Rozdział jedenasty. Katolicka nauka o zmartwychwstaniu ciał, cz. 1

Powiada Tertulian, że „nadzieją chrześcijan jest zmartwychwstanie umarłych – fiducia Christianorum, resurrectio mortuorum” (1).Wszyscy żyjemy i pocieszamy się nadzieją i wiarą w tę prawdę. Po raz pierwszy każdy z nas złożył wyznanie wiary w nią u progu swego życia, na chrzcie świętym. „Wierzę w ciała zmartwychwstanie”. I odtąd te słowa płyną słodką melodią na naszych ustach przez życie. Ilekroć odmawiamy symbol apostolski, nasze Credo, wiarą w nieśmiertelność podnosimy się na duchu i umilamy sobie nasze twarde życie. Mówi św. Hieronim, że w tym „symbolu naszej wiary i nadziei, który przekazany został przez apostołów, nie pisze się na karcie i atramentem, lecz na cielesnych tablicach serca po wyznaniu Trójcy świętej i jedności Kościoła wszystka tajemnica chrześcijańskiego dogmatu zamyka się zmartwychwstaniem ciał” (2). Tę prawdę nosimy jak gdyby wypisaną na naszych sercach. „Złożona jest ta nadzieja w zanadrzu moim” (3).

Zmartwychwstanie ciał według nauki Pisma Świętego

W świetle objawienia Bożego zmartwychwstanie ciał jest prawdą nad wyraz piękną i pocieszającą. Głosi ona bowiem uwielbienie całej istoty człowieka. Wprawdzie ciało każdego po śmierci „wróci się do ziemi, z której zostało wzięte, bo jest prochem i w proch się obróci” (4). Tak, to prawda, której nie wolno i nie można zaprzeczyć; jest bowiem oczywista i zawsze potwierdzana smutnym doświadczeniem. Mówią o niej orszaki pogrzebowe tak często spotykane na ulicach miast i drogach wiosek. Głoszą ją krzyże zatknięte nad mogiłami po cmentarzach, przypominają ją żywym żałobne jęki kościelnych dzwonów. Ale równocześnie czytamy gdzie indziej te pełne nadziei słowa: „Kości wasze jako trawa zakwitną” (5). „Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos Syna Bożego. I… wyjdą na zmartwychwstanie” (6).

Taką oto pocieszającą prawdę głosi Bóg przez natchnione słowa swego objawienia. „Cokolwiek bowiem jest napisane, dla naszego pouczenia napisane jest, abyśmy przez cierpliwość i pociechę z Pism świętych nadzieję mieli” (7), że kiedyś otrząśniemy się z prochów i popiołów ziemi i chwalebnie zmartwychwstaniemy do życia. „Kości wasze jako trawa zakwitną”.

 Stary Testament (8)

Wiara w palingenezę człowieka przez powtórne połączenie się duszy z ciałem w dniu zmartwychwstania znana już była ludom starożytnym. Spotykamy się z nią nawet u tych narodów, które nie posiadały religii objawionej. Są to widoczne ślady pierwotnego objawienia albo też postulat rozumu, domagającego się nagrody lub kary także dla ciała, które jest jak gdyby narzędziem duszy w wykonywaniu uczynków dobrych lub złych. I tak np. w zmartwychwstanie ciał wierzyli starożytni Egipcjanie. Świadectwem ich wiary w zmartwychwstanie ciał – zdaniem egiptologów – są bogate grobowce, monumentalne piramidy, mumifikacja zwłok i cały rytuał pogrzebowy. Ciała umarłych bardzo starannie balsamowano, by im zapewnić jak najdłuższe trwanie i wolność od zepsucia, do trumien wkładano fragmenty z Księgi Umarłych i różne rzeczy kosztowne; w miejscu zaś wyjętego przy balsamowaniu serca składano chrabąszcza – symbol nieśmiertelności, owiniętego papirusem, na którym były wypisane słowa z Księgi Umarłych. Starano się przede wszystkim o to, by ciału nie brakowało żadnego członka; tym bowiem warunkowano zmartwychwstanie ciała. Na papirusach, które wkładano do trumny, umieszczano różne ilustracje wyobrażające połączenie się duszy z ciałem i słowa wyjęte z Księgi Umarłych, które ciało miało wypowiadać do duszy: „Niechaj połączę ze sobą duszę moją świetlaną w przybytku pana tchnień życia” (9).

