnie, gniewnie spoglądając na biednego kupca, który trząsł się ze strachu. – Zjawiłeś się w moim zamku, ja dałem ci wszystko, czego tylko mogłeś sobie zażyczyć, i taka jest twoja wdzięczność!

– Nie miałem zamiaru kraść – powiedział kupiec pokornie. – Moja mała córeczka błagała mnie, abym przywiózł jej białą różę, a ta jest jedyna, jaką udało mi się znaleźć.

– To moja ulubiona róża – odrzekła bestia – i każdy, kto jej choćby dotknie, natychmiast ginie. Jednak puszczę cię wolno, jeśli obiecasz mi jedną rzecz – że wrócisz za miesiąc wraz z pierwszą istotą, jaka wybiegnie ci na spotkanie, kiedy wrócisz do domu.

Kupiec od razu się zgodził, zadowolony, że tak łatwo udało mu się wykpić. Miał tylko nadzieję, że na spotkanie nie wybiegnie jego ulubiony pies, ale kot, bo nie miał nic przeciwko rozstaniu z kotem.

Niestety! Nie był to ani kot, ani pies, ale ukochana córka kupca, Piękna! Przez cały poranek wypatrywała ojca z wieży, a kiedy zobaczyła jak jedzie drogą, była tak szczęśliwa, że natychmiast wybiegła mu na spotkanie.

– Och, ojcze! Widzę, że masz dla mnie piękną, białą różę!

Ale ojciec tak pobladł, miał taki dziwny wyraz twarzy i patrzył na nią z takim smutkiem, że przestraszyła się.

– Kochany ojcze, co się stało? – zapytała. – I dlaczego jesteś taki zmartwiony?

Wtedy kupiec zsiadł z konia i wziął rękę Pięknej. Kiedy szli przez ogród, opowiedział jej co się stało i jaką obietnice złożył bestii.

– Ale ja nigdy, przenigdy nie wydam cię, moja mała Pięknotko – rzekł ojciec, gdy już opowiedział jej całą historię.

– Ale ojcze, obietnica to obietnica – odpowiedziała Piękna. – Nie mogłabym pozwolić na to, byś z mojej winy złamał dane słowo. Pojadę z tobą na spotkanie z bestią i może okaże się, że wcale mnie nie skrzywdzi. To musi być dobra bestia, skoro lubi hodować w swoim ogrodzie takie piękne, białe róże.

Tak więc kupiec zgodził się na życzenie Pięknej, ale miał nadzieję, że zanim miesiąc się skończy, coś się wydarzy. Jednak miesiąc szybko minął i nadszedł dzień, w którym musiał wrócić z Piękną do zamku bestii.

Piękna jechała u boku ojca na swoim własnym kucyku i tak w milczeniu przemierzali las, bo obojgu było zbyt smutno, by rozmawiać. Kiedy dotarli do zamku, który kupiec tak dobrze zapamiętał, drzwi znów stały otworem, zupełnie jak poprzednio. Znów w sali jadalnej była przygotowana uczta, ale tym razem stół był nakryty na dwie osoby jak dla księcia i księżniczki.

Biedna Piękna i jej ojciec w minorowych nastrojach zasiedli do kolacji, ale nie mogli nic przełknąć. Kiedy zegar wybił dziewiątą, na zewnątrz rozległ się okropny ryk, drzwi otworzyły się i weszła bestia.

Chociaż bestia wyglądała bardzo dziko i groźnie, jej głos brzmiał łagodnie i mówiła do trzęsącego się kupca uprzejmym tonem.

– Czy to dla swojej córki ukradłeś moją różę? – zapytała bestia.

– Tak, to jest Piękna – odpowiedział ojciec. – Złamałbym obietnicę, jaką tobie złożyłem, ale ona mi nie pozwoliła.

– Możesz zostać tutaj przez jedną noc – odpowiedziała bestia – ale jutro musisz odjechać, zostawiając Piękną ze mną. Będzie tutaj miała wszystko, czego zapragnie, nie musisz się więc o nią martwić.

Tak więc następnego ranka biedny ojciec musiał odjechać samotnie. Było mu bardzo, bardzo smutno, ale Piękna wychyliła się przez okno i uśmiechając się machała mu chusteczką na pożegnanie, tak aby pomyślał, że jest szczęśliwa.

