Rozdział dziewiąty. Święty Błażej i jego zwierzęta

To jest opowieść o świętym, który kochał zwierzęta i którego one w zamian kochały.

Św. Błażej pochodził z bogatej rodziny zamieszkałej w Sebaste, mieście leżącym w Armenii, niedaleko Turcji. W owych czasach w modzie było być poganinem. Jednak Błażej nie był taki jak inni chłopcy, jego towarzysze zabaw, ponieważ był chrześcijaninem i miał dużo współczucia dla wszystkich żywych stworzeń. Ponad wszystko pragnął nauczyć się pomagać tym, których kochał – mężczyznom, kobietom, dzieciom i zwierzętom, które nie umiały mówić, i wszystkim istotom, które były chore i cierpiały. Poszedł więc do szkoły, gdzie studiował medycynę. Z czasem wyrósł na bardzo mądrego człowieka o wielkim, czułym sercu. Wszyscy go kochali, bo czynił wiele dobra ludziom, którzy mieszkali w jego miasteczku, opiekując się ich dziećmi, lecząc bydło i zwierzęta domowe.

Nie zapominał też o dzikich zwierzętach. Św. Błażej uwielbiał chodzić po lasach i polach, gdzie mógł poznawać nieoswojone zwierzęta i zaprzyjaźniać się z nimi. Ptaki, ryby i inne zwierzęta pokochały go, ponieważ nigdy żadnego z nich nie skrzywdził, przemawiał do nich łagodnie i leczył je, kiedy były chore albo zranione. Płochliwe stworzenia nabierały odwagi w jego obecności, a te groźne pod wpływem jego głosu stawały się łagodne i dawały się oswoić. Ptaszki przynosiły mu jedzenie, a zwierzęta czworonożne służyły mu jako posłańcy. Legendy głoszą, że odwiedzały św. Błażeja w jego leśnym schronieniu, którym była jaskinia na górze Argus w pobliżu Sebaste. Codziennie przychodziły, aby sprawdzić, jak ich pan się miewa, i aby otrzymać od niego błogosławieństwo. Lizały go po rękach z wdzięczności. A jeśli zastały Świętego podczas modlitwy, nigdy mu nie przeszkadzały, ale czekały cierpliwie i z tęsknotą wyczekiwały przed wejściem do jego jaskini, dopóki nie wstał z kolan.

Pewnego dnia jakaś biedna kobieta przyszła do Świętego strasznie zmartwiona, ponieważ wilk po rwał jej świnię. Św. Błażej zasmucił się, słysząc, że jeden z jego przyjaciół postąpił tak nikczemnie. Powiedział kobiecie, aby poszła do domu, a on zobaczy, co da się zrobić. Przywołał wilka do siebie i pokręcił z powagą głową.

– Ty niedobry wilku! – powiedział. – Czy nie wiesz, że ta świnia także była moją przyjaciółką? Nie jest może ładna, ale jest miła i pulchna. Poza tym to jedyna świnia biednej, samotnej kobiety. Jak mogłeś postąpić tak samolubnie? Idź zaraz do swego legowiska, weź świnię i zaprowadź ją do domu jej pani.

Wówczas zawstydzony wilk odszedł i zrobił to, o co go prosił Święty, bo świnia nie została jeszcze pożarta. A kiedy kobieta zobaczyła, jak na podwórko, pochrząkując, wbiega jej świnia poganiana przez skruszonego wilka, rzuciła się jej na szyję, płacząc z radości. Potem wilk wrócił do św. Błażeja, który powiedział mu, że jest dobrym wilkiem, i dał mu świeżego mleka w nagrodę.

Św. Błażej został wybrany na biskupa przez chrześcijan, którzy kochali go za jego pobożność i miłosierdzie. Zwierzęta leśne były zadowolone, że ich drogi mistrz dostąpił takiego zaszczytu. Jednak nie wie działy one, jak niebezpiecznie było w owych czasach być chrześcijaninem, a zwłaszcza biskupem, który miał dużą władzę nad ludźmi. Poganie byli zazdrośni o jego wpływy i kiedy zobaczyli, jaką cudowną moc mają jego lekarstwa, bali się, że nawróci wszystkich na chrześcijaństwo. Nie mogli jednak go odnaleźć, ponieważ mieszkał w jaskini w lesie.

Był rok 316 po narodzinach Chrystusa – cesarz Licyniusz prześladował chrześcijan i wielu z nich ginęło. Licyniusz na gubernatora Sebaste wyznaczył Agrykolę i wysłał swoich żołnierzy w góry, aby złapali trochę dzikich zwierząt na igrzyska, w czasie których miano zabijać chrześcijan. Żołnierze nie mogli jednak znaleźć żadnych zwierząt ani w górach, ani na polach, ani w dolinach, ani w lasach. Uważali, że to bardzo dziwne. Przypadkowo trafili na jaskinię, w której mieszkał św. Błażej.