Egipcjanie więc już w zamierzchłej przeszłości wierzyli w życie pozagrobowe, w nieśmiertelność duszy i w zmartwychwstanie umarłych.

Również i starożytni Chaldejczycy, zamieszkujący kraj nad Eufratem i Tygrysem – zdaniem asyriologów i historyków – mieli pojęcie zmartwychwstania ciał i wierzyli w możliwość odrodzenia się umarłych do życia. Stąd zmarłych grzebano z wielką starannością, w grobowcach obok zwłok składano różne przedmioty codziennego użytku, rzeczy ozdobne, a bożka Merodacha nazywano wskrzesicielem umarłych. Chaldejczycy wywierali duży wpływ w dziedzinie religijnej i na inne narody; tym wpływom ulegały przede wszystkim różne plemiona semickie, które między innymi przejęły również ideę zmartwychwstania ciał. Są to rzeczy bardzo dawne; zdaniem Lagrange’a idea zmartwychwstania ciał była znana wśród Semitów na dwa tysiące lat przed Chrystusem (10).

Idea zmartwychwstania ciał znana jest również w religii Zoroastra. Zwolennicy kultu Ahura Mazdy – tak jak informuje Awesta – wierzą, że przy końcu świata nastąpi palingeneza ludzkości. Świat zapalony od komety stanie w płomieniach, wszystko się stopi od bardzo wysokiej temperatury, z ziemi zaś wypłynie strumień ognia, przez który przejdą zmartwychwstali ludzie. Dobrzy zostaną oczyszczeni w tym ognistym strumieniu. Los zaś złych jest zagadkowy (11).

Koncepcję palingenezy ludzkości przez zmartwychwstanie zna także religia mahometańska (12).

Spośród ludów semickich najgłębszą wiarą w zmartwychwstanie ciał odznaczał się naród izraelski. Jego to przed przyjściem Chrystusa na świat Bóg uczynił depozytariuszem nadprzyrodzonych prawd religii objawionej, jego wybrał Stwórca do przechowania obietnic mesjańskich i czystego monoteizmu, czyli wiary w jednego, prawdziwego Boga. Oprócz wielu prawd objawił Bóg Izraelitom również i tajemnicę zmartwychwstania ciał. Stąd już w początkach dziejów tego narodu spotykamy pewne oznaki świadczące o nadziei przyszłego zmartwychwstania. Przebija ona mianowicie z troski o staranną inhumację zwłok po śmierci.

W późniejszych czasach wiara w zmartwychwstanie ciał na kartach Pisma Świętego przyjęła formę wyraźną i pełną. Natchnieni autorzy ksiąg objawienia przedchrystusowego, którzy przepowiadali Chrystusa – „oczekiwanie narodów” (13) jako Tego, co przez boleści swej Męki „usprawiedliwi wielu” (14) wobec Boga, umrze wprawdzie, ale ciało Jego nie będzie oglądać skażenia w grobie (15), głosili również i zmartwychwstanie wszystkich ludzi, będące niewątpliwie konsekwencją zwycięstwa, jakie Chrystus miał odnieść nad grzechem i nad śmiercią.

Cierpiący Hiob, który przeżył całą gehennę boleści wówczas, gdy ciężka choroba powoli i przewlekle zaczęła trawić jego organizm, jedyną pociechę w swym opuszczeniu i cierpieniach czerpał z głębokiej nadziei przyszłego zmartwychwstania. „Kto by mi to dał, aby zapisane były mowy moje! Kto by mi to dał, żeby je wypisano w księdze rylcem żelaznym i na blasze ołowianej, albo dłutem wyryto na skalel Wiem bowiem, iż Odkupiciel mój żyje, a w dzień ostateczny powstanę z ziemi i znów obleczony będę w skórę moją i w ciele moim oglądać będę Boga mego, którego ujrzeć mam ja sam i oczy moje oglądać będą, a nie inny: złożona jest ta nadzieja moja w zanadrzu moim” (16). Ze słów sprawiedliwego Hioba tchnie bez wątpienia głęboka i żywa wiara w chwalebne zmartwychwstanie. Pragnął on, by te jego słowa usłyszały następne wieki i przyszłe pokolenia; dlatego chciał, żeby je wypisano na ołowianej blasze lub wyryto na skale. Niestety, nie doszłyby jednak one do nas, gdyby zadośćuczyniono życzeniom Hioba; w krótkim bowiem stosunkowo czasie zniszczyłaby się blacha i zwietrzałaby skała; tak ważne słowa mogłyby zaginąć bezpowrotnie. Bóg obmyślił inny sposób przekazania ich przyszłym czasom. Pobudził mianowicie i natchnął pisarza, który wziął za pióro i na kartach ksiąg świętych uwiecznił wyznanie cierpiącego męża z ziemi Hus. Nie wiemy dokładnie, ile wieków dzieli nas od tych czasów, w których żył Hiob; jego słowa jednak odbijają się jeszcze dzisiaj donośnym echem, słyszy je cała ludzkość i nie umilkną dopóty, dopóki człowiek będzie zamieszkiwał ziemię.