I faktycznie wkrótce była już całkiem zadowolona i opanował ją beztroski nastrój, bo miała w zamku wszystko, czego tylko sobie zażyczyła. Jej sypialnia była najładniejszym pokojem, jaki kiedykolwiek widziała – z różowo-białymi ścianami, zasłonkami z najdelikatniejszego jedwabiu, oknem, przez które zaglądały róże i cudownym lustrem na stoliku. Piękna od razu domyśliła się, że było to czarodziejskie zwierciadło, bo pod nim widniał złoty napis:

To jest ze szkła magiczne serce me,
Ukaże twe życzenia, gdy tylko zajrzysz w nie.
I dzięki czarodziejskiej mocy mej
Co sobie życzysz, ziści się.

– Za każdym razem, gdy będę nieszczęśliwa, będę mogła zobaczyć dom – powiedziała Piękna, klaszcząc w dłonie. – Dzięki temu nigdy nie będę czuła się samotna.

Piękna nie miała się z kim bawić i przez cały dzień była sama. Tylko w porze kolacji, kiedy zegar wybijał dziewiątą, a Piękna siadała przy wielkim stole w sali jadalnej, rozlegało się pukanie do drzwi i słychać było głos, który pytał:

– Czy mogę wejść, Piękna?

– Oczywiście, bestio – odpowiadała. Wtedy otwierały się drzwi i wchodziła bestia.

Jedli wspólnie kolację, a potem Piękna siadała i śpiewała. W miękkim świetle wysokich świec jej złote włosy lśniły, a biedna bestia siedziała jak zaczarowana słuchając jej głosu.

– Myślisz, że jestem bardzo brzydki? – zapytała bestia pewnego wieczoru. Jej głos brzmiał tak smutno, że Pięknej było bardzo trudno odpowiedzieć zgodnie z prawdą.

– Masz miłą twarz – odrzekła w końcu z westchnieniem. – Choć naprawdę jesteś bardzo brzydki.

– Więc pewnie mnie nienawidzisz – powiedziała ze smutkiem bestia.

– O nie, oczywiście, że nie! – rzekła Piękna. – Bardzo cię lubię.

– Och, Piękna! – zawołała bestia. – Czy w takim razie wyjdziesz za mnie?

– Jak mogę wyjść za bestię? – odpowiedziała Piękna ze łzami w swoich błękitnych oczach. – Poza tym nie kocham cię wystarczająco mocno, aby cię poślubić.

Kiedy Piękna szła tego wieczoru spać było jej bardzo smutno, ponieważ zrobiła biednej bestii taką przykrość. I wtedy zatęskniła za tym, by znów zobaczyć dom i ojca. Podeszła do czarodziejskiego lustra i kiedy weń spojrzała, jej życzenie odbiło się na jego lśniącej powierzchni i Piękna zobaczyła swój stary dom i chorego ojca leżącego na łóżku.

Następnego dnia nie mogła ani bawić się, ani pracować, czekała tylko z niecierpliwością, aż nadejdzie czas kolacji. A kiedy otworzyły się drzwi i weszła bestia, Piękna podbiegła do niej i zapytała czy mogłaby wrócić do domu tylko na jeden tydzień, by zobaczyć się z ojcem.

– Jeśli odjedziesz, nigdy nie wrócisz – odrzekła powoli bestia.

– Obiecuję ci, że wrócę za tydzień, droga bestio – powiedziała Piękna popłakując.

Bestia kiwnęła głową i głęboko westchnęła.

– No cóż, skoro tak tego pragniesz, to jedź – rzekła. – Ale weź ze sobą tę obrączkę. – I bestia włożyła na palec Pięknej dziwną złotą obrączkę.

– Jeśli kiedykolwiek zapragniesz powrócić – powiedziała bestia – przed snem połóż tę obrączkę na stole, a kiedy się obudzisz, znów będziesz w swoim różowo-białym pokoiku.

