Rozdział dziewiętnasty. Święta i nabożeństwa, cz. 2

Ucz się od Chrystusa kochać Chrystusa (św. Bernard)

Pewna wielka chrześcijanka z XVII wieku mawiała: „Mogę patrzeć tylko na zasłonięte krzyże”. Widok odsłoniętego wizerunku ofiary krzyżowej rozdzierał jej serce.

Myśmy się przyzwyczaili. Krzyż nie mówi nam już nic. Myśl, że Słowo Wcielone umarło z miłości do nas, nie wzrusza już nas. Ta okrutna obojętność pochodzi raczej z braku zastanowienia i z braku myśli niż z braku serca.

Gdybym mógł zrozumieć… ale to takie dalekie ode mnie.

Zbliżę się. Od Chrystusa nauczę się kochać Chrystusa. Malarz Höffman przedstawił Matkę Najświętszą podnoszącą całun w wielkopiątkowy wieczór i żegnającą ostatnim spojrzeniem miłości to dziecię Boskie, które z krzyża zdjęto i które już owionął chłód śmierci.

O Matko! Pozwól, abym i ja z Tobą patrzył. W ten dzień Kościół odsłania krzyże zakryte od Niedzieli Męki Pańskiej. Ja mam się tyle nauczyć. O Maryjo! Jeszcze na chwilę uchyl tę zasłonę. Chcę się od Chrystusa nauczyć, jak Chrystusa miłować. Tak umiłował Bóg…

A więc to tak, aż do tego stopnia ukochał mnie Jezus! Ależ to straszne, to szaleństwo… Mogę się dziwić, ale właśnie to jest prawdą.

Co oddam Panu? Jak odpowiedzieć na tyle miłości? Tylko przez miłość, przez wielką miłość.

Kalwaria

„Człowiek jest harfą o siedmiu strunach. Jest w nim sześć strun cierpienia i jedna struna radości”. Jest to powiedzenie może trochę pesymistyczne, ale często prawdziwe.

Dla ludzi znających cenę łaski ziemia jest przede wszystkim miejscem radości i szczęścia; ale z przyrodzonego punktu widzenia, jako miejsce, gdzie człowiek jest narażony na cierpienie fizyczne i moralne, jest ona dla człowieka często doliną łez.

Co zrobię, by znieść spokojnie moje cierpienia wówczas, gdy żałoby, niepowodzenia, choroby przyjdą rozdzierać mi serce i trapić ciało?

Pewna postulantka wstępując do Karmelu pytała: „Czy w celi jest krucyfiks?”. Odpowiedź brzmiała: „Tak”. „W takim razie nie lękam się niczego.” Jak nie miałbym odwagi do znoszenia moich doświadczeń, skoro On, Pan i Mistrz, cierpiał pierwszy, i tyle cierpiał!

Od konającego Chrystusa będę uczyć się poddania. „Panie, niech się stanie Twoja wola, a nie moja”. Jeśli to możliwe, będę starał się wznieść jeszcze wyżej. Perreyre, który wiele chorował i wiele cierpiał, powiada, że łatwiej jest w cierpieniu mówić Magnificat, niż zadowolić się prostym Fiat. Ma słuszność. Cierpienie pozostaje cierpieniem, ale myśl, że nasz krzyż jest złączony z krzyżem Chrystusa, tak je przemienia, że dla wielu ludzi cierpiących i posiadających głębokie życie wewnętrzne Kalwaria zamienia się w Tabor.

Panie, gdy będę cierpiał, naucz mnie mówić Fiat, a jeśli zechcesz i Magnificat.

Zadośćuczynienie

„O Jezu, jeśli miłość i oddanie z jakim głowa Jana spoczęła na Twojej piersi mogły choć trochę złagodzić gorycz pocałunku Judasza – to pozwól, aby nasze głowy spoczywały na zawsze na Twojej piersi” (kardynał Maffi, arcybiskup Pizy).

