Rozdział osiemnasty. Jak traktować nastolatka, cz. 2

Zmuś je do przejęcia odpowiedzialności

Po trzecie, twoje dziecko potrzebuje odpowiedzialności. W tej dziedzinie najczęściej zawodzą matki. Typowa matka wie, że jej dziecko powinno samodzielnie utrzymywać porządek w swoim pokoju, ubierać się bez niczyjej pomocy, nosić czyste ubrania, dbać o czystość twarzy i rąk, nosić kalosze podczas deszczu i płaszcz, gdy na dworze jest zimno. Jednakże długo po tym, jak dziecko zaczyna sobie samo radzić z wymienionymi powyżej czynnościami, matka wciąż próbuje je wyręczać lub nieustannie mu o nich przypomina. W ten sposób nie daje mu powodu ani szansy, aby przejęło odpowiedzialność za swoje postępowanie. Takie kobiety nie przyjmują do wiadomości, iż powstrzymują dzieci od uzyskania niezależności, uważają bowiem, że chronią je przed popełnianiem błędów. Zapominają o podstawowej prawdzie – większość z nas uczy się wyłącznie na własnych błędach, jeśli więc odpowiadamy za nie, szybko się poprawiamy. Błędy i pomyłki są kolejnymi stopniami na drodze do samodzielności; jeśli pragniesz pomóc własnemu dziecku, musisz obserwować ze współczuciem jego pierwsze, niezdarne próby dążenia w tym kierunku.

Chłopiec, który sam odpowiada za swój wygląd podczas dni nauki szkolnej, może pojawiać się przez jakiś czas na lekcjach nieuczesany, w brudnych butach i zaplamionej koszuli. Wystarczy jednak, by spędził kilka godzin w „kozie” lub został wyśmiany przez innych uczniów, a bardzo szybko zadba o swoją prezencję. Pewna matka codziennie wymagał od syna, aby wstawał odpowiednio wcześnie, co pozwalało mu na zjedzenie pożywnego śniadania i punktualne pojawienie się na pierwszej lekcji w szkole. Każdego dnia chłopiec opierał się prośbom i napomnieniom matki, a wkrótce zaczął wybiegać z domu z niedojedzoną kanapką w ręku. Pewnego dnia matka zdecydowała, iż odtąd jej syn powinien samodzielnie stawić czoła przynależnym mu obowiązkom. Następnego ranka chłopiec opuścił dom w pospiesznie narzuconym ubraniu, bez śniadania i bez szans na zdążenie przed dzwonkiem na lekcje. Po tygodniu takiego zachowania zauważył, że wszyscy odnoszą się z pogardą do jego niechlujnego wyglądu, nie zjedzenie śniadania skutkuje silnymi bólami głowy, a dwie godziny w kozie za spóźnienie nie są warte dwudziestu minut dodatkowej porannej drzemki. Zmuszony do przyjęcia na siebie odpowiedzialności za swoje czyny oraz ponoszenie ich konsekwencji, szybko zmienił swoje postępowanie na bardziej dojrzałe. Tak oto ukończył kolejny etap nauki dorosłości.

Twoje dziecko potrzebuje również, by nim pokierować. Niektórym rodzicom nastoletnich dzieci trudno jest w to uwierzyć. Nastolatki często wydają się być w pełni odporne na udzielane im rady i wskazówki, a jednak one też potrzebują kogoś, kto by nimi pokierował. Żadne dziecko nie jest równie nieszczęśliwe, jak to, które wie, że rodzice nie sprawują żadnej kontroli nad jego zachowaniem.