Piękna obiecała, że będzie uważać, aby nie zgubić obrączki, i jeszcze tego samego wieczoru spojrzała w magiczne zwierciadło, życząc sobie powrotu do domu. W jednej chwili biało różowy pokój zniknął, a ona sama znalazła się przy łóżku ojca, który płakał z radości, widząc znów swoją małą Pięknotkę. Od razu zaczął zdrowieć – zdawało się, że sam widok córki przywraca mu siły.

Wkrótce jednak tydzień dobiegł końca i wtedy Piękna poczuła, że nie zniesie opuszczenia ojca. Podjęła więc decyzję, że złamie obietnicę i zostanie w domu przez jeszcze jeden tydzień.

Nie mogła jednak przestać zastanawiać się co też biedna bestia o niej pomyśli i pewnej nocy, kiedy myślała o niej bardzo dużo, przyśnił jej się dziwny, smutny sen.

Wydawało jej się, że jest z powrotem w ogrodzie przy zamku bestii. We śnie podeszła do krzaku białej róży. Leżała pod nim bestia, taka chuda i blada, że wyglądała jakby umierała. Kiedy Piękna podbiegła usłyszała jej lament:

– Och, Piękna, złamałaś mi serce, bez ciebie umrę!

Wtedy Piękna obudziła się z krzykiem i poczuła się tak nieszczęśliwa, że wyśliznęła się z łóżka i położyła magiczną obrączkę na stole, bo tak bardzo chciała znów zobaczyć bestię.

Następnego ranka, tak jak powiedziała Bestia, Piękna obudziła się w swoim różowo-białym pokoiku i przywitały ją zaglądające przez okno róże.

Przez cały dzień czekała niecierpliwie na porę kolacji i kiedy zegar wybił dziewiątą, wstrzymała oddech oczekując aż usłyszy głos bestii pytający:

– Czy mogę wejść, Piękna?

Jednak nikt nie zapukał do drzwi i w zamku panowała głucha cisza.

– Och, co się stało z moją drogą bestią? – zawołała Piękna. I przypomniawszy sobie sen popędziła do ogrodu, aby tam poszukać bestii.

Pobiegła wprost do krzaku białej róży, a tam leżała bestia, tak nieruchomo i cicho, że Piękna pomyślała, iż nie żyje. Białe róże zwieszające się nad nią muskały ją płatkami, ale bestia dalej leżała w bezruchu.

– Och, moja droga bestio! – zawołała Piękna, uklękła przy ciele bestii i zarzuciła jej ramiona na szyję. – Wróciłam, by się tobą zaopiekować. Nie umieraj, teraz za ciebie wyjdę, bo kocham cię całym sercem.

Ukryła twarz w dłoniach i wybuchła płaczem.

Czy bestia naprawdę umarła? Coś się poruszyło. Piękna szybko podniosła wzrok i przez potoki łez zobaczyła, że bestia zniknęła, a obok niej stoi urodziwy książę.

– Kim jesteś? – zapytała piękna. – I co zrobiłeś mojej ukochanej bestii? Serce mi pęknie, jeśli jej nie znajdę.

– Droga Piękna – powiedział książę. – Czy nie poznajesz mnie? To ja jestem bestią, którą twoja miłość przywróciła do życia i dała jej szczęście. Rzucono na mnie zły urok i musiałem żyć w ciele bestii, dopóki nie znajdę pięknej dziewczyny, która pokocha mnie i zgodzi się za mnie wyjść.

– Jeśli naprawdę jesteś moją kochaną bestią, wyjdę za ciebie – odpowiedziała Piękna.

Potem spacerowali razem po ogrodzie w świetle księżyca, a książę zrobił dla Pięknej koronę z białych róż i założył jej na głowę. Razem poszli do czarodziejskiego lustra i kiedy Piękna w nie spojrzała, zobaczyła swojego ojca jak resztę swych dni spędza w zamku razem ze swą córką Piękną. Zaś kiedy książę spojrzał w zwierciadło, ujrzał w nim wesele i pannę młodą z wieńcem białych róż na głowie.

Róże skłoniły się zwierciadłu, a zwierciadło różom, bo wiedziały, że życzenia te się ziszczą i że Piękną i bestię czeka tylko szczęście.

Amy Steedman

Powyższy tekst jest fragmentem książki Amy Steedman Najpiękniejsze bajki.