Gorycz pocałunku Judasza! Gorycz wszystkich judaszowych pocałunków, które nastąpiły po tym pierwszym pocałunku niewiernego Apostoła…

Chrystus mówił do św. Marii Małgorzaty (1): „Najwięcej mnie bolą obrazy ze strony tych, którzy się nazywają moimi przyjaciółmi”.

Moi przyjaciele! Mój przyjaciel! „Przyjacielu, po coś przyszedł?” (Mt 26, 50). „Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”( Łk 22, 48). Jak mnie boli najmniejsza niedelikatność, najmniejsze uchybienie, których doświadczam. A On, dobry Mistrz – On, sama delikatność i subtelność… jak zaprawdę musiał cierpieć! Piotr zapiera się Go trzykrotnie, Judasz Go zdradza, wszyscy Go opuszczają. Jeden Jan trwa u stóp krzyża.

Panie Jezu, wytrwał Jan – a jeśli pozwolisz, wytrwam i ja. Tak, śmiem Cię prosić, abyś przyjął moją ofiarę. W tej chwili rozumiem Twoje cierpienie. Teraz już cierpieć nie możesz. Ale wiem, że moje teraźniejsze współczucie łagodziło wówczas Twoje cierpienie. Czy pozwolisz mi współczuć z Tobą? Czy pozwolisz mi zadośćuczynić? Czy pozwolisz mi kochać Cię za tych wszystkich, którzy Cię nie kochają, uwielbiać Cię za tych, którzy Cię nie wielbią, a może i znieważają?

Tak, chcę, synu mój, chcę i pragnę tego. Ale czy będziesz mi wierny naprawdę? Czy mogę liczyć na ciebie?

Maryja

Prezydent pewnego socjalistycznego miasta chciał, aby wieża domu pracy przewyższała wszystkie dzwonnice i wieże miasta. Zapomniał, że wieże mają znaczenie nie dlatego, że wznoszą się nad ziemię, ale głównie dlatego, że wskazują niebo.

Trzeba wlać trochę mocy duchownej w nasze materialne wysiłki; trzeba domieszać trochę nadprzyrodzoności do naszego świata pozorów, trochę nieba do ziemi. Jedną z najsłodszych form tego współudziału ducha i nadprzyrodzoności w naszym przyziemnym życiu jest nabożeństwo do Maryi.

Jaka przemiana życia, jakie jego upiększenie; jaka pomoc i otucha, gdy nad każdą chwilą, nad każdym szczegółem naszego istnienia unosi się błogosławiony obraz świętej Dziewicy! Dawniej, na każdym domu, nad każdymi niemal drzwiami, na rogach ulic, na obronnych murach miast wznosiły się posągi Madonny; te wszystkie kościoły i katedry wznoszące się w całym kraju na cześć Matki Najświętszej, cóż za wspaniała litania z granitu i kamienia! W każdym mieście, w każdej wiosce, wszędzie świątynia lub przynajmniej ołtarz poświęcony Maryi.

Ja także będę pielęgnował w moim sercu szczególną miłość dla świętej Dziewicy; wciąż będzie obecna w moich myślach; często będę się modlił do Niej. Ponadto nie zapomnę o tym, że w życiu mam dwie matki: jedną matkę ziemską (o ile mam szczęście jeszcze ją mieć) i Matkę tam, w niebie. Są na ziemi chwile ciężkie dla duszy i dla ciała. Wtedy zwłaszcza będę sobie przypominał te słowa ojca Fabera: „Wszystkie dobre rzeczy, które się nie udają, nie udają się dlatego, że za mało w nich jest Maryi”.

Ojciec Święty

Czy to nie Jaures mówił w 1903 roku: „Morze się cofa, a porzucona przez falę łódź Piotrowa osiada na piasku”?

Gdzie on to zobaczył, ten fałszywy prorok, cieszący się za wcześnie? Dzisiaj Ojciec Święty jest potężniejszy niż kiedykolwiek był.

W 1914 roku – czternaście narodów miało swoich przedstawicieli w Watykanie. W 1921 roku – dwadzieścia cztery państwa wysłały swoich przedstawicieli do Stolicy Piotrowej (2).

Do wczoraj papież był więźniem, dzisiaj jest na szczupłym skrawku ziemi, ale najbardziej rzeczywistym panującym (3).