„W dzień ostateczny powstanę z ziemi i znów obleczony będę w skórę moją i w ciele moim oglądać będę Boga mego”. Św. Hieronim tak pisze o tym wyznaniu Hioba: „Cóż jaśniejszego nad to proroctwo? Nikt tak wyraźnie po Chrystusie nie mówi o zmartwychwstaniu, jak ten przed Chrystusem. Pragnie, by jego słowa pozostały na zawsze; i żeby ich żaden wiek nie zniszczył, życzy sobie, by je wyrysowano na blasze ołowianej i wyryto na skale. Spodziewa się zmartwychwstania; owszem, znał i widział, że żyje Chrystus, jego Odkupiciel, i w ostatecznym dniu z ziemi ma powstać. A to, co dołącza: «I znów obleczony będę w skórę moją i w ciele moim oglądać będę Boga», sądzę, że nie mówi jako miłośnik ciała, które widział, iż jest ropiejące i cuchnące, ale pocieszaniem się przyszłością z nadziei zmartwychwstania pogardza rzeczami teraźniejszymi… «I w ciele – mówi – moim oglądać będę Boga». Kiedy wszelkie ciało oglądać będzie zbawienie Boże i Jezusa Boga, wówczas i ja będę oglądał Odkupiciela i Boga mojego. Będę zaś oglądał w tym ciele, które mnie teraz nęka, i które obecnie pod wpływem bólu sączy z siebie ciecz. Dlatego Boga w ciele ujrzę, ponieważ wszystkie moje słabości uzdrowił swoim zmartwychwstaniem” (17).

Wizję przyszłego zmartwychwstania wplata między swoje liczne przepowiednie również i prorok Izajasz. „Żyć będą umarli twoi, pobici moi powstaną. Ocućcie się i chwalcie, którzy mieszkacie w prochu” (18). Przez zasłonę wieków widzi prorok powstanie umarłych z grobów; ogląda również w wieszczym duchu sąd Boga nad ludzkością. „Ujrzycie, i rozweseli się serce wasze, a kości wasze jako trawa zakwitną; i poznana będzie ręka Pańska sługom jego i rozgniewa się na nieprzyjaciół swoich. Bo oto Pan w ogniu przyjdzie, a jako wicher wozy jego, oddawać w zagniewaniu zapalczywość swoją, a łajanie swoje w płomieniu ognia” (19).

Zastanawiając się nad kwestią zmartwychwstania ciał w natchnionej literaturze starotestamentowej, nie można pominąć milczeniem proroczej wizji Ezechiela o polu pełnym suchych kości. Odnosi się wprawdzie ona bezpośrednio do wyzwolenia narodu izraelskiego z niewoli babilońskiej; ze sposobu jednak, w jaki jest przedstawiona, można słusznie wnioskować, że prorok Ezechiel znał i wierzył w zmartwychwstanie ciał. Również ze sposobu wyrażania się proroka i używania odpowiednich wyrazów dla uzmysłowienia wizji można i trzeba przypuszczać, że także i naród izraelski znał tę prawdę i w nią wierzył (20), bo – jak mówi Tertulian: „Nie można było skonstruować symbolu z kości, gdyby to samo nie miało się przydarzyć kościom” (21). Św. Hieronim zaś, komentując Ezechielową wizję pola pełnego suchych kości, w ten sposób uzasadnia analogię użytą przez proroka: „Nigdy by nie użyto podobieństwa zmartwychwstania w celu uzmysłowienia powrotu narodu izraelskiego z wygnania, gdyby nie było tego zmartwychwstania i gdyby nie wierzono, że ono nastąpi, ponieważ nikt rzeczami nieistniejącymi nie stwierdza rzeczy niepewnych” (22).