Nauczyciele i wychowawcy młodzieży w wielu licealnym potwierdzają charakterystyczną dla tego wieku potrzebę nadzoru. W rozmowach pomiędzy sobą nastolatki często przyznają, że brakuje im siły woli, doświadczenia i umiejętności oceny, aby mogły zdać się na własne decyzje. Nie tak dawno temu pewien reporter spotkał się z grupą uczniów szkoły średniej, aby porozmawiać na różne aktualne tematy. Człowiek ten założył, iż skrytykowanie „cenzury” lektur młodzieżowych spotka się z aprobatą jego młodych interlokutorów. Według niego, uczniowie w tym wieku powinni mieć otwarty dostęp do wszystkich publikacji i sami oceniać ich moralną szkodliwość. Gdy reporter zakończył swą wypowiedź, odkrył natychmiast, jak bardzo się mylił. Zamiast pozyskać sobie swoich młodych rozmówców, naraził im się w znaczącym stopniu. Uczniowie oświadczyli stanowczo, iż potrzebują i pragną kontroli sprawowanej przez dorosłych nad treścią czytanych przez nich publikacji, ponieważ im samym brakuje dojrzałości, by mogli dokonać rozsądnego wyboru.

Jaki wpływ na zachowanie nastolatków mają „kodeksy młodzieżowe”

Innym dowodem na to, jak chętnie nastoletnia młodzież przyjmuje nadzór i wskazówki osób dorosłych, są entuzjastyczne reakcje wielu lokalnych społeczności na wdrażanie tzw. „kodeksów nastolatków”. Zwykle ich autorami są uczniowie reprezentujący daną szkołę, pracujący częstokroć w porozumieniu z rodzicami. Dzięki temu kodeksy te stanowią odzwierciedlenie poglądów odpowiedzialnych młodych ludzi.

Kodeks postępowania społecznego przyjęty w miejscowości Rye w stanie Nowy Jork jest przykładem właściwego wartościowania wielu spraw. Sprzeciwia się ogólnodostępnym przyjęciom, które często wymykają się spod kontroli, i postuluje urządzanie imprez o charakterze zamkniętym, gdzie zaprasza się wybrane osoby. Na wszystkich przyjęciach powinna być obecna przynajmniej jedna osoba dorosła, a spotkania muszą kończyć się o ustalonych godzinach – zaczynając od godziny dwudziestej drugiej lub dwudziestej drugiej trzydzieści w przypadku uczniów ostatnich klas gimnazjum przed godziną dwudziestą trzecią – dla pierwszych klas liceum, północ w przypadku drugich klas liceum, a kończąc na godzinie wpół do pierwszej w nocy, gdy na przyjęciu bawią się uczniowie ostatnich klas szkoły średniej. Nastolatki są zobowiązane poinformować rodziców o miejscu, do którego się udają oraz znać sposób na skontaktowanie się z nimi w razie nagłej potrzeby. Dziewczęta zapoznają towarzyszących im chłopców z terminem powrotu do domu wyznaczonym im przez rodziców, a chłopcy są zobligowani do jego przestrzegania.

Kodeks skonstruowany przez Archidiecezjalną Radę Katolików i Katoliczek w St. Louis spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony zamieszkujących ten obszar nastolatków. Podobny w założeniach do kodeksu z Rye, zabrania dodatkowo randek w kinach samochodowych, spożywania napojów alkoholowych na prywatkach i regularnego umawiania się z płcią przeciwną, o ile nie istnieje możliwość rychłego zawarcia związku małżeńskiego. Wypowiedź jednego z nastolatków z St. Louis ukazuje u młodzieży prawdziwy głód żelaznych reguł pokazujących, jak daleko można się posunąć w danym przypadku. „Przede wszystkim kodeks eliminuje niepewność. O której wolno wrócić do domu, co można, a czego nie wolno robić – kodeks odpowiada na te i inne pytania nam i naszym rodzicom. Wystarczy zajrzeć do odpowiedniego rozdziału”.

Potrzeba nadzoru i przewodnika jest widoczna również w działaniach szkolnych samorządów uczniowskich. Gdy młodzież zna zasady oraz kary grożące za ich złamanie, odczuwa prawdziwą wolność. Dzieci wiedzą, jak daleko mogą się posunąć i oczekują, że zostaną przywrócone do porządku, jeśli nie kontrolują swojego zachowania.