A czym jest ten autorytet czysto zewnętrzny w porównaniu do autorytetu ściśle duchowego? Mieszkaniec Watykanu nie jest dla mnie jedynie monarchą o najrozleglejszej władzy – jest on przede wszystkim tym, co tak dobrze jest wyrażone przez cztery denominacje, określające głowę Kościoła:

„Papież”. Słowo pochodzące od zdrobnienia słowa „ojciec”, „papa” – które wyraża dobroć i przede wszystkim dobroć. Wszyscy, którzy widzieli Piusa XI, zgodnie przyznają, że ta dobroć jest jego główną cechą.

„Ojciec Święty”. Chodzi tu o świętość urzędu, a nie o osobistą świętość człowieka. Ile razy jednak w historii obie te świętości szły ze sobą w parze. Wszyscy papieże trzech pierwszych wieków (z wyjątkiem dwóch) byli męczennikami; a od tego czasu ilu zostało świętymi! Czy niedawno nie mówiło się o kanonizacji papieża częstej Komunii – Piusa X? (4)

„Najwyższy kapłan”. Dwie poprzednie nazwy wyrażają głównie dobroć. Dwie następne raczej godność. Znakiem zewnętrznym królewskiego kapłaństwa jest tiara – potrójna korona, oznaczająca władztwo doktrynalne, prawodawcze i sądownicze.

„Namiestnik Chrystusa”. Najpiękniejszy z tych czterech tytułów. „Ja prosiłem za tobą, by nie ustała wiara twoja…”; „Paś Baranki moje…”; „Bramy piekielne go [Kościoła] nie przemogą…”

Będę papieża czcił, kochał i modlił się za niego.

Ks. Raoul Plus SI

(1) Jezus Chrystus objawił Boże Serce św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647–1690), francuskiej zakonnicy. Pierwsze objawienie miało miejsce dnia 27 grudnia 1673 roku w klasztorze Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Paray-le-Monial. Natomiast w dniu 16 czerwca 1675 roku Jezus Chrystus skierował do niej następujące słowa: „Spójrz! Oto Serce, które tak bardzo ludzi ukochało… a jako nagrodę odbieram od większości ludzi tylko oziębłość, brak czci, pogardę i świętokradztwo w tym Sakramencie Miłości. Ale największy ból sprawia mi to, że serca szczególnie mi poświęcone w ten sposób ze mną postępują. Dlatego żądam, by pierwszy piątek miesiąca po oktawie Bożego Ciała był szczególną uroczystością ku czci Serca mego…” W 1870 roku papież Pius IX pobłogosławił Tarczę Najświętszego Serca Pana Jezusa, która rychło stała się emblematem przeciwników rewolucji francuskiej z 1789 roku, a 8 maja 1928 roku papież Pius XI (1922–1939) ogłosił encyklikę Miserentissimus Redemptor – O wspólnym naszym obowiązku wynagradzania Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Do pielęgnacji kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa nawoływali również inni papieże, np. Leon XIII (1878–1903) w encyklice Annum sacrum.

(2) Obecnie już 174 państwa mają stałe przedstawicielstwa przy Stolicy Apostolskiej.

(3) Papież Pius IX (1846–1878) był głęboko przekonany o tym, że Stolica Apostolska, aby zachować autonomię duchową musi posiadać własne państwo (patrymonium świętego Piotra). Jednak w październiku 1870 roku Państwo Kościelne zostało siłą zlikwidowane, a Rzym wcielono do państwa włoskiego. Wobec zaistniałych warunków Pius IX ogłosił się więźniem Watykanu. Dopiero 11 lutego 1929 roku papież Pius XI zawarł z ówczesnym premierem Włoch, Benito Mussolinim, tzw. traktaty laterańskie, na mocy których powstało Państwo Watykańskie. Stolica Apostolska uznała zaś Królestwo Włoch ze stolicą w Rzymie.

(4) Papieża Piusa X (1903–1914) kanonizował Pius XII w 1954 roku.

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. Raoula Plus SI Młodzieńcom ku rozwadze.