Oto, jak prorok Ezechiel opisuje swoją wizję: „Stała się nade mną ręka Pańska, i wyprowadził mnie w duchu Pańskim, i postawił mnie pośród pola, które było pełne kości. I obwiódł mnie po nich wokoło, a było ich bardzo wiele na polu i bardzo suche. I rzekł do mnie: «Synu człowieczy, mniemasz, że żyć będą te kości?». I rzekłem: «Panie, Boże ty wiesz». I rzekł do mnie: «Prorokuj o tych kościach i powiesz im: Kości suche, słuchajcie słowa Pańskiego! To mówi Pan Bóg tym kościom: Oto ja wpuszczę w was ducha, i żyć będziecie. I dam na was ścięgna i uczynię, że porośnie na was mięso, a powlokę was skórą i dam wam ducha, i żyć będziecie, a poznacie, żem ja Pan». I prorokowałem, jak mi był rozkazał, i stał się szum, gdym ja prorokował, a oto poruszenie i przystąpiły kości do kości, każda do stawu swego. I ujrzałem, a oto wstąpiły na nie ścięgna i ciało, i rozciągnęła się na nich skóra po wierzchu, ale ducha nie miały. I rzekł do mnie: «Prorokuj do ducha, prorokuj, synu człowieczy, i powiesz do ducha: To mówi Pan Bóg: Od czterech wiatrów przyjdź, duchu, i tchnij na tych pobitych, a niech ożyją». I prorokowałem, jak mi był rozkazał, i przyszedł w nie duch, i ożyły, i stanęły na nogach swych, wojsko wielkie bardzo wielce. I rzekł do mnie: «Synu człowieczy, kości te wszystkie to dom Izraelski. Oni mówią: Wyschły kości nasze i zginęła nadzieja nasza, i jesteśmy odcięci. Przeto prorokuj i mów do nich: To mówi Pan Bóg: Oto ja otworzę groby wasze i wywiodę was z grobów waszych, ludu mój, i wwiodę was do ziemi Izraelskiej. A poznacie, żem ja Pan, gdy otworzę groby wasze i wywiodę was z grobów waszych, ludu mój, i gdy dam ducha mego w was, i gdy wam dam odpocząć w ziemi waszej; a poznacie, że ja, Pan, powiedziałem i uczyniłem, mówi Pan Bóg»” (23).

Mamy tu wspaniale odtworzoną proroczą wizję tłumnego powrotu narodu izraelskiego z dalekiej pogańskiej Babilonii do ojczyzny. Jakże jednak widzenie to przywodzi nam na myśl scenę z ostatniego dnia w dziejach świata, kiedy z tej ziemi wygnania, z grobów, w ciałach uwielbionych podążą ludzie z nastrojem wesela i radości do wspólnej swej ojczyzny, do nieba! Przystąpią wówczas „kości do kości, każda do swego stawu… na nie ścięgna i ciało wstąpi, i rozciągnie się na nich skóra… i przyjdzie w nie duch i ożyją”. Podobnie prorokował i Ozeasz: „On pojmał i uleczy nas, ubije, lecz uzdrowi nas. Ożywi nas po dwu dniach, dnia trzeciego wzbudzi nas, i żyć będziemy przed obliczem jego” (24).

Bardzo wyraźnie zmartwychwstanie przepowiada prorok Daniel. Oto jego słowa: „A w owym czasie powstanie Michał, książę wielki, który trzyma z synami ludu twego; i nadejdzie czas, jakiego nie było, odkąd narody być poczęły, aż do tego czasu. A w tym czasie będzie wybawiony lud twój, każdy, kto się znajdzie zapisanym w księdze. A wielu tych, którzy śpią w prochu ziemi, ocucą się, jedni do żywota wiecznego, a drudzy na hańbę, aby widzieli zawsze” (25).

W wieszczym duchu przepowiada Daniel te pełne grozy ostatki czasów, kiedy życie na ziemi chylić się będzie ku końcowi. „Nadejdzie czas, jakiego nie było, odkąd narody być poczęły, aż do tego czasu”. Niewątpliwie będą to dni wielkiego ucisku jako przygrywka do zakończenia dramatu dziejów ludzkości. A potem nastąpi koniec tego wszystkiego, co jest przemijające. „Przeminie postać tego świata” (26). „Niebiosa z wielkim szumem przeminą, żywioły od żaru stopnieją, a ziemię i jej dzieła strawi ogień” (27). Zacznie się faza nowego życia, ale takiego, którego śmierć już nie potrafi zgasić. „Wielu tych, którzy śpią w prochu ziemi, ocucą się”. Nastąpi zmartwychwstanie wszystkich. Jedni, którzy w życiu śmiertelnym na ziemi postępowali dobrze, powstaną z martwych po to, by w chwale i uwielbieniu żyć na wieki; inni zaś, co pozwolili się uwieść z drogi cnoty i w stanie grzechu ciężkiego zakończyli ziemską pielgrzymkę, zostaną wskrzeszeni „na hańbę”, czyli na wieczne potępienie.