Reakcje nastolatków związane z kodeksem postępowania oraz ich zgoda na istnienie zasad i ograniczeń stanowią sygnał, z którym powinni liczyć się rodzice. Jeżeli twoje nastoletnie dziecko wie, czego od niego oczekujesz, a twoje żądania są rozsądne, jeżeli dajesz mu wyraźnie do zrozumienia, że za naruszenie reguł grozi mu odebranie pewnych przywilejów lub inna kara, powinieneś osiągnąć bardzo dobre wyniki w jego wychowaniu.

Praktyczne problemy nastolatków

Problemy z praktyką. Łatwiej określić zasadę niż ją wdrożyć. Wielu rodziców zna wszystkie zalecenia wypisywane w książkach, nie potrafi jednak osiągnąć zadowalających wyników w wychowaniu dorastających dzieci. Na czym polega problem? Przegląd kłopotów opisywanych przez matki i ojców pozwala wyodrębnić kilka powtarzających się, dość charakterystycznych sytuacji.

Pierwszą przyczyną kłopotów bywa niechęć lub niezdolność rodziców do zrozumienia, iż w stwierdzeniach nastolatków o zmieniających się okolicznościach jest sporo prawdy. Jak już ustaliliśmy, współczesny nastolatek spotyka się z bardziej zróżnicowanymi problemami, atakującymi go znacznie agresywniej niż działo się to ongiś w przypadku osób obecnie już dorosłych. Współczesnego rodzica może szokować myśl o piętnastolatku chodzącym na wieczorne seanse kinowe bez opieki dorosłych i przebywającym poza domem do godziny dwudziestej trzeciej lub siedemnastolatce palącej papierosa podczas odrabiania pracy domowej. Takie przypadki, niemal nie do pomyślenia kilkadziesiąt lat temu, dziś są widokiem powszednim. Poprzednie pokolenie dorosłych wymagało od piętnastoletnich chłopców powrotu do domu przed wpół do dziewiątej i zabraniało córkom brania do ust papierosa przed ukończeniem dwudziestego pierwszego roku życia. Obecnie rodzice, którzy ustalają zasady w oparciu o własne doświadczenia, a wbrew powszechnie panującym obyczajom, mogą spotkać się z ostrym sprzeciwem dzieci.

Drugi wachlarz nieustannych trudności bierze swój początek z rodzicielskiej niechęci do delegowania odpowiedzialności. Rodzicom często umyka fakt, iż dzieci, podobnie jak dorośli, są tylko ludźmi i mają prawo do pomyłek oraz słabości. Nierzadko słyszy się pełną pretensji wypowiedź: „Mój syn nie chce przyjąć na siebie tej odpowiedzialności”. Rodzic wygłaszający tę skargę nie widzi jednak, iż syn – podobnie jak jego ojciec i większość ludzi – nie weźmie na swoje barki proponowanego ciężaru, dopóki nie stanie się to dla niego koniecznością. Wszyscy ludzie ulegają lenistwu. Jeśli jednak zobowiążesz dziecko do danej czynności i zaznaczysz, że sukces lub porażka zależy wyłącznie od niego, przekonasz się, iż jest ono zdolne do dźwigania ciężarów większych, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić.

Szczególnie dobitne dowody na tę prawidłowość można zaobserwować w sytuacji, gdy w rodzinie zabraknie nagle ojca lub matki. Dzieci błyskawicznie stają na wysokości zadania, wykonując prace, których nie oczekiwałbyś po nich, dopóki nie zaistniała owa nagła potrzeba. Matka pięciorga dzieci poważnie zachorowała i musiała spędzić wiele miesięcy w sanatorium. Męża nie było stać na wynajęcie gosposi, rozdzielił więc większość prac domowych pomiędzy dwie córki: piętnastolatkę i trzynastolatkę. Gdy matka przebywała jeszcze w domu, dziewczynki zdawały się nie odczuwać jakichkolwiek zobowiązań, trzeba było bowiem nieustannie przypominać im o konieczności zasłania łóżek i uporządkowania ich pokoju. Unikały wszelkich zachęt do zmywania naczyń czy sprzątania reszty domu, ponieważ wiedziały, że matka zrobi to za nie, gdy nie pokwapią się do wykonania poleconych im zadań.