I tam zastali wszystkie te groźne dzikie bestie: lwy, tygrysy, leopardy, niedźwiedzie i wilki, które jak co rano przyszły odwiedzić św. Błażeja i siedziały spokojnie w pobliżu jaskini. Pośród nich św. Błażej modlił się tak żarliwie, że w ogóle nie zauważył mężczyzn z sieciami i dzidami, którzy zjawili się, aby pojmać zwierzęta. Chociaż zwierzęta były przerażone, nie poruszyły się ani nie zawarczały, bojąc się przeszkodzić swojemu panu, ale siedziały spokojnie, wpatrując się w żołnierzy swoimi żółtymi ślepiami. Mężczyźni byli tak zdumieni tym widokiem, że wycofali się ukradkiem, nie złapawszy żadnego zwierzęcia i nie przemówiwszy ani słowem do św. Błażeja – pomyśleli, że musi być Orfeuszem lub jakimś innym pogańskim bogiem, który ujarzmił dzikie zwierzęta. Poszli do gubernatora i opowiedzieli mu co widzieli, a on powiedział:

– Ha! On na pewno jest chrześcijaninem. Chrześcijanie traktują zwierzęta jak przyjaciół. Idźcie i przyprowadźcie mi go natychmiast.

Tym razem żołnierze poszli po południu, kiedy zwierzęta właśnie ucinały sobie poobiednią drzemkę. Zastali więc św. Błażeja samego, znów pogrążonego w modlitwie. Powiedzieli mu, że musi iść z nimi, ale ten zamiast przerazić się, powiedział tylko:

– Jestem gotów, od dawna na was czekam.

Był bowiem świętym człowiekiem, gotowym umrzeć za swoją wiarę, a święci często wiedzą, co ich ma spotkać.

W drodze do więzienia uleczył swojego ostatniego pacjenta – chore dziecko, które matka przyniosła do niego, błagając o pomoc. Dziecko połknęło ość i dusiło się. Św. Błażej dotknął gardła dziecka i było po kłopocie. To z powodu tego wydarzenia w dawnych czasach kiedy ktoś zachorował na gardło, zawsze modlił się do św. Błażeja, aby go uzdrowił.

Dobry biskup został zamknięty w więzieniu. Torturowano go, próbując zmusić by wyrzekł się wiary chrześcijańskiej. Jednak on odmówił stania się poganinem i oddawania czci pogańskim bogom, więc skazano go na śmierć. Oprawcy nie mogli go uśmiercić, wypuszczając na arenę dzikie zwierzęta, ponieważ wiedzieli, że te wierne stworzenia nie skrzywdziłyby swojego przyjaciela. Nie mogły zrobić nic, aby uratować św. Błażeja przed okrutnymi poganami, ale mogły przynajmniej nie robić mu żadnej krzywdy. Te zwierzęta, które pozostały w lesie, wyły i zawodziły w pobliżu opuszczonej jaskini Świętego, biegały wokół, obwąchując wszystko i próbując go znaleźć – jak zabłąkane psy, który straciły swego pana. Dzień, w którym zabrano im na zawsze św. Błażeja, był dla wszystkich leśnych stworzeń bardzo smutnym dniem.

Żołnierzom nakazano utopić św. Błażeja w pobliskim jeziorze. Ale kiedy wyrzucono go z łodzi, uczynił znak krzyża i woda unosiła jego ciało, tak że mógł iść po jej powierzchni jakby to była podłoga – tak jak to zrobił Chrystus na Jeziorze Galilejskim. Gdy żołnierze próbowali zrobić to samo, aby go złapać, potopili się. Święty, otoczony niezwykle piękną poświatą, wrócił z własnej woli na brzeg, bowiem był przygotowany na śmierć.

W bardzo dawnych czasach w Anglii stało się zwyczajem, że 3 lutego rozpalano wielkie ogniska na wszystkich wzgórzach, aby uczcić pamięć św. Błażeja.

Podobno na widok tych ognisk wszystkie zwierzęta wychodziły ze swoich zagród, nor i gniazd i myślały z miłością o drogim świętym, który niegdyś był tak dobry dla ich przodków zamieszkujących lasy Armenii.

Abbie Farwell Brown

Powyższy tekst jest fragmentem książki Abbie Farwell Brown Święci przyjaciele zwierząt. Fascynujące opowieści o świętych.