Piękny przykład głębokiej wiary w zmartwychwstanie zostawili nam bracia machabejscy zamordowani w okrutny sposób wraz ze swoją bohaterską matką na rozkaz króla Antiocha IV Epifanesa. Kiedy kaci niemiłosiernie się znęcali nad dzielnymi męczennikami za prawa Boskie, tak odezwał się do tyrana drugi spośród nich z rzędu: „Ty wprawdzie, zbrodniarzu, w niniejszym żywocie nas tracisz, ale król świata nas, którzy za prawa jego umieramy, wzbudzi na zmartwychwstanie żywota wiecznego” (28). Czwarty zaś z kolei, gdy już był bliski śmierci, tak rzekł: „Lepiej jest od ludzi być na śmierć wydanym, a czekać nadziei od Boga, że się znowu wskrzeszonym będzie, bo dla ciebie nie będzie zmartwychwstania ku żywotowi” (29). I zginęli wszyscy z nadzieją w sercu, że ich poszarpane, męczeńskie ciała zostaną kiedyś przyobleczone w chwałę i nieśmiertelność. Również i Juda Machabeusz, znakomity wódz narodu izraelskiego, buduje nas swą żywą wiarą w przyszłe zmartwychwstanie. Wspomnieliśmy już w kwestii o czyśćcu, że Juda zebrał dwanaście tysięcy drachm srebra i wysłał je do świątyni jerozolimskiej, ażeby tam złożono ofiary za grzechy poległych w bitwie z Gorgiaszem. Autor natchniony, opisując to zdarzenie, podkreśla głęboką wiarę Judy w zmartwychwstanie ciał. „Zebrawszy dwanaście tysięcy drachm srebra, posłał do Jerozolimy, aby złożono za grzechy umarłych ofiarę, dobrze i pobożnie o zmartwychwstaniu myśląc (bo gdyby się był nie spodziewał, że owi pobici zmartwychwstaną, zdawałoby się rzeczą niepotrzebną i próżną modlić się za umarłych), i ponieważ uważał, że ci, którzy pobożnie zasnęli, bardzo dobrą łaskę mieli zachowaną” (30).

Pewną trudność sprawiają słowa: „Dobrze i pobożnie o zmartwychwstaniu myśląc (bo gdyby się był nie spodziewał, że owi pobici zmartwychwstaną, zdawałoby się rzeczą niepotrzebną i próżną modlić się za umarłych)”. Przecież dusza ludzka jest nieśmiertelna, po rozłączeniu z ciałem żyje dalej. Chociażby więc nie było zmartwychwstania, to i tak modlenie się za umarłych jest rzeczą dobrą. Cóż zatem znaczą te słowa: „Gdyby się był nie spodziewał, że owi pobici zmartwychwstaną, zdawałoby się rzeczą niepotrzebną i próżną modlić się za umarłych?”.

Knabenbauer tak komentuje ten wiersz: „przez ofiarę nie zmartwychwstanie będzie dla nich uproszone, ale zmartwychwstanie błogosławione, by po odpokutowaniu wszelkiej winy i kar mieli udział w radosnym zmartwychwstaniu” (31). Następnie św. Tomasz naucza, że „jeśliby się zaprzeczyło zmartwychwstaniu ciał, to niełatwo, owszem, trudno jest podtrzymać nieśmiertelność duszy. Wiadomo bowiem, że dusza w sposób naturalny jednoczy się z ciałem, a rozłącza się z nim przeciwko swojej naturze i per accidens. Dlatego dusza wyzuta z ciała jest niedoskonała, dopóki istnieje bez ciała. Niemożliwą zaś jest rzeczą, by to, co jest naturalne i samo przez się, było skończone i jakby niczym, a to, co jest przeciwko naturze i per accidens, było nieskończone. To miałoby miejsce, gdyby dusza istniała zawsze bez ciała” (32).

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) De resur. carn., c. 1, PL 2, 842.

(2) Contra Joan. Hierosol., n. 28, PL 23, 396.

(3) Hb 19, 27.

(4) Rdz 3, 9.

(5) Iz 66, 14.