Gdy matka trafiła do szpitala, szybko zorientowały się, iż to one będą musiały wykonać wszystkie prace, ponieważ nic nie dzieje się samo z siebie. Nie mogły uchylić się od przypisanych im obowiązków, szybko i gruntownie zmieniły więc demonstracyjną do tej pory postawę. Wypełniały wszystkie zadania z entuzjazmem i prześcigały się w przygotowywaniu smacznych posiłków dla całej rodziny. Dom lśnił niespotykanym dotąd ładem i czystością.

Gdy matka powróciła z sanatorium, szybko stało się oczywiste, że wykona każdą pracę, o której zapomniały jej córki, co doprowadziło, o wiele za szybko, do przywrócenia poprzedniego stanu rzeczy. Wielu rodziców, którzy odkryli takich „tymczasowych czarodziejów” we własnym domu, gdy zaistniała nagła potrzeba, potrafi jednak docenić znaczenie odpowiedzialności przydzielanej nastolatkom w określonym obszarze działania.

Zasada ta, głosząca, iż rodzice muszą narzucić odpowiedzialność dzieciom, jeśli te mają przyjąć ją na swoje barki, jest szczególnie dobrze widoczna w przypadku reakcji dzieci na zadawaną im w szkole pracę domową. Jak już ustaliliśmy wcześniej, uczeń szkoły średniej winien być dojrzały na tyle, aby odrabiać lekcje bez ponagleń ze strony rodziców. Jeżeli rodzice muszą codziennie poprawiać jego pracę, najwyraźniej nie zaszczepili mu odpowiednich nawyków związanych z nauką ani poczucia odpowiedzialności, gdy uczęszczał jeszcze do szkoły podstawowej. Przepytując rodziców najlepszych uczniów, trudno jest trafić na osoby, które muszą mobilizować swoje dzieci do nauki. Powodem takiego układu jest fakt, iż dobrego ucznia do pewnego stopnia zmusza się do przejęcia odpowiedzialności za jego pracę.

Dlaczego rodziców frustrują kontakty z nastoletnimi dziećmi

Rodzice nieodpowiedzialnego ucznia odczuwają ciężar wywieranej na ich presji. Wiedzą, iż dziecko utraci sporo korzyści w dorosłym życiu, jeżeli nie ukończy studiów lub przynajmniej szkoły średniej. Z drugiej strony, nie mogą nie zauważyć braku u dziecka jakichkolwiek postępów w nauce. Jak powinni postąpić?

Mogą próbować zachęcić je do nauki litanią przypomnień, zaleceń i oczekiwań, wątpliwe jednak, aby to rozwiązanie poskutkowało. Powinni raczej upewnić się, iż dziecko jest w pełni świadome krzywdy, jaką wyrządza sobie poprzez zaniedbywanie nauki, a następnie usunąć wszystkie przeszkody dzielące je od pierwszych osiągnięć. Czy dręczy je troska o zdrowie własne lub innych członków rodziny? Czy przeszkadza im w przyswajaniu wiedzy napięcie lub przygnębienie panujące w domu? Czy ma zbyt łatwy dostęp do rzeczy rozpraszających jego uwagę: telewizji, radia, gramofonu, książek spoza listy lektur? Czy nie brakuje mu wygodnego i cichego miejsca do nauki? Wszystkie warunki związane z lokalem i otoczeniem, które mogą osłabiać koncentrację i chęć do przyswajania wiedzy, muszą zostać zmienione. Upewnij się w rozmowie z dyrektorem szkoły lub nauczycielami, czy w relacjach dziecka ze szkołą nie istnieją bariery psychologiczne. Na koniec przekaż dziecku odpowiedzialność za jego osiągnięcia w nauce i pozwól, aby się z nią zapoznało.

Nastolatków należy również przyzwyczaić do ponoszenia odpowiedzialności za ich dobro duchowe. Przyglądaj się bacznie zachowaniu dziecka, poszerz także jego zakres odpowiedzialności w kwestiach duchowych, tak, aby jako osoba dorosła nie wymagało od innych przypominania mu o wypełnianiu podstawowych religijnych powinności. Gdy ukończy piętnasty rok życia, powinno ponosić pełną odpowiedzialność za wszystkie swoje religijne zobowiązania – uczestnictwo w Mszy świętej w niedziele i święta, przestrzeganie reguł postu ilościowego i jakościowego, odmawianie porannej i wieczornej modlitwy, przestrzeganie zasad dotyczących przyjmowania sakramentów, itp. Jeśli nie wypełnia swoich obowiązków, musisz je napomnieć, lepiej byłoby jednak polegać na założeniu, iż ponosi pełną odpowiedzialność za swoje postępowanie.

Pewne małżeństwo mieszkające na przedmieściu uczestniczyło zwykle w najpóźniej odprawianej niedzielnej Mszy świętej, przemierzając trzykilometrowy dystans do kościoła wraz z osiemnastoletnią córką. Dziewczyna wstawała jednak w każdą niedzielę coraz później, ignorując wysiłki budzącej ją matki, co powodowało spóźnianie się całej rodziny na Mszę. Pewnej niedzieli ojciec oświadczył, że wyjadą sami, jeśli córka nie będzie gotowa o wyznaczonej godzinie; jeżeli dziewczyna nie weźmie udziału w Mszy świętej, spowodowany tym grzech będzie jej wyłącznym zmartwieniem. Pierwszej niedzieli po postanowieniu podjętym przez ojca dziewczyna nie wstała o wyznaczonej godzinie, rodzice dotrzymali więc słowa i udali się do kościoła bez córki. Nieuczesana i niechlujnie ubrana osiemnastolatka zjawiła się dopiero w trakcie kazania. Rodzice poczuli się mocno zakłopotani, zdecydowali jednak o podtrzymaniu powziętego postanowienia. Po kilku tygodniach córka zrozumiała, iż jej obecność na Mszy świętej jest wyłącznie jej sprawą i od tej pory była przygotowana do wspólnych wyjazdów z rodzicami w każdą niedzielę o wyznaczonej godzinie.

Dlaczego powinno się pozwalać dziecku na popełnianie błędów

Gdy obarczasz dziecko odpowiedzialnością, pogódź się z faktem, iż nastolatki popełniają wiele pomyłek. Niektóre przypadki, ten z córką spóźniającą się na Mszę świętą, mogą przysporzyć rodzicom dużego zakłopotania. Inne obrazują olbrzymią głupotę lub nieostrożność, np. uczeń wydający tygodniowe kieszonkowe na rozrywkę i żywiący się przez resztę tygodnia solonymi orzeszkami ziemnymi zamiast porządnych obiadów. Jeszcze inne kroki na drodze do samodzielności mogą okazać się po prostu niebezpieczne, np. gdy twoje dziecko podejmuje pracę w biurze, gdzie będzie narażone na różne wpływy, nad którymi nie masz żadnej kontroli. Całe to ryzyko jest jednak konieczne. Uczymy się na własnych błędach. Tylko dzięki doświadczeniu większość ludzi może uzyskać pewność siebie, a co za tym idzie, przyjąć na siebie większą odpowiedzialność. Rodzic, który mówi: „Nie chcę, by mój syn popełnił te same błędy, co ja”, pragnie ustrzec swoje dziecko od krzywdy. Chroniąc go jednak od pomyłek i błędów, blokuje u niego jednocześnie prawidłowy rozwój osobowości.

Ks. George A. Kelly

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. George’a A. Kelly’ego Poradnik rodziny katolickiej.