(6) J 5, 28–29.

(7) Rz 15, 4.

(8) F. Nötscher, Altorientalischer und alttestamentlicher Auferstehungsglaube, Würzburg 1926.

(9) Ks. Wł. Zaborski SI, dz. przyt., s. 72–73.

(10) „Mais si on songe a l’influence extraordinaire exercée par la Chal-dée dans le domaine religieux et au nombre assez éleve des croyances communes á tous les Sémites, on ne sera pas éloigne de placer la résurrection des corps parmi les idées qui régnaiemt dans le monde sémite vers 2000 ans avant Jésus-Christ, et le soin pris des sépultures de la résurrection une explication plus complète”, Etudes sur les religions sémitiques, Paryż 1909, ch. 8, par. 5.

(11) Por. St. Schayer, Religie irańskie, w pracy zbiorowej pod tytułem Religie Wschodu, Biblioteka Wiedzy, t. 39, Warszawa, s. 294.

(12) Por. L. Gardet, Les fins dernières selon la théologie musulmane, „Revue Thomiste” 56, 1956, s. 427–479.

(13) Rdz 49, 10.

(14) Iz 53, 11.

(15) Ps 15, 10.

(16) Hb 19, 23–27; przytoczone słowa Hioba są przełożone z Wulgaty św. Hieronima. Wiersze 25–27 (o nie bowiem głównie tu chodzi) w dzisiejszym tekście hebrajskim są zepsute i dlatego ich treść jest niejasna. Brzmią one: „goli haj weaharon al-aphar jakum, we ahar ori nikkephu zot, umibbasari eheze eloah. Eheze-li rau welo-zar kalu kilioti”. Hetzenauer słusznie sądzi, że „czysty tekst oryginalny zachował się w przekładzie św. Hieronima”. Najstarsze manuskrypty hebrajskie pochodzą z IX wieku po Chrystusie, a św. Hieronim przetłumaczył księgę Hioba między rokiem 390 a 393 według tekstu hebrajskiego, jaki był wówczas znany. Hetzenauer, Theologia biblica, t. I, Vetus Testam., Fryburg Bryzgowijski 1908, s. 631–632. Por. też J. Knabenbauer, Commentarius in librum Job, Paryż 1886, s. 247 n; V. Rose, Etude sur Job 19, 25–27, „Revue biblique”, 1896, s. 39, 55; J. Royer, Die Eschatologie des Buches Job, Fryburg Bryzgowijski 1901; Hudal, Textkritische und exegetische Bemerkungen zu Job 19, 25–27, „Biblische Zeitschr.” 14, 1917, s. 214 n; J. M. Vidal, L’idée de résurrection das Job, „Revue du clergé français” 57, 1909, s. 295 n, 672 n; G. Riccioli, Il libro di Giobbe ammette la risurrezione?, „La Scuola Cattolica”, 1923, s. 775 n; F. Ceuppens, De resurrectione mortuorum apud Job 19, 25–27, „Angelicum”, 1930, s. 433–549; Garcia, La esperanza de la resurrección corporal en el libro Job, „La Ciencia Tomista” 80, 1953, s. 1–23.

(17) Contra Joan. Hierosol., n. 30, PL 23, 398–399.

(18) Iz 26, 19.

(19) Iz 66, 14–15.

(20) Por. F. Asensio, In libros propheticos adnotationes introductoriae et exegeticae, Rzym 1955, s. 344–346.

(21) De resurrectione carnis, 30, PL 2, 884.

(22) Comment. in Ezechielem prophetam, l. 11, c. 37, PL 25, 349.

(23) Ez 37, 1–14.

(24) Oz 6, 2–3; por. Fr. König, Die Auferstehungshoffnung bei Osee 6, 1–3, „Zeitschrift für kathol. Theologie” 70, 1948, s. 94–100.

(25) Dn 12, 1–2; por. P. Volz, Jüdische Eschatologie von Daniel bis Akiba, Tybinga 1903.

(26) 1 Kor 7, 31.

(27) 2 P 3, 10.

(28) 2 Mach 7, 9.

(29) 2 Mach 7, 14.

(30) 2 Mach 12, 43–44.

(31) Comment. in duos libros Machab., Paryż 1907, s. 409.

(32) Comment. in I ep. s. Pauli ad Cor., c. 15, lectio 2; por. też M. Hetzenauer, Theologia biblica, t. I, Vetus Testam., s. 626.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcina Ziółkowskiego Koniec świata. Eschatologia, t